Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem niby zakochana ale kalkuluję korzyści i straty w

Polecane posty

Gość gość

związku... Czy to normalne? Każda z nas tak ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie kobiety to materialistki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos cos powie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty szmato

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dobrze robisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś mozesz rozwinąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale co kalkulujesz, podaj przykłady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak sa watpliwosci to ich niema" .Slowo "niby" dosc jednoznacznie brzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na swoim przykladzie opisze to tak,bylam w dwoch zwiazkach w jednym kalkulowalam w drugim nie mysle o czyms takim w ogole.Pierwszy sie rozpadl( ja odeszlam),drugi trwa juz 5 lat z hakiem( w maju bierzemy slub).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha tylko u mnie kalkulacja nie polegala na aspekcie finansowym.Oboje pracowalismy,mieszkalismy razem tak w pierwszym jak i drugim zwiazku.Raczej chodzilo o psychiczne samopoczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama miłość to za mało, należy też kalkulować. Z czasem miłośc przemija, a zostaje to, co zostało z kalkulacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty franco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głównie chodzi o sprawy materialne głównie, jestem młodsza dość sporo od mojego faceta i jeszcze nie pracuję ale dzięki niemu (jeśli będzie coś z tego więcej) nie będę musiała tyrać ponad siły aby się czegoś dorobić tylko będę chodziła do pracy by rozwijać swoją pasję :) Zamiast siedzieć 48h w pracy możemy pojechać na weekend i się relaksować, żyć spokojnie, dzieci też będą miały matkę która o nie zadba i da miłość a nie tylko kasę i geny, którą będą widywały codziennie a nie raz na 2/3 dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To w tym wypadku nie poradze,bo u mnie bylo tak,ze oboje pracowalismy i oboje pracujemy.Ja mam taka prace,ktora lubie przyszly maz tez.Pracujemy po 8 godzin,soboty i niedziele mamy dla siebie.Finanse mamy wspolne,roznica wieku 11 lat.Tz ja jestem 11 lat mlodsza,ale nigdy to nie mialo w zwiazku zadnego znaczenia.Narzeczony pracuje w korporacji ja w w klinice weterynarynej,zadne z nas nie wyobraza sobie rezygnacji z pracy,bo przynosi ona nie tylko pieniadze,ale jak napisalas jest pasja,przynajmniej ta moja.Musisz sama zadecydowac,ale dla mnie np to,ze mam wlasne pieniadze jest rzecza wazna,tzn inaczej finanse mamy wspolne dostepy do obu kont rowniez,ale nigdy nie bylam w sytuacji zeby nie pracowac w zwiazku,zatem nie poradze pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Pracować będę ale jak na razie to jeszcze studiuję :) Ale dzięki za odpowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty szmato bez nadziei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz też kalkulowalabym, kiedyś myślałam ze tylko miłość się liczy i chyba się przeliczylam... i tez nie chodzi stricte o kasę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego , że "niby" kochasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zatem chyba sama sobie odpowiedzialas na swoje pytanie,Jestes z gosciem ktorego "niby" kochasz,ktory na dzien dzisiejszy zapewni ci byt,zapewni go rowniez po studiach do czasu,az nie podejmiesz pracy lub nie zajdziesz w ciaze.A tak naprawde mozesz przy nim zyc bezpiecznie i czuc sie dobrze.Nie wiem wiec skad takie dylematy? Pewnie dylemat polega na tym,ze kalkulujesz atawistycznie,ze gosc z ktorym teraz jestes zapewnia ci poczucie bezpieczenstwa finansowego,ale go nie kochasz. Masz dwa wybory-albo isc w zwiazek z facetem,ktory jest od ciebie starszy,ustawiony finansowo i bedziesz czerpac korzysci finansowe z niego wychowujac jego dzieci,albo postawisz na siebie,bedziesz zyc biedniej,ale pokochasz bez "niby".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na dzień dzisiejszy póki studiuję to utrzymują mnie rodzice. Kocham, napisałam 'niby' bo mam wątpliwości, mi w swojej naiwnej młodości miłość kojarzy się z czymś wielkim, ja wychowana na bajkach disaneya mylę pewnie miłość z zakochaniem. Tęsknie za nim gdy go nie ma, za jego głosem, za jego oczami i żartami a gdy jest w czuję jakbym unosiła się ponad ziemią. Zarabiać też będę i to w przyszłości być może więcej niż on ale to przyszłość. Liczy się teraźniejszość. Martwię się dodatkowo różnicą wieku, która mi absolutnie nie przeszkadza ale natury, czasu się nie oszuka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No up Aniu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość absolootna
no dobra, kasa kasą, ale jest męski? czy możesz mu wejść na łeb, rządzić nim, a on nic? czy protestuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×