Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SmutnaJaa

Czy zwiazku w ogole maja sens?

Polecane posty

Gość SmutnaJaa

Chcialabym spytac sie osob, ktore przezyly w swoim zyciu glebsze uczucia i blizsze relacje. Obserwujac ludzi wokol mnie nachodzi mnie takie przypuszczenie, ze zwiazki na dluzsza mete nie maja sensu. Jest tak bo nic nie trwa wiecznie. Wiekszosc ludzi, ktorych znam jest albo po rozwodach, albo trwa w zwiazkach smutnych, pustych. Nawet Ci co twierdza, ze ich milosc trwa mimo lat, moim zdaniem zyja tylko w przyjazni i myla ja z miloscia. Tam brak namietnosci, czulosci, jakiegos zainteresowania drugim czlowiekiem. Pozostaje raczej wzajemne wsparcie, ktore jest piekne, ale miloscia nie jest. To jednak za malo. Ja przeszlam w zyciu powazne uczucia. Jeden chlopak, z ktorym bylam (5 lat) mial epilepsje, bral na nia leki, ktore powodowaly ze niejednokrotnie przytyl, mial czesto ataki padaczki, a ja mimo wszystko go kochalam i obdarzalam porzadaniem. Z czasem jego stan zdrowia sie poprawil, ale nasz zwiazek nie byl wolny od problemow , mimo wszystko dawalismy sobie to wyzej wspomniane wsparcie. Jednak po 5 latch raczej juz udanego zwiazku przestalam go kochac. Faceta, ktorego akceptowalam, szanowalam i pozadalam... Ot tak. Pozniej pojawil sie on , ten jedyny - jak myslalam. Zakochalismy sie po kilku miesiacach przyjazni. Znow z mojej strony byl szacunek, wsparcie, troska, ale i tez fascynacja. Gdy poklocil sie z rodzicami zaproponowalam mu wspolne mieszkanie. Bylo cudownie. A nasza milosc dojrzewala. Planowalismy zareczyny. A po 3 latach milosci po prostu mi przeszlo. Odeszlam od niego jak najdelikatniej sie dalo i nadal oferuje mu przyjazn, ale nie moge uwierzyc w to ze juz go nie kocham. Obserwujac zwiazki moich znajomych tez dochodze do wniosku, ze nawet najsilniejsze uczucia i nawet te szczere sie wypalaja. Czy rzeczywiscie nie ma na to rady ? Czyzby zwiazki uczuciowe, partnerskie byly skazane na zaglade? Nie chce nikogo straszyc, ale musialam gdzies spytac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie żyje w związku i mam się dobrze lepiej przeznaczyć czas nie na związek tylko na wycieczki samokształcenie życie po swojemu taka prawda byłaś kiedyś w Górach opawskich (województwo opolskie)? Może warto się tam wybrać zobacz w internecie góry opawskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Nie bylam w tych gorach, ale sporo podrozuje i te chetnie zwiedze. Dziekuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po przeczytaniu tego co napisałaś nasuwa się tylko jeden wniosek: to z tobą jest coś nie tak, nie jesteś na tyle dojrzała by stworzyć z kimś długi, trwały związek. A pisanie że wszystkie pary są takie same tylko dlatego że ty tylko takie związki znasz jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
No coz znam wielu ludzi, znam wiele par. To co z nimi tez cos jest nie tak ? :) No coz moze zdarzaja sie przypadki, ze ludzie kochaja sie cale zycie. Nie mowie, ze nie. Byc moze ja takich przypadkow nie mam w otoczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Mowie, ze nie jestem dojrzala jest raczej glupie. Przeciez ja w tych zwiazkach bylam ze szczerych uczuc. Scieralam mojemu chlopaowi sline z ust, pomagalam jak mial ataki epilepsji - no straszna niedojrzalosc. Niedojrzalosc to by byla gdybym porzucala kogos bo mi sie znudzil lub pojawily sie pierwsze lepsze problemy. Takze to chyba nie niedojrzalosc. Nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty nigdy nie stworzysz związku na długie lata,przeczytaj co napisałaś, nie trzeba się nawet zastanawiać żeby to stwierdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Sa ludzie, ktorzy kloca sie w zwiazku przez 20 lat, maz pije itd ale sa ze soba 20 lat. Czy oni sa dojrzalsi niz ja ? Z uczuciami jest jak z loteria ? Nie bardzo mamy na nie wplyw. Smutna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko twoje odczucia względem uczucia jakie moze łączyć dwoje ludzi są baardzo SUBIEKTYWNE. Pozyjesz te drugie 20 lat to wróc do tego posta co napisalas i zobaczysz jak to wygląda, ale juz z zupełnie innej perspektywy.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość T3na4
