Pomozcie , doradzcie prosze :(

Jestem w dolku. Nie wiem co sie ze mna dzieje. Mam chlopaka , jesteśmy ze soba ponad rok. Jest on pierwszym chłopakiem z ktorym.jestem dlugo. Ciezko ocenic mi swoje uczucia w stosunku do niego :( nie wiem czy zyje błędnym przekonaniem romantycznej miłości czy po prostu nie kocham.. otoz wyglada to tak ze ciagle nachodzą mnie takie mysli , czy to ten jedyny , czy to normalne ze nie ma już takich motylkow. Te mysli przesladuja mnie ciagle.. Jest on świetnym chłopakiem i nie chce go stracić , ale nie chce tez ranic. Jest on osoba ktora potrafi doprowadzić mnie do lez ze szczescia. Czasami siedziałam i normalnie az tak cieplo na sercu ze go mam. Jak gdzies jedzie to tęsknie. Gdy próbowaliśmy zrobic sobie przerwę zeby zobaczyc jak to jest z tymi moimi uczuciami ( rozmawialismy o moich wątpliwościach) to bylo mi bardzo ciezko. Serce normalnie pękalo mi na mysl ze nie wiem co u niego , i to ze tez to przezywa . Czuje sie okropnie. Chce dac mu szczescie bo jest cudownym czlowiekiem . Z nim.chce byc szczesliwa, ale te mysli mnie blokuja. Nie wiem czy moze za bardzo analizuje ? Chyba gdybym nie kochala to nie przezywalabym az tak bardzo tego wszystkiego, tylko po prostu bym.to skonczyla. A czuje ze gdybym to zrobila to pożałowalabym i chciala wrocic.. pomozcie :( niech wypowiedza sie osoby ktore ocenia ta sytuacje z innej perspektywy. Od razu mowie ze chce walczyc o ten zwiazek. Boje sie ze myle pojecie milosci z motylkami itp. Chce żeby byl bezpieczny ,czuje sie za niego odpowiedzialna;(

W miłości nie ma żadnych wątpliwości kochana

Dodam.ze mam bardzo zmienne nastroje. Potrafie rozplakac sie z byle powodu a pozniej smiac.. czasami zastanawiam.sie czy nie mam jakiejś depresji..