Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

warto sie meczyc?

Polecane posty

Gość gość

Witam. Jestem kobietą , mam dwójkę fajnych synów i męża, jeszcze... Dlaczego jeszcze? Bo zaczynam dojrzewać o decyzji o rozwodzie a dlaczego? Może napiszę trochę o sobie. Męża poznałam 18 lat temu w pracy, rok później zaczęliśmy się spotykać a 5 lat później pobraliśmy się. Dwa lata po ślubie urodziło się pierwsze dziecko, po kilku latach kolejne. Dzieciaki mają dziś po 6 i 10 lat. Moje życie nie jest sielanką. Mąż na każdym kroku mnie krytykuje. Nie taka fryzura, nie takie ciuchy, nie taki kolor włosów. Według niego nic nie potrafię. Nie umiem gotować, sprzątać i do niczego się nie nadaję. Za swoje niepowodzenia obwinia mnie. Wszystko, co złe, to moja wina. Zycie uczuciowe i erotyczne praktycznie nie istnieje. Mąż mnie odpycha od lat. Woli oglądać porno. Jeśli jest seks, to 2-3 razy w miesiącu i to mu często nie wychodzi, bo hydraulika mu siada, więc i z tego nici. Niczym się nie interesuje, wraca z pracy , siada przed komputerem i siedzi przed nim do poznej nocy. Nie zwraca uwagi na mnie, dzieci , na nikogo. Jeśli wstanie, to tylko po to, żeby coś zjeść, albo pójść do toalety i to wszystko. Na dokładkę przez lata oczerniał mnie przez teściową, przez co moje stosunki z nią popsuły się do tego stopnia, że ze sobą nie rozmawiamy. Oczywiście ona widzi we mnie samo zło i nie może wybaczyć synkowi, że założył rodzinę. Wnuki jej nie interesują, nie chce, żeby przyjezdzaly do niej na wakacje a swojego syna nastawia przeciwko mnie i dzieciom. klocimy sie coraz czesciej. Nie jestem potulną kobietką. Mam bardzo silny charakter. Inna kobieta byc moze wpadlaby na moim miejscu depresje, ale nie ja. Szala sie przewazyla w momencie, kiedy maz postanowil zrobic remont mieszkania. Lecialy bluzgi, wyzwiska. Pomagalam mezowi, jak moglam, ale jemu bylo malo. Wyzywal mnie od nierobow, brudasow i smierdzieli, ktory nic nie robi. Podczas glupiego malowania, potrafil zrobic awanture wrecz z niczego. Odwracalam sie wtedy na piecie, rzucalam wszystko i zostawialam go samego. I kolejne wrzaski, bo nierob go zostawil ze wszystkim samego. Koszmar. Oczywiscie nigdy nie przeprosil. Nigdy. Jeszcze usilowal mi wmawiac, ze to moja wina :D Maz wyjechal sluzbowo do innej miejscowosci. Ma wrocic w piatek. Na chwile obecna nie rozmawiamy. Dojrzewam do decyzji o rozstaniu, bo nie chce tak dluzej zyc. Mam dosyc szarpaniny, krzykow , pretensji i wysluchiowania glupot w stylu ZMIEŃ SIĘ, TO I JA BĘDĘ INNY. Chcialabym isc do pracy, czego maz sie boi , jak ognia. Odgrazal mi sie kiedys, ze jak pojde do pracy, to nie zobacze kasy z jego wyplaty a za swoja bede musiala utrzymywac cala chalupe i dawac na zycie oraz jego utrzymanie. Tu gdzie mieszkamy, nie mamy zadnej rodziny ani bliskich. Jednym slowem nikogo, kto dalby mi jakiekolwiek wsparcie. Od ukochanego męża nie mam co na nie liczyć. To tak w skrocie, bo moglabym ksiazke o naszym zyciu napisać. I co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja na to: odejdź!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie dojrzewam do tej decyzji. chce z nim pogadac odnosnie rozwodu, kiedy wroci. kurcze, jestem atrakcyjną kobieta, ktora ma powodzenie. ludzie mnie lubią, jestem otwarta. mam wesolą naturę, uwielbiam śię śmiać i to nawet mu przeszkadza. moje dobre kontakty z rodziną, moi znajomi i swietne relacje z otoczeniem. potrafi mi powiedziec, ze psychiczna jestem, kiedy sie smieje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na to,też odejdz. Tylko czemu tak późno?, nie szkoda ci życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie szkoda. mam dopiero 42 lata i mogę przeżyć drugie tyle, przy dobrych lotach. a czemu dopiero teraz? myslalam, ze bedzie lepiej i na wiele rzeczy przymykalam oczy. wiem, byłam głupia i teraz za to płacę. na co mi mąż, dla którego ja i dzieci, jesteśmy ciężarem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście ze rozwód i to w trymigi,po czorta Ci taki kamień w bucie? a chłopcy na to patrzą i beda brać przykład z zakompleksionego tatuśka. masz dopioero 42 lata,piszesz że jestes silna psychicznie,ale lata w takim terrorze mimo wszystko mogą Cię w końcu złamac. Kopnąć w dupsko,niech buli alimenty a Ty cieszyć sie życiem. Ja po rozwodzie narodziłam sie na nowo,nie mogę zrozumieć jak mogłam tyle lat (w imię dobra dzieci??!!) tkwic w takim gófnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I przeżyjesz, ale nie odwlekaj czegoś co i tak nieuniknione, szkoda czasu. Ja też jestem po 40 i też jestem dosyć silna osobowością, mój mąż dobrze o tym wie i od początku zaakceptował, nie mogę narzekać. Będąc jednak na twoim miejscu nie czekalabym tak długo, w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze dodam, że mąż wykrzykuje co jakiś czas, że całe mieszkanie jest jego i nic do mnie w nim nie należy. to wierutna bzdura, ponieważ kiedy pracowałam, miałam założone dwie książeczki oszczędnościowe, które poszły w remont czy wyposażenie mieszkania. i jest oczywiście coś takiego, jak wspólnota majątkowa, więc może mi skoczyć. mało tego. dla niego nie jestem kobietą, żoną. 2 miesiące temu wykrzyczał mi prosto w twarz, że jestem dla niego nikim. jednocześnie płacze i narzeka, że nie mam ochotę na seks z nim. nie ma zatem wyboru i musi biedny odpalać pornosy, żeby napięcie rozładować :D przed remontem wrzeszczał na środku jednego z pokojów, że gdyby nasze rodziny były normalne ( cokolwiek to znaczy), powinny zjechać obie 1 marca i zrobić mu remont mieszkania... napiszcie mi, czy macie w otoczeniu takich ludzi? ludzi roszczeniowych, nie liczących się z nikim ani z niczym? czy to tylko ja w takie g****o wdepnęłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja muszę być silna, bo mam dzieci, które chcę wychować na dobrych oraz wartościowych ludzi. złamać się nie dam, co jego najwyraźniej dobija, bo coś tam ostatnio mruczał, że powinnam się "ugiąć" , ale tego niestety nie zrobię. mój mąż to człowiek, którego nikt nie lubi. w pracy nie ma kolegów i utrzymuje kontakty tylko i wyłącznie zawodowe. jego rodzina jest ze sobą skłócona. on utrzymuje kontakty tylko z matką. z ojcem praktycznie nie rozmawia, jakby go nie było. jakby ten ojciec nie istniał. z siostrą nie rozmawia od lat. to fajna dziewczyna, jego zupełne przeciwieństwo. przychodzi z pracy i nigdzie nie wychodzi. cały urlop potrafil przesiedzieć przed komputerem, nie wychodząc na zewnątrz. nawet z dzieciakami nie wyszedł na spacer ani razu, gdy miały wakacje. uważa, że od zajmowania się dziećmi, jest tylko i wyłącznie matka. mało tego! ostatnio mi powiedział, że to ja chciałam dzieci, ponieważ są one moim zabezpieczeniem, w razie rozwodu i alimentów. jak się na mnie obraża, to i z dziećmi nie rozmawia :D mogłabym tak pisać i pisać. doby by zabrakło. wiem, że wpakowałam się w kanał i muszę coś zrobić ze swoim życiem, żeby się z tego kanału wygrzebać. pytanie do osób po rozwodzie, jak wygląda taka sprawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×