A ja myślę, że to ciekawy watek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Przeciez co przyniesie przyszlosc odnosnie czegokolwiek jest nie pewne. Dzis jestes tu , jutro tam. Dzis ktos jest twoim najlepszym przyjacielem, jutro niekoniecznie. Zmieniamy sie wszystko plynie. Uczucia ewoluluja , potem gasna. Jedne wracaja mocniejsze , inne sie koncza na zawsze. Raz mamy dobry nastroj, raz zly, potem znow dobry. Wszystko podlega jakims zmianom. Nawet najmniejszym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość598
wszystko podlega zmianom ale nie miłość, jak się kogoś prawdziwie pokocha to to będzie trwało zawsze nie zależnie od okoliczności. Ty po prostu nie potrafisz zbudować związku opartego na miłości. To że komuś pomagałaś w chorobie to nie znaczy od razu że to była miłość, może poczucie obowiązku, empatia, jakieś przywiązanie ale nie koniecznie miłość. Jeśli kogoś kochasz to nie napiszesz za jakiś czas że ci po prostu przeszło i tego kogoś zostawiasz, to nie miłość. A dzisiejsze związki o których piszesz że się wypalają to dlatego że ludzie dzisiaj po prostu nie potrafią kochać. Ludzie kochają siebie i gdy pojawia się jakiś problem to nie potrafią go rozwiązać bo liczy się tylko ich własna wygoda, w miłości trzeba iść na kompromis z drugą osobą a czasami nawet trzeba ustąpić, bo to ta druga osoba musi być na pierwszym miejscu i to jest największy problem bo ludzie nie potrafią postawić siebie na dalszym planie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Moim zdaniem skoro ja bylam wpatrzona w chlopaka, ktory odbiegal od idealu, a dla mnie byl doskonaly taki jaki byl to to jest milosc. Dla mnie milosc to akceptacja drugiego czlowieka takim jakim jest, szacunek, wsparcie, namietnosc, pragnienie szczescia drugiego czlowieka. I tak wygladaly moje uczucia do moich trzech byly partnerow. W sumie mialam 3-ech. Z pierwszym uczucie nigdy nie zmalalo. Bylismy razem 6 lat. Po prostu sie poroznilismy. Uczucie dopiero z czasem zniknelo. To, ze odchodzisz od kogos nie swiadczy o egoizmie. Egoizm byl by wtedy gdybym trwala w zwiakzu dla jakis korzysci mimo , ze juz nie ma po mojej stronie uczuc. Jakbym kogos oszukiwala. Z moim trzecim chlopakiem zdarzalo nam sie nie uprawiac seksu przez kilkanascie dni, a tylko lezelismy kolo siebie na lozku i delektowalismy sie tym duchowym uczuciem, ktore dla nas bylo rownie piekne co fizyczne. Gdy opiekowalam sie tym chlopakiem chorym na epilepsje nie kierowalo mna poczucie obowiazku. Tylko szczescie, ze moge mu okazywac milosc, byc przy nim nawet w tych chwilach, rownie obawa o niego bo chcialm ,zeby wyzdrowial. On nigdy wtedy nie malam w moich oczach. Jednak uczucia to taka troche abstrakcja, jak fale na oceanie. Raz sa raz ich nie ma ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Oczywiscie ja sie z Toba nie spieram. Tylko wyrazam swoje zdanie i Twoje zdanie tez szanuje. Nei wiem w czym popelniam blad. Moze po prostu my nie jestesmy idealni jako ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry ale być z kimś 6 lat w związku i pisać że to niby była miłość, wielkie uczucie i rozstać się bo " się poróżniliście" . Mi się wydaje że ty nie jesteś stworzona do życia w związku, bądź też masz jakiś defekt który ci uniemożliwia tworzenie trwałych relacji, pojawia się u ciebie znudzenie i odchodzisz, pojawia się