Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość gość

Czy tylko ja tak mam?

Polecane posty

Gość Autorka

Po udzieleniu porady, ochotnikowi zabaw toaletowych, przechodzę do sedna. Dzisiaj piszę tak na szybko, tak trochę na skróty, chodź  na prawdę mam o czym pisać, ale czasu brak :/ Więc by w tym roku jeszcze coś zamieścić, to korzystając z wolnego, momentu, postanowiłam taki szybki, świąteczny, wpis zamieścić, z bieżących wydarzeń. Więc tak, w wigilię pracowałam do 22" skusiłam się, bo szefowa nie miała chętnych by zostali dłużej niż do 18" Wiec zrobiło mi sie jej trochę żal bo sama wzięła się do roboty, co jej się rzadko zdarza, bo cokolwiek, poza wydawaniem poleceń w knajpie, do tej pory, nie robiła. A w wigilię uwijała się jak w ukropie, zaproponowała, też dwukrotną stawkę, więc się zgodziłam :) Mikołaj, w tym roku, przyniósł mi pod choinkę, zatwardzenie, chodź sama się trochę o nie prosiłam, zwykle, po pomieszaniu wszystkich, świątecznych, smakołyków, w rozmaitych konfiguracjach, miałam, raczej spore rozwolnienie ale po kolei. W pracy w wigilię, był niezły młyn, aż się dziwiłam, ze ludzie nie robią, wigilii w domach, tylko do knajpy idą.Jednak zdecydowana większość to byli turyści, chyb posmakowało im, wigilijne menu, a wybierać w czym było bo samej ryby mieliśmy pięć rodzajów, niektóre, tak jak np. karp, były podane, w galarecie, smażone, w occie, więc ogólnie mieliśmy zdecydowanie większy wybór, niż 12 potraw, a kuchnia zamieniła się w magazyn, bo szefowa wypożyczyła, dodatkowo dwie lodówki i zamrażarkę, by te wszystkie smakołyki po mieścić. Jak wspominałam, ruch był spory, wiec latałam jak mrówka, zapachy, nieziemskie, więc co i raz podebrałam pierożka, sprawdziłam, czy zupa grzybowa, jest na pewno dobrze podgrzana i podebrałam miseczkę itd. Dokładając do tego dużo ruchu, schylanie się, w końcu musiałam iść do WC, nie po to by sprzątnąć i dołożyć papieru, a w celu konkretnego posiedzenia. długo kisiłam, wigilijną kupę, lecz w końcu doczekała się. po 21" ruch był już mniejszy i udało mi się wymknąć, nawet długo nie czekałam, aż rajska kabina się zwolni i całe szczęście, bo kupa już powoli wyglądała, z okienka, a moje stringi by jej nie powstrzymały... W końcu weszłam, woda jeszcze wypełniała spłuczkę, szubko zamknęłam drzwi i pośpiesznie, zdejmując majtki, wypięłam się nad sedesem i jeszcze zanim usiadłam, kupa już ze mnie wychodziła. Nie miałam czasu, na posiedzenie dla przyjemności, więc jak tylko potrafię, pomagałam kupie, w opuszczeniu mojego wnętrze, co sprawiło, że po kilkunastu sekundach, po tym, jak moja pupa dotknęła deski, spory, brązowy, gruby, balas zwisał z mojej pupy jak lisi ogon, a kilka sekund, później, głośnym pluskiem spoczął w sedesie. Brzuch mnie rozbolał i wiedziałam, już, że plan szybkiej defekacji, właśnie runął, bo tornado w moim brzuchu, sprawiło, że nie mogłam wstać z kibelka. Kupa, która leżała już w kibelku, chyba jakoś porozumiała się tą w moim brzuchu, że poza pupą już tak fajnie nie jest, zimno, mokro i niewygodnie, że kibelek jest przereklamowany, bo ta mimo wyraźnych objawów, nie chciała mnie opuścić, chodź sygnalizowała, zupełnie co innego. W końcu się namyśliła, i po kanonadzie gazów, które na bank słychać było w całej toalecie, wyszła, lecz w bardziej w formie, budyniowego kremu niż balasa. W końcu mi przeszło i gdy byłam pewna, że nie zaskoczy mnie po drodze do domu, wstałam. Zawartość sedesu, sprawiła mnie w osłupienie, oprócz słusznych rozmiarów balasa, była znacznie większa ilość, wspomnianego budyniowego kremu, którego lepkie właściwości sprawiły, że cała muszla była nim udekorowana. Jednak zdecydowana, większość spoczywała na dole muszli w takiej ilości, że czubek dorodnego balasa, tylko lekko z niej wystawał. Aż bałam się spuścić wodę, by to wszystko nie wykipiało, w pogotowiu trzymałam szczotkę by to popchnąć, w razie zagrożenia, jednak ku mojemu zdziwieniu, jakoś poszło bez mojej pomocy, chudź w przez chwilę woda podniosła się prawię po brzegi więc, chwila strachu była. Szczotka i tak poszła w ruch, bo woda, nie była w stanie wszystkiego spłukać, więc moje berło nawet w wigilie nie miało łatwo :) Cieszyłam się, że ta potrzeba przypiliła mnie w pracy, bo do domu bym nie dała rady, donieść nawet, przy moich zdolnościach. Niestety, gdy wyszłam sala była już pusta, więc moja nadzieja na na napiwki, popłynęła razem z kupą i to dosłownie. Pozbierałam naczynia które jeszcze zostały na stołach i mogłam udać się na własną wigilię, zadowolona mimo wszystko, bo trochę napiwków udało sie zgarnąć i w pierwszy dzień świąt, do pracy miałam dopiero na godz. 11" więc mogłam się w końcu wyspać, no i oczywiście w święta, też podwójna stawka. Po drodze mój entuzjazm zniknął, gdy, kupa, ponownie  przypomniała o sobie, w dosyć brutalny sposób. Jakoś udało mi się dotrzeć do domu chodź chwile grozy były i to nie tylko z przyczyn gastrycznych, lecz delikatnie mówiąc, komunikacja miejska, w wigilię o tej porze nie najlepiej działała. Spanikowana wzięłam podwójną dawkę stoperanu. w końcu jakoś dotarłam ale nawet się nie rozbierałam tylko pobiegłam do łazienki i wulkan ze mnie trysnął. Energia była taka duża, że musiałam wziąć prysznic nim mogłam usiąść do stołu wigilijnego. Piękna wszystko przygotowała, więc mi zostało cieszyć się konsumpcją. Prezenty bardzo trafione. posiedziałyśmy do 2" w nocy prawie oglądając oczywiście Kevina, tradycja musi być, kupa już problemów nie sprawiała, więc byłam pewna, że kryzys zażegnany. Nie wiedziałam, jednak, że dopiero będę mieć problem, bo od tamtego czasu, kupy nie było, sporo zjadła w święta i delikatnie mówiąc, skończyło mi się miejsce w brzuchu i nie przesadzę, że mażę o zrobieniu kupy... Mogła bym zrobić lewatywę ale ostatnio jej mocno nadużywałam ok. miesiąc temu co sprawiło, że nie byłam w stanie się w końcu bez niej załatwić, bo czopki i łagodniejsze środki, nie sprawdzały się, lub sprawiało mi to taka trudność, że nawet dla mnie był to problem. Próbuję, naturalnych metod, herbatki zioła ale nie pomagają, teraz siedzę prawię godzinę na kibelku i nic, przynajmniej natchnienie mam by pisać. Próby ręcznego wydostania się nie powiodły, bo kupa gdzieś dalej utkwiła, i nie dosięgam jej palcem, jak do jutra wieczór, nic nie zrobię to spróbuję takiej mini lewatywy, którą wpuszczę sobie na jakiś czas, może kupa zmięknie i zejdzie niżej, bo budzę się w nocy, przez ból nabrzmiałego brzucha :/ A do sylwestra chciała bym problem rozwiązać, bo pracuje,  do 23" a dolegliwość ta w pracy nie pomaga, poza tym co to za zabawa, jak człowiek źle się czuje?  Do tego przesąd, ze nowy rok taki sam, jak ostatni dzień starego to nie uśmiecha mi się cały rok zatwardzenia, jak wiesz lubię je ale bez przesady :) No nic życzę udanego sylwestra i mam nadzieję, że ta dolegliwość, wkrótce u mnie ustąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Witam. Ostatnio coś energii mi brak i nie pisałem. Również nie czułem przez dwa miesiące zbytnio pobudzenia tymi tematami, ogólnie związanymi z erotyką. Pewnie to być może efekt zimy, bo zauważyłem, że mam zmniejszoną energię zimą.  Podziwiam, że chcę ci się pracować w wigilię, już nie mówiąc o bożym narodzeniu.  Pewnie w tej Warszawie macie dużo klientów. Turystów zapewne nie brakuję. Co do tematów związanych ze scatem, to nadal uwielbiam o tym myśleć, fantazjować. Dobrze napisałaś, co do tego oswojenia się. Czasami jak oglądam takie filmiki, to widać, jak kobieta np jak robi na niewolnika, to zdarzy jej się zrobić taka rzadką kupę. Zauważyłem, że bardzo podnieca mnie, pociąga mnie widok, jak kobieta wyciera pupę papierem i na tym papierze są ślady brązowe od jej scatu. Mam takie pragnienia to wąchać, albo być zmuszony do lizania takiego papieru przez kobietę. Ładnie to wygląda, taka pupa takiej Pani, a potem widać ślady wytarcia od tego co ona wyprodukowała. Pragnienia znów powoli się we mnie budzą. Ty masz problem z zatwardzeniami. U mnie ostatnio pojawiły się hemoroidy. Smaruję maścią okolicę odbytu, aby mnie nie piekło. Jednak efekt tej maści jest taki, że z trudem to wszystko mi się goi. Maść powoduje ogromny dyskomfort swędzenia. Przesyłam spóźnione życzenia i wszystkiego najlepszego w tym roku 🙂
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hey, taka odpowiedź na szybko, kilka razy zabierałam się do większej  odpowiedzi, bo jak zwykle mam o czym opowiadać, a mało ostatnio publikuję ale to innym razem. "Ostatnio coś energii mi brak i nie pisałem. Również nie czułem przez dwa miesiące zbytnio pobudzenia tymi tematami, ogólnie związanymi z erotyką. Pewnie to być może efekt zimy, bo zauważyłem, że mam zmniejszoną energię zimą." Też tak mam, zimą jestem jakoś śnięta, nic mi się nie chce, nawet ostatnio, filmów nie kręcę, kilka nagrałam ale to wszystko surówki, nagrane i tyle, żadnego montażu/obróbki. Dobrze, że mam pracę, bo nie chce mi sie rano wstawać ale jak wiem, że już czas, to sie mobilizuję i robię co muszę, jak dojadę to jakoś wkręcam się na obroty łapie rytm i znacznie lepiej funkcjonuję, mimo zmęczenia na koniec dnia mam satysfakcję i samopoczucie znacznie lepsze. Co do spraw erotycznych/popędu, to też to spowolniło ale tak w sensie, że bawimy sie same, jak mamy wolny dzień to większość czasu spędzamy w łóżku i bynajmniej nie śpimy 🙂 jednak jakiś nowych szaleństw nie ma, takie spontaniczne igraszki jak nam coś do głowy strzeli😜 Jako urozmaicenie i pobudzenie zmysłów, była sytuacja w której, piekna dostała obstrukcji i to takiej na serio, nie planowanej, biedaczka tydzień kupy, nie robiła, no to wiedziałam co robić, najpierw zabawa czopkami, potem środki na przeczyszczenie, laktuloza, alax i inne o umiarkowanym działaniu, bisacodylu jej nie podałam bo na drugi dzień musiała do pracy, a po nim, to jak sie ruszy, lepiej mieć kibelek na wyłączność. Nie pomogły zbytnio, farmaceutyki, wiec ku mojej uciesze była okazja do lewatywy. Wróciłam z pracy i mimo zmęczenia ochoczo zabrałam się do dzieła. Piękna mogła sobie zrobić ją sama, miała już sporą wprawę z moimi zabawkami, do tego celu przeznaczonymi. Lecz by zrobić mi przyjemność czekała na mnie. Była w łóżku jak wróciłam więc, przyszedł mi do głowy, scenariusz szpitalny,  lewatywa w łóżku, gruszka, nerka, basen, nie będę sie rozpisywała, napisze następnym razem ze szczegółami, powiem tylko, że rezultat był bardzo obfity, zabawa, jeszcze lepsza, tego było mi trzeba jakbym wypiła szklankę dobrej whisky na raz😎 "Podziwiam, że chcę ci się pracować w wigilię, już nie mówiąc o bożym narodzeniu.  Pewnie w tej Warszawie macie dużo klientów. Turystów zapewne nie brakuję." Nie chce mi się i to jak diabli, złości mnie to, wolałabym sobie odpocząć, pobawić sięz moja ukochaną ale kwestie finansowe mnie przekonują, prowadzę kosztowne życie i z czegoś na to muszę brać. Do tego szkoda mi szefowej było, prawie nikt nie chciał zostać, a ruch olbrzymi. Nie raz mnie upodliła ale potrafi pokazać ludzką twarz i ostatnio mnie docenia, więc sie zgodziłam. "Co do tematów związanych ze scatem, to nadal uwielbiam o tym myśleć, fantazjować. Dobrze napisałaś, co do tego oswojenia się. Czasami jak oglądam takie filmiki, to widać, jak kobieta np jak robi na niewolnika, to zdarzy jej się zrobić taka rzadką kupę. Zauważyłem, że bardzo podnieca mnie, pociąga mnie widok, jak kobieta wyciera pupę papierem i na tym papierze są ślady brązowe od jej scatu. Mam takie pragnienia to wąchać, albo być zmuszony do lizania takiego papieru przez kobietę. Ładnie to wygląda, taka pupa takiej Pani, a potem widać ślady wytarcia od tego co ona wyprodukowała." To dobrze, ja też nigdy nie przestaję o tym myśleć, fantazjować, pragnąć, to nadaję smak mojemu życiu, po prostu nie zawsze jest ten wewnętrzny ogień, poczucie szaleństwa. No często jest tak, że nabierze sie chęci, np. oglądając filmiki, fantazjując, a jak przychodzi do przeżyć na żywo, potrafi to byś prawdziwy szok. Zwłaszcza zapach i konsystencja kupy wymarzysz sobie coś a to co ma zaraz na Tobie spocząć nawet nie przypomina Twoje fantazji. Do tego ten strach, żałujesz, że sie na to zdobyłeś, że zaraz ktoś zrobi kupe na ciebie, na twarz albo do Twoich ust. Jesteś przerażony ale zbyt podświadomie zafascynowany, zniewolony tym, za mocno, Cię to pociąga by sie wycofać...  Ja za rzadką kupą nie przepadam, no chyba, że podczas defekacji, daje fajne efekty, doznania, nieźle brudzi kibel, często w pracy wdaje mi sie we znaki. jak np. klientka na Małysza robiła i zafajdała deskę albo w ogóle na podłogę zrobiła. Zauważyłam, że turystki często załatwiają sie nie do końca do kibelka, albo na deskę zrobią albo podłogę i to często zwykłą kupę. Raz taka gruba niemra zafajdała nawet ścianę, musiała mieć ciśnienie... Czasem mam wrażenie, że robią to specjalnie, by upokorzyć Polaków, bo to przeważnie Niemki, lub im podobne. Krajowym klientom lub Azjatom, czy innym turystom, też się zdarza ale to sporadyczne przypadki i to bardziej, że zostawią o b s r a n y kibel albo część kupy przyklejonej do ścianki muszli. Jednak myślę, że to bardziej dlatego, że jak spuszczą wodę, to wychodzą nie czekając aż zleci i nie wiedza, że ich kupa tak dzielna była, że opierając się bezlitosnemu spłukaniu, cała nie spłynęła... Z tym papierem, to niezła jazda, taki fetysz w fetyszu 😍 Mnie też to strasznie pobudza, nazywam to brązowym piórkiem:) Pisałam zresztą nie raz, że bardzo lubię podcierać piękną. Jak mnie podciera, to jeż miło jednak wole ja ją, przesuwać papierem po jej słodkim rowku, mocniej naciskać na otworek, prawie wciskając papier w niego. I właśnie na koniec powstaje brązowy paseczek, który nazywam, brązowym piórkiem, bo na początku, zwykle jest szerszy, a na końcu sie zwęża i jest mniej wyraźny, często nawet jaśniejszy, na końcu. Uwielbiam wąchać taki papier, zapach kupy jest na nim inny, nie tyko dla tego, że papier ma swój zapach ale jest tylko jej ślad, jest delikatny trzeba go wyczuć, trochę jak bukiet w perfumach. Papieru nigdy nie lizałam, kilka razy dotknęłam językiem, na początku, by poczuć, delikatnie smak kupy na nim ale nawet nie było po tym śladu, że dotykałam go językiem. Raz jadłam papier podczas takiego scenariusza ludzkiej toalety, na scat imprezie, taka Iwona wypróżniała mi sie wprost do ust, wręcz wysysałam z niej kupę. Kojarzy mi sie to z paleniem trawki, zapomniałam jak ta metoda sie nazywa ale polega na tym, że jedna trzyma w ustach, zapalona fifkę i dmucha, a druga ciągnie, wtedy jest naprawdę mocne uderzenie! Tak samo tutaj, ofiara ssie, a domina prze, cisnie przez to nawet twardsza kupa szybko wychodzi. Wtedy kupa była idealna, ciemno brązowa, ( Zanim usiadła mi na ustach kucała, nad moja twarzą i widziałam jak zaczęła wychodzić, gdy wystawała, kilka cm. dopiero usiadła mi na twarzy, a ja zaczęłam lizać, ssać kupę jak lizaka, była taka twarda, pyszna.) solidny twardszy, balas, szkoda było mi go niszczyć, gryźć ale zaczynał sięgać gardła, a był za twardy i gruby, bym go połknęła, więc musiałam go szybko pogryźć i połknąć, bo jego dalsza część już wchodziła mi do ust. Połykałam tą kupę z największa rozkoszą, Iwona strasznie mi sie podoba, jest po 40" ale ma piękne ciało, piękną, krągłą, obfitą, lecz nie wielka pupę, gładka bez celuitu, po prostu pupa idealna, piekne zielone oczy z ostrym, drapieżnym makijażem, ciemno, rude włosy, z granatowymi pasemkami psychodeliczne, tatuaże, jeśt też dosyć wysoka i mocnej budowy ale bardzo smukła, taka bogini wampirzyca. Sporo wydaliła, kilka dorodnych balasów by z tej defekacji było, gdyby do kibelka wydaliła. Na koniec była miększa kupa, to od razu ja połykałam, już mi nie dobrze było, ale nie od kupy, że sie jej brzydziłam, czy wywoływała mdłości ale dla tego, bo miałam już pełny żołądek. Na prawdę solidny obiad w porcji XXL mi zaserwowała. Po wszystkim znowu kucnęła i właśnie zaczęła sie podcierać, byłam rozpalona do białości, aż się spociłam, marzyłam by zjeść ten papier i moje marzenie, sie spełniło. Po podtarciu wsadzała mi go do ust, a ja go powoli wessałam, jak kibel jak spuści się wodę. Na koniec znów na mnie usiadła pocierając o d b y t e m o moje usta, zaczęłam lizać i usiadła na dobre robiąc, tzw. facessiting, a ja zaczęłam, łapczywie lizać i całować jej otworek. Kilka minut tak siedziała, puszczała też bąk/kleksy, było jej dobrze, bawiła sie cipką ale nie wiem co konkretnie robiła, bo siedziała pupa w stronę, moich oczu, wiem natomiast, że soczki c niej kipiały ale mnie to zachwycało, takie ciepłe i lepkie, pływały po mojej brodzie, a ja czułam błogie spełnienie, piękny widok miałam oglądając jej pupę z bliska, każdą fałdkę, strukturę skóry, przebarwienie, podziwiałam, idealna pupę!!!! Chyba doszła, sadząc po odgłosach, po chwili, nasikała sie na mnie i znów się podtarła wsadzając mokry papier do moich ust, z którym wiadomo co zrobiłam, na szczęście podcierała się kucając więc jej soczki dalej spływały po moje szyi, potem jak poszła, zbierałam je ręką i zlizywałam, jak najsłodszy nektar.Po podtarciu, wstała, założyła seksowne, czerwone stringi i wyszła. Miało być krótko, a tu temat podesłałeś i krótka opowieść jeszcze wyszła 😛 "Ty masz problem z zatwardzeniami. U mnie ostatnio pojawiły się hemoroidy. Smaruję maścią okolicę odbytu, aby mnie nie piekło. Jednak efekt tej maści jest taki, że z trudem to wszystko mi się goi." Współczuje, sama też o mało nie dostałam hemoroidów, miałam stan zapalny ale przystopowałam z zabawami analnymi i odstawiłam twardą kupę, na szczęście, przeszło. Dostałam taką maść przeciw zapalną, nawilżającą, z antybiotykiem, chyba i po tygodniu brania jak ręką odjął, niestety nazwy nie pamiętam, a to taka maleńka tubka był więc wyrzuciłam, bo prawie nic nie zostało, więc Ci nie polecę 😞 Nie wiem jak ta twoja działa ale z tego co piszesz to niezbyt miło, mnie od mojej z początku, bardziej piekło ale nie swędziało, w ogóle piekło i rwało jakby mi kto kawałek o d b y t u wyrwał, więc może jak pocierałam to sie objawy nasilały, bo przy myciu też bardziej bolało, miałam bardziej zapalnie odgniecenie, pękniecie skóry, niż żylaka ale lekarz powiedział, że nie wiele brakuję, bo jest sporo spuchnięcie. Na fajnego proktologa trafiłam ale to watek na dłuższe opowiadanie, więc nic więcej nie mówię. Polecam za to środki przeczyszczające, jak laktuloza, czopki glicerynowe, czopki Laxol z dokuzanem sodowym ale one nie działają od razu, po kilku dniach ale kupa potem miękka jak krem. Wiem, że przy aplikacji czopków, może boleć ale warto, bo kupa potem lekko wychodzi, a glicerynowe, dają ładny poślizg. Jak podleczysz, to gorąco polecam lewatywę, mówiłeś, że lubisz zabawy dildem, to lewatywa, jej aplikacja i to jak cie wypełnia, powinna ci sie spodobać, a przy okazji, łatwiej będzie ci sie załatwić 😊  "Przesyłam spóźnione życzenia i wszystkiego najlepszego w tym roku" Dziękuję i przesyłam jeszcze bardziej spóźnione życzenia, przede wszystkim byś był sobą i nie bał sie spełniać swych pragnień, był w tym roku wolny 🙂 Następnym razem napiszę więcej, chodź i tak sporo wyszło, dzisiaj mam wolne, w weekend mordor, piękna, niedługo wraca z pracy, to muszę jakiś obiadek zrobić, do miłego 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Dzięki za życzenia.:) W zimie z reguły organizmy są bardziej zmęczone i nic się o tej porze roku nie chcę.  Ale ostatnio popęd się  u mnie widzę zwiększa. Czasami to nie daje spokoju, więc staram sobie ulżyć jak najmniej, bo później  też brakuje energii do działania. Jednak potrzeby potrzebami i czasami się po prostu nie da o tym nie myśleć. Co do moich problemów z hemoroidami, to jest już o wiele lepiej niż wcześniej i jakoś w miarę mi się to podgoiło. Te widzę zagraniczne kobiety, to niezłe też łobuziary, że są zdolne do takich rzeczy, aby kible polakom brudzić 🙂.   Nie robić kupy długo, to też nie fajna sprawa, źle robi dla organizmu. Ja staram się ruszać w miarę,, aby mieć dobrą przemianę materii. Człowiek, który często się nie wypróżnia, ma też większe ryzyko zapadnięcia na różne nowotwory. Wszystko to się kumuluje w organizmie, zanieczyszcza itp. Widzę, ze prowadzisz kosztowne życie jak piszesz. Widać, że lubisz pieniądze, tzn żyć na wysokim poziomie. Miło to słyszeć. Ogólnie to takie dominujące też księżniczki, (o ile za takie się uważają niektóre kobiety,) są dla mnie przynajmniej pociągające, w tym sensie, że są takimi egoistkami trochę, lubią też przyprawić rogi komuś, wykorzystać kogoś. To dla mnie taki fetysz. Chyba ze względu na moje preferencje, pociągają mnie takie zołzy księżniczki. Z papierem toaletowy, to fajna sprawa jak pisałem. Lubię patrzeć na ten kontrast, np jak taka kobieta, dziewczyna, ma np pomalowane paznokcie, a jednocześnie obciera sobie brudną pupę, i widać na tym papierze ślady. To taki kontrast z jej pięknością, egoizmem księżniczki i jej paznokci pomalowanych, z jej prawdziwą naturą, z tej innej strony. Podniecające jak dla mnie. Mam taką jeszcze fascynacje, pragnienia do wąchania takiej pupy, najlepiej np takiej po dniu od niemycia, albo po treningu. Np konkretna dominująca każe wąchać sobie tyłek, i lizać go do czysta, aby był świeży. Wykorzystuje swojego niewolnika dla własnej uciechy w ten sposób i sprawia jej to przyjemność. Załóżmy, ze jest jej głównym niewolnikiem i używa go jako własnej spluwaczki, toalety, szofera, ma dostęp do jego konta i wybiera sobie dla siebie pieniądze bez jego pozwolenia. Trzyma go w ten sposób w szachu. Ma go pod całkowitą kontrolą. Ostatnio nasikałem sobie do szklanki i postanowiłem wypić własny piss, ale taki normalny, tzw swój złoty deszcz.  Jakie wrażenia ? Przełknięcie sprawiało odruch wymiotny, ale jednak wypiłem to co nasikałem. Smak moczu z reguły mnie nie podnieca zbytnio przy spożyciu, ale jak już mam ten smak po jego spożyciu, to inna sprawa. Czułem ten specyficzny smak moczu, tzn czułem się jak damska trochę toaleta. Mocno mnie to podnieciło. Wyobrażałem sobie, ze robię to dla jakiejś takiej Pani, bo każe mi to zrobić. Doznałem trochę takiego podniecającego mocno uczucia, że robię wszystko co jest dobre według niej, bo  wie, że to co robię, bo mi każę, jest dla mnie dobre. Chociaż nie wiem jak daleko byłbym się w stanie posunąć, bo np nie jestem bi.  Piłem też kiedyś własne nasienie. To też dało mi poczucie większej pewności siebie, co do własnych preferencji, ze jednak mógłbym pójść dalej i dać się wytresować na prawdziwą toaletę dla kobiety, i niewolnika o ile ona chciałaby tresować nowicjusza. Muszę przyznać, że pociąga mnie bycie rogaczem, co chyba też jest elementem tych moich preferencji masochistycznych. Kiedyś pamiętam obok mojego domu,  w środku nocy, pod moim oknem, jakiś facet pieprzył jakąś laskę, i było wszystko słychać, łącznie z tym jak jego jądra uderzają chyba o jej pośladki, a ona w tym stanie też jęczała. Mam takie fascynacje w takim układzie mieć przyprawiane rogi jako uległy niewolnik, który nie ma dostępu do stosunku ze swoją Panią, a ona wzbudza we mnie zazdrość, każe mi słuchać, jak jakiś facet ją stuka, a ja słyszę jej westchnienia. A ja jedynie jestem od lizania jej stóp, wielbienia jej, podlegania jej, lizania jej miejsc intymnych, szczególnie tyłka, wąchania go, jej gazów, będąc jej toaletą, która ma jej ulżyć. Czasami mogę również dostać karę lub nagrodę, np w postaci jej znoszonych śmierdzących skarpetek, albo znoszonej bielizny, dla wyprania jej w swoich ustach, albo lizania i wąchania, aby pamiętać o jej wyższości.   Oczywiście, te fascynacje nie mają nic wspólnego z jakimiś moimi kompleksami, ale rzeczywiście tak czuję, po prostu mnie to pociąga. Widzę, że cuckold też jest elementem masochizmu, pewnie stąd też takie fascynacje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deptak

