Oświadczyny po kilku latach

Jesteśmy ze sobą 4 lata, mieszkamy razem 3, powiedziałam mu że chciałabym oświadczyn i slubu, chocby po to by zabezpieczyć swoj wspolny majatek, czy na wypadek smierci itp (on ma syna i to on by wszystko odziedziczyl) pracujemy zarabiamy i kupujemy wspolne rzeczy wiec to naturalne... Powiedzialam mu jakieś pół roku temu, on nic z tym nie zrobił.. i nie sądze, żeby zrobił. Ja mam 27 lat on 34. Zabolało mnie to i coraz częściej myśle, że to nie ma przyszłości. Nie widzę już sensu rozmowy bo powiedziałam mu ok. 2 razy jakie są moje "chęci" i nic. Czekać, że coś się zmieni i czy kosztem chwilowego bólu szukac szczęścia w pełni z kim innym?

ladna jestes? jesli tak, moge dac Ci szczescie

Po co on ma się chajtać - ma sprzątaczkę, kucharkę, seks. Nie ma żadnej motywacji.

Syn i tak będzie dziedziczyl, ale faktem jest że, taki luźny związek utrudnia czasem życie. Postaw sprawę jasno, powiedz mu że, jeśli nie zamierza zalegalizować związku to niech powie wprost bo ty nie zamierzasz tracić ani czasu ani życia na coś co nie ma przyszłości.

Powiedziałam prosto, on że ok ok chce i w ogole, "ale co teraz nagle mam ci się oswiadczyc?", ja mowie ze nie o to chodzi przeciez ze nagle... i tyle bylo z tej dyskusji, jakies 6 miesiecy temu.

Powiedzial ze chce a wcale nie chce! Siedz i czekaj dalej - a w miedzyczasie ponagaj mu mnozyc jego majatek zeby syneczek mial wiecej do odziedziczenia! Zaplac rachunki, kupij zarcie, rob mu prezenty, sprzataj, pierz, prasuj - niech zaoszczedzi na sprzataczce - bedzie mial wiecej kasy dla synka!

No to idź do urzędu stanu, ustal datę ślubu i już.

jak do tej pory nic nie zrobił to nie zrobi nic.

Po co młoda bezdzietna kobieta wzięła sobie fagasa z bekartem, który w dodatku nie chce się z nią żenić? Nie kumam