Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Doskwiera mi samotność

Polecane posty

Gość gość

Jestem sama już 2 lata. Wtedy zakończył się mój prawie 7 letni związek. Miał być ślub, było mieszkanie. Plany popsuła ładnie mówiąc brzydka natura mojego faceta. Od tego czasu wiele się w moim życiu zmieniło na lepsze. Rzuciłam się w wir randek, głównie z facetami poznanymi gdzieś w necie. Wiele mi to dało - zobaczyłam co lubię, czego nie lubię, jakich facetów omijać szerokim łukiem, a jakie ich cechy są dla mnie ważne. Awansowałam w pracy, zmieniłam się wizualnie, na lepsze. Stałam się atrakcyjniejsza, pewniejsza siebie. Jestem bardzo lubianą osobą, może nie brzmi to dość skromnie, ale tak jest. Wszędzie gdzie pójdę sprawiam pozytywne wrażenie. Lubię swój sposób bycia, jestem uśmiechnięta, inteligentna, zabawna, wrażliwa. Jestem też ładna, często to słyszę, widzę spojrzenia facetów, często słyszę też komplementy od kobiet. Niejednokrotnie jakiś kolega, czy nawet kobieta, powiedzieli mi, że jestem ideałem kobiety do związku. A jednak... Nie jestem w stanie znaleźć sobie faceta na stałe. Nie proszę tutaj o porady, czy coś. Ja wiem, wszystko w swoim czasie. Ja chyba muszę się po prostu wygadać, a może też znaleźć jakąś bratnią duszę w podobnej sytuacji. Patrzę jak ludzie się wiążą, biorą śluby, zakochują, mają dzieci. Ja wiem, wiem, na mnie też przyjdzie ten moment. Ale czasem się zastanawiam, czy może coś ze mną po prostu jest nie tak? Poznaję kogoś, ten ktoś jest mną oczarowany, a za jakiś czas albo kontakt z jego strony wygasa, albo okazało się, że mnie oszukał, bo miał żonę. Nie wiem, czasem jest mi tak smutno. Chciałabym mieć przy sobie tego jedynego, wiedzieć, że spędzę z nim piatkowy wieczór, wiedzieć, że jeśli dostanę zaproszenie na wesele, to pójdę z nim. Nie szukam nikogo na siłę, gdybym chciała z kimś być, to pewnie bym byla, ja po prostu chciałabym się zakochać i być kochaną. Najbardziej nie rozumiem sytuacji, gdzie wszystko wygląda dobrze i nagle z nie wiadomych przyczyn facet się dystansuje. Dobra, święta nie jestem, też czasem po pierwszej nieudanej randce zapadałam się pod ziemię, bo nie miałam odwagi powiedzieć, że nic z tego nie będzie. I też bywało, że zostałam tak potraktowana - facet się nie odezwał, ja się nie odezwałam, znaczy - ani mnie, ani jemu nie podobało się na tyle, żeby to kontynuować. Ale np. moja trwająca obecnie znajomość. Poznaliśmy się, on zabiegał, narzekał, że pierwsza do niego się nie odzywam. Zaprosił mnie jako osobę towarzyszącą na wesele, zabiegał, mnie w sumie też zaczęło zależeć. Bawiliśmy się super. No i na tym stanęło. Znajomość trwa od kilku dobrych miesięcy a w ogóle nie idzie do przodu. Wręcz ten kontakt z jego strony ucichł. Ja nic nie rozumiem, nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×