Ja jak byłem młodszy kiedyś posprzątałem kibel po imprezie mojej Siostry. Ona i Jej dwie koleżanki ktore zostały na noc miały radoche z tego jak patrzyły jak sprzątam. Jakiś czas później na ognisku na dzialce jedną z nich podpita trochę wsadziła palec w pupe po tym jak się zorientowała że Ja podglądałem jak się załatwiała w lasku i podetknęła mi pod nos, wylizalem..., a Ona się śmiała, a wracając do domu w nocy autobusem wylizalem Jej buty, masowałem stopy. Mimo różnicy wieku zaczęliśmy ze sobą chodzić. Bardzo często musiałem sprzątać Jej kibel w domu po Niej czy rodzinie, czyścić buty, jak się broniłem to biła mnie i kopała. Woziłem Ja na randki sprzątałem po kochankach, ostatnie miesiące przed Jej wyjazdem do Anglii to piłem codziennie rano poprzez plastikowa butelkę z odciętym dnem Jej siki, zamykała mnie też w wersalce na której uprawiała seks, a czasem z chłopakiem z którym wyjechała stawiali na mnie fotel lub skrzynie i się kochali. Bardzo mi brakuje takiego poniżania mnie przez Kobietę. Kiedyś mi obiecala że jak on wyjedzie to bede codziennie  nie tylko siki ale i kupę jadł  jak Ona będzie  pić poranna kawe, nawet kupilem takie WC dla inwalidów gdzie wyjmuje się wiaderko na odchody..., ale nie ziściło sie.Bardzo  fajnie ma Twój kibelek i się z nim zabawiasz codziennie i ze swoją kupa 😉 jestem z w-wy , ssejssek malpka na o2 pl jakbyś chciała do mnie napisać 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziś taki wpis na szybko, bo ciągle czasu brak... Hey, myślałam, że już straciłeś zainteresowanie mną 😞 bo tak długo nie odpowiadałeś, (a sama odpisuję po 2 miesiącach hi hi) zmartwiłam się. "Czasami to nie daje spokoju, więc staram sobie ulżyć jak najmniej, bo później  też brakuje energii do działania. Jednak potrzeby potrzebami i czasami się po prostu nie da o tym nie myśleć." Jak tak właśnie mam, jak mnie najdzie to muszę, zwłaszcza jeśli chodzi o fetysze toaletowe. W pracy mam ten komfort, że mogę pójść niby za potrzebą, a tak naprawę to zaspokoić żądzę, powąchać brudny kibel, wyszorować go albo wsadzić palec w pupę i pogrzebać w twardych ekskrementach w niej nagromadzonych. Ostatnio wsadziłam sobie dwa czopki eva/qu o pracowałam czując je cały czas, czułam jak z upływem czasu wydzielony przez nie gaz mnie coraz mocniej rozpiera, chciało mi sie kupę jak diabli ale tylko parę bąków puściłam bo chciałam ją jeszcze ponosić, bo miałam w planach zrobić ją następnego dnia na dworcu, taka fantazja. Jednak w nocy, będąc w domu musiałam parę dzieciaków urodzić i wykapać, bo już czułam, że same wyjdą. Ale kupa na dworcu i tak była i to obfita, no cóż po 60 dniach można było się takiej spodziewać🙂 Gdyby nie wieczorny poród byłby tydzień ale już miałam po 5 dniach dosyć, bo wyglądałam jak w ciąży i czułam jak mnie coraz mocniej, rozrywa ale fetysz i upodobania do masochizmu wygrały 🙂 I tak byłam zdziwiona, że czopki tak podziałały, myślałem, że bez lewatywy ani rusz, a tu taka niespodzianka, dawno ich nie brałam, pewnie dlatego. Mimo , ze zaaplikowałam je w celu zabawy, liczyłam, że spełnią, swoją pierwotną, przeczyszczającą rolę i udało się😜 No cóż, na potop kupy jeszcze będzie okazja 😛 "Co do moich problemów z hemoroidami, to jest już o wiele lepiej niż wcześniej i jakoś w miarę mi się to podgoiło." Cieszę, się, jak wspominałam miałam stan zapalny i to coś okropnego było, więc szczerze współczuję, wyobrażam sobie, że hemoroidy to coś znacznie gorszego, kiedyś opisze przygodę związaną z wizyta u proktologa, ech miałam już to zrobić ale czasu brak 😞 "Te widzę zagraniczne kobiety, to niezłe też łobuziary, że są zdolne do takich rzeczy, aby kible polakom brudzić" To raczej przejaw pogardy ale mnie już to nie rusza, robię swoje i jak mam dobry nastrój to mam satysfakcję, że mnie tym nie upokorzyły 🙂 "Nie robić kupy długo, to też nie fajna sprawa, źle robi dla organizmu. Ja staram się ruszać w miarę,, aby mieć dobrą przemianę materii. Człowiek, który często się nie wypróżnia, ma też większe ryzyko zapadnięcia na różne nowotwory. Wszystko to się kumuluje w organizmie, zanieczyszcza itp." Ja akurat uwielbiam czuć jak kupa we mnie się zbiera, wiem, ze to niezdrowe i ryzykowne jak z tym stanem zapalnym, bałam się, że się doigrałam hemoroida i już jakiś czas nie wstrzymywałam ale z czasem to wróciło, zbyt bardzo to lubię. " Widzę, ze prowadzisz kosztowne życie jak piszesz. Widać, że lubisz pieniądze, tzn żyć na wysokim poziomie. Miło to słyszeć. Ogólnie to takie dominujące też księżniczki, (o ile za takie się uważają niektóre kobiety,) są dla mnie przynajmniej pociągające, w tym sensie, że są takimi egoistkami trochę, lubią też przyprawić rogi komuś, wykorzystać kogoś. To dla mnie taki fetysz. Chyba ze względu na moje preferencje, pociągają mnie takie zołzy księżniczki." To prawda, lubię pieniądze, chodź dla mnie to tylko środek do zaspokojenia potrzeb, same pieniądze mnie nie pociągają, a to jakie możliwości mi dają. Chodź mam mało wolnego czasu, większość pracuje, jestem taka trochę niewolnicą zmysłów, jak sam wspomniałeś jestem hedonistką i muszę zaspokajać swoje zmysły, zachcianki, to nie wyobrażam sobie życia na innym poziomie, więc jak mam wolne to każdą chwilę, spędzam z piękną, (stąd też nie mam za bardzo kiedy napisać, nad czym ubolewam, dzięki, że w ogóle chcesz czytać moje wypociny)  dogadzam sobie i jej i nie liczę ile to wszystko kosztuje, na szczęście mi wystarcza. Jestem księżniczką, od małego potrafiłam wyczuć czyjąś słabość i ją wykorzystać, czasem czuje się z tym źle, jestem zołzą ale potrafię też być bardzo wrażliwa, jestem tez bardzo uczuciowa, jak kocham to na całego ale jak znienawidzę, to też po całości, dlatego nie wybaczam zdrady, jak mnie były zdradził to pisałam już co mu zgotowałam😡  "Z papierem toaletowy, to fajna sprawa jak pisałem. Lubię patrzeć na ten kontrast, np jak taka kobieta, dziewczyna, ma np pomalowane paznokcie, a jednocześnie obciera sobie brudną pupę, i widać na tym papierze ślady. To taki kontrast z jej pięknością, egoizmem księżniczki i jej paznokci pomalowanych, z jej prawdziwą naturą, z tej innej strony. Podniecające jak dla mnie." To temat, rzeka, jak pisałam mnie też to kręci. Ja mam bardzo zadbane paznokcie, pięknie pomalowane, często zmieniam, kolor/wzór, lecz są krótkie, jak w pracy zakładam rękawiczki, to dłuższe mi się łamały. nagrałyśmy z piękną kilka filmików na których widać, takie paznokcie, zainspirowałeś nas 🙂 Lubie tez strasznie jak piękna mnie podciera, podnieca mnie to, ze wyciera z mojej seksownej pupy, resztki kupy ale lubię to tez robić na jej pupie, mam do tego słabość, to taki rytuał oddania, uwielbienia każdego fragmentu jej ciała. Jak wspominałam uwielbiam jak na papierze powstaje wzór piórka, często ma różną fakturę odcienie, robię też zdjęcia takich, artystycznych, papierków. "Mam taką jeszcze fascynacje, pragnienia do wąchania takiej pupy, najlepiej np takiej po dniu od niemycia, albo po treningu. Np konkretna dominująca każe wąchać sobie tyłek, i lizać go do czysta, aby był świeży. Wykorzystuje swojego niewolnika dla własnej uciechy w ten sposób i sprawia jej to przyjemność. Załóżmy, ze jest jej głównym niewolnikiem i używa go jako własnej spluwaczki, toalety, szofera, ma dostęp do jego konta i wybiera sobie dla siebie pieniądze bez jego pozwolenia. Trzyma go w ten sposób w szachu. Ma go pod całkowitą kontrolą." Masz ciekawe wizje, ja na co dzień mam podobną relację, w obie strony, chodź zwykle ja dominuję, no i nie mam dostępu, do konta pięknej 🙂 Co do wizji lizania takiej pupy, to lubię jak piękna mi liże, jak wrócę z pracy, moja muszelka i rowek, są nieźle spocone, często jeż są reszki kupy w okolicach piwnego oczka, nie to, żebym sie nie podcierała ale wiadomo, jak się zrobi, dorodną kupę, to sam papier nie wystarczy by pupa czysta była. W pracy często robię kupę, pisałam już o tym dlaczego to mnie kreci, wiec nie będę się powtarzać, jednak poza aspektem, fetyszu, mam po prostu dużo ruchu, co sprzyja fizjologi i zwykle, jak uznam, że zasłużyłam spełniam tę potrzebę. Zazwyczaj robię kupę, dopiero po jakimś czasie, lubię czuć jak kupa jakiś czas napiera, a jak mi się odechce, to uznaje, że to jeszcze nie był czas kupy. "Ostatnio nasikałem sobie do szklanki i postanowiłem wypić własny piss, ale taki normalny, tzw swój złoty deszcz.  Jakie wrażenia ? Przełknięcie sprawiało odruch wymiotny, ale jednak wypiłem to co nasikałem. Smak moczu z reguły mnie nie podnieca zbytnio przy spożyciu, ale jak już mam ten smak po jego spożyciu, to inna sprawa. Czułem ten specyficzny smak moczu, tzn czułem się jak damska trochę toaleta. Mocno mnie to podnieciło. Wyobrażałem sobie, ze robię to dla jakiejś takiej Pani, bo każe mi to zrobić. Doznałem trochę takiego podniecającego mocno uczucia, że robię wszystko co jest dobre według niej, bo  wie, że to co robię, bo mi każę, jest dla mnie dobre. Chociaż nie wiem jak daleko byłbym się w stanie posunąć, bo np nie jestem bi.  Piłem też kiedyś własne nasienie. To też dało mi poczucie większej pewności siebie, co do własnych preferencji, ze jednak mógłbym pójść dalej i dać się wytresować na prawdziwą toaletę dla kobiety, i niewolnika o ile ona chciałaby tresować nowicjusza." Gratuluję odwagi, przełamania się, jak też zaczynałam od własnego moczu, już jak miałam jakieś 8 lat spróbowałam ale potem uznałam, że to nie normalne i więcej tego nie robiłam, aż do ostatnich czasów.  Może spróbuj kupić mocz od jakiejś dziewczyny, widziałam na hiper, że sprzedają, zanim dotrze nie będzie taki jak zaraz po wydaleniu ale myślę, że mocz się tak nie psuję jak kupa, bo kupę to bała bym się zjeść ale mocz pięknej po kilku dniach piłam tylko lekko go podgrzałam. Co do dominy, to myślę, że nie jedna marzy by nowicjusza wytrenować, więc, życzę byś się odważył i spróbował. Co do spermy, to znam, ze otwierasz się na kolejne doświadczenia, ja często własne soczki połykam, jak sie masturbuję, to lubię zlizywać je z paluszków, moja cipka aż kapie jak się z nią bawię. "Muszę przyznać, że pociąga mnie bycie rogaczem, co chyba też jest elementem tych moich preferencji masochistycznych. Kiedyś pamiętam obok mojego domu,  w środku nocy, pod moim oknem, jakiś facet pieprzył jakąś laskę, i było wszystko słychać, łącznie z tym jak jego jądra uderzają chyba o jej pośladki, a ona w tym stanie też jęczała. Mam takie fascynacje w takim układzie mieć przyprawiane rogi jako uległy niewolnik, który nie ma dostępu do stosunku ze swoją Panią, a ona wzbudza we mnie zazdrość, każe mi słuchać, jak jakiś facet ją stuka, a ja słyszę jej westchnienia. A ja jedynie jestem od lizania jej stóp, wielbienia jej, podlegania jej, lizania jej miejsc intymnych, szczególnie tyłka, wąchania go, jej gazów, będąc jej toaletą, która ma jej ulżyć. Czasami mogę również dostać karę lub nagrodę, np w postaci jej znoszonych śmierdzących skarpetek, albo znoszonej bielizny, dla wyprania jej w swoich ustach, albo lizania i wąchania, aby pamiętać o jej wyższości." Myślę, że na dłuższą metę, taki układ przestał by Cie pociągać, a stał by się bolesny. Co do tego epizody z seksem pod twoim oknem, to na pewno było dla Ciebie super doświadczenie. Ja pamiętam jak raz dałam dupy po jakimś blokiem, byłam pijana i miałam straszną chcicę, flirtowałam z takim chłopakiem który mi sie nawet nie podobał, bawiłam się nim, a on za mną szalał. No i zaczęłam go uwodzić, tak dla zabawy, uparł się mnie do domu odprowadzić. No i byłam wstawiona i uznałam, że w sumie nie jest taki brzydki, a ja jestem strasznie spragniona, to mu dam d u p y, zrobię mu ten prezent, grzeczny był. Idziemy przez blokowisko, pod czyimś balkonem, tam taki żywopłot był światła się nie paliły w oknach po to po 22 było, tylko światło latarni taki półmrok dawało. Idealne warunki, jak kazałam mu, by mnie zerżną, to myślał, że żartuję. A ja tak rozpalona ściągam gacie i się wypinam, przytrzymując się drzewka oglądam się przez ramię i mówię, żeby brał jak mu daje albo niech spier.... On zbladł w końcu ściąga gacie i nieśmiało zabiera sie do roboty, a ja na to, zaraz! A gdzie guma? Nie miał, kazałam mu do mojej torebki zajrzeć i wyjąć, zawsze byłam wtedy przygotowana, bywało, że w ciągu tygodnia dawałam trzem różny facetom, wiec miałam obawy by czegoś nie załapać. Wracając do tematy, słabo mu szło wkładanie kondona, więc rozpalona zaczęłam się masturbować, w końcu założył i zaczął, ale pałę miał pierwsza klasa, może nie za długi ale gruby początkowo tak nie śmiało mu szło ale zaczęłam wrzeszczeć, by się przyłożył i mocniej j e b a ł i w końcu poczuł rytm rżnął aż czasem bolało. Szybko doszedł, a ja jeszcze chciałam, staliśmy tyłem do tego balkonu i nawet nie zauważyliśmy jak się światło zapaliło, nagle jakiś dziadek się drze, (pewnie o mało zawału na widok mojej pupy nie dostał) że wstydu nie mamy, ze tu porządni ludzie mieszkają i chcą spać, że po policje zadzwoni. Wtedy lamus się speszył i przestał, ja się wściekłam i kazałam mu rżnąć dalej, powiedziałam, by dziadek jak go to kręci, to niech popatrzy, wtedy, dziadek wkurzony trzasnął drzwiami. W końcu, dłużej nie opierał sie i dalej drążył, chodź już nie tak dobrze jak wcześniej, zestresował go dziadek, w końcu już jest mi dobrze, nagle słyszę syreny,  o kur.. dziadek na serio na mendy zadzwonił, myślę, spanikowałam, mówię ...alamy! Rozpalona jak kotka w rui, szybko podciągam majtki, sperma spływa mi po nogach, jeszcze spódnica i w nogi, ale była adrenalina, przebiegamy przez parking, (co w szpilkach po pijaku łatwe nie było) a tam na serio pały na bombach stoją! Nawet nas nie gonili ale emocje były. jak do domu dotarłam to podziękowałam, mu za wieczór pełen wrażeń 🙂 Biedak upierał się bym mu numer dała, a ja chyba mu serce złamałam, bo powiedziałam coś w stylu, żeby się cieszył prezentem ode mnie, że spisał się i że takiej luksusowej ... jak ja, już raczej nie zerżnie, by nie liczył na nic więcej, że lubię go ale nic z tego nie będzie. Byłam już wstawiona mocno ale pamiętam, że poszedł przygarbiony jak zbity pies. "Oczywiście, te fascynacje nie mają nic wspólnego z jakimiś moimi kompleksami, ale rzeczywiście tak czuję, po prostu mnie to pociąga. Widzę, że cuckold też jest elementem masochizmu, pewnie stąd też takie fascynacje." Ja tez nie mam kompleksów, a lubię, czasem być gnojona, jak nade mną dominują, to taka natura, nie ma to nic wspólnego z kompleksami, a właśnie bardziej z masochizmem. 

