Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HeartFullOfPain

Jak znieść ból po rozstaniu

Polecane posty

Hej:) Wiem, że to co napiszę niewiele pomoże, ale według mnie jest niezadowolony z obrotu sprawy, bo zgodnie z jego planem miałaś się wyprowadzić albo błagać żeby wrócił. Po prostu Cię nie docenił. Poza tym w tej chwili macie sytuację patową - padły pewne deklaracje, ale nic się na razie nie dzieje. Przecież teraz nie powie, że to był żart i że Cię kocha, tak jak dwa tygodnie temu. Chociażby dlatego, że musiałby być skończonym kretynem gdyby sądził, że w to uwierzysz. Niestety, im dalej w las, tym więcej drzew. A on musi wracać do domu i konfrontować się z kobietą, którą potraktował - mówiąc bardzo łagodnie - niezbyt elegancko. Myślę, że liczy na to, że Cię sprowokuje do awantury, chociażby po to, żeby w jakimś stopniu usprawiedliwić samego siebie. Trochę na zasadzie, że "a to zołza, drze się na mnie, miałem rację".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Mało_stanowczy dzięki za odpowiedź. Lubię czytać, co masz do przekazania :) Coś może być w tym co mówisz, bo mój jeszcze małżonek, tak jak pisałam wczoraj, zaczyna na mnie podnosić głos w sytuacjach, w których uważa, że coś zrobiłam głupio czy nie tak jak trzeba. Ale ja się nie daję prowokować, tylko mu powiedziałam dosadnie acz spokojnie, żeby się nie zapominał i nie mówił do mnie takim tonem. Widzę, że mu przeszkadzam, ale sorry, nie zmienię sytuacji w minutę. Jednak przykro mi. Traktuje mnie jak wroga ostatniego i intruza jakbym przynajmniej to ja go tak zostawiła, a nie on mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cała przyjemność po mojej stronie :) Twoje zachowanie na pewno wkurza Twojego męża. A raczej świadomość własnej bezsilności. Faceci zazwyczaj dążą do konfrontacji, a trudno konfrontować się z kimś, kto spokojnie odpowiada, a do tego ma rację. Bardzo dobrze robisz, że nie dajesz się prowokować. Zwłaszcza, że przegrałabyś starcie - już w chwili gdy pozwoliłabyś mu na przejęcie inicjatywy, czyli na awanturę. Co do zmiany sytuacji - widzę, że ciągle bierzesz to na siebie - pamiętaj, że to on postanowił odejść, jeśli sytuacja mu nie odpowiada, to przecież w każdej chwili może się wyprowadzić. I to nie jest Twój problem, że nie ma gdzie i nie ma za co! Uwierz, że wiem jak jest Ci trudno. Skup się szukaniu pracy, poproś znajomych żeby Ci pomogli, wyjdź pogadać z sąsiadkami, przejdź się na spacer. Ostatnia rzecz, którą powinnaś zrobić to siedzieć i myśleć o tym, co się stało. Jeszcze będziesz miała na to czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Staram się skupiać na szukaniu pracy i w ogóle na planowaniu jak to fajnie mi się może przyszłość ułożyć. Tylko jeszcze chwilami nachodzą mnie myśli o naszym związku, że bym chciała zawrócić czas. Wiedzieć co teraz, żeby do tego wszystkiego nie doszło. Wiem, że to głupie, że muszę się pogodzić definitywnie z rozstaniem... Ale jeszcze nie potrafię. Zwłaszcza w takich sytuacjach jak dziś. Od rana krzywo się na mnie patrzył, jakbym była najgorszym wrogiem, a potem zrobił obiad i jak gdyby nigdy nic włączył film, żebyśmy razem obejrzeli. I nawet nie odsuwał się na całą szerokość łóżka, jak to ma ostatnio w zwyczaju. Wręcz przeciwnie. Wiem, wiem. Głupie, naiwne babskie doszukiwanie się sensu i nadziei... Ale ciężko przestać, kiedy się jeszcze kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie doszukuj się... Ja tam mam swoje pomysły na interpretacje, ale tym razem zachowam je dla siebie. A jak poszukiwania pracy? Jakieś postępy? Trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Nie no, powiedz jak to interpretujesz? Sprowadź mnie na ziemię... Może tym razem dotrze do mnie na dobre... Co do poszukiwań to wertuję strony z ofertami jak szalona, wysyłam CV i oczekuję, że lada chwila zadzwoni telefon. Na razie nie ruszam pochodzić po mieście, bo źle się czuję. Mam od wczoraj zawroty głowy, nie mam siły wyjść z domu :/ Jestem słaba jak koń po westernie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mówiąc kolokwialnie to mam wrażenie, że chętnie by Cię przeleciał...:) Nie zdziwiłbym się, gdyby Twoje zle samopoczucie było związane ze stresem. Napij się meliski - nie robię sobie jaj. A prosiłaś znajomych o pomoc w znalezieniu pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Tak. Każdemu, kogo spotkam ze znajomych mówię, że jakby coś wiedzieli o jakiejś pracy to niech dają znać. Powiem tak szczerze, że kiedy patrzę na niego, na jego twarz, którą jeszcze tak nie dawno miałam prawo dotknąć, pocałować, to taki mnie smutek bierze. Chciałabym się przytulić... I wciąż, choć nie chcę, to mam gdzieś z tyłu głowy tę nadzieję, że będzie dobrze. Że to jak zły sen, że się wszytko wyjaśni i ułoży :/ Tylko praca może mnie uratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpowiem Ci z wlasnego doświadczenia - powtórz całą rundę. Czyli obdzwoń jeszcze raz znajomych, przypomnij się, bo dopiero po drugim telefonie zaczną sami szukać dla Ciebie, zadzwoń do firmy, w której byłaś na rozmowie, pokaż że Ci zależy. X Czy naprawdę wierzysz, że jeszcze może być dobrze? Czy będziesz mogła wybaczyć, ale tak naprawdę (nie mówię o zapominaniu)? Pomyśl, czy jeśli teraz wszystko by się ułożyło to będziesz spokojnie spać i zaufasz mężowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Żałosna jestem... Pierwsze co robi rano leci dzwonić. Po 23 wychodzi dzwonić, no z kim niby rozmawia? A ja tu jakieś nadzieje sobie jeszcze robię... Głupia ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Glupia ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Jako mężczyzna sam powiedz, czy to jest rzeczywiście normalne pisać do "znajomej": "Myślę o Tobie :-) Pisz, kiedy chcesz"? W najgorszych chwilach myślę, że wybaczyłabym mu wszystko. Jak pies. Ale jeszcze mnie trzyma z drugiej strony resztka godności i takie jego zachowania dają mi tę motywację, żeby szukać pracy, usamodzielnić się. Żeby mu pokazać, że dam sobie radę bez niego i że jeszcze pożałuje i będzie chciał wrócić na kolanach. I że ja go wtedy nie będę chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak: jako facet oczywiście - jakbym był głupi to bym wychodził o 23, żeby zadzwonić. Jakbym był mądrzejszy to poprzestalbym na smsach do 22 z wyciszonym dzwiękiem i bez wychodzenia. Ale to wychodzenie świadczy tylko o tym, że coś jest "nienormalne". I nie trzeba być Einsteinem, żeby dodać dwa do dwóch. Przykro mi. Nie lubię przekazywać miłym ludziom niemiłych wiadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mysle o Tobie " do znajomej. No coz tu nie chodzi o nic innego jak o dupe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ta jego znajoma nie pracuje w jakims barze , pizzerii? Ostatnio wrocil podchmielony z pizza po 23, dzwoni po 23 moze wlasnie u tej znajomej w robocie przesiaduje...zwykle gdybanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co by Cię orzeźwiło? Ból zawiedzionej nadziei po tym, jakby cię uwiódł. Zgadzam się z przedmówcą, że przystawiał się w nadziei na seks, ale to znaczy tyle, że chciał wyciągnąć dodatkową korzyść zanim odejdzie i zostawi spaloną ziemię. Nie idź na to, bo jemu to rybka (pobzyka sobie, a może lepiej się poczuje, że jakoś Cię ograł czy był górą), a Ty poczujesz się, jakby Ci serce rozpłatał. Będziesz miała też mniej sił. Zaloty z jego strony to raczej ochota na happy end, nie objaw uczucia czy wahania. To tak na zaś, nie daj się na to złapać, bo można polec na tym. Choć to pozbawia złudzeń jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
THeartFullOfPai -- to ten Twój mąż wcale nie jest taki zły , Ty nie pracujesz , siedzisz w domu a on nawet obiad potrafi Ci ugotować .. Wiesz , ja rozumiem partnerstwo w małżeństwie ale .. ale jeśłi mąż tyra w pracy to siedząca w domu żona chociaż obiad powinna mu ugotować ..(nadal jesteś na jego utrzymaniu )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:23 Hahahahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mało_stanowczy
17:23 Jest takie powiedzenie: lepiej milczeć i tylko sprawiać weażenie głupca niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. Przeczytaj może trochę więcej niż jedno zdanie z całego topiku, a potem możesz wrócić i ładnie przeprosić:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
gość dziś tak się zastanawiałam czy nie pracuje ta "znajoma" w jakimś barze... gość dziś tak się składa, że obiad był na dziś zrobiony, tylko on miał zachciankę na coś innego. Bo na razie to w mieszkaniu nie musi robić nic. Nie sprząta, nie gotuje (jeśli nie ma kaprysu na inne danie), nie zmywa, nie robi zakupów, nie pierze. Zajmuję się domem, póki nie pracuję. No żebym tylko teraz w końcu zaczęła myśleć, a nie kierować się głupim sercem... Bo to mnie dobija, ta idiotyczna nadzieja, uczucia, które jednak jeszcze mam względem niego. Ciężko z dnia na dzień przestać kochać i machnąć ręką na to co robi do tej pory najbliższa osoba... Ciężko porzucić wyobrażenia, że życie jednak może wrócić do stanu harmonii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, o 7 rano? Raczej nie. Poza tym czy to ma jakieś znaczenie? Może w ogóle nie pracuje i właśnie poluje na jelenia? Nie przejmuj się komentarzami kogoś, kto przeczytał dwa zdania, połowę zapomniał, reszty nie zrozumiał, a teraz snuje filozoficzne rozważania... Zbliża się weekend i za chwilę zacznie się urodzaj na gimbazę, z twarzami nieskażonymi głębszą myślą... A propo's, masz jakieś plany na weekend? Mąż pracuje czy będzie w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Nie mam pojęcia czy będzie pracował, czy się szlajał gdzieś czy siedział w domu. Już się boję pytać o cokolwiek żeby nie usłyszeć, że teraz już mnie to nie powinno obchodzić... W sumie nie mam planów na weekend, pewnie będę wertowała oferty pracy i sprawdzała Kafeterię ;) Nie mam gdzie iść a nie chce mi się łazić gdzieś bez celu i udawać, że robię nie wiadomo co i z nie wiadomo z kim... Zresztą i tak go to pewnie rzeczywiście już nie obchodzi. A i z finansami krucho stoję. Jak będzie ładna pogoda to może posiedzę przed blokiem z sąsiadami. Dziś byłam u nich pierwszy raz na herbacie. W sumie mili ludzie, mogłam się wygadać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz jeszcze tak tego nie odczuwasz, bo mieszkacie razem. Jak sie wyprowadzi bedziesz inaczej pisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkacie razem, więc takie pytanie to nie jest nic nadzwyczajnego. To znaczy, jeśli jest tak, że jak masz zamiar wyjść to bez słowa się ubierasz i wychodzisz, to rzeczywiście pytanie męża jest bez sensu...:) Ale na spacer to się przejdź. Dobrze Ci zrobi. No chyba, że będzie lało, to spacery są takie sobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Też tak właśnie myślę. W końcu czego oczy nie widzą... Dlatego trzymajcie kciuki żebym szybko znalazła stabilne zatrudnienie i mogła utrzymać mieszkanie. A wtedy niech sobie robi co chce. Choć i tak jest lepiej, nie jest mi całkiem obojętne co robi i z kim, ale coraz lepiej udaje mi się utrzymywać nerwy na wodzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, jeszcze jedno - możesz być pewna, że go obchodzi gdzie idziesz i po co. W życiu się do tego nie przyzna, ale jeśli nie jest socjopatą, to jak każdy normalny facet ma taki defekt, jak silne poczucie własności i chęć wiedzy o wszystkim. Zapewniam Cię, jesten przedstawicielem tego gatunku :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Mało_stanowczy w sumie przed wyjściem zapytał co będę robić dzisiaj... Byłam ciekawa skąd to pytanie to powiedział: "A, bo wczoraj mówiłaś, że będziesz jechać (do pobliskiego miasta)". Fakt, nawet chcąc sprawdzić moje przebywanie w domu to z historii przeglądarki wynikało, że mnie parę godzin nie było. Inna sprawa, że byłam przed blokiem z sąsiadkami. Jak pisałam, ja się już nie pytam o jego plany. Mają mnie nie obchodzić, to udaję, że nie obchodzą. Nie no, 3 maja przed wyjściem zapytałam czy będzie jechał do tego samego miasta. Ale na jego pytanie czemu chcę wiedzieć to wypaliłam: "Bo nie chcę jechać z Tobą autobusem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, nie odmówię sobie: A NIE MÓWIŁEM;) Widzę, że Twój mąż stosuje technikę, która mnie odobiście wkurwia, czyli odpowiadanie pytaniem na pytanie. Cwaniaczek:) Sam chce wiedzieć wszystko, ale jak Ty się pytasz to już problem. Ech, jak dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Dlatego nie pytam już o nic. No, ale z czego to u Was Panowie wynika? Pies ogrodnika? Zazdrość? Że też mu nie głupio z jednej strony, że ja nie mam prawa pytać a on może. Podobnie ma się sprawa z telefonem. Mnie ma nie interesować z kim pisze/rozmawia, ale mnie dogryza i robi wymówki. A wszystko okraszone na deser stwierdzeniem: "Ale wiesz, mnie to wcale już nie obchodzi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×