problem i odchodzisz a teraz próbujesz sobie tłumaczyć że to związki nie mają sensu. To twoje zachowanie jest nieracjonalne i problemu powinnaś szukać w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Poroznilismy sie znacznie. On chcial mieszkac za granica ja w Polsce. To ze ludzie sie rozstaja nei jest ozna braku milosci. To co mialam wyjechac z nim za granice tak ? A to czemu np on mnie mogl zostac dla mnie ? Przeciez tez mnie kochal. Nie po prostu nasze drogi sie poroznily. Ja szanowalam jego szczescie i pozwolilam mu wyjechac, on nie zmuszal mnie, zebym z nim jechala, bo nie chcial niszczyc mi planow i studiow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Ale gdy ja odchodzilam od mojego drugiego czy trzeciego partnera nie mielismy w danym momencie rzadnych problemow... I nie nie znudzilam sie nikim. Miloscia nie da sie znudzic. Ale uczucia podlegaja zmianiom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda dyskutować na ten temat, ani on cię nie kochał ani ty jego bo wtedy byście się nie rozstali z tak błahego powodu, bo to jest błahy powód. Zostawić 6 lat bo nie można się dogadać gdzie mieszkać, gdzie tu jakaś miłość? Zresztą dla mnie po 6 latach związku to ludzie powinni być kilka lat po ślubie i mieć lub planować powiększenie rodziny (no chyba że to związek który się rozpoczyna w wieku kilkunastu lat, ale wtedy to ciężko mówić o miłości bo w tym wieku ludzie nie mają pojęcia czym jest miłość)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Podlewalam podlewalam... Dbalam i wierzylam,ale sa rzeczy ponad nami. I jako ludzie musimy czasem akceptowac pewne zmiany nieuniknione. Do tego ''goscia'', ktory do mnei najwiecej pisze czemu sie wkurzasz? Ty nawet szacunku nie masz do mnie jakos swojego blizniego piszac tak w zlosci, a mowisz mi o milosci. Ludzie mjaa prawo miec inne przekonania odmienne od Twoich. Ja twoich nie neguje. Do ostaniej osoby, ktora mi odpowiedziala. Dziekuje za twoja odpowiedz. Tylko ona jest moim zdaniem konstruktywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdzie tam u mnie złość ? ja mam taki styl wypowiedzi, bez owijania w bawełnę i bez przesadnych uprzejmości :)jeśli cię to uraziło to przepraszam. A poza tym jeśli jedyna konstruktywna opinia to ta powyżej to dlatego że jest napisane to co może w jakimś sensie chciałaś usłyszeć, a jeśli coś nie odpowiada to trzeba zanegować i nie przyjmować do wiadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Ale ja sie nie gniewam, tylko wskazuje na to, ze jednak jak cos nas wkurza to moze odkrywa pewne rzeczy, ktorych sie boimy? Hm.. Gosciu powyzej to mam pytanie hipotetyczne do Ciebie? Jakby Twoj partner (przepraszam nie znam Twojej plci) zostawil cie dla kogos innego. I minelo od tego zdarzenia 10 lat ? Dalej bys kochal/la ta sama osobe ? Moja odpowiedz na to pytanie by brzmiala. Nie wiem, zalezy od mojego serca. Ono tu decycuje. A jaka jest Twoja? Nie mowia tego z ironia. Szczerze pytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu mamy do czynienia ze zdradą, zdrada oznacza że nie było miłości, więc partner nas po prostu nie kochał. Zupełnie inna sytuacja, ty nie pisałaś o zdradzie tylko o niemożności dogadania się. a Czy bym nadal kochała po 10 latach? oczywiście że nie bo żeby kochać potrzeba 2 osób a nie jednej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość znudzona ona