 

Do gościa deptak: Ciesze się, że zaciekawiły Cie moje przygody, miło poznać kolejna osobę która kręci fetysz toaletowy. Co do tego co wspominasz, że podglądałeś ją podczas robienia kupy, na pewno jej to schlebiało, zwłaszcza, że jak wspominasz dała Ci palec do polizania, więc intrygowała ją taka gra. Na pewno inwestycja w krzesło sie opłaci, (ja zrobiłam sobie podobne ze starego krzesła z poczekalni i deski znalezionej na śmietniku którą uratowałam  z kibla który ktoś wyrzucił ale świetnie się sprawdza.) można wyjąć wiaderko i położyć się pod nim, więc nie martw się, znajdziesz na pewno ochotniczkę 🙂 Ja niestety nie spotkam się z Tobą w realu, koleżanka mnie ostrzegała, ze kiedyś miała takiego niewolnika który miał obsesje na jej punkcie i gdy nie chciała z nim współpracować stał się jej stal kerem. Ale jak znajdę chwilę, to może napisze na priw. 🤪  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

Sorry za literówki, pisałam, na szybko i widzę, że jest parę byków.

"Bardzo  fajnie ma Twój kibelek i się z nim zabawiasz codziennie i ze swoją kupa" No ma fajnie ale nie do końca, bo regularnie go zdradzam, wybieram szczęśliwca który dostanie moją kupę, to taka moja zabawa. Jednak prędzej czy później, do niego wracam, a on grzecznie wszystko przyjmuję, chodź czasem buntuję się przy przełykaniu 🙂 Zaniedbuję go ostatnio, tylko siku mu daję i nie sprzątałam go dawno, ostatnio piękna go wypieściła, bo już nieźle walił hi hi.

 

Edytowano przez Poopcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Rozumiem brak czasu. Nie zapomniałem o tobie. Od czasu do czasu zaglądam tutaj aby sprawdzić, czy czegoś nie napisałaś 🙂 Trudno przestać myśleć o takich pragnieniach. Dobrze to rozumiem. Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie. Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru.  Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany,  i prawdziwy. Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj 🙂 No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką. Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze.  Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło.  Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko.  To doświadczenie pod moim oknem, jakoś przychodzi mi we wspomnieniach, i często wracam do tego wydarzenia, fantazjując o tym, że jestem kimś w rodzaju rogacza i to wszystko słyszę za ścianą, lub za oknem.  Czy by mnie taki układ pociągał, to zależy w jakiej relacji miałbym być. Bardziej dominująca, uległy to mogłoby to być mocno podniecające, tym bardziej, o ile robiłaby ze mnie toaletę, abym pochłaniał wszystkie jej najbardziej intymne zawartości, gdy ona w tym czasie gdzieś szaleje z kimś, i się z którymś pieprzy, przyprawiając mi rogi. Miło słyszeć twoje historie o zaliczaniu facetów. Widocznie sama też masz potencjał na przyprawianie rogów. Rogacze z pewnością cenią takie dziewczyny, kobiety.  Masz tę naturę, w jakimś stopniu, na taką zołzowatą księżniczkę. Czasami sobie oglądam filmy toaletowe, i zdarzy się, że dziewczyna, kobieta, wypróżni z siebie pociągającego stolca brązowiutkiego, że jak to oglądam, to sam miałbym ochotę skosztować i się delektować, będąc  w ten sposób upodlony i okazując w ten sposób hołd jej pupie, że tak ją kocham, ze kosztuje jej zawartość w dosłowny sposób. A jej rośnie tylko coraz mocniej pewność siebie i ego.  Widocznie powoli się przełamuję w niektórych sprawach tutaj i krok po kroku kosztuję coraz nowszych rzeczy. Ale najbardziej co mocno na mnie działa, to pragnienia, fantazja przymusu, że kobieta robi ze mnie co chcę, i muszę przełamywać pewne bariery dla niej. Ciekawy jestem do czego byłbym się wstanie posunąć. Kiedyś czytałem trochę  o masochizmie i widzę, że sporo artystów okazywało się masochistami.  Masochizm wziął się od pisarza, który napisał "Wenus w Futrze". Z tego co wiem, skłonności do masochizmu w tych sprawach przejawiał też Bruno Schulz, pisarz i grafik żydowskiego pochodzenia. Zdzisław Beksiński i Hitler, też przejawiali ponoć fascynacje w tej dziedzinie. Co dziwne, wszyscy okazywali się w jakimś stopniu artystami. Dziwne jest też to, że sam przejawiam skłonności artystyczne. Param się pisarstwem, a ostatnio zainteresowałem się malarstwem. Mam też twórczy typ temperamentu, bo jestem melancholikiem. Sorry za błędy jak są, ale pisałem w miarę szybko.  Może to jakaś wysoka wrażliwość, skłonności do większej wyobraźni przyczyniają się do fantazjowania o takich niszowych  rzeczach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.05.2019 o 23:09, Gość On2897 napisał:

