Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dziwny problem

Polecane posty

Gość gość

Cześć wszystkim, jestem studentką i mam pewien problem. Nie wiem, kiedy dokładnie się pojawił i dlaczego, ale czasem bardzo przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu. Chodzi o to, że ogólnie czuję się bardzo samotna. A mój problem polega na tym, że po sporadycznych imprezach, na które najczęściej chodzę ze znajomymi ze studiów, czuję się na drugi dzień strasznie rozbita i dopada mnie okropny dół. Co gorsza, zdarza mi się też z tego powodu płakać. Nie chodzi o to, że te spotkania z nimi mi się nie podobają. Wręcz przeciwnie, zazwyczaj bardzo dobrze się bawię. Jednak po każdej takiej imprezie czuję jakąś pustkę. Wszyscy idą w swoją stronę, wracają do swoich miejscowości, do swoich przyjaciół, a ja, szczerze mówiąc, nie mam nikogo za bardzo. I tak wychodzi, że praktycznie każdy weekend spędzam sama w domu. Próbowałam sobie wmówić, że taka moja natura, że lubię być sama, ale coraz bardziej się przekonuję, że potrzebuję ludzi, że lubię z nimi rozmawiać, śmiać się, bawić i robić fajne rzeczy. Może trudno nawiązywać mi nowe znajomości, ale jeśli trafiam na odpowiednich ludzi, to już jakoś samo przychodzi. Jak sobie poradzić z tym dołkiem po imprezach? A może, jak radzić sobie z tym uczuciem samotności? Próbowałam ćwiczyć, biegać, zdrowo się odżywiać, żeby jakoś zajmować swój czas, ale po czasie i tak zaczęłam się znowu objadać słodyczami i zajadać smutki. Nie wiem kompletnie, jak pozbyć się tej nieustannej pustki w środku. Walczę z tym już tyle lat i nie udaje się. Może jest ktoś, kto ma podobnie i mógłby mi podpowiedzieć, jak on sobie z tym wszystkim radzi? Bo nie mogę przestać o tym myśleć i skupić się na ważnych sprawach, które mam do zrobienia. Dziękuję za poświęcenie uwagi na przeczytanie mojego posta i byłabym wdzięczna za jakieś podpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
utajniona rajfura jestes,wychodzi z ciebie diabelek cos mi sie widzi ze bedziesz sie w niedalekiej przyszlosci grzmocić na cale majty,juz cie ciągnie:-D pamietaj o kondonach bo o trypla dzisial latfo:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Błyskotliwie i tak bardzo oryginalnie :) Szkoda, że czekam na zwyczajne, poważne odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest taki emocjonalny "jet-lag". Tez tam mam, jak zmieniam nagle (albo mnije nagle) środowisko. Jak wracam z pracy, jak wychodze od kogoś z domu. A dlaczego mieszkasz sama? Jak jesteśna studiach to chyba lepiej z ludzmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak kiedyś czułem się samotny (bo byłem i jestem samotny) ale już się tak nie czuję bo ogólnie nic nie czuję. Niby spoko ale tak żeby się czymś naprawdę cieszyć to nie pamiętam jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam z rodzicami, studiuję niedaleko swojej miejscowości i, żeby zmniejszyć koszty i odciążyć rodziców dojeżdżam na zajęcia. Mieszkałam na pierwszym roku i było bardzo fajnie, trafiłam na super współlokatorki, ale właśnie koszty związane z mieszkaniem były wysokie. Właściwie to jestem z malutkiej wioski i tutaj ciężko znalezc kogoś, z kim mogłabym się zaprzyjaznić, bo tak właściwie, to tutaj nikogo nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, mam ten problem, że też nie pamiętam, kiedy tak na 100% się cieszyłam i bawiłam, bo ciągle z tyłu głowy mam to przeświadczenie, że i tak, jak ta chwila minie, to znowu będę samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja czuję się cały czas samotna, bo studiowałam, nie miałam znajomych zbytnio. Nie jestem odosobniona, bo mam poczucie humoru, wszyscy mnie akceptowali, lubili ale tylko na powierzchni uczelni. Nie miałam przyjaciółek. Wychodziłyśmy na Juwenalia, ale nie odwiedzałyśmy sie, nie chodziłyśmy jak psiapsiółki na zakupy i kawkę. I też czasami czułam się samotna, bo patrzałam jak inne chodzą sobie razem, a ja jestem jak ten słup, sama. Ale zaakceptowałam to. Na imprezy nie chodzę bo nie lubię i nie będę się do niczego zmuszała żeby zapunktować u kogoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To i tak zazdroszczę Ci, że udało Ci się to zaakceptować. Ja skupiam na tym poczuciu samotości większość swojej uwagi i nie mogę się skupić na ważnych rzeczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
studia szybko miną. Teraz sobie oszczędz jak musisz, ale na ostatnim roku przeprowadz się spowrotem do miasta bo jak się studia skończą to cię nagle twoja wioska wciągnie i potem się cieżko wydostać. Szvzególni jeśli należysz do tych ludzi którym trudno przychodzi więź. Zapuść sobie "haczyki" w mieście które cie bedą trzymać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A masz tych przyjaciół swoich na codzień? Wychodzisz z nimi poza studiami i poza imprezami? Interesują się Tobą, czy odzywają się tylko wtedy kiedy macie iść na piwko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odzywają się raczej rzadko. Jeśli już to głównie w sprawie studiów i przy okazji pogadamy, co tam u kogo słychać. Ale ja z jednej strony ich rozumiem. Gdybym sama miała super przyjaciół od kilku lat, z którymi spędzam dużo czasu i się z nimi rozumiem, to też skupiałabym się raczej na nich. Dlatego boję się, że ciężko będzie znalezc teraz kogoś bliższego, bo większość osób ma już grono swoich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też miałam na studiach takie koleżanki, które odzywały się tylko w przypadku: to kiedy pijemy? Początkowo nie chciałam się wyłamywać ze schematów i owszem, chodziłam, spotykałyśmy się. A potem po tym piciu cisza, martwa cisza aż do kolejnego 'alkospotkania'. Powiedziałam w pewnym momencie, że kurde, co to za znajome, które są tylko wtedy gdy chcą się napic. Zaprzestałam, a i one zaprzestały. To tylko fałszywe znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, o czym mówisz. Tyle, że czasem ma się już serdecznie dosyć kolejnego dnia siedzenia i nudzenia się w domu. Tak chociaż przez chwilę można poczuć się częścią grupy, pogadać z kimś, pośmiać się. Dziewczyny z mojego roku są świetne, naprawdę. Ale każda po tygodniu zjeżdża do siebie i tyle. Mają swoich przyjaciół, znajomych, więc mało kiedy się odzywają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa z 20:33- a co pomogło Ci zaakceptować to poczucie samotności? Znalazłaś może jakieś hobby albo to tak samo z siebie przyszło? Ja próbuję co chwilę coś ze sobą robić, ale po czasie zawsze odpuszczam, bo np. pojawiają się rezultaty ćwiczeń albo jakieś sukcesy i nie ma się z kim tym podzielić. Wtedy zawsze powstaje mi w głowie taka myśl, że w sumie po co ja to robię...i tu chyba mój błąd, że staram się coś robić, żeby być interesującą dla innych, a nie poprostu dla siebie. Mam ciągle nadzieję, że dzięki temu w końcu uda mi się znalezc kogoś bliskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
typ z 20:18 wygrał ten temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta, bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×