Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HeartFullOfPain

Jak znieść ból po rozstaniu

Polecane posty

Gość gość
Ok, że chcesz się zachować z klasą. Ale w sytuacji gdy dojdzie do rozwodu, masz dowody na jego zdradę w ręku. Np smsy, zdjęcia itp. Ja bym się jednak tym zainteresowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, naprawdę jestem pod wrażeniem. Doskonale rozumiem ciekawość, dotyczącą FB (kobieta, która nie jest ciekawska musi być facetem, albo jest chora!) ale to, że nie chcesz się w tym grzebać - naprawdę masz klasę. Mało jest takich kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
No plan już jest ustalony. Mieszkamy razem i wspiera mnie finansowo dopóki nie znajdę pracy i nie będę w stanie utrzymać siebie i mieszkania. Dlatego tak teraz szukam zatrudnienia rozpaczliwie. Zaczynam mieć serdecznie dość oglądania jego osoby i ostentacyjnego wychodzenia z telefonem o różnych porach. Tak, jeszcze jestem zazdrosna, ale mu tego nie pokazuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11:55 Ty byś się zainteresowała, a co w sytuacji, gdy nie będzie dowodów? Łatwo jest zacząć grzebać w g*****e, tylko później smród zostaje na całe życie. A nawet znajdując dowody, włamanie na czyjeś konto jest przestępstwem. Myślisz, że autorce do pełni szczęścia brakuje sprawy z powództwa jej męża? Nota bene od razu wygranej i całkowicie słusznie założonej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, ale dlaczego on nadal mieszka z Tobą? Płacić na mieszkanie może bez przebywania w nim, a ostatecznie to on Cię porzuca, a nie odwrotnie. Co z alimentami? Bo rozwód bez orzekania o winie nie oznacza braku alimentów i alimenty, wbrew obiegowej opinii, nie są przyznawane tylko na dzieci. Przez pięć lat od rozwodu, o ile nie wyjdziesz ponownie za mąż masz prawo do alimentów z tytułu znacznego pogorszenia sytuacji życiowej. Możesz mu dać opcję - albo się wyprowadzi i płaci za mieszkanie dopóki nie znajdziesz pracy, albo porozmawiacie o alimentach. Oczywiście to tylko sugestie i podpowiedzi rozwiązań na podstawie Twoich postów - zrobisz jak uważasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Powodem dla którego mieszkamy razem są, oczywiście, pieniądze. Bo na to mieszkanie jest wzięty kredyt, na niego. Póki nie znajdę pracy i nie będę mogła ja płacić raty to nie bardzo ma za co wynająć innego mieszkania. Wiem, że mogłabym wnieść o alimenty, zwłaszcza, że to on mnie porzuca. No i mam wielu świadków, którym deklarował, że on nie chce żebym ja pracowała. Ale na chwilę obecną mam nadzieję, że znajdę pracę i obejdę się bez jego łaski. Może unoszenie się dumą nie jest do końca mądre w tej sytuacji, ale na chwilę obecną tak bym wolała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak,mówi się, że kredyt wiąże dwoje ludzi lepiej niż małżeństwo... A jesteś pewna, że chcesz spłacać przez najbliższych - nie wiem - 20 lat ten kredyt? Pardon my French, ale k****, co za tępy j****y chujek z tego Twojego p**********o męża! Ulało mi się :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Przez 10 lat ;) Tak, wolę spłacać kredyt i mieć pewne, własne mieszkanie niż w sumie tyle samo pchać komuś do kieszeni na wynajmowanym. Żebym tylko gdzieś w miarę szybko znalazła stabilną pracę. Dobija mnie ta sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to chociaż tyle:) Ale z drugiej strony, dlaczego to TY się tym martwisz? Sorry, on się rozmyślił i powinien ponieść wszystkie konsekwencje. Nie stać go na wynajęcie mieszkania? Powinien o tym pomyśleć wcześniej, teraz niech się wyprowadzi do mamusi, cioci, brata, kolegi, noclegowni, gdziekolwiek. Niech weźmie drugi etat. Bardzo wygodnie oddalił w czasie wszelkie decyzje, do czasu aż znajdziesz pracę. I wszystko to się dzieje Twoim kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Masz rację, ale ja jestem chyba głupia po prostu. Albo zbyt dobra. Ja, w przeciwieństwie do niego, nie miałabym serca to wyrzucić tak po prostu. Jeszcze co? W pewnym stopniu to ja jestem mu wdzięczna, że ma mi pomagać finansowo i, że to nie ja będę musiała opuścić mieszkania i tułać się gdzieś z kotem. Wiem, żenua, ale już taką mam dziwną naturę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No żenua, ale Wy, kobiety macie taką naturę :) Żebyś przestała być taka wdzięczna to chciałbym Ci przypomnieć, że on tylko zadeklarował pomoc. Nie dalej jak dwa tygodnie temu deklarował miłość... Sorry za ten kubeł zimnej wody, ale myślę, że powinnaś o tym pamiętać. Tym bardziej, że sama pisałaś o jego poważnym podejściu czyli zakupie gier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