Rozumiem brak czasu. Nie zapomniałem o tobie. Od czasu do czasu zaglądam tutaj aby sprawdzić, czy czegoś nie napisałaś 🙂 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakiś błąd w cytowaniu był, No czasu mi ciągle brakuję, a jak go mam to większość spędzam z Piękną, a ona nie wie o moich zwierzeniach, które pisze ukradkiem 🙂  "Trudno przestać myśleć o takich pragnieniach. Dobrze to rozumiem. Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." Myślę nawet, że nie da się nie myśleć o tych tematach, ja mam tak, że myślę o tym w najmniej odpowiednich i dogodnych momentach, np. ostatnia na rodzinnym obiedzie u rodziców, wujek, ciocia się pytają co u mnie, a ja nieobecna z dziwnymi wyrazami twarzy, to wargi przygryzam, to chwilami dyszę, obżarta jak świnia nie mogę sie doczekać kiedy ten obfity obiadek zmienię w kupę i kiedy mi się zachce, a oni widzą to i zadają pytania czy się źle czuję, ja dalej nie obecna, w końcu tak, nie śmiało odpowiadam, że brzuch mnie boli, przejadłam się i nagle z takim uśmiechem dziecka w cukierni odpowiadam jeszcze: "I kilka dni kupy nie robiłam ale jak walne kloca to mi przejdzie." Ojciec sie czerwony zrobił, wujostwo zamurowało, mama popatrzyła wilkiem i starając się zmienić tematykę, zaproponowała herbatkę. Potem miałam pogadankę, że się zachować nie umiem bo jeszcze trochę się ubzdryngoliłam, po obiadku była wódeczka, ze wujek mówił, ze na ból brzucha wódeczka pomoże, to grzecznie piłam 🙂 W końcu sie doczekałam po jakiejś godzinie, zachciało mi się, jednak dalej popijałam, kisząc już jakiś czas kupę. W końcu ból brzucha stał się rzeczywistością i uznałam, że czas na kupę. Idąc do łazienki, w myślach mówiłam do niej; "zaraz Cię wysram, szykuj sie bo nie będę miała litości! Wchodzę do łazienki i patrzę na nasz rodzinny, wysłużony kibelek, klapa opuszczona, mimo, że wiekowy czyściutki, mam wypucowała wiedząc, że goście przyjadą. Kilka słów o tym białym bohaterze, Rodzice demolowali (remontowali) łazienkę, jak miałam 7 lat, teraz mam 30, więc służy on dzielnie 23 lata i w swej karierze, przeżył 3 spłuczki, pierwszą szybko popsułam, była taka elegancka z taką jakby klamką, jak w Ameryce ale ja, byłam dosyć silnym dzieckiem i chcąc natychmiast posłać swoją kupę do kanalizacji, bo strasznie lubiłam patrzeć jak znika, (teraz chyba jeszcze bardziej lubię.) nieco za mocno nacisnęłam, tak naprawdę szarpnęłam i wyrwałam, było potem lańsko. W drugiej spłucze jakaś uszczelka się rozpadła i nie można było dokupić, więc poszła na śmietnik, a kibelek dostał kolejną która działa już kilkanaście lat. Jak wspomniałam, nie wygląda on na swój wiek, pamięta on jeszcze moje dziecięce kupy, ani na ilość przyjętych porodów/defekacji, bo nie jednokrotnie siedząc na nim, rodziłam kupę w bólach, na nim robiłam też pierwsza lewatywę, którą upokarzająco, mama z babcią robiły mi na siłę, a potem kolejne, gdy poród po raz kolejny nie doszedł do skutku. Na prawdę tony kupy, przeszły za jego pośrednictwem do kanalizacji. Nie dziwota, że mam do niego sentyment i jeśli rodzice zdecyduję go wyrzucić to go przygarnę by go ocalić choćby zbierał kurz w piwnicy. Wczoraj, byłam jednak jego Panią, więc musiałam być ostra i dominująca. Powiedziałam: Stęskniłeś się, zapomniałeś już jak smakuje moja kupa?  No to masz szczęście, zaraz Ci przypomnę, aż się nią udławisz, smacznego! Taka napalona rozebrałam się z dolnej części ubioru i wygodnie rozsiadłam przekonana, że zaraz zrzucę kloca. Nic jednak nie szło, stękałam, parłam z całych sił, rozchylałam pośladki jak bym tyłek rozedrzeć chciała, chciało mi się kupę jak mało kiedy, lecz nic nie wychodziło. Mówię ku.wa, muszę zrobić tę kupę i w myślach: "wyłaź cholero i taka Cie wycisnę, a jak nie, to zobaczysz co to lewatywa!" cisnęłam z 10 minut, gdy zrozumiałam, że raczej sama nie wyjdzie. Podniecona, wzięłam pierwszy krem z umywalki, natłuściłam palce i wsadziłam wskazujący w tyłek, wtedy dopiero się pod jarałam, od razu wyczułam, twardą, bryłę, taka twardą, że musiałam sporo siły użyć, by wbić w nią palec. Z jednej strony byłam zachwycona, że taki okaz we mnie siedzi, że go wyprodukowałam ale z drugiej przerażona, bo wiedziałam, że to łatwo nie wyjdzie, postanowiłam go odkleić od ścianek odbytnicy, to może się ruszy. kręciłam palcem wokół bryły, rozprowadzając krem, kilka razy go wyjmowałam by dołożyć kremu. Tak mi się to spodobało, że zaczęłam uprawiać sex z kupą, wsadzałam dwa palce, czasem nawet trzy robiąc sobie analną palcówkę. Gdy się zmęczyłam i rozładowałam napięcie seksualne, umyłam dokładnie rękę i usiadłam by zrobić tę oporną kupę. Przez jakieś kolejne 5 nic nie szło, więc uznałam, że jak nie cała, to po kawałku wyjdzie. to zawsze działa! Ciężko szło, jakbym w gorzkiej czekoladzie rzeźbiła, jednak co chwila, wydobyłam kawałek wielkości fasolki, byłam strasznie, podniecona, a każdy mały plusk, nakręcał mnie jeszcze bardziej do działania. W końcu się zmęczyłam, spojrzałam na lustro wody by zobaczyć ile kupy udało się zrobić a raczej, wydłubać i zobaczyłam, że prawie nic tam nie ma kilka fasolek pływało sobie bezradnie, nie zakrywając nawet 10% powierzchni odpływu. Wściekłam się, siedziałam już z pół godziny, aż mama się dopytywała czy wszystko ok. a ja powiedziałam, że tak tylko kupa powoli wychodzi ale prawie zrobiłam, a ona czy mi pomóc, zdębiałam i powiedziałam, że sobie poradzę. Spróbowałam jeszcze raz, licząc, że trochę wydłubałam i może teraz wyjdzie ale nic z tego. Tak sie uparłam, ze muszę zrobić kupę, że jak sie domyślasz, zostało ostateczne rozwiązanie. Tak jest utopię sukę! Poszłam pod prysznic i tak byłam rozebrana, odkręciłam słuchawkę ustawiłam letnią wodę i do dzieła! Początkowo tylko przytknęłam wąż, do otworka, rajcowało mnie jak ciśnienie wody pokonywało jego opór. Woda jednak dosyć mizernie mnie wypełniała, więc podniecona myślą o zalaniu kupy, wetknęłam końcówkę węża do tyłka i się zaczęła powódź stulecia dla opornej kupy.  Szybko woda mnie napełniała, czułam jak mnie coraz mocniej rozsadza, aż zimny pot mnie oblał i wąż wystrzelił mi z pupy. Uznałam, że więcej nie przyjmę, bo czułam, że zaraz eksploduję, trochę wypuściłam i poszłam klęczeć, przed moim kibelkiem, tyłkiem do góry, by lewatywa dotarła w głąb. długo nie wytrzymałam, aż mi wstyd, nieco ponad 7 minut, tak mierzyłam. usiadłam i gejzer, tak mi ulżyło, że uznałam, że może jednak nie muszę kupy robić, wyrok jednak zapadł, bo jak woda zleciała to część została i po kilku minutach czuję, jak napiera, ruszyło zdzirę, nareszcie! Po blisko godzinie robiłam kupę, musiałam jednak z całych sił przeć. Powoli wychodziła, nawet bardzo ale szła, nagle, woda zemnie strzeliła i kilka cm. urosło w sekundę, zdałam sobie sprawę, że to nie bobki tylko jakaś kłoda. Minęło ponad 10. minut zanim usłyszałam triumfalny plusk, patrzyłam na zegarek. Hura! Po ponad godzinie zrobiłam kupę, okaz jak moje ramie, ze 35 cm. w jednym kawałku! Jak mi to przez jelita przeszło sie zastanawiałam i ich nie rozerwało, jak to takie twarde i sztywne? To jeszcze nie był koniec, kolejna kupa już napierała. Tym razem już formalność, twarda, gruba wizualnie jak kaszanka, lecz jakieś 2 minuty i już leży w kiblu. I na koniec ogon albo kupa tasiemiec, konsystencji i koloru masła orzechowego, długa na co najmniej 60 cm. grubości ok 2,5 cm. zgięta w kształt U, jeszcze kawałek a ułożyła by sie w okrąg w misce sedesu. To był koniec, na razie reszta w domu była i to jeszcze więcej ale nie będę opisywała, bo nic nadzwyczajnego, szybko poszło, miękkie i mimo ilości, bez problemu popłynęło. A skoro o pływaniu mowa to wiedziałam, ze ten pierwszy okaz nie popłynie bez pomocy, popatrzyłam chwilę zrobiłam zdjęcia i zaczęłam nagrywać filmik. uzbrojona w swoje berło czyli szczotkę do WC, (moja ulubiona zabawka hihi, pogromca każdej kupy, żadna sie takiej nie oparła.) spuściłam wodę, sedes wypełnił się wodą, ogonek zaczął w niej wirować i  po chwili odpływ go zassał, szybko go wciągał przez przestrzeń, którą pozostawiły większe kupy, ok połowa przepustu odpływu. O dziwo ta cienka kupa zasysana pozostała w całości, dopiero pod konie jakieś 25 cm. sie oderwała i dzięki temu przetrwało bo chwile potem, woda się skończyła. Poczekałam aż zbiornik się napełni i ponownie spuściłam wodę, tym razem, ocalała część od razu zgięła się w pół i zniknęła w odpływie, mówię: "No dalej na co czekacie, czas na was, mam wam pomóc?" No i pomogłam, tylko dotknęłam kupę "kaszankę" szczotką i już grzecznie, nieco mozolnie popłynęła w całości, taką magiczną moc ma szczotka 🙂 ta kupa swoje warzyła, niezły klocek, wiec woda musiała się napracować, by ją zabrać. Nadszedł czas na kłodę, tu sie nie pierdzieliłam, chciałam by było dobrze widać jak znika, postanowiłam wiec najpierw popieścić ja szczotką, a  potem spuścić. Powoli ją szturchałam, licząc, że ładnie zacznie pękać ale nic z tego, zadałam kilka zdecydowanych ciosów i początkowo dzielnie to znosiła, w końcu jednak podzieliłam ja na 3 kawałki dwa ok. 10 cm i jeden większy, wszystkie wbiłam szczotką do odpływu, więc je wyłowiłam i ułożyłam w misce sedesu. No to papa, spuściłam wodę i teraz bez przeszkód cała kupa, tzn. wszystkie jej kawałki, zniknęła niemal od razu, aż w szoku byłam, największy kawałek kotłował się ze 2 sekundy na dnie odpływu, w spienionej wodzie, lecz nagle zniknął wessany do syfonu. Zostały tylko ślady głównie w odpływie, zapewne od wbijania kpy, więc szybko wyszczotkowałam muszle i ostatni raz spuściłam wodę, muszla znów była jak nowa,  nic nie zdradzało, że jeszcze kilka minut temu było w nim pełno kupy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ech chciałam kontynuować, ami opublikowało, no nic kolejne podejście, będzie odpowiedź na raty. "Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." No i bardzo dobrze, a droga taka bielizna? Wiem, że te zapachy wietrzeją, jak wstawiam pranie, to lubię jakieś znoszone majtki Pięknej powąchać ale jak dłużej leżały, to ciężko wyczuć zapach, a kosz jest zamykany i mimo tego wietrzeje. Nie ma to jak świeżę, Piękna czasem po pracy idzie na siłownie i wie, że ja lubię takie nasączone majtki powąchać, w szatni zakłada zwykle świeże, a te po ćwiczeniach wkłada do reklamówki. Wspaniale pachną, zwłaszcza jeśli w nich przyjdzie, nie chodzi tu o pot ale takie zakiszone soczki, pachną inaczej niż świeże, są intensywniejsze, zapach też jest inny. Najbardziej lubię stringi, bo paseczek, ma wyborny zapach pupy, jak się zapoci, lecz jak sam wiesz po pewnym czasie wietrzeje 😞 Mam to szczęście, że niemal codziennie mam nową dostawę 🙂 Co do papieru, to zamów, myślę, że będziesz zadowolony, może z kupą razem, myślę, że jakbyś dostał taką kupę pięknej dziewczyny to byłbyś zachwycony, spróbuj. "Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru.  Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany,  i prawdziwy." Może spróbuj, kup i jakoś się przymuś, np. połóż się na podłodze i wsadź butelkę albo lejek w usta i wyobraź sobie, że masz związane ręce i nie masz wyjścia, ja tak robiłam. "Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj "wiem o tym, zatruwam sie tym, jak regularnie robiłam, robię, czułam sie lepiej, a jak mam dłuższy czas zatwardzenie, to jestem osłabiona. Cały czas nie wstrzymuję bo nie chcę przesadzić, kilka razy się nieźle przestraszyłam, jak musiałam SOR iść, nawet raz pogotowie wezwałam, bo nawet lewatywa mi nie pomogła i wymiotowałam, bolała mnie głowa, miałam dreszcze, gorączkę ale nawet wtedy, jak robiono mi tam lewatywę, to czułam ekscytację, strasznie lubię te poczucie, bezpieczeństwa, opieki, że ktoś mi pomoże i będzie dobrze. Kręci mnie też to, że na pewno dla takiej pielęgniarki, to niezbyt przyjemne, dla zwykłych ludzi, robić lewatywę, grzebać w tyłku, czyjąś kupę wynosić, wąchać, oglądać. Na pewno jest to dla nich rutynowe ale myślę, że nie da się na to całkowicie uodpornić. Obecnie, staram się nie dopuszczać do takich ekstremalnych sytuacji, bo trochę się boję, że jelito mi się skręci albo pęknie. W zeszłym tygodniu, w pracy miałam toaletowe party, jak chciało mi się kupę, często muszę wstrzymywać, bo muszę pracować, bo ruch duży, a klienci nie mogą czekać, jak duży ruch jest, to nawet szefowa coś robi. Jak mogłam już sobie ulżyć, to wybierałam sobie kabinę, zwykle czekałam jak ktoś skończy, strasznie mnie podnieca jak czuję zapach czyjejś kupy, która jeszcze przed chwilą była w sedesie. Kręci mnie ta władza, że jako pracownica mogę bez wzbudzania podejrzeń przeglądać kabiny i czatować pod jakąś z papierem toaletowym, płynem do czyszczenia, pod pretekstem sprzątnięcia/uzupełnienia i nasłuchiwać odgłosów i wąchać zapachy. Zabawa polegała na tym, że jak już robiłam kupę, to tak tylko trochę, taka porcja degustacyjna. Balas i koniec, mimo, że dalej mi sie chciało i sporo jeszcze miałam do zrobienia. Czasem się odechciało, a czasem musiałam cały czas wstrzymywać. I przy następnej okazji, znowu trochę, jak nie mam zatwardzenia, to zwykle robię obfite kupy nawet 2 razy dziennie. Jednego dnia robiłam kupę na 5 rat, chciałam na 6 bo tyle mamy kabin ale trochę zabrakło mi towaru. Innego dnia, chciałam dokończyć w domu ale tak mi się chciało, że bałam się, że nie dowiozę i słusznie bo sporo ze mnie zeszło, mimo, że robiłam po trochu 3 razy, nieco większe porcje. Mam też tak, że pierwszy balas, często robię dosyć długi, a chciałam mniej zostawiać przy każdym podejściu, a taki balas to ilość na co najmniej 2 podejścia. Więc jak wyszło tyle, że uznałam, ze wystarczy i wstrzymywałam czekając aż sie urwie, a jak sie nie urywał i bujanie pupą nie pomagało, to brałam papier i odłamywałam, tylko czasem kawałek jeszcze tkwił w pupie, to papierem zgarniałam. Lepiej się czuję jak tak regularnie, robię kupę. Zabawa ta wymagała sporo wyczucia i budowała takie napięcie, że momentami bałam się, że zrobię w majtki, co mi się w życiu kilka razy zdarzyło, (2 razy w pracy) gdy przeholowałam. Bo jak zrobiłam trochę i dalej mi się chciało, to często jak już coś zrobiłam, to chciało mi sie mocniej, niż zanim usiadłam i jak wyszłam z toalety, to kilka razy tak mi się chciało, że musiałam zaraz wrócić, a często nie mogłam. Zabawa była bardzo ekscytująca ale momentami nieźle mnie wymęczyła, jak musiałam beczkę z piwem nieść i kupę wstrzymywać. Dziś mam wolne, ciekawe co mi jutro do głowy strzeli 🙂 "No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką." Z obecnych zabaw w domu, kupiłam nocnik, taki dla dzieci, początkowo miał być dla mnie ale ze względu na kaliber mojej kupy, ciężko było mi ją zrobić bo trochę wyszło i dalej nie szło, bo opierała się o dno i dalej nie szła, a kucając nie było tego efektu co chciałam. Za to piękna ma zwykle dosyć plastyczną kupę, je sporo warzyw, pewnie dla tego, więc fajnie to wygląda, Piękna jest też drobniejsza ode mnie, ma małą pupę, dziecięcą sylwetkę, więc z tego względu, też bardziej pasuje do naszej nowej zabawki. Minus jest taki, że nie widać jak kupa wychodzi, a także, dosyć mała pojemność, więc jak się upcha musi podnieść pupę by dalej swobodnie wychodziło, ma to swój urok jak podniesie taki umorusany tyłek, kupa na pośladkach i dalej z niego kupa wychodzi. Na koniec zwykle 2/3 plonów, jest na nocniku a nie w nim, bo się nie mieści, piękna też porcję obfite serwuję, aż czasem czuję konkurencję 🙂 Czasami jak na koniec kupa o konsystencji budyniu, to spływa po nocniku i go prawie nie widać. Bywa też, że kupa sie tak ubiję, że by ją wyrzucić, muszę ją wygrzebywać łyżką, nawet kupiłam taką specjalnie do tego celu. Nagrałyśmy nawet taki filmik, na 2 kamery, jedna na statywie pokazuję mój kibelek od góry, a druga trzymana przez piękną, akcję przekładania kupy. Akcja pokazuję jak młodszy brat oddaje kupę starszemu, czyli jak kupa z nocnika trafia do mojego kibelka, fajnie to wyszło, zwłaszcza ujecie z góry jak kibelek taki nieskazitelny, biały, czyściutka woda, a tu nagle kupa leci, jena za drugą, plusk, a potem cała seria, po kilkunastu sekundach już wody nie widać, tylko górka się tworzy, kupa zsuwa się po ściankach i zostają brązowe ślady na lśniącej przed chwilą, białej powierzchni. Na koniec w kilka sekund wszystko znika, widać tylko jak kawałki kupy co chwila pojawiają się w spienionej wodzie, jakby walczyły z przeznaczeniem, lecz gdy woda znika, kupa razem z nią, zostają tylko drobne, brązowe ślady. Czuję się trochę rozczarowana, że nocnik nie dla mnie, więc mam coś na miarę mojej kupy, czerwone, plastikowe, wiadro, takie na śmieci z pokrywką. Strasznie mi się spodobało, fajny dźwięk wydaje kupa jak uderza o dno, jedynie boje sie na nim usiąść, że pęknie, więc kucam ale tak, że pupa mi wchodzi do środka, strasznie to lubię. Jednego dnia zrobiłam rano kupę i siku i tak to zostawiłam, jak wróciłam w nocy to znowu kupę zrobiłam i fajny plusk był, jak w te siki wpadała, w ogóle podobało mi się jak te balasy w sikach pływały, część była na dnie, część na powierzchni. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam zapełnić całe, miałam taki toi toi własnej roboty, po 5 dniach było pełne. Trochę śmierdziało w mieszkaniu mimo przykrycia ale piękna jest wyrozumiała i jak zapytałam, czy jej to przeszkadza, to znowu mnie zauroczyła, że nawet jej sie ten zapach podoba. Po pierwszym dniu nie robiłam już siku, razem z kupą bo było go więcej niż kupy, a chciałam by była tam głównie kupa, która trochę pływa w sikach. Opróżnić było ciężko bo strasznie ciężkie było sporo się rozlało, nie spuściłam też wszystkiego na raz, bo nawet w kibelku by sie nie zmieściło i mógł się mocno zatkać. Wylałam na 3 razy ku mojemu zdziwieniu, odchody dużego kalibru, bez przeszkód popłynęły, bo widocznie siku je zmiękczyło. Oczywiście cały eksperyment był nagrywany 🙂 "Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze.  Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło." Ja strasznie lubię to robić, pięknej ale jeszcze bardziej sobie, bo uwielbiam mieć coś w pupie, robić sobie taką palcówkę analną, kocham też koraliki analne. Świeczkę też nie raz miałam, raz w lato, miałam stracha jak się zaspokajałam świeczką, bo od temperatury i przez chaotyczne ruchy, złamała się i większość została w środku, liczyłam, że jak powoli będę ciągnąć pozostałą część to wyjdzie ale knot się wysuną i wystawał mi z tyłka, to myślałam, że jak go mocno złapie to wyciągnę to co we mnie siedzi, lecz świeczka tak się rozgrzała, (było tarcie.) że i z tamtej części knot wyszedł, trochę sie zaniepokoiłam bo mnie trochę bolało, jak tam w środku pupy siedziała ale jakoś później tak się ułożyło, że potem przestało i najbliższa kupa wypchnęła  ją, miałam kupę z białym nadzieniem 🙂 Ale następnym razem bardziej uważałam i kupiłam grubszą świeczkę bo tamtą podprowadziłam mamie, zastanawiała się potem gdzie ona jest? Miałam wtedy 16 czy nawet 15 lat, wcześnie zaczęłam zabawę z seksem, przestałam być dziewicą zanim stałam się pełnoletnia, a jak już spróbowałam to, szybko się uzależniłam. Lubię też jak, Piękna zakłada penis majtki i ją ujeżdżam, aż mnie pupa boli. Też oglądałam i oglądam swoją pupę, a nawet, robiłam sobie zdjęcia pupy w lustrze, ze świeczką nie robiłam jeszcze ale mam takie fajne ogonki analne, to taki nie duży korek analny, przyczepiony do ogonka, mam końskie, ma króliczków, psie, kocie, tygrysa mam bardzo fajny, dużo by opowiadać. Robię sobie też zdjęcia pupy, w naszym małym studiu, mamy kamerkę podłączoną pod telewizor, oświetlenie, i mam sporo fotek z palcami w pupie i nie tylko, np. z kiełbasą, lizakami, kiść winogron, gdzie jedno mi siedzi w pupie a reszta wisi. Dużo by pisać, piękna też ma rozmaite sesje pupy i nie tylko. Takie mamy jeszcze zabawy, zwykle robimy to spontanicznie, jest pomysł to coś robimy 🙂  "Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko."  No u mnie też, miałam Ci opisać przygodę z proktologiem, ciągle obiecuję, więc postaram się teraz streścić, a kiedyś napiszę w szczegółach. Więc poszłam, bolała mnie pupa, więc nie zrobiłam tego dnia kupy, Pan doktor dosyć młody, pucułowaty, bardzo sympatyczny, położyłam się na kozetce, założył mi wziernik i zaczął badać mój tunel, jak u ginekologa, tylko z drugiej strony 🙂 Widział, że mam zatwardzenie, stwierdził stan zapalny ale na szczęście nie hemoroidy. Zapytał jak jest z wydalaniem kupy, czy sprawia, mi to często trudność, kiedy ostatnio robiłam. Powiedziałam, że 4 dni nie robiłam bo mnie bolało, tak na prawdę, robiłam poprzedniego dnia ale rajcowało mnie, że tak go ta kwestia niepokoi. Przepisał mi środki zmiękczające, doustne, a także czopki i zalecił wazelinę, jak bym miała trudności, no i oczywiście maść na wyleczenie tego, łagodzącą, nawilżającą i przeciwzapalną, wszystko w jednym. A także, gdybym miała dalej trudności, zlecenie na lewatywę, jakbym prezent dostała. Było ważne tydzień, miałam się z nim udać na oddział gastrologi. Oczywiście skorzystałam, może kiedyś opiszę, chodź to rutyna, z tym wyjątkiem, że panie były strasznie nie zadowolone, że musiały mi to zrobić, tym większa przyjemność dla mnie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ech chciałam kontynuować, ami opublikowało, no nic kolejne podejście, będzie odpowiedź na raty. "Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." No i bardzo dobrze, a droga taka bielizna? Wiem, że te zapachy wietrzeją, jak wstawiam pranie, to lubię jakieś znoszone majtki Pięknej powąchać ale jak dłużej leżały, to ciężko wyczuć zapach, a kosz jest zamykany i mimo tego wietrzeje. Nie ma to jak świeżę, Piękna czasem po pracy idzie na siłownie i wie, że ja lubię takie nasączone majtki powąchać, w szatni zakłada zwykle świeże, a te po ćwiczeniach wkłada do reklamówki. Wspaniale pachną, zwłaszcza jeśli w nich przyjdzie, nie chodzi tu o pot ale takie zakiszone soczki, pachną inaczej niż świeże, są intensywniejsze, zapach też jest inny. Najbardziej lubię stringi, bo paseczek, ma wyborny zapach pupy, jak się zapoci, lecz jak sam wiesz po pewnym czasie wietrzeje 😞 Mam to szczęście, że niemal codziennie mam nową dostawę 🙂 Co do papieru, to zamów, myślę, że będziesz zadowolony, może z kupą razem, myślę, że jakbyś dostał taką kupę pięknej dziewczyny to byłbyś zachwycony, spróbuj. "Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru.  Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany,  i prawdziwy." Może spróbuj, kup i jakoś się przymuś, np. połóż się na podłodze i wsadź butelkę albo lejek w usta i wyobraź sobie, że masz związane ręce i nie masz wyjścia, ja tak robiłam. "Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj "wiem o tym, zatruwam sie tym, jak regularnie robiłam, robię, czułam sie lepiej, a jak mam dłuższy czas zatwardzenie, to jestem osłabiona. Cały czas nie wstrzymuję bo nie chcę przesadzić, kilka razy się nieźle przestraszyłam, jak musiałam SOR iść, nawet raz pogotowie wezwałam, bo nawet lewatywa mi nie pomogła i wymiotowałam, bolała mnie głowa, miałam dreszcze, gorączkę ale nawet wtedy, jak robiono mi tam lewatywę, to czułam ekscytację, strasznie lubię te poczucie, bezpieczeństwa, opieki, że ktoś mi pomoże i będzie dobrze. Kręci mnie też to, że na pewno dla takiej pielęgniarki, to niezbyt przyjemne, dla zwykłych ludzi, robić lewatywę, grzebać w tyłku, czyjąś kupę wynosić, wąchać, oglądać. Na pewno jest to dla nich rutynowe ale myślę, że nie da się na to całkowicie uodpornić. Obecnie, staram się nie dopuszczać do takich ekstremalnych sytuacji, bo trochę się boję, że jelito mi się skręci albo pęknie. W zeszłym tygodniu, w pracy miałam toaletowe party, jak chciało mi się kupę, często muszę wstrzymywać, bo muszę pracować, bo ruch duży, a klienci nie mogą czekać, jak duży ruch jest, to nawet szefowa coś robi. Jak mogłam już sobie ulżyć, to wybierałam sobie kabinę, zwykle czekałam jak ktoś skończy, strasznie mnie podnieca jak czuję zapach czyjejś kupy, która jeszcze przed chwilą była w sedesie. Kręci mnie ta władza, że jako pracownica mogę bez wzbudzania podejrzeń przeglądać kabiny i czatować pod jakąś z papierem toaletowym, płynem do czyszczenia, pod pretekstem sprzątnięcia/uzupełnienia i nasłuchiwać odgłosów i wąchać zapachy. Zabawa polegała na tym, że jak już robiłam kupę, to tak tylko trochę, taka porcja degustacyjna. Balas i koniec, mimo, że dalej mi sie chciało i sporo jeszcze miałam do zrobienia. Czasem się odechciało, a czasem musiałam cały czas wstrzymywać. I przy następnej okazji, znowu trochę, jak nie mam zatwardzenia, to zwykle robię obfite kupy nawet 2 razy dziennie. Jednego dnia robiłam kupę na 5 rat, chciałam na 6 bo tyle mamy kabin ale trochę zabrakło mi towaru. Innego dnia, chciałam dokończyć w domu ale tak mi się chciało, że bałam się, że nie dowiozę i słusznie bo sporo ze mnie zeszło, mimo, że robiłam po trochu 3 razy, nieco większe porcje. Mam też tak, że pierwszy balas, często robię dosyć długi, a chciałam mniej zostawiać przy każdym podejściu, a taki balas to ilość na co najmniej 2 podejścia. Więc jak wyszło tyle, że uznałam, ze wystarczy i wstrzymywałam czekając aż sie urwie, a jak sie nie urywał i bujanie pupą nie pomagało, to brałam papier i odłamywałam, tylko czasem kawałek jeszcze tkwił w pupie, to papierem zgarniałam. Lepiej się czuję jak tak regularnie, robię kupę. Zabawa ta wymagała sporo wyczucia i budowała takie napięcie, że momentami bałam się, że zrobię w majtki, co mi się w życiu kilka razy zdarzyło, (2 razy w pracy) gdy przeholowałam. Bo jak zrobiłam trochę i dalej mi się chciało, to często jak już coś zrobiłam, to chciało mi sie mocniej, niż zanim usiadłam i jak wyszłam z toalety, to kilka razy tak mi się chciało, że musiałam zaraz wrócić, a często nie mogłam. Zabawa była bardzo ekscytująca ale momentami nieźle mnie wymęczyła, jak musiałam beczkę z piwem nieść i kupę wstrzymywać. Dziś mam wolne, ciekawe co mi jutro do głowy strzeli 🙂 "No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką." Z obecnych zabaw w domu, kupiłam nocnik, taki dla dzieci, początkowo miał być dla mnie ale ze względu na kaliber mojej kupy, ciężko było mi ją zrobić bo trochę wyszło i dalej nie szło, bo opierała się o dno i dalej nie szła, a kucając nie było tego efektu co chciałam. Za to piękna ma zwykle dosyć plastyczną kupę, je sporo warzyw, pewnie dla tego, więc fajnie to wygląda, Piękna jest też drobniejsza ode mnie, ma małą pupę, dziecięcą sylwetkę, więc z tego względu, też bardziej pasuje do naszej nowej zabawki. Minus jest taki, że nie widać jak kupa wychodzi, a także, dosyć mała pojemność, więc jak się upcha musi podnieść pupę by dalej swobodnie wychodziło, ma to swój urok jak podniesie taki umorusany tyłek, kupa na pośladkach i dalej z niego kupa wychodzi. Na koniec zwykle 2/3 plonów, jest na nocniku a nie w nim, bo się nie mieści, piękna też porcję obfite serwuję, aż czasem czuję konkurencję 🙂 Czasami jak na koniec kupa o konsystencji budyniu, to spływa po nocniku i go prawie nie widać. Bywa też, że kupa sie tak ubiję, że by ją wyrzucić, muszę ją wygrzebywać łyżką, nawet kupiłam taką specjalnie do tego celu. Nagrałyśmy nawet taki filmik, na 2 kamery, jedna na statywie pokazuję mój kibelek od góry, a druga trzymana przez piękną, akcję przekładania kupy. Akcja pokazuję jak młodszy brat oddaje kupę starszemu, czyli jak kupa z nocnika trafia do mojego kibelka, fajnie to wyszło, zwłaszcza ujecie z góry jak kibelek taki nieskazitelny, biały, czyściutka woda, a tu nagle kupa leci, jena za drugą, plusk, a potem cała seria, po kilkunastu sekundach już wody nie widać, tylko górka się tworzy, kupa zsuwa się po ściankach i zostają brązowe ślady na lśniącej przed chwilą, białej powierzchni. Na koniec w kilka sekund wszystko znika, widać tylko jak kawałki kupy co chwila pojawiają się w spienionej wodzie, jakby walczyły z przeznaczeniem, lecz gdy woda znika, kupa razem z nią, zostają tylko drobne, brązowe ślady. Czuję się trochę rozczarowana, że nocnik nie dla mnie, więc mam coś na miarę mojej kupy, czerwone, plastikowe, wiadro, takie na śmieci z pokrywką. Strasznie mi się spodobało, fajny dźwięk wydaje kupa jak uderza o dno, jedynie boje sie na nim usiąść, że pęknie, więc kucam ale tak, że pupa mi wchodzi do środka, strasznie to lubię. Jednego dnia zrobiłam rano kupę i siku i tak to zostawiłam, jak wróciłam w nocy to znowu kupę zrobiłam i fajny plusk był, jak w te siki wpadała, w ogóle podobało mi się jak te balasy w sikach pływały, część była na dnie, część na powierzchni. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam zapełnić całe, miałam taki toi toi własnej roboty, po 5 dniach było pełne. Trochę śmierdziało w mieszkaniu mimo przykrycia ale piękna jest wyrozumiała i jak zapytałam, czy jej to przeszkadza, to znowu mnie zauroczyła, że nawet jej sie ten zapach podoba. Po pierwszym dniu nie robiłam już siku, razem z kupą bo było go więcej niż kupy, a chciałam by była tam głównie kupa, która trochę pływa w sikach. Opróżnić było ciężko bo strasznie ciężkie było sporo się rozlało, nie spuściłam też wszystkiego na raz, bo nawet w kibelku by sie nie zmieściło i mógł się mocno zatkać. Wylałam na 3 razy ku mojemu zdziwieniu, odchody dużego kalibru, bez przeszkód popłynęły, bo widocznie siku je zmiękczyło. Oczywiście cały eksperyment był nagrywany 🙂 "Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze.  Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło." Ja strasznie lubię to robić, pięknej ale jeszcze bardziej sobie, bo uwielbiam mieć coś w pupie, robić sobie taką palcówkę analną, kocham też koraliki analne. Świeczkę też nie raz miałam, raz w lato, miałam stracha jak się zaspokajałam świeczką, bo od temperatury i przez chaotyczne ruchy, złamała się i większość została w środku, liczyłam, że jak powoli będę ciągnąć pozostałą część to wyjdzie ale knot się wysuną i wystawał mi z tyłka, to myślałam, że jak go mocno złapie to wyciągnę to co we mnie siedzi, lecz świeczka tak się rozgrzała, (było tarcie.) że i z tamtej części knot wyszedł, trochę sie zaniepokoiłam bo mnie trochę bolało, jak tam w środku pupy siedziała ale jakoś później tak się ułożyło, że potem przestało i najbliższa kupa wypchnęła  ją, miałam kupę z białym nadzieniem 🙂 Ale następnym razem bardziej uważałam i kupiłam grubszą świeczkę bo tamtą podprowadziłam mamie, zastanawiała się potem gdzie ona jest? Miałam wtedy 16 czy nawet 15 lat, wcześnie zaczęłam zabawę z seksem, przestałam być dziewicą zanim stałam się pełnoletnia, a jak już spróbowałam to, szybko się uzależniłam. Lubię też jak, Piękna zakłada penis majtki i ją ujeżdżam, aż mnie pupa boli. Też oglądałam i oglądam swoją pupę, a nawet, robiłam sobie zdjęcia pupy w lustrze, ze świeczką nie robiłam jeszcze ale mam takie fajne ogonki analne, to taki nie duży korek analny, przyczepiony do ogonka, mam końskie, ma króliczków, psie, kocie, tygrysa mam bardzo fajny, dużo by opowiadać. Robię sobie też zdjęcia pupy, w naszym małym studiu, mamy kamerkę podłączoną pod telewizor, oświetlenie, i mam sporo fotek z palcami w pupie i nie tylko, np. z kiełbasą, lizakami, kiść winogron, gdzie jedno mi siedzi w pupie a reszta wisi. Dużo by pisać, piękna też ma rozmaite sesje pupy i nie tylko. Takie mamy jeszcze zabawy, zwykle robimy to spontanicznie, jest pomysł to coś robimy 🙂  "Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko."  No u mnie też, miałam Ci opisać przygodę z proktologiem, ciągle obiecuję, więc postaram się teraz streścić, a kiedyś napiszę w szczegółach. Więc poszłam, bolała mnie pupa, więc nie zrobiłam tego dnia kupy, Pan doktor dosyć młody, pucułowaty, bardzo sympatyczny, położyłam się na kozetce, założył mi wziernik i zaczął badać mój tunel, jak u ginekologa, tylko z drugiej strony 🙂 Widział, że mam zatwardzenie, stwierdził stan zapalny ale na szczęście nie hemoroidy. Zapytał jak jest z wydalaniem kupy, czy sprawia, mi to często trudność, kiedy ostatnio robiłam. Powiedziałam, że 4 dni nie robiłam bo mnie bolało, tak na prawdę, robiłam poprzedniego dnia ale rajcowało mnie, że tak go ta kwestia niepokoi. Przepisał mi środki zmiękczające, doustne, a także czopki i zalecił wazelinę, jak bym miała trudności, no i oczywiście maść na wyleczenie tego, łagodzącą, nawilżającą i przeciwzapalną, wszystko w jednym. A także, gdybym miała dalej trudności, zlecenie na lewatywę, jakbym prezent dostała. Było ważne tydzień, miałam się z nim udać na oddział gastrologi. Oczywiście skorzystałam, może kiedyś opiszę, chodź to rutyna, z tym wyjątkiem, że panie były strasznie nie zadowolone, że musiały mi to zrobić, tym większa przyjemność dla mnie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