napiszę jak jest u mnie: jestem w związku 15 lat, masz rację, pozostała tylko przyjaźń z mojej strony, seks mnie już dawno nie kręci, przeżyłam w tym czasie kilka fascynacji innymi facetami (platonicznie, żeby nie było że zdradzam); ale zostanę z nim, bo nie chcę być sama, a jestem już za stara i mi się nie chce szukać od nowa, a poza tym wszyscy sensowni są żonaci i dzieciaci... myślę też, że inny by mi się również znudził po jakimś czasie, to jaki sens ma zmieniać cokolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Ok. Jak dbalam o zwiazek:1 ) Myslalm o jego potzrebach nie tylko swoich. Chodzilismy razem w miejsca w ktore on tez chcial odwiedzac, robilismy rzeczy ktore on te chcial robic. Bylo tak porowno 50 % robienia tego co jemu sprawia przyjemnosc i 50 % tego co mi. Mi rowniez bylo milo gdy on byl szczesliwy, moge smialo powiedziec, ze mnie to uszczesliwialo. 2) Po klotniach czesto wyciagalam reke. Potrafilam mowic przepraszam. Przyznawalm sie do bledow. Razem dyskutowlaismy jak mozemy pewne rzeczy naprawic. 3) Nie oczekiwalm od niego niemozliwego. Dawalam mu tez sporo wolnosci. Jak np. byl zajety i nie mogl sie ze mna widziec pare dni, nie robilam z tego problemow. 4) Jak byl smutny i nie mial humoru nie wymagalam by to sie od razu zmienialo. Probowalam go pocieszyc, ja ksie nie dalo czekalam cierpliwie. 5) Troszczylam sie o niego. 6) Dbalam o siebie, zeby tez jemu bylo milo, ze partnerka o siebie dba. 7) Czasem siedzielismy ze soba po prostu w milczeniu przezywajac cisze. 8) Ufalismy sobie. Zero chorych podejrzen. 9) Pewne rzeczy byly wpsolna wlasnocia. Pewne nie. Bo uwazam, ze musi byc jakas odrebnosc finansowa. Nie uwazam, ze partner ma na mnie pracowac. 10) Dbalismy o bliskosc i czulosc, ale rowniez o seks. 11) Opiekowalam sie w chorobie, bo chcialam zeby czul ze nie jest sam, chcialm zeby wyzdrowial, byl szczesliwy. Tyle narazie przyszlo mi do glowy z tego co razem przezylismy. oczywiscie jestem otwarta na poprawienie mnie. Byc moze ktorys z punktow nie byl wlasciwym ruchem. Moze cos nie tak zrobilam, a Wy to wyczytaliscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
gość dziś no ale przeciez zmienily sie tylko okolicznosci, zmienil sie partner, ale nadal to ten sam czlowiek ? Idac Twoim tokiem myslenia z poprzednich opinii powinno sie dalej kochac, bo milosc nigdy sie nie konczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akurat ta odrębność finansowa o której teraz często ludzie mówią to jest to coś co związek niszczy , ale to moje zdanie z którym oczywiście nikt się nie zgodzi bo przecież każdy musi mieć swoje pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
SmutnaJaa dziś miłość się nie kończy, jeśli mamy dwie dojrzałe, kochające się osoby, jak można wymagać od kobiety bądź mężczyzny by kochał całe życie kogoś kto nas zdradził? Coś się chyba nie dogadamy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
Niczego niezabraklo. Nadal mi sie podoba i uwazam, ze jest bardzo ciekawym czlowiekiem. Po prostu przestalam go kochac czyli czuc tak silna empatie do niego, przestalam juz tak mocno praganc jego szczescia (chociaz nawet teraz chce by by szczesliwy mial dobra partnerke, dobre zycie, dobrze mu zycze), przestalam czuc sie taka szczesliwa w jego obecnosci i na jego widok, dotyk nie sprawial mi jzu takiej przyjemnosci jak kiedys (chociaz nadal byl mily nie mowie). Nie tesknilam juz tak za nim ja wyjezdzal. Nie martwilam sie juz tak o niego. Chociaz wiadomo jakby cos powaznego sie stalo to bym sie przejmowala. Nie pociagal mnie tak jak wczesniej. nadal troche ale znacznie mniej, jedynie mi sie podobal dalej. Tak mniej wiecej to wygladalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaJaa
gość dziś Tzn. ja rozumiem o co Ci chodzi , pewnie myslsiz o zasadzie co twoje to moje tak? Ale ja jednak uwazam, ze glupio np brac znacznie wiecej od kogos niz sie daje, a wiesz jak to jest z praca nieraz ktos kokosy zarabia a Ty marnie. Wiadomo jelsi to stan przejsciowy to nie ma sprawy. Chcoaiz musze przyznac, ze to nie jest najwazniejsyz punkt i tu bym mogla pojsc na ustepstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×