No i dlatego spieszę się z szukaniem pracy. Choć w najgorszym wypadku, zawsze mam ten argument, że póki jesteśmy małżeństwem to ma obowiązek mi pomagać albo rzeczywiście wystąpić o alimenty. On straszył mnie, że jeśli nie będzie widział, że szukam to mnie odetnie od pieniędzy. W ogóle co on mi nie powiedział w ostatnim okresie. Najgorsze, że widać było, iż sprawia mu satysfakcję ranienie mnie :/ A za chwilę potrafił coś zacząć opowiadać, jakby nic nie zaszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to niestety bzdury gadał, bo nie może Cię odciąć od pieniędzy, a biorąc pod uwagę, że sam nalegał żebyś nie pracowała i masz na to świadków, to powinien mieć mokro w majtach. Nie z podniecenia bynajmniej. Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności, to czasem działa ale tylko w drugą stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykre jest to, że po tych kilku latach, zgodnie z Twoimi wypowiedziami, w zasadzie z dnia na dzień wyszedł z niego cham, burak, ćwok i prostak. Wybacz, że tak piszę o ciągle jeszcze Twoim mężu, ale dokładnie tak to wygląda. Ludzie cały czas się schodzą i rozstają, ale można to zrobić na poziomie i chociaż z odrobiną kultury, albo tak jak on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Kiedy mu to powiedziałam to miał jedną odpowiedź: "Ale na założenie sprawy musiałabyś sama wyłożyć pieniądze". Pieniądze, Pieniądze, pieniądze... Jakby nic więcej w życiu nie było i jakbym tylko dlatego z nim była. No w sumie tak powiedział, że jestem z nim żeby nie pracować. Rzeczywiście, kiedy na początku związku to ja nas utrzymywałam to miałam przed sobą super świetlaną wizję bycia utrzymanką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
On twierdzi, że rozstajemy się z klasą i kulturą, bo przecież nie wyrzucił mnie na bruk (bo się nie dałam). No i będzie mnie na razie finansował. I chyba chodzi też o to, że nie żremy się, za przeproszeniem, kiedy oboje jesteśmy w mieszkaniu. Choć potrafi na mnie głos podnieść albo fuczeć pod nosem, w sumie o nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym finansowaniem nie robi łaski. A co do podnoszenia głosu to może powiedz mu, żeby tego nie robił jeśli nadal chce być uważany za kulturalnego... Współczuję Ci. Tak normalnie, po ludzku. Trzymaj się, może wieczorem jeszcze zajrzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
No rzeczywiście, majątek to nie jest. Ale mam nadzieję, że wszystko ułoży się po mojej myśli: stanę szybko na nogi, będę mogła płacić za mieszkanie, on się wyprowadzi i wtedy rozwód. A potem może znajdę kogoś wartościowego... I szczerze przyznaję, liczę na to, że kiedyś wróci na kolanach a ja go wtedy nie będę chciała. Żeby go karma dopadła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam nadzieje, ze kobiety wyciagna wnioski, na temat "jak sie konczy zycie, na garnuszku mezulka" ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak kobieta sie sprawdza w zwiazku, to facet moze taka utrzymywac i jej nie wyrzuci i wszystko jest super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Staram się trzymać twardo. Najgorzej jest w takich momentach, kiedy mam czas na myślenie. Staram się nie zawracać sobie głowy nim, ale wieczorem znów będę cała w nerwach czekać czy wróci do domu. Nie, nie okażę mu tego, ale będę... Racja, że idiotycznie postąpiłam, że żyłam w ten sposób. Nie wiem czy powinnam sama sobie współczuć czy bluzgać na swoją głupotę. Mleko już się rozlało :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz zajmij się szukaniem pracy:) To naturalne, że się będziesz zastanawiać czy wróci i o której. Jest to element gry psychologicznej, którą prowadzi Twój mąż, być może w jakimś stopniu nieświadomie. Zasada jest taka sama jak z kwiatkiem i wyjściem na 4 godziny. Czy powinnaś nadal wychodzić? Zdecydowanie tak, ale z innych pobudek - rób to dla siebie, żeby nie zdziczeć w czterech ścianach, a nie po to, żeby on siè martwił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Masz rację. Nie zamierzam się wygłupiać i wychodzić, jeśli nie mam gdzie. Szukam pracy intensywnie, wysyłam CV, gdzie tylko mogę... Teraz posiedziałam z sąsiadkami, pierwszy raz. Dopiero do mnie dociera jak sama się zamknęłam. I dosłownie w domu, i w małżeństwie, i we własnej głowie... Kurcze, miło, że są ludzie, z którymi mogę porozmawiać. Zarówno w realu, jak i w internecie. Wiem, że to może żałosne, że robi to na mnie takie wrażenie, ale jednak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma w tym nic żałosnego. Na nowo odkrywasz świat:) Fajnie, że masz z kim pogadać, zwlaszcza w realu, bo w necie to różnie bywa. Twardo szukaj pracy, to zajęcie całodniowe. Trzymaj się i odzywaj jak postępy, będę zaglądał:) Trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze co do szukania pracy - nie wiem jakie masz kwalifikacje (i lepiej nie pisz), ale noże warto wziąć CV pod pachę i przejść się po mieście. Nawet do jakiegoś biura, warto po prostu zajrzeć. Ja sam kiedyś w taki sposób znalazłem pracę, spędziłem w niej dobrych kilka lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Tak, tak. Chodziłam też i pytałam, jeśli było na witrynie ogłoszenie, że poszukują pracownika. Dziękuję, ze trzymanie kciuków i w ogóle za zainteresowanie. Jak coś się zdarzy, będę pisała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wracając do tytułowego pytania patyk w zęby i litr spirytusu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha tak niech idzie rozmawiac z mezem , niech sie poniza mowiac , ze slubowal jej wiernosc. Wez kobieto w tylek sobie wsadz takie rady. Nie od dzis wiadomo, ze faceci nie lubia gledzacych kobiet. Facet sie okreslil, ze to koniec i lepiej traktowac go jak powietrze zeby ewentualnie sam przyszedl w laski, a nie mu truc z przysiegami i ratowaniem malzenstwa. Niech mu jeszcze nogi myje i wode pije I najgorsza rada ta powyżej. Tak nie robią ludzie DOJRZALI. "Faceci nie lubią ględzących kobiet" - to niech się wiążą z mężczyznami, bo kobieta będzie gadać - taka jej natura i na takiej konwencji opiera się związek. Związek to uzupełnienie - męskość i kobiecość. Napisz mu list jak nie chce słuchać. Proste. Musisz przekazać tą treść, że kiedyś zdecydowaliście się na małżeństwo - na wierność do końca życia, ale dajesz mu wolność. Nie jest twoim niewolnikiem, ale Ty nie będziesz czekającą na niego męczennicą. To jest miłość - kocham cię, pozwalam ci odejść, ale ty poniesiesz tego konsekwencje i odpowiedzialność za rozpad małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dojrzałość wcale nie polega na tym, że MUSISZ przekazać jakąś treść - taki przymus ewidentnie wskazuje tylko na dwa chromosomy X. Swoją drogą intryguje mnie w jaki sposób zmusisz faceta do przeczytania listu? Mąż autorki doskonale wie, że przysięgał i że z tej przysięgi się wycofuje. Jęczenie mu na ten temat byłoby żałosnym żebractwem o powrót. Masz prawo nie zgodzić się z tą opinią, ale to ja jestem facetem i lepiej od Ciebie wiem jak bym odebrał takie argumenty. Jeżeli chodzi o przekazywanie istotnych informacji to moim zdaniem następną będzie termin rozprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfPain
Witajcie, też uważam, że żadne listy nie mają już sensu. Wie co mi zrobił, co przysięgał. Wie, że go kocham jeszcze. Zdaje sobie sprawę, że on zniszczył nasze małżeństwo. Powiedziałam mu, że daję mu wolność skoro jej chce. Cóż więcej mogę zrobić? Nie będę co jakiś czas zaczynać tego samego. Słowo się rzekło... Przykre, kiedy widzę jak fuczy na mnie. Rzuca krzywe spojrzenia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×