Ech chciałam kontynuować, ami opublikowało, no nic kolejne podejście, będzie odpowiedź na raty. "Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." No i bardzo dobrze, a droga taka bielizna? Wiem, że te zapachy wietrzeją, jak wstawiam pranie, to lubię jakieś znoszone majtki Pięknej powąchać ale jak dłużej leżały, to ciężko wyczuć zapach, a kosz jest zamykany i mimo tego wietrzeje. Nie ma to jak świeżę, Piękna czasem po pracy idzie na siłownie i wie, że ja lubię takie nasączone majtki powąchać, w szatni zakłada zwykle świeże, a te po ćwiczeniach wkłada do reklamówki. Wspaniale pachną, zwłaszcza jeśli w nich przyjdzie, nie chodzi tu o pot ale takie zakiszone soczki, pachną inaczej niż świeże, są intensywniejsze, zapach też jest inny. Najbardziej lubię stringi, bo paseczek, ma wyborny zapach pupy, jak się zapoci, lecz jak sam wiesz po pewnym czasie wietrzeje  Mam to szczęście, że niemal codziennie mam nową dostawę  Co do papieru, to zamów, myślę, że będziesz zadowolony, może z kupą razem, myślę, że jakbyś dostał taką kupę pięknej dziewczyny to byłbyś zachwycony, spróbuj. "Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru.  Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany,  i prawdziwy." Może spróbuj, kup i jakoś się przymuś, np. połóż się na podłodze i wsadź butelkę albo lejek w usta i wyobraź sobie, że masz związane ręce i nie masz wyjścia, ja tak robiłam. "Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj "wiem o tym, zatruwam sie tym, jak regularnie robiłam, robię, czułam sie lepiej, a jak mam dłuższy czas zatwardzenie, to jestem osłabiona. Cały czas nie wstrzymuję bo nie chcę przesadzić, kilka razy się nieźle przestraszyłam, jak musiałam SOR iść, nawet raz pogotowie wezwałam, bo nawet lewatywa mi nie pomogła i wymiotowałam, bolała mnie głowa, miałam dreszcze, gorączkę ale nawet wtedy, jak robiono mi tam lewatywę, to czułam ekscytację, strasznie lubię te poczucie, bezpieczeństwa, opieki, że ktoś mi pomoże i będzie dobrze. Kręci mnie też to, że na pewno dla takiej pielęgniarki, to niezbyt przyjemne, dla zwykłych ludzi, robić lewatywę, grzebać w tyłku, czyjąś kupę wynosić, wąchać, oglądać. Na pewno jest to dla nich rutynowe ale myślę, że nie da się na to całkowicie uodpornić. Obecnie, staram się nie dopuszczać do takich ekstremalnych sytuacji, bo trochę się boję, że jelito mi się skręci albo pęknie. W zeszłym tygodniu, w pracy miałam toaletowe party, jak chciało mi się kupę, często muszę wstrzymywać, bo muszę pracować, bo ruch duży, a klienci nie mogą czekać, jak duży ruch jest, to nawet szefowa coś robi. Jak mogłam już sobie ulżyć, to wybierałam sobie kabinę, zwykle czekałam jak ktoś skończy, strasznie mnie podnieca jak czuję zapach czyjejś kupy, która jeszcze przed chwilą była w sedesie. Kręci mnie ta władza, że jako pracownica mogę bez wzbudzania podejrzeń przeglądać kabiny i czatować pod jakąś z papierem toaletowym, płynem do czyszczenia, pod pretekstem sprzątnięcia/uzupełnienia i nasłuchiwać odgłosów i wąchać zapachy. Zabawa polegała na tym, że jak już robiłam kupę, to tak tylko trochę, taka porcja degustacyjna. Balas i koniec, mimo, że dalej mi sie chciało i sporo jeszcze miałam do zrobienia. Czasem się odechciało, a czasem musiałam cały czas wstrzymywać. I przy następnej okazji, znowu trochę, jak nie mam zatwardzenia, to zwykle robię obfite kupy nawet 2 razy dziennie. Jednego dnia robiłam kupę na 5 rat, chciałam na 6 bo tyle mamy kabin ale trochę zabrakło mi towaru. Innego dnia, chciałam dokończyć w domu ale tak mi się chciało, że bałam się, że nie dowiozę i słusznie bo sporo ze mnie zeszło, mimo, że robiłam po trochu 3 razy, nieco większe porcje. Mam też tak, że pierwszy balas, często robię dosyć długi, a chciałam mniej zostawiać przy każdym podejściu, a taki balas to ilość na co najmniej 2 podejścia. Więc jak wyszło tyle, że uznałam, ze wystarczy i wstrzymywałam czekając aż sie urwie, a jak sie nie urywał i bujanie pupą nie pomagało, to brałam papier i odłamywałam, tylko czasem kawałek jeszcze tkwił w pupie, to papierem zgarniałam. Lepiej się czuję jak tak regularnie, robię kupę. Zabawa ta wymagała sporo wyczucia i budowała takie napięcie, że momentami bałam się, że zrobię w majtki, co mi się w życiu kilka razy zdarzyło, (2 razy w pracy) gdy przeholowałam. Bo jak zrobiłam trochę i dalej mi się chciało, to często jak już coś zrobiłam, to chciało mi sie mocniej, niż zanim usiadłam i jak wyszłam z toalety, to kilka razy tak mi się chciało, że musiałam zaraz wrócić, a często nie mogłam. Zabawa była bardzo ekscytująca ale momentami nieźle mnie wymęczyła, jak musiałam beczkę z piwem nieść i kupę wstrzymywać. Dziś mam wolne, ciekawe co mi jutro do głowy strzeli  "No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką." Z obecnych zabaw w domu, kupiłam nocnik, taki dla dzieci, początkowo miał być dla mnie ale ze względu na kaliber mojej kupy, ciężko było mi ją zrobić bo trochę wyszło i dalej nie szło, bo opierała się o dno i dalej nie szła, a kucając nie było tego efektu co chciałam. Za to piękna ma zwykle dosyć plastyczną kupę, je sporo warzyw, pewnie dla tego, więc fajnie to wygląda, Piękna jest też drobniejsza ode mnie, ma małą pupę, dziecięcą sylwetkę, więc z tego względu, też bardziej pasuje do naszej nowej zabawki. Minus jest taki, że nie widać jak kupa wychodzi, a także, dosyć mała pojemność, więc jak się upcha musi podnieść pupę by dalej swobodnie wychodziło, ma to swój urok jak podniesie taki umorusany tyłek, kupa na pośladkach i dalej z niego kupa wychodzi. Na koniec zwykle 2/3 plonów, jest na nocniku a nie w nim, bo się nie mieści, piękna też porcję obfite serwuję, aż czasem czuję konkurencję  Czasami jak na koniec kupa o konsystencji budyniu, to spływa po nocniku i go prawie nie widać. Bywa też, że kupa sie tak ubiję, że by ją wyrzucić, muszę ją wygrzebywać łyżką, nawet kupiłam taką specjalnie do tego celu. Nagrałyśmy nawet taki filmik, na 2 kamery, jedna na statywie pokazuję mój kibelek od góry, a druga trzymana przez piękną, akcję przekładania kupy. Akcja pokazuję jak młodszy brat oddaje kupę starszemu, czyli jak kupa z nocnika trafia do mojego kibelka, fajnie to wyszło, zwłaszcza ujecie z góry jak kibelek taki nieskazitelny, biały, czyściutka woda, a tu nagle kupa leci, jena za drugą, plusk, a potem cała seria, po kilkunastu sekundach już wody nie widać, tylko górka się tworzy, kupa zsuwa się po ściankach i zostają brązowe ślady na lśniącej przed chwilą, białej powierzchni. Na koniec w kilka sekund wszystko znika, widać tylko jak kawałki kupy co chwila pojawiają się w spienionej wodzie, jakby walczyły z przeznaczeniem, lecz gdy woda znika, kupa razem z nią, zostają tylko drobne, brązowe ślady. Czuję się trochę rozczarowana, że nocnik nie dla mnie, więc mam coś na miarę mojej kupy, czerwone, plastikowe, wiadro, takie na śmieci z pokrywką. Strasznie mi się spodobało, fajny dźwięk wydaje kupa jak uderza o dno, jedynie boje sie na nim usiąść, że pęknie, więc kucam ale tak, że pupa mi wchodzi do środka, strasznie to lubię. Jednego dnia zrobiłam rano kupę i siku i tak to zostawiłam, jak wróciłam w nocy to znowu kupę zrobiłam i fajny plusk był, jak w te siki wpadała, w ogóle podobało mi się jak te balasy w sikach pływały, część była na dnie, część na powierzchni. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam zapełnić całe, miałam taki toi toi własnej roboty, po 5 dniach było pełne. Trochę śmierdziało w mieszkaniu mimo przykrycia ale piękna jest wyrozumiała i jak zapytałam, czy jej to przeszkadza, to znowu mnie zauroczyła, że nawet jej sie ten zapach podoba. Po pierwszym dniu nie robiłam już siku, razem z kupą bo było go więcej niż kupy, a chciałam by była tam głównie kupa, która trochę pływa w sikach. Opróżnić było ciężko bo strasznie ciężkie było sporo się rozlało, nie spuściłam też wszystkiego na raz, bo nawet w kibelku by sie nie zmieściło i mógł się mocno zatkać. Wylałam na 3 razy ku mojemu zdziwieniu, odchody dużego kalibru, bez przeszkód popłynęły, bo widocznie siku je zmiękczyło. Oczywiście cały eksperyment był nagrywany  "Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze.  Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło." Ja strasznie lubię to robić, pięknej ale jeszcze bardziej sobie, bo uwielbiam mieć coś w pupie, robić sobie taką palcówkę analną, kocham też koraliki analne. Świeczkę też nie raz miałam, raz w lato, miałam stracha jak się zaspokajałam świeczką, bo od temperatury i przez chaotyczne ruchy, złamała się i większość została w środku, liczyłam, że jak powoli będę ciągnąć pozostałą część to wyjdzie ale knot się wysuną i wystawał mi z tyłka, to myślałam, że jak go mocno złapie to wyciągnę to co we mnie siedzi, lecz świeczka tak się rozgrzała, (było tarcie.) że i z tamtej części knot wyszedł, trochę sie zaniepokoiłam bo mnie trochę bolało, jak tam w środku pupy siedziała ale jakoś później tak się ułożyło, że potem przestało i najbliższa kupa wypchnęła  ją, miałam kupę z białym nadzieniem  Ale następnym razem bardziej uważałam i kupiłam grubszą świeczkę bo tamtą podprowadziłam mamie, zastanawiała się potem gdzie ona jest? Miałam wtedy 16 czy nawet 15 lat, wcześnie zaczęłam zabawę z seksem, przestałam być dziewicą zanim stałam się pełnoletnia, a jak już spróbowałam to, szybko się uzależniłam. Lubię też jak, Piękna zakłada penis majtki i ją ujeżdżam, aż mnie pupa boli. Też oglądałam i oglądam swoją pupę, a nawet, robiłam sobie zdjęcia pupy w lustrze, ze świeczką nie robiłam jeszcze ale mam takie fajne ogonki analne, to taki nie duży korek analny, przyczepiony do ogonka, mam końskie, ma króliczków, psie, kocie, tygrysa mam bardzo fajny, dużo by opowiadać. Robię sobie też zdjęcia pupy, w naszym małym studiu, mamy kamerkę podłączoną pod telewizor, oświetlenie, i mam sporo fotek z palcami w pupie i nie tylko, np. z kiełbasą, lizakami, kiść winogron, gdzie jedno mi siedzi w pupie a reszta wisi. Dużo by pisać, piękna też ma rozmaite sesje pupy i nie tylko. Takie mamy jeszcze zabawy, zwykle robimy to spontanicznie, jest pomysł to coś robimy   "Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko."  No u mnie też, miałam Ci opisać przygodę z proktologiem, ciągle obiecuję, więc postaram się teraz streścić, a kiedyś napiszę w szczegółach. Więc poszłam, bolała mnie pupa, więc nie zrobiłam tego dnia kupy, Pan doktor dosyć młody, pucułowaty, bardzo sympatyczny, położyłam się na kozetce, założył mi wziernik i zaczął badać mój tunel, jak u ginekologa, tylko z drugiej strony  Widział, że mam zatwardzenie, stwierdził stan zapalny ale na szczęście nie hemoroidy. Zapytał jak jest z wydalaniem kupy, czy sprawia, mi to często trudność, kiedy ostatnio robiłam. Powiedziałam, że 4 dni nie robiłam bo mnie bolało, tak na prawdę, robiłam poprzedniego dnia ale rajcowało mnie, że tak go ta kwestia niepokoi. Przepisał mi środki zmiękczające, doustne, a także czopki i zalecił wazelinę, jak bym miała trudności, no i oczywiście maść na wyleczenie tego, łagodzącą, nawilżającą i przeciwzapalną, wszystko w jednym. A także, gdybym miała dalej trudności, zlecenie na lewatywę, jakbym prezent dostała. Było ważne tydzień, miałam się z nim udać na oddział gastrologi. Oczywiście skorzystałam, może kiedyś opiszę, chodź to rutyna, z tym wyjątkiem, że panie były strasznie nie zadowolone, że musiały mi to zrobić, tym większa przyjemność dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

