Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem załamana.....kopnijcie mnie

Polecane posty

Gość gość

Koorwa w zeszłym roku popełniłam głupote życia... Przez lata szukałam swojego ideału i gdy w końcu na niego trafiłam byłam przeszczęśliwa. Z miejsca się zakochałam.Spotykaliśmy sie miesiąc. Któregoś razu byliśmy umówieni. Nie dotarł. Myślałam, że mnie olał.. zrobiło mi się przykro i nie szukałam kontaktu z nim, gdy następnego dnia zadzwonił z wieścią , że jest w szpitalu. Poprzedniego dnia zemdlał i zawieźli go do szpitala, po paru dniach było wiadomo - diagnoza to śmiertelna choroba. Z wielkiego szczęścia wpadłam w wielki dół, chociaż zwykle jestem pozytywna osoba i nie przejmuje sie nawet poważnymi sprawami, chorobami itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co się ze mną stało, chyba emocje przejęły nade mna kontrolę. Byłam zrozpaczona, ale próbowałam sobie wmówić, że to nie ja jestem poszkodowana a on. Miotałam sie ciagle, miałam zmiany nastrojów, od wsciekłosci do euforii gdy wyniki były lepsze. Z tyłu głowy czułam, że odejdzie, jakoś nieudolnie starałam sie na to przygotować, i choc wiedziałam, że ma niewielkie szanse to chciałam przy nim zostać a z drugiej strony...coś mnie pchnęło w złym kierunku i zdystansowałam sie do niego. Teraz wiem, ze oszukiwałam siebie, ze wcale nie oddaliłam sie tak naprawde, rozpaczliwie probowalam to zrobic nie wiedzac jaka krzywde moglam mu wyrzadzic... On odszedł, ja przez pierwsze dni mdlałam, wymiotowałam, beczałam, peklam,przez kolejne tygodnie nie było lepiej, gdyby nie bliscy to podejrzewam, ze sama bym poszła do grobu. Olałam go w takim momencie.. nie wiem, chyba się bałam, że jak się bardziej zblizymy to tego nie przeżyję jesli odejdzie. Pomogłam mu, zasponsorowalam czesc leczenia, psychicznie tez staralam sie pomoc ale kiepsko mi wychodzilo i mam ogromne wyrzuty sumienia.Probowalam sobie wmowic, zeby sie nie przejmowac, ale nie potrafie, naprawde sie zakochalam i teraz dopiero do mnie dotarło co zrobilam, ze nie wykorzystalam tego czasu, ja bylam mniej wazna, a zachowalam sie egoistycznie. Moze gdybym z nim byla to by zyl.. Stalam sie nadopiekuncza, bardziej wylewna w stosunku do innych. I ciagle czuje ogromny zal, momentami zyc mi sie nie chce... Mam poczucie winy wobec siebie i poczucie ze stracilam wielka milosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×