Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Problemy z byciem w związku co robić

Polecane posty

Gość gość

Dzisiaj coś gadałyśmy o związkach, z koleżanką ona opowiadała że nasza wspólna koleżanka spotyka się z facetem od niedawna i widują się codziennie albo co 2 dni (a ona ma pracę na nocki i studia, on też pracuje). Mówi 'no ale ja w sumie z moim też się tyle spotykam' (ona do niego jeździ za miasto i u niego nocuje, on mieszka w dużym domu z rodzicami). Potem się mnie pyta, ile ja z moim się widzę. a ja ? a ja się widzę 2-3 razy w tygodniu. On od jakiegoś czasu narzeka, że chciałby więcej, powiedziałam, że możemy się przecież czasem widywać jak po uczelni łażę po mieście, gnam na jakieś swoje rzeczy, ale pomysł spalił na panewce. No bo chodzę na wydarzenia związane z moimi zainteresowaniami i co, mam go ciągać za każdym razem? Kiedyś go zabrałam to widziałam jak się niemiłosiernie nudził. Albo jak łażę po drogeriach? Wolę to robić sama. Dzisiaj po uczelni poszłam mamie pomóc przy apartamentach i potem teoretycznie mogliśmy się spotkać, bo on wychodził z pracy, ale jakoś mi się nie chciało. Wróciłam, pouczyłam się, teraz siedzę przy komputerze. Za to jutro idę na wcześnie rano do pracy, tak żeby wyjśc równo z nim i się spotkać Ogólnie nie umiem się tak zaangażować jak wszyscy ludzie. Ja lubię mieć czas dla siebie, swobodę. Nie myślę o innych facetach, bardzo dobrze mi z nim, ale kontakty międzyludzkie nigdy nie były czymś, co było moim wielkim marzeniem (marzenia o posiadanu męża, rodziny? w życiu takich nie miałam). Poznałam jego rodzinę, ale nie chce mi się z nimi integrować. Oczywiście jestem miła, nie olewam tematu totalnie, ale nie widzę potrzeby zaprzyjaźniania się. Ja jestem z nim, nie z nimi :) ON za to przypuszcza frontalny atak na moją mamę albo tatę jak jesteśmy u mnie :P aż mnie to wkurza, czasem ostentacyjnie idę do mojego pokoju, żeby za chwilę tam przyszedł. Moi rodzice mnie znają i wiedza, jakie mam podejście A on... próbuje mnie wyciągać na jakieś urodziny do cioci, to na rowery z nim i jego siostrą, to tamto. A mnie to NIE INTERESUJE. No i teraz jest problem, bo widzę, że jednak ludzie preferują taką integrę, i co tutaj zrobić, skoro ja tego nie chcę i wystarczą mi poprawne, podstawowe kontakty? co do spotkań to też jest mały problem, co prawda udawało nam się częściej spotykać, 4-5 razy w tyg, ale teraz mam studia i pracę i już tak nie jest. Co prawda to tez kwestia moich chęci, bo jak kończę pracę o 18, to moglibyśmy się spotkać, on z poczekaniem nie ma problemu, ale jak pisałam, lubię spędzać czas sama a nie ciągle z kimś, z kims...ludzie na studiach, w pracy i jeszcze mój mężczyzna ciągle chcący się tulić i siedzieć najchętniej do późnej nocy. To za dużo,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no dla dziewczyn facet na ogol staje sie calym swiatem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swoją drogą nie napisałam, że on mieszka 40 km od mojego miasta, ale pracuje w nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt się nie wypowie? cóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
Szukasz problemów tam gdzie ich nie ma,związek to kwestia dogadania się. A jeśli nie potraficie rozmawiac i wypracowac kompromisu to trzeba wpierw dorosnąć a potem bawić się w związki. To samo tyczy się dziecinnego porownywania do koleżanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My CIĄGLE gadamy, wałkujemy, ale to nic nie daje, bo on ma inną wizję, ja mam inną, i ciągle wychodzi na to, że ktoś się musi dostosować. Najczęściej robi to on. Ja się nie porównuję do koleżanek, tylko widzę, jak funkcjonują związki wokół mnie i zastanawiam się, dlaczego ja nie mam takich potrzeb, żeby się tyle spotykać. A większość, włącznie z moim facetem - tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O skumaniu się z rodziną to już nawet nie mówię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
No to skoro pare kolezaneczek to dla Ciebie wyrocznia to sie dalej zastanawiaj zamiast zyc po swojemu. I jesli z chłopakiem nie umiecie sie dogadać w tak banalnej kwestii to też super wróży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
A co do rodziny, ani nie jestes jego żona ani narzeczoną, wtedy byś była czescia rodziny faceta. Wiec już skończ opowiadać głupoty jakoby wszystkie dziewczyny tak robiły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deidreeofderra
Też tak mam. Nie lubię pisać dużo, potrafię się cały dzień nie odzywać do faceta i nie lubię się widywać częściej niż dwa razy w tygodniu. Nie mówiąc o wspólnym mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
świetnie rozumiem. Ja też mam podobnie i tak miałam w związku. Jestem mocno introwertyczną osobą, a rytm spotkań towarzyskich lubię sobie sama narzucać, a nie żeby był mi narzucony z góry. Nie byłam nigdy z kimś tak zakochana żeby całe codzienne życie podporządkować tej osobie. Albo nie potrafię się już tak zakochać. Świetnie mi samej. Tak naprawdę wszystko to co można robić z kimś (poza seksem), mogę z powodzeniem robić sama. Chyba nigdy nie odnajdę się w związku. Byłam w związku tylko 1,5 roku z 30 lat życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak naprawdę wszystko to co można robić z kimś (poza seksem), mogę z powodzeniem robić sama. x i tego sie trzymaj, szkoda facetow na ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiej banalnej kwestii? On ma POTRZEBĘ spotykania się częstego, ja - niespecjalnie on chce budować poważny związek, i to bardzo, ja - chcę z nim być, ale na słowo poważny związek reaguję alergią On mówi o wspólnym mieszkaniu, a ja sobie tego nie wyobrażam ani teraz, ani w przyszłości, dobrze mi się mieszka samej. Jego to wręcz przeraziło jak powiedziałam że nawet w przyszłości nie wiem czy bym chciała jaką narzeczoną? ja nie chcę być niczyją narzeczoną, nie chcę brać ślubu. jaką częścią rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to nie ma właśnie nic wspólnego z moim stosunkiem do niego. Ja go bardzo cenię i nie wyobrażam sobie innego faceta. Ale tak jakby chcę, żeby to było na moich warunkach, ta relacja... A nie da się zjeść i mieć ciastka. Ktoś musi iść na kompromis. A ja nie bardzo chcę....choć w pewnych rzeczach i tak już idę, ale on i tak chodzi na większe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem po prostu go nie kochasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, bo jeśli się kogoś kocha, to rezygnuje się ze swojej tożsamości i chce się z kimś być nonstop oraz cieszy jak dziecko integracją z cudownymi rodzicami ukochanego, perspektywą hajtnięcia się z nim i posiadania dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rezygnuje z tożsamości, ale chyba się pragnie całe życie podzielić z tą osobą... tak mi się wydaje, ale ja tego doświadczyłam tylko jako under 20.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym nic do niego nie czuła, nie zawracałabym mu głowy, uwierz mi. Mam powodzenie i odrzuciłam mnóstwo facetów, bo nie było z mojej strony uczucia. Trafił się on - spokojny, pozornie niepozorny (:D), ale zatrzymał mnie przy sobie :). NIE CHCĘ nikogo innego. a z poprzednimi facetami miałam podobny problem, tyle, że na nim mi naprawdę zależy, stąd nie wiem co robić i się miotam. Bo zrywać nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
Ile jestescie razem?co to znaczy ze on chce budowac powazny zwiazek? I tak kwestie ilosci spotkań czy ma ich byc3 czy moze2 bo ty chcesz sie wloczyc po galerii uważam za banalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pragnę mieć relację z NIM :) ale potrzebuję też odrobiny swojego, odrębnego życia. Nie jestem w stanie wejść w "symbiozę" z kimś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deidreeofderra
Musisz mu jasno powiedzieć, jak to wygląda z Twojej strony i pozwolić mu zdecydować. Jeśli jesteś pewna, że poważny związek nie wchodzi w grę, wspólne mieszkanie też nie, to powiedz mu to i pozwól mu odejść, jeśli tak zdecyduje. On ma prawo do szczęścia tak samo jak Ty. Skoro nie jesteś w stanie mu go dać, lepiej żeby poszukał go gdzieś indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
puść go. puść go wolno. bo tak z boku patrząc na twoje słowa, zależy ci na nim bo jest inny niż poprzedni, czujesz jakbyś miała jakąś szansę którą boisz się zmarnować a jednocześnie masz wątpliwości czy to faktycznie szansa... Znam z dość bliska jeden taki związek, i to jest jak uwikłanie. W emocjonalnej sieci. Bądź z tym kogo dopiero będziesz kochać całym sercem , a nie "bo nie chcę nikogo innego".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 miesięcy. No chce budować na poważnie, jemu bardzo zależy. Chce szczerej relacji, budowania przyszłości razem. Zamieszkania kiedyś. Widać to zresztą po jego zachowaniu. Ja się nie włóczę po galeriach... To on cały czas mówi o spotkaniach i ma z nimi problem. On kiedyś przebąkiwał nawet o codziennych. Stąd dla mnie to nie jest banalne, bo on mówi o swojej potrzebie, której ja spełnić nie potrafię. A nie mam zamiaru ciągać go na wieczorki literackie i patrzeć na jego znudzony wzrok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka wielce niezalezna a nadal z rodzicami mieszka. Symbioza czy moze raczej mamy tu formę jakiegoś pasożyta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale WY NIE ROZUMIECIE! on NIE ODEJDZIE. Ja mu mówiłam od początku, jaka jestem. OD początku wiedział, w co wchodzi i że to nie musi się zmienić. Ja mu mówiłam, że nie chcę go unieszczęśliwiać, że mi zależy na jego szczęściu. nadal mam wyrzuty. On mi kiedyś powiedział ,że decyzja o odejściu byłaby najgorszą decyzją i tego sobie zupełnie nie wyobraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak go zostawisz, to odejdzie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 miesięcy, nie bądź smieszna, zaraz zauroczenie minie i koles kopnie Cię w zad. I nadal nie wiem co to niby ten powazny zwiazek, przecież ci wspólnego mieszkania nie proponuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od rodziców wyprowadzam się po wakacjach :P ale nie powiedziałabym że to symbioza, ja sobie sama jedzenie i rzeczy (zresztą od 14 r.z nigdy nie poprosiłam ich o kasę na swoje dodatkowe wydatki) kupuję, płacę trochę rachunków etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×