Ech chciałam kontynuować, ami opublikowało, no nic kolejne podejście, będzie odpowiedź na raty. "Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." No i bardzo dobrze, a droga taka bielizna? Wiem, że te zapachy wietrzeją, jak wstawiam pranie, to lubię jakieś znoszone majtki Pięknej powąchać ale jak dłużej leżały, to ciężko wyczuć zapach, a kosz jest zamykany i mimo tego wietrzeje. Nie ma to jak świeżę, Piękna czasem po pracy idzie na siłownie i wie, że ja lubię takie nasączone majtki powąchać, w szatni zakłada zwykle świeże, a te po ćwiczeniach wkłada do reklamówki. Wspaniale pachną, zwłaszcza jeśli w nich przyjdzie, nie chodzi tu o pot ale takie zakiszone soczki, pachną inaczej niż świeże, są intensywniejsze, zapach też jest inny. Najbardziej lubię stringi, bo paseczek, ma wyborny zapach pupy, jak się zapoci, lecz jak sam wiesz po pewnym czasie wietrzeje  Mam to szczęście, że niemal codziennie mam nową dostawę  Co do papieru, to zamów, myślę, że będziesz zadowolony, może z kupą razem, myślę, że jakbyś dostał taką kupę pięknej dziewczyny to byłbyś zachwycony, spróbuj. "Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru.  Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany,  i prawdziwy." Może spróbuj, kup i jakoś się przymuś, np. połóż się na podłodze i wsadź butelkę albo lejek w usta i wyobraź sobie, że masz związane ręce i nie masz wyjścia, ja tak robiłam. "Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj "wiem o tym, zatruwam sie tym, jak regularnie robiłam, robię, czułam sie lepiej, a jak mam dłuższy czas zatwardzenie, to jestem osłabiona. Cały czas nie wstrzymuję bo nie chcę przesadzić, kilka razy się nieźle przestraszyłam, jak musiałam SOR iść, nawet raz pogotowie wezwałam, bo nawet lewatywa mi nie pomogła i wymiotowałam, bolała mnie głowa, miałam dreszcze, gorączkę ale nawet wtedy, jak robiono mi tam lewatywę, to czułam ekscytację, strasznie lubię te poczucie, bezpieczeństwa, opieki, że ktoś mi pomoże i będzie dobrze. Kręci mnie też to, że na pewno dla takiej pielęgniarki, to niezbyt przyjemne, dla zwykłych ludzi, robić lewatywę, grzebać w tyłku, czyjąś kupę wynosić, wąchać, oglądać. Na pewno jest to dla nich rutynowe ale myślę, że nie da się na to całkowicie uodpornić. Obecnie, staram się nie dopuszczać do takich ekstremalnych sytuacji, bo trochę się boję, że jelito mi się skręci albo pęknie. W zeszłym tygodniu, w pracy miałam toaletowe party, jak chciało mi się kupę, często muszę wstrzymywać, bo muszę pracować, bo ruch duży, a klienci nie mogą czekać, jak duży ruch jest, to nawet szefowa coś robi. Jak mogłam już sobie ulżyć, to wybierałam sobie kabinę, zwykle czekałam jak ktoś skończy, strasznie mnie podnieca jak czuję zapach czyjejś kupy, która jeszcze przed chwilą była w sedesie. Kręci mnie ta władza, że jako pracownica mogę bez wzbudzania podejrzeń przeglądać kabiny i czatować pod jakąś z papierem toaletowym, płynem do czyszczenia, pod pretekstem sprzątnięcia/uzupełnienia i nasłuchiwać odgłosów i wąchać zapachy. Zabawa polegała na tym, że jak już robiłam kupę, to tak tylko trochę, taka porcja degustacyjna. Balas i koniec, mimo, że dalej mi sie chciało i sporo jeszcze miałam do zrobienia. Czasem się odechciało, a czasem musiałam cały czas wstrzymywać. I przy następnej okazji, znowu trochę, jak nie mam zatwardzenia, to zwykle robię obfite kupy nawet 2 razy dziennie. Jednego dnia robiłam kupę na 5 rat, chciałam na 6 bo tyle mamy kabin ale trochę zabrakło mi towaru. Innego dnia, chciałam dokończyć w domu ale tak mi się chciało, że bałam się, że nie dowiozę i słusznie bo sporo ze mnie zeszło, mimo, że robiłam po trochu 3 razy, nieco większe porcje. Mam też tak, że pierwszy balas, często robię dosyć długi, a chciałam mniej zostawiać przy każdym podejściu, a taki balas to ilość na co najmniej 2 podejścia. Więc jak wyszło tyle, że uznałam, ze wystarczy i wstrzymywałam czekając aż sie urwie, a jak sie nie urywał i bujanie pupą nie pomagało, to brałam papier i odłamywałam, tylko czasem kawałek jeszcze tkwił w pupie, to papierem zgarniałam. Lepiej się czuję jak tak regularnie, robię kupę. Zabawa ta wymagała sporo wyczucia i budowała takie napięcie, że momentami bałam się, że zrobię w majtki, co mi się w życiu kilka razy zdarzyło, (2 razy w pracy) gdy przeholowałam. Bo jak zrobiłam trochę i dalej mi się chciało, to często jak już coś zrobiłam, to chciało mi sie mocniej, niż zanim usiadłam i jak wyszłam z toalety, to kilka razy tak mi się chciało, że musiałam zaraz wrócić, a często nie mogłam. Zabawa była bardzo ekscytująca ale momentami nieźle mnie wymęczyła, jak musiałam beczkę z piwem nieść i kupę wstrzymywać. Dziś mam wolne, ciekawe co mi jutro do głowy strzeli  "No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką." Z obecnych zabaw w domu, kupiłam nocnik, taki dla dzieci, początkowo miał być dla mnie ale ze względu na kaliber mojej kupy, ciężko było mi ją zrobić bo trochę wyszło i dalej nie szło, bo opierała się o dno i dalej nie szła, a kucając nie było tego efektu co chciałam. Za to piękna ma zwykle dosyć plastyczną kupę, je sporo warzyw, pewnie dla tego, więc fajnie to wygląda, Piękna jest też drobniejsza ode mnie, ma małą pupę, dziecięcą sylwetkę, więc z tego względu, też bardziej pasuje do naszej nowej zabawki. Minus jest taki, że nie widać jak kupa wychodzi, a także, dosyć mała pojemność, więc jak się upcha musi podnieść pupę by dalej swobodnie wychodziło, ma to swój urok jak podniesie taki umorusany tyłek, kupa na pośladkach i dalej z niego kupa wychodzi. Na koniec zwykle 2/3 plonów, jest na nocniku a nie w nim, bo się nie mieści, piękna też porcję obfite serwuję, aż czasem czuję konkurencję  Czasami jak na koniec kupa o konsystencji budyniu, to spływa po nocniku i go prawie nie widać. Bywa też, że kupa sie tak ubiję, że by ją wyrzucić, muszę ją wygrzebywać łyżką, nawet kupiłam taką specjalnie do tego celu. Nagrałyśmy nawet taki filmik, na 2 kamery, jedna na statywie pokazuję mój kibelek od góry, a druga trzymana przez piękną, akcję przekładania kupy. Akcja pokazuję jak młodszy brat oddaje kupę starszemu, czyli jak kupa z nocnika trafia do mojego kibelka, fajnie to wyszło, zwłaszcza ujecie z góry jak kibelek taki nieskazitelny, biały, czyściutka woda, a tu nagle kupa leci, jena za drugą, plusk, a potem cała seria, po kilkunastu sekundach już wody nie widać, tylko górka się tworzy, kupa zsuwa się po ściankach i zostają brązowe ślady na lśniącej przed chwilą, białej powierzchni. Na koniec w kilka sekund wszystko znika, widać tylko jak kawałki kupy co chwila pojawiają się w spienionej wodzie, jakby walczyły z przeznaczeniem, lecz gdy woda znika, kupa razem z nią, zostają tylko drobne, brązowe ślady. Czuję się trochę rozczarowana, że nocnik nie dla mnie, więc mam coś na miarę mojej kupy, czerwone, plastikowe, wiadro, takie na śmieci z pokrywką. Strasznie mi się spodobało, fajny dźwięk wydaje kupa jak uderza o dno, jedynie boje sie na nim usiąść, że pęknie, więc kucam ale tak, że pupa mi wchodzi do środka, strasznie to lubię. Jednego dnia zrobiłam rano kupę i siku i tak to zostawiłam, jak wróciłam w nocy to znowu kupę zrobiłam i fajny plusk był, jak w te siki wpadała, w ogóle podobało mi się jak te balasy w sikach pływały, część była na dnie, część na powierzchni. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam zapełnić całe, miałam taki toi toi własnej roboty, po 5 dniach było pełne. Trochę śmierdziało w mieszkaniu mimo przykrycia ale piękna jest wyrozumiała i jak zapytałam, czy jej to przeszkadza, to znowu mnie zauroczyła, że nawet jej sie ten zapach podoba. Po pierwszym dniu nie robiłam już siku, razem z kupą bo było go więcej niż kupy, a chciałam by była tam głównie kupa, która trochę pływa w sikach. Opróżnić było ciężko bo strasznie ciężkie było sporo się rozlało, nie spuściłam też wszystkiego na raz, bo nawet w kibelku by sie nie zmieściło i mógł się mocno zatkać. Wylałam na 3 razy ku mojemu zdziwieniu, odchody dużego kalibru, bez przeszkód popłynęły, bo widocznie siku je zmiękczyło. Oczywiście cały eksperyment był nagrywany  "Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze.  Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło." Ja strasznie lubię to robić, pięknej ale jeszcze bardziej sobie, bo uwielbiam mieć coś w pupie, robić sobie taką palcówkę analną, kocham też koraliki analne. Świeczkę też nie raz miałam, raz w lato, miałam stracha jak się zaspokajałam świeczką, bo od temperatury i przez chaotyczne ruchy, złamała się i większość została w środku, liczyłam, że jak powoli będę ciągnąć pozostałą część to wyjdzie ale knot się wysuną i wystawał mi z tyłka, to myślałam, że jak go mocno złapie to wyciągnę to co we mnie siedzi, lecz świeczka tak się rozgrzała, (było tarcie.) że i z tamtej części knot wyszedł, trochę sie zaniepokoiłam bo mnie trochę bolało, jak tam w środku pupy siedziała ale jakoś później tak się ułożyło, że potem przestało i najbliższa kupa wypchnęła  ją, miałam kupę z białym nadzieniem  Ale następnym razem bardziej uważałam i kupiłam grubszą świeczkę bo tamtą podprowadziłam mamie, zastanawiała się potem gdzie ona jest? Miałam wtedy 16 czy nawet 15 lat, wcześnie zaczęłam zabawę z seksem, przestałam być dziewicą zanim stałam się pełnoletnia, a jak już spróbowałam to, szybko się uzależniłam. Lubię też jak, Piękna zakłada penis majtki i ją ujeżdżam, aż mnie pupa boli. Też oglądałam i oglądam swoją pupę, a nawet, robiłam sobie zdjęcia pupy w lustrze, ze świeczką nie robiłam jeszcze ale mam takie fajne ogonki analne, to taki nie duży korek analny, przyczepiony do ogonka, mam końskie, ma króliczków, psie, kocie, tygrysa mam bardzo fajny, dużo by opowiadać. Robię sobie też zdjęcia pupy, w naszym małym studiu, mamy kamerkę podłączoną pod telewizor, oświetlenie, i mam sporo fotek z palcami w pupie i nie tylko, np. z kiełbasą, lizakami, kiść winogron, gdzie jedno mi siedzi w pupie a reszta wisi. Dużo by pisać, piękna też ma rozmaite sesje pupy i nie tylko. Takie mamy jeszcze zabawy, zwykle robimy to spontanicznie, jest pomysł to coś robimy   "Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko."  No u mnie też, miałam Ci opisać przygodę z proktologiem, ciągle obiecuję, więc postaram się teraz streścić, a kiedyś napiszę w szczegółach. Więc poszłam, bolała mnie pupa, więc nie zrobiłam tego dnia kupy, Pan doktor dosyć młody, pucułowaty, bardzo sympatyczny, położyłam się na kozetce, założył mi wziernik i zaczął badać mój tunel, jak u ginekologa, tylko z drugiej strony  Widział, że mam zatwardzenie, stwierdził stan zapalny ale na szczęście nie hemoroidy. Zapytał jak jest z wydalaniem kupy, czy sprawia, mi to często trudność, kiedy ostatnio robiłam. Powiedziałam, że 4 dni nie robiłam bo mnie bolało, tak na prawdę, robiłam poprzedniego dnia ale rajcowało mnie, że tak go ta kwestia niepokoi. Przepisał mi środki zmiękczające, doustne, a także czopki i zalecił wazelinę, jak bym miała trudności, no i oczywiście maść na wyleczenie tego, łagodzącą, nawilżającą i przeciwzapalną, wszystko w jednym. A także, gdybym miała dalej trudności, zlecenie na lewatywę, jakbym prezent dostała. Było ważne tydzień, miałam się z nim udać na oddział gastrologi. Oczywiście skorzystałam, może kiedyś opiszę, chodź to rutyna, z tym wyjątkiem, że panie były strasznie nie zadowolone, że musiały mi to zrobić, tym większa przyjemność dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

Teraz spam wyszedł. "To doświadczenie pod moim oknem, jakoś przychodzi mi we wspomnieniach, i często wracam do tego wydarzenia, fantazjując o tym, że jestem kimś w rodzaju rogacza i to wszystko słyszę za ścianą, lub za oknem.  Czy by mnie taki układ pociągał, to zależy w jakiej relacji miałbym być. Bardziej dominująca, uległy to mogłoby to być mocno podniecające, tym bardziej, o ile robiłaby ze mnie toaletę, abym pochłaniał wszystkie jej najbardziej intymne zawartości, gdy ona w tym czasie gdzieś szaleje z kimś, i się z którymś pieprzy, przyprawiając mi rogi. Miło słyszeć twoje historie o zaliczaniu facetów. Widocznie sama też masz potencjał na przyprawianie rogów. Rogacze z pewnością cenią takie dziewczyny, kobiety.  Masz tę naturę, w jakimś stopniu, na taką zołzowatą księżniczkę." Mnie bardziej pociąga robienie z kogoś rogacza, uzależnienie go tak by każde poniżenie zniósł, a i tak mnie nie zostawił bo byłby ode mnie uzależniony. Nie jednego faceta rogaczem uczyniłam 🙂 Lubię być królową ,której słudzy zniosą każde upokorzenie, spełnią każdy jej kaprys, bo wielbią i kochają swoja panią. Strasznie mnie podnieca jak to księżniczki kiedyś miały służki, to podobno, ja miała potrzebę trzymały jej suknie, księżniczka nawaliła na podłogę, a one to sprzątały 🙂 To trochę śmieszne, bo sama sprzątam to co inne nawalą i napaskudzą. ale w domu jestem taka księżniczką, lubię robić kupę pod prysznicem albo do wanny lub na podłogę właśnie i kazać pięknej patrzeć, a potem sprzątnąć, ona akurat to lubi ale mnie kreci fantazja, że jest to dla niej upokarzające, że jest taką moja niewolnicą, służką. "Czasami sobie oglądam filmy toaletowe, i zdarzy się, że dziewczyna, kobieta, wypróżni z siebie pociągającego stolca brązowiutkiego, że jak to oglądam, to sam miałbym ochotę skosztować i się delektować, będąc  w ten sposób upodlony i okazując w ten sposób hołd jej pupie, że tak ją kocham, ze kosztuje jej zawartość w dosłowny sposób. A jej rośnie tylko coraz mocniej pewność siebie i ego." Doskonale Cię rozumiem, dlatego mimo dominującej natury, zdarza mi się zjeść kupę pięknej, bo tak ją kocham, że tak jakbym przyjmowała część jej samej do swego wnętrza i na odwrót, to jak widzisz, że ktoś ochoczo pochłania twoje ekskrementy, mocno podnosi ego 🙂 fajna zabawa jak, np. wsadzam sobie w pupę winogrona, a ona je zjada jak je wydalam, w drugą stronę też tak robię, strasznie lubię np. Snickersa albo Liona z jej pupy jeść 🙂 "Widocznie powoli się przełamuję w niektórych sprawach tutaj i krok po kroku kosztuję coraz nowszych rzeczy. Ale najbardziej co mocno na mnie działa, to pragnienia, fantazja przymusu, że kobieta robi ze mnie co chcę, i muszę przełamywać pewne bariery dla niej. Ciekawy jestem do czego byłbym się wstanie posunąć." To spróbuj, może z ta dominą z tego programu co pokazywałeś, myślę, że ona by zaspokoiła wszystkie Twoje pragnienia 🙂 "Kiedyś czytałem trochę  o masochizmie i widzę, że sporo artystów okazywało się masochistami.  Masochizm wziął się od pisarza, który napisał "Wenus w Futrze". Z tego co wiem, skłonności do masochizmu w tych sprawach przejawiał też Bruno Schulz, pisarz i grafik żydowskiego pochodzenia. Zdzisław Beksiński i Hitler, też przejawiali ponoć fascynacje w tej dziedzinie. Co dziwne, wszyscy okazywali się w jakimś stopniu artystami. Dziwne jest też to, że sam przejawiam skłonności artystyczne. Param się pisarstwem, a ostatnio zainteresowałem się malarstwem. Mam też twórczy typ temperamentu, bo jestem melancholikiem." Wiele nas łączy, też mam artystyczna duszę, kiedyś malowałam ale teraz bardziej interesuje mnie fotografia, tworzenie filmików reżyserowanie, pisanie scenariuszy. Bardzo lubię też grać na gitarze, piszę piosenki. Też jestem melancholistką, często bierze mnie nostalgia do dawnej architektury, sztuki, boli mnie to, że dziś wszystko je bezkształtne, bez gustu, wystarczy spojrzeć na samochody, każdy taki sam obły bez wyrazu. ja mam Mercedesa z 1982 roku i jak nim jadę przez warszawę to czuję sie jak królowa w śród bezguścia i badziewia, które mijam 🙂 "Sorry za błędy jak są, ale pisałem w miarę szybko.  Może to jakaś wysoka wrażliwość, skłonności do większej wyobraźni przyczyniają się do fantazjowania o takich niszowych  rzeczach." Spoko ja też na pewno sporo błędów popełniłam, ciekawe spostrzeżenie, Ja czuję się wyjątkowa przez swoje upodobania, kręci i pociąga mnie to co większość odrzuca.

P.S. Może chcesz ze mną pisać na priv?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Podziwiam odwagę, że tak potrafiłaś powiedzieć przy obiedzie. Widać, jesteś bezpośrednia. Mi  jak byłem młodszy, czasami też zdarzało się powiedzieć rzeczy, których lepiej nie mówić. Co do scatu, to pewnie miałbym obawę, jak by robiła na mnie któraś taką rzadką maź, ale to z drugiej strony mogłoby być mocne doświadczenie oddania się tej kobiecie. Ostatnio jak zamówiłem papierek toaletowy zużyty, nawet filmik nagrała, z podtarcia, ale jak doszła przesyłka to już zbytnio nie było nic czuć. Polizałem jedynie w jakimś stopniu ten ślad brązowy.  Może się skuszę za jakiś czas na coś mocniejszego, ale co do pissu, to raczej nie będę go zamawiał, z reguły dlatego, że jest nieświeży, ale kto wie, może zmienię zdanie. A scat, może się za jakiś czas odważę, zamówić jakąś kupkę. Widać, że też jesteś fetyszystką, skoro lubisz wąchać takie znoszone majteczki. Ja bardzo to lubię. U mnie fetyszyzm się rozwinął w okresie dojrzewania i został mi do dzisiaj, a mam 28 lat. Sądzę, że już nigdy z tego nie wyrosnę i mi nie przejdzie. Podobnie z tymi skłonnościami. Uświadomiłem sobie je z kilka lat temu,  i przez to nie straciłem cnoty mimo wieku, i wcale mnie do tego nie ciągnie, oprócz tych moich uświadomionych skłonności. Uważam, ze uległy z natury powinien być czysty, to bardziej dodaje mu smaku, jako uległemu i może też dać smak osobie dominującej. Czuję się jak taki skazany na to, w sensie, że jestem do tego stworzony, jako podnóżek dla kobiet, Pań. To mnie mocno podnieca. Kręcą mnie pasy cnoty. Kontrola seksualności i nie tylko.  Widać, że masz dużą pupę, skoro tyle wydalasz. To miłe. Ogólnie to podobają mi się większe pupy, może nie za wielkie, ale takie większe i nawet lekko spocone. Czasami jak chodzę ulicą, to spoglądam na kobiece pupy i wyobrażam sobie, że muszę je lizać i wąchać. Mam mocny taki fetysz. Świetnie o tym piszesz, jak opisujesz jak masz się wydalić do wc, i wyobrażasz go sobie jako połykacza. Tak powinna myśleć właśnie dominująca, która spogląda na swojego poddanego, który jest do tego stworzony. Aby wdychać np gazy, połykać, zjadać scat. Co do czynienia rogaczem, to podniecające to jest co opisujesz. Z reguły, faceci z rogaczy się wyśmiewają, ale to może być podniecające dla kogoś o takich skłonnościach jak ja. Inni tego nie zrozumieją. Słuchać odgłosów seksu, czuć się uzależnionym od swojej Pani, i być w jej niewoli, to taka bezsilność  połączona z podnieceniem, że kobieta ma władzę nad swoim poddanym i może to zrobić kiedy ma taką potrzebę, kontrolując jego seksualność i próbować go upokorzyć, np widokiem, lub podsłuchiwaniem. Tak samo z ulżeniem sobie kiedy ona pozwoli,, dostać nagrodę lub karę, zadowalać ją na różne sposoby i łechtać jej ego, aby czuła się dumną księżniczką. Wielbić jej naturalne zapachy i smaki, które innych mogą brzydzić.  Piszesz, że jesteś melancholistką. Nie wiem czy dobrze zrozumiałaś. Po prostu melancholik to temperament bardziej twórczy,  introwertyczny, czyli samotniczy, skłonny do depresji, ale też często ze zdolnościami artystycznymi,  pełen głębszej refleksji na temat życia i świata. Z reguły charakteryzuje się dobrym gustem. Głęboko odczuwa życie, świat i ludzi. No podziwiam, że jeździsz mercem z 1982 roku. Ja akurat jeżdżę rowerem, bo mi samochód w tej chwili nie potrzebny, ale w następnym roku przymierzam się kupić coś w miarę dobrego, bo prawko u mnie leży i nie korzystam 🙂  Co do tej pani z filmiku, to nie interesują mnie komercyjne dominy. A ta z filmiku jakoś mi nie leży i tak 🙂   Pisać możemy cały czas tutaj, ale jeżeli coś by się zmieniło, ktoś by temat usunął, lub po prostu coś by się stało itp to możesz napisać na mój email. hendrix378@interia.pl . Zapisz sobie ten email, abyś pamiętała  w razie czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Akurat mam dziś wolne i mam natchnienie by pisać, do tego dziś jestem sama, będzie wspomnień ciąg dalszy 🙂  "Podziwiam odwagę, że tak potrafiłaś powiedzieć przy obiedzie. Widać, jesteś bezpośrednia." Jestem bezpośrednia, a wtedy byłam nieco wstawiona i napalona nie mogłam sie doczekać robienia kupy 🙂 Do tego, chciałam wkurzyć mojego tatę, od kąt pamiętam, ciągle mu coś we mnie nie pasowało, jak byłam dzieckiem, często dostawałam lanie pasem, a teraz jakby dowiedział się o moim Bi-seksualiźmie i że prawie 2 lata żyję i współżyję z kobietą i co wyrabiamy to chyba by nas zabił. Mama zawsze była pod jego wpływem, nie winie jej za to, ja mam na niego w y j e b a n e i satysfakcją było widzieć jego szok i że ze względu na gości, musiał wszystko w sobie zdusić 🙂 Słyszałam, że osoby które doznawały przemocy w dzieciństwie, są często rozwiązłe, to by do mnie pasowało, w szkole podstawowej też na początku lekko nie miałam, toaleta była moim azylem do puki dziewczyny mnie nie znalazły ale na przerwach większość stała w kolejce do sklepiku. "U mnie fetyszyzm się rozwinął w okresie dojrzewania i został mi do dzisiaj, a mam 28 lat." To jesteśmy w podobnym wieku, ja mam 29, a w lipcu stuknie mi 30-stka 🙂 U mnie tak na poważnie chyba też ale już w szkole podstawowej, miałam nietypowe podejście do defekacji, była moja obsesją. Co prawda w innym kontekście niż teraz, obsesyjnie chciałam robić kupę, jak jeden dzień nie zrobiłam bałam się, że znowu czeka mnie lewatywa. Myślę, że stres, miał w tym spory udział. Kupę robiłam głównie w szkole, stało się to moją obsesją,  chodziłam na przerwach do toalety, zwykle poszło tylko siku bu ze względu na ograniczony czas nie mogłam się rozluźnić, do tego zawsze ktoś stał pod drzwiami i krepowałam się stękać, a musiałam trochę pocisnąć by mi się zachciało. nie raz po prostu mi się chciało to zrobiłam ciesząc się, że mam to z głowy ale szybko stałam się obiektem drwin jak koleżanki z klasy weszły po mnie do kabiny i poczuły zapach kupy, zwłaszcza w lato jak upał, nie raz na prawdę mocno śmierdziało, a do tego były sedesy z półką, a spłuczka była przez taki zawór i woda leciała bezpośrednio i trzeba było długo spłukiwać. Kilka razy jak się śpieszyłam bo dzwonek był, nacisnęłam spłukiwanie, (woda leciała po naciśnięciu jakieś 10 sekund.) nie czekając, aż spłynie i wyszłam, a po mnie weszła któraś z koleżanek, to przyczepiły mi ksywkę zasrańca i brudaski, co jak z toalety skorzysta to nawet wody nie umie spuścić i  że po mnie toaleta nieczynna przez godzinę bo taki smród, kpiły, że wielkie kloce sadzę. Byłam nieco pulchna wtedy, przezywały mnie słonicą i kpiły, że kiedyś to kibel rozwalę jak nawale. Nie raz po lekcjach siedziałam z pół godziny, by zrobić kupę bo na przerwach z opisanych wcześniej powodów wolałam nie robić, chyba, ze musiałam, wtedy nie potrafiłam długo wstrzymywać. Nawet jak zrobiłam dosyć szybko i dużo, (zazwyczaj po obiedzie o godz. ok. 15") to siedziałam, że jeszcze coś wyjdzie i zwykle wychodziło. Z czasem nauczyłam się wstrzymywać, co jeszcze pogorszyło sprawę, bo nie raz jak długo wstrzymywałam, to nie mogłam potem zrobić, najgorzej w lato jak upały były, to miałam od razu większe problemy. Pod koniec podstawówki, tak w 5 klasie już wyszczuplałam i stałam się "popularna" Dziewczyny które drwiły ze mnie na początku szkoły, zabiegały o moje towarzystwo i czuły respekt, bo byłam większa i nie jednej przyłożyłam, do tego miałam dobry gust i fajne ciuchy, na które ich nie było stać i jak któraś była grzeczna, to jak mi się coś znudziło, to mogłam podarować. W gimnazjum, miałam problemy z nauczycielami, bo robiłam sobie makijaż, a w tamtych czasach było to bardzo źle widziane u 14 latki. Tak z larwy wrósł motyl, jednak kwestia defekacji była moją coraz gorszą zmorą i stała się obsesją. Nawet jak zrobiłam kupę i to sporą, chciałam jeszcze, brzydziłam się jej, nie chciałam by we mnie siedziała, wiedziałam, że to nie możliwe by jej całkowicie nie mieć ale starałam się wydalać ile się dało. Widok kupy w sedesie, budził we mnie wielkie, obrzydzenie, odrazę nie tylko jako śmierdzącej materii ale jako przyczynę moich upokorzeń, bólu. Z satysfakcją spuszczałam ją i patrzyłam jak znika, czułam jakbym pokonywała wroga i obsesyjnie przyglądałam się ja ten wróg dosłownie ginie. Często chodź nie musiałam, popchałam kupę szczotką bu jak najszybciej zniknęła, pragnęłam ponownie, ujrzeć pusty sedes i zapomnieć cieszyć się wolnością, prywatnością, że mój koszmar już zniknął odpłynął tam gdzie jego miejsce, wtedy chyba rozwinęło sie moje upodobanie, do publicznych toalet, te poczucie anonimowości, że to czy zrobiłam kupę i ile kiedy, wszystko pozostawało w kabinie i tylko ja wiedziałam jak jest. Wspomnę jeszcze taką sytuację ze wczesnego dzieciństwa, jeszcze w przedszkolu, robiąc kupę, popsuł się zamek w toalecie i nie mogłam wyjść, szukali mnie aż znaleźli, dozorca w końcu otworzył drzwi niszcząc zamek ale ja potem bałam sie zamykać w toaletach. Tu również podłość rówieśniczek, ujawniła się, bo gdy pojechaliśmy do puszczy Kampinowskiej, w 2 klasie to zachciało mi się kupę,  Pani wcześniej poinformowała nas, gdzie w razie potrzeby można ją zaspokoić. no i pod koniec wycieczki, po ognisku zachciało mi sie kupę, sporo aktywności było, więc musiałam ja zrobić bo chciało mi sie mocno. No to poszłam do wychodka, było to dla mnie nowe doświadczenie i niezbyt przyjemne, bo śmierdziało, muchy latały i było ciemno, ale myślę, że zrobię szybko swoje i po kłopocie. Owszem zrobiłam szybko jakaś minuta i moje kapa leżała na stercie innych. Wstaję by wyjść i nie mogę. "Koleżanka" zamknęła wychodek od zewnątrz, była to jedna z tych które znały mnie z przedszkola, chichotała się, że mnie tam zamknęła, kpiąc, że powinno mi się tam podobać, że to moje zapachy i że mogę sobie siedzieć do woli, nawet do jutra. Na szczęście pani nas szukała bo mieliśmy już wracać do warszawy a nas nie było. Objechała koleżankę i mnie uwolniła. Podobno na zebraniu mówiła o tym jej mamie, że takie zachowanie jest naganne ale po tym doświadczeniu bałam się zamykać. W szkole nie miałam obaw, bo były takie zasuwki, które nie miały się jak popsuć ale w domu i np. w restauracji, gdzie były takie zamki przekręcane, to bałam się zamykać i raz zostałam nakryta w Pizza Hut na kiblu, strasznie się wstydziłam, aż histerii dostałam! Po jakimś czasie poczucie wstydu, obawa, że taka sytuacja się powtórzy, zmusiły mnie do zamykania, nawet jak taki zamek był, jednak zawsze się bałam, że się zablokuję, z czasem się oswoiłam, bo nic takiego się więcej nie działo i ten strach minął. Dalej jednak moja zmorą była lewatywa, rozumiesz dziewczyna 13 lat, popularna, a w domu matka grzebie jej w tyłku, sprawdza czy robiła kupę, wchodzi w tę najbardziej prywatną i osobista sferę. Wiem, że chciała dobrze, wiedziała, ze regularne wypróżnienia są ważne, starała się też bym się zdrowo odżywiała. Jednak za każdym razem, czułam sie odzierana z godności, gdy robiła mi lewatywę, jak kazała mi klęczeć na podłodze, wypinać tyłek, jak wsadzała mi rurkę i pompowała, w tym wieku już się nie buntowałam przywykłam ale czułam się nadal tak samo okropnie. Wtedy już nie używała gruszki tylko irygatora, czekała aż wszystko zleci i po wpuszczeniu trzymała mi rękę na tyłku bym nie wypuściła. Musiałam trzymać minimum 5 minut, a dla mnie było to jak godzina. jak już mogła wydalić, to chociaż wtedy zostawałam sama. "Modliłam" się by lewatywa pomogła, na szczęście rzadko kiedy zawodziła. Jak kupa zlatywała ze mnie czułam wielka ulgę, przede wszystkim psychiczną, obiecywałam sobie, że to ostatni raz ale za jakiś czas przychodził kolejny... Miałam nie spuszczać wody, bo mama chciała znać rezultat. Wołałam ja więc po wszystkim jak małe dziecko, obejrzała i dopiero mogłam spuścić wodę. Wtedy dopiero z satysfakcją patrzyłam na znikające ekskrementy. Nadszedł w końcu dzień wyzwolenia, dokładnie pamiętam, nie robiłam kupy 3 dni, wiedziałam czym się to skończy, zaczęłam więc gorączkowo myśleć jak samemu rozwiązać ten problem i nagle olśnienie, czopki! Jak byłam młodsza, to mama nie zawsze robiła mi lewatywę, najpierw dawała czopek ale z czasem nie wystarczały, jak kupa była zwarta i twarda. Pomyślałam, ze teraz może pomogą. wzięłam więc kieszonkowe ze skarbonki, przed wyjściem do szkoły i już snułam misterny plan. Po szkole poszłam do apteki, akurat nikogo nie było i nieśmiało opowiedziałam, że mama wysłała mnie po czopki. Farmaceutka nie wiedziała po jakie, czy takie na gorączkę, ja jąkając się powiedziałam, że na kupę, uśmiechnęła się i wyjęła pudełeczko z pod lady. Pamiętam, że kosztowały niecałe 3 zł. czułam się jakbym trzymała w rękach klucz do wolności. Nie wiedziałam tylko co z nim zrobić, szłam i zobaczyłam przychodnie dziecięcą, wtedy postanowiłam, że pójdę tam do toalety i rozwiążę problem. Panie z rejestracji znały mnie, więc jak poprosiłam o klucz do toalety, dały bez szemrania. Weszłam, zamknęłam drzwi i cała drżałam, usiadłam na starym kibelku, pierwszy raz bo mam ja byłam mała to trzymała mnie nad nim, a jak starsza to kładła papier na deskę. Teraz mogłam usiąść na niej bezpośrednio. Próbowałam, zrobić kupę, nic z tego, wyjęłam z plecaka czopki, potem listek z pudełka, oderwałam jeden i zaczęłam rozwarstwiać opakowanie, złowrogi niegdyś czopek, okazał się całkiem ciekawy, patrzyłam na niego chwile nieco zafascynowana jego kształtem, powierzałam w nim nadzieję. Ciężko było mi się przemóc by wsadzić go w pupę, w końcu się zmusiłam, ku mojemu zdziwieniu w ogóle nie bolało, brzydziłam się strasznie ale myślałam, że jego aplikacja będzie czymś bardzo nie przyjemnym jak w dzieciństwie. Jednak sadziłam go za płytko i wypadł mi z pupy. Sedes był z półką, jednak brzydziłam się go podnieść. Odpakowałam więc kolejny i zacisnęłam zęby, tym razem popchnęła go głęboko, poczułam jak palec zniknął w mojej pupie, natychmiast wytarłam go papierem, czułam jednak, że czopek siedzi teraz w środku, już miałam wstać by umyć ręce ale pomyślałam, że może na wszelki wypadek włożę kolejny by na pewno podziałało. Tak zrobiłam poszło już czułam satysfakcję jak wciskałam go w złowroga kupę. Byłam tak podekscytowana, że włożyłam jeszcze dwa, poszedł cały listek wliczając ten pierwszy zmarnowany. Wstałam spuściłam wodę, by sedes był pusty, sporo papieru wrzuciłam, poszłam umyć ręce. Nagle zachciało mi się kupę, zakuło mnie w brzuchu, wiedziałam, jednak, że muszę jeszcze poczekać, by efekt był. Usiadłam masowałam brzuch, jak zachciało mi się mocno To napięłam się i czopki wypłynęły nie do końca rozpuszczone. Byłam zawiedziona bo nic więcej nie wyszło, siedziałam jednak dalej, chciało mi się i poczułam jak twarda kupa napiera, coraz mocniej, bolała czułam jak skóra mi się naciąga. W końcu nieznośne pieczenie i czułam jak wciska mi się w otworek, łzy leciały mi z oczu jednak parłam z całych sił i po kilku minutach na półce leżała bryła wielkości dorodnego ziemniaka, a po niej wychodziły już bryłki wielkości kasztanów i żołędzi. Na koniec, balas wielkości serdelka i nic więcej nie chciało wyjść, Pani z rejestracji sie dobijała co ja tyle czasu robię, minęło z pół godziny, powiedziałam, że mam zatwardzenie  i już kończę zgodnie z prawdą 🙂 Popatrzyłam chwilę na złowroga kupę, która była by przyczyną mojego cierpienia, a jednak zrobiłam ja sama, intymnie. Spuściłam wodę, był tak górnopłuk, fala natychmiast zmiotła wszystko z pułki, kupa po kotłowała się chwilę, w spienionej wodzie, po czym nie było po niej nawet śladu. Byłam prze szczęśliwa, podtarłam szybko pupę spuściłam papier, założyłam, majtki, spódnicę i plecak, szybko umyłam ręce i wyszłam. Pani z rejestracji czując wyraźny podmuch mojej kupy, (śmierdziała okropnie.) nie miała już wątpliwości co do celu mojej wizyty w toalecie 🙂 Oddałam klucz podziękowałam i poszłam do domu rozalnielona z piekącą nieco pupą ale to nie był problem 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Niestety, doraźna pomoc w postaci czopków na długo się nie zdała, może za często jest stosowałam, spanikowana by mi sie nie zapiekło. Zaczęłam myśleć o lewatywie, gdybym ją tak sama zrobiła , to nie było by to tak straszne. Tak więc ok. rok później poszłam do apteki i kupiłam gotową wlewkę, wiedziałam, że takie są bo robiono mi taką w szpitalu. Ta była znacznie droższa od czopków ale w niej cała nadzieja była pokładana. Były wakacje, pod pretekstem wyjścia do koleżanki poszłam do apteki, na prawdę byłam u koleżanki ale po drodze kupiłam co trzeba. Byłam trochę zakłopotana, jak miałam przedstawić farmaceutce, co chce kupić: "taka buteleczka z rurką, jak ktoś kupy nie może zrobić" mniej więcej tak to brzmiało, oczywiście też ściemniłam, że mama prosiła. U koleżanki nie mogłam wysiedzieć, bo rodzice mieli jechać wieczorem do znajomych i miałam idealną okazję, by spróbować. Pogadałyśmy z pół godziny i poszłam. Jak wróciłam do domu, to mama sie szykowała w łazience, tata już sie niecierpliwił, w końcu poszli. Poczekałam chwile, czy po coś nie wrócą i poszłam do łazienki. Rozebrałam sie do naga, wyjęłam buteleczkę, przykręciłam nakrętkę z rurka i kucając na podłodze, patrzyłam na nią kilka minut oswajając się. Mówiłam do niej, że przez tyle lat była symbolem mojego upodlenia, a teraz ma mi przynieść wybawienie i wolność, mam ją sobie zrobić sama. Nie wiem ile to trwało, pięć minut na pewno. w końcu się zdecydowałam. Zdjęłam osłonkę, z rurki i wsadziłam ją w pupę. Czułam lekki dyskomfort ale podobnie jak z czopkami było lepiej niż się spodziewałam. zaczęłam ściskać butelkę, płyn już zalewał moją kupę i tu ku zdziwieniu dało mi uczucie ulgi psychicznej, że robię to teraz sama. Było mi jednak strasznie nie wygodnie tak ściskać butelkę. Wyjęłam więc rurkę, zobaczyłam, że prawie nic nie wpuściłam, uklękłam więc do takiej pozycji jak mama wpuszczała, było jeszcze mniej wygodnie, położyłam się na brzuchu ale za mocno uciskało mi brzuch. To spróbowałam na boku, wlałam prawie połowę ale zaczęło wyciekać, (leżałam na prawem boku zamiast lewym.) w końcu spróbowałam na kibelku i to był strzał w dziesiątkę, tak myślałam. Usiadłam bokiem, jedną ręką złapałam sie umywalki, pochyliłam się nieco, a drugą ściskałam butelkę ale i to mnie zadowalało. Wpuściłam już jakieś 3/4 i zaczęło działać. W końcu musiałam umieścić butelkę, do góry dnem, wstałam więc i oparłam się głową o klapę sedesu, wypinając pupę ku górze i wtedy oburącz ściskałam butelkę, w kilka sekund wcisnęłam wszystko. Podparłam się potem dłońmi o podłogę, by się wlało w głąb, długo tak nie wytrzymałam, bo czułam, że za raz ze mnie samo wystrzeli, usiadłam więc na sedes i sru! Rezultat i tym razem pozytywnie mnie zaskoczył, miałam wtedy prawie 15 lat. Po tym doświadczeniu, przeprosiłam się z wroga gruszką, a potem z irygatorem, robiłam lewatywę irygatorem, normalnie siedząc na sedesie, trzymałam tylko ręką rurkę. Nikomu wcześniej o tym nie opowiadałam, sorry jeśli przynudzam. Nie były to częste praktyki, z czasem jak już byłam w liceum, to fizjologiczne sprawy sie nieco unormowały, