Imigranci podpalili Polaka. Nie zostaną ukarani surowo bo działali z nudów.

Rok temu grupa siedmiu imigrantów muzułmańskich (sześciu z Syrii, jeden z Libii) napadła na Polaka w berlińskim metrze. Polak został pobity oraz żywcem podpalony. Sprawcom muzułmańskim nie grożą jednak żadne poważne konsekwencje. Prokuratura zrezygnowała zarówno z kary dożywocia jak i dłuższego wyroku. Zdaniem niemieckich prokuratorów imigranci przeprowadzili atak „spontanicznie” i „z nudów” więc - jak argumentuje prokurator - nie można ich stawiać na równi z "prawdziwymi przestępcami". A akcie oskarżenia czytamy, że mężczyzna „mógł umrzeć w mękach” oraz że sprawcy działali „w sposób perfidny i okrutny”. Do zbrodni nie doszło tylko dzięki szybkiej pomocy ze strony innych pasażerów. Mimo to w opinii oskarżycieli sprawcy napaści atak miał być „spontanicznym czynem popełnionym z nudów”. Prokurator Martin Glage powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem sprawcy nie mieli zamiaru zabić, lecz „liczyli się ze śmiercią” ofiary. Teraz nikt już nie ma wątpliwości, że poprawność polityczna wyparła pisane prawo w Niemczech. Do tej pory napastnik który bił ofiarę i dążył do jej śmierci i to w sposób wysoce okrutny był traktowany jako zwykły zbrodniarz i trafiał do więzienia na resztę życia. Obecnie jeśli podobnego czynu dokona imigrant prokuratura uzna, że było to "działanie z nudów" a samo uśmiercenie ofiary lub próba uśmiercenia była jedynie "szukaniem rozrywki w nudnej codzienności". Tym sposobem akt oskarżenia zostaje przekwalifikowany z próby zabójstwa na zwykły wandalizm podobny do tego, gdy nastolatek z nudów pryska sprayem po ścianie budynku.