Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Było mi z nim dobrze dopóki to

Polecane posty

Gość gość

nie wkroczyło w taką poważniejszą fazę. Z rozrzewnieniem wspominam minione miesiące, kiedy chodziliśmy w różne miejsca, tworzyliśmy wspomnienia. Siedzieliśmy do 5 rano i rozmawialiśmy. Widywaliśmy się czasami 3 dni pod rząd. Co się ze mną stało teraz? Jesteśmy już oficjalnie w związku, a mi nie przeszkadza, że spotykamy się tylko 2 razy w tygodniu. ON się skarży, że tęskni, bardzo chce się widzieć częściej, a ja się czuję... dziwnie. Zaczęłam się przy nim czuć mniej swobodnie. ON zrobił się troszkę inny. Potrafi np. upierac się przy swoim zdaniu, często naprawdę irracjonalnie i ma się wrażenie, że robi to celowo. Często próbuje podważyć to co mówię, próbując mi wmawiać, że powiedziałam coś innego (a ja wiem doskonale co powiedziałam... i takie sytuacje wychodzą że naprawdę... A wiem że to na pewno nie przez jego nieuwagę bo on jest bardzo uważny). Czasem mam wrażenie, że traktuje mnie trochę jak głupią... Wkurzam się na niego i czasem wręcz troszkę agresywnie się bronię. Nie chcę, żeby tak było, to jest przecież niepotrzebne, ale to on ma takie odruchy, których nie miał wcześniej. Równocześnie widać, że jest zakochany, skłonny do poświęceń, można na niego liczyć. Chce ze mną spędzać jak najwięcej czasu, codziennie pisze smsy, dzwoni A ja się jakby odsuwam... I co tu zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz jechaliśmy autobusem i prosiłam go by nacisnął przycisk bo miał być przystanek na żądanie (siedzial obok niego) Nacisnął trochę za wcześnie więc poprosiłam potem by to zrobił drugi raz bo widziałam że jesteśmy blisko przystanku a on tego nie zrobił. No i autobus się nie zatrzymał, zatrzymał się na kolejnym, a on patrzy na mnie ze współczuciem i się zapiera że dopiero teraz jest ten przystanek. Nie uwierzył że widziałam ten przystanek... Dopiero jak wysiedliśmy i musieliśmy się wracać i przechodziliśmy obok to stwierdził 'no cóż, faktycznie jednak miałaś rację' albo się upiera że ja powiedziałam coś innego, to jest milion razy i naprawdę nie wiem, czy on myśli, że zrobi ze mnie głupią. Na demencję to ja jeszcze nie choruję :P jajecznicę sobie robiłam, to stanął przy mnie i się patrzy. Pytam żartobliwie, czy myśli, że nie umiem jej zrobić (zdarzało mu się wytknąc mi, że czegoś nie umiem, jak mi się nie udawało za 1 razem), a on tak jakby na poważnie 'no cóż, wolę to mieć pod kontrolą, jakby jednak coś ci nie wyszło'. SERIO?! Jakbym miała 5 lat, nie 25. Nie wiem czemu on się tak zachowuje - okej, on jest typem, który jest bardzo uważny, ja jestem bardziej roztrzepana (ale są o wiele gorsze przypadki, nie zapominam o wszystkim czy nie gubię :P)ale nie jakaś nierozważna etc (to on regularnie przekracza prędkość na drodze, za co dostaje regularny opiernicz :P) Nie mam zamiaru dać zrobić z siebie idiotkę. Już i tak popełniam błąd, czując trochę większy stres przy nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówiłam mu już parę razy na ten temat, ale jakoś ciężko mi usiąśc i z nim o tym bardzo poważnie pogadać, bo mam wrażenie, że to po prostu jego osobowość. On w ogóle jest nadwrażliwy na to, że mielibyśmy się rozstać. Już nieraz coś o tym mówił. Że ma po co wstawać z łóżka głównie dzięki mnie. Że rozstanie to byłaby najgorsza rzecz. Etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
toksyczny typ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dba o ciebie ? troszczy sie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam, jak się kiedyś źle czułam na spotkaniu i potem nawet nie zapytał, czy już jest okej. Zrobiło mi się przykro. Jakiś czas potem zasugerowałam to, że go i tak to nie obchodzi etc. I zaczął być inny, teraz już pyta o to jak się czuję, a codziennie rano obowiązkowo pyta, czy się wyspałam etc etc Ogólnie to jest wszystko dziwne, bo nie jest tak, że on olewa moje odczucia. Potrafi się pytać, czy mi coś odpowiada, dopytuje, co odczuwam w jakiś sytuacjach etc. Jest ostrożny, żeby mnie nie urazić (tylko szkoda, że nie w tamtych kwestiach), przeprasza czasami na wyrost. Nie jest zły akurat pod tym względem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyk :( współczuje. Uciekaj póki nie jest za późno .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:38 Uciekłabym już dawno, gdyby nie te pozytywne strony, bo jest ich trochę, tak jak opisałam w 10:36. Ale coraz bardziej myślę, że to tylko pozór, żeby mnie przy sobie zatrzymać. Manipulacja. Widzi, co by mnie mogło zatrzymać i to wykorzystuje. Ale aż cięzko mi uwierzyć w takie coś :( On planuje ze mną przyszłość, gdzieś w dalszej perspektywie o zamieszkaniu przebąkiwał nawet. Pyta już o majówkę, wakacje, chce sam wszystko fundować (ma gest), a ja... nie czuję się szczęśliwa do końca. Ostatnio przyszedł do mnie do pracy i wcale nie czułam się jakaś szczęśliwa. Nawet gdzieś odrobinę się zestresowałam i zauważyłam, że jak otwierałam przy nim szafkę z rzeczami, to mi się lekko ręce trzęsły. Potem jakoś przeszło, ale... To nie jest dobry prognostyk. Radośniejsza się czuję, jak gadam z kolegami z pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbuję się oszukiwać, że przecież tutaj jest taki czuły i fajny, że czułam się z nim dobrze jeszcze niedawno, że po prostu muszę go sobie "wychować" i przestanie mieć takie odruchy za jakiś czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyczna to jesteś ty.. ja pierdole ma się pytać codziennie czy sie dobrze czujesz i czy się wyspałas ? Może jeszcze ma pytać czy cie czasem dópa po sraniu nie boli ? Współczuję mu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jakby facet w ogóle nie zapytał, czy już się dobrze czujesz, to fajnie byś się poczuła? Nie chodzi o pytanie się ciągłe czy dobrze się czujesz mimo braku powodu - bo to byłoby chore. Jak on się źle czuł, to jakoś potrafiłam zapytać, czy już w porządku. To chyba naturalne, że takie coś cię interesuje. ja mu NIE KAZAŁAM pytać się mnie ciągle jak się czuję ani czy się wyspałam - po prostu raz wyniknęła sytuacja, że nie słuchał tego co mówię i wygarnęłam mu, że po co mam się powtarzać, skoro i tak go to nie obchodzi, zapytał o co mi konkretnie chodzi, a ja że czasem odnoszę wrażenie, że nie interesują go moje sprawy... I tyle. Sam tak zaczął robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspolczuje faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz szczęście ze takiego pantofla w ogóle znalazłaś... gdzie takich cudakow idzie znalazc ? Inny to cie opierdolił ze mu jeczysz za uchem i dał po ryju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, ktoś cię ignoruje, nie zainteresuje się tobą, a ty udawaj, że jest w porządku widocznie mam taką potrzebę, że jak zdycham z bólu i ktoś to widzi, to przyjemnie, żeby czuł jakąkolwiek empatię i chociaż zapytał, czy już ok. A on tego NIGDY nie zrobił wcześniej. Nawet jak juz to widział i musieliśmy wcześniej zakończyć spotkanie z tego powodu nie musi się nade mną litować i płakać nade mną czy przyjeżdżac po nocach, nie o to mi chodzi Zresztą wprost mu o tym nie powiedziałam, po prostu rzuciłam luźną uwagę, że mam wrażenie, że nie do konca go interesują moje sprawy, on od razu 'udowodnię ci że tak nie jest" Ja nie jestem taką "typową babą", która się przysysa do faceta i tylko wymaga zupełnie inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj mu więcej czasu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jebnięty jesteś, to co, masz dziewczyne tylko do ruchania i nie interesuje cie ona jako człowiek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No większość facetów po to ma dziewczyny... a ona jakiegoś takiego cudaka znalazła i jeszcze narzeka.. większego pantofla to już nie znajdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daję, ale minęło 5 miesięcy i jest mam wrażenie, gorzej... Te jego uwagi, przytyki są już częste, a ja się czuję coraz gorzej. Do tego nie da się podejśc z humorem, bo on to mówi na poważnie, a ja w jego towarzystwie naprawdę czuję się niepewnie, wcześniej tak nie było. Zauważyłam nawet, że zaczynam troszkę kontrolowac, co mówię i myślę sobie, co on o mnie pomyśli, czegokolwiek nie robię przy nim. Przy tej szafce to się nawet bałam, że nie otworzę jej od razu i on coś skomentuje. Tak, to chore. Stad pewnie unikam czasem spotkań, bo to staje się męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:09 czyli miałbyś w dupie, gdyby twoja dziewczyna się źle czuła i nawet by cię nie zainteresowało, czy juz sie dobrze czuje? a jakbyś się poczuł, gdyby to twoja dziewczyna cię tak olewała? bo o to autorce chodzi, nie o trzęsienie się nad nią każdego dnia, gdybyś czytać nie umiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie typowa ewolucja związku. Intensywny początek, za którym będzie się tęsknic do końca... A później bywa o wiele gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weźcie se za chlopaka muzulmanina, turka czy innego kozojepa. Wtedy poczujecie co to mezczyzna :) a nie cudak pantofel

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My chcemy po prostu normalnych facetów, którzy będą nas wspierac, a nie próbować podnieść własną samoocenę naszym kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale co to jest "normalny facet"? To taki, którego zachowanie jest takie, jakiego życzą sobie kobiety? Taki facet nie istnieje. Może być tylko dobrym aktorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wystarczy być uczciwym i kochającym. I to wyrazać. No i takie podstawy jak dbanie o higienę, ładny zapach etc. Starczy, naprawdę jak dla mnie może być bałaganiarzem (sama jestem), może nosić dziurawe spodnie od dresu, może być spokojniutki, może się nawet izolować od mojej rodziny (nie musi być w komitywie z moją mamą czy ojcem, bo to my jesteśmy razem), nie musimy mieć ślubu, dzieci, nie musi mi poświecać każdej chwili, nie przysysam się do facetów. Ja to nawet lubię jak faceta gdzieś sobie wychodzi z kolegami, jeśli mu ufam i tworzymy dobrą relację to ŻADEN problem. Niech się napije, pośmieje na wycieczkę też niech sobie jedzie to nie dziecko, żeby mu czegoś zakazywać, nie mam takiej potrzeby faktycznie - NIE DA się spełnić wymagań kobiet :P ale jak brakuje podstaw, no to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rzuc go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja cię rozumiem, autorko. Miałam i ja kandydatów na chłopaka - jeden na medycynie, drugi po polibudzie, ale bałam się, że będą mi okazywać, że są lepsi, bardziej elokwentni, mają wykształconych rodziców, rodzeństwo. Nie czułam się jednak swobodnie w ich towarzystwie, nie mogłam być sobą do końca. I zrezygnowałam i nie żałuję. Całe lata byłam mądrzejsza od męża, bardziej wykształcona, a ostatnio przy lekkich problemach zdrowotnych, mąż mi dosłownie kilka razy dał do zrozumienia, że coś powiedziałam/zrobiłam nie halo i to było straszne. Czułam się okropnie,a potem będąc już w lepszej kondycji, wygarnęłam mu wszystko, aż mu kapcie pospadały;( I znowu życie wskoczyło na właściwe tory;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, on ma dobry zawód (programista), ja jestem jeszcze na studiach i tak naprawdę nie wiem, co będę robić, ale z drugiej strony - on praktycznie nie ma zainteresowań, ja mam ich za to sporo i aktywnie je realizuję, mam swoje zdanie wyrobione na różne tematy (on rzadko swoje wyraża, choć ja go zachęcam) ale ja po prostu chciałam zbudować dobrą relację, a nie... takie nie wiadomo co. Ja się do moejgo nie odnoszę z pogardą etc. Szanuję go... Jest mi po prostu przykro, ze tak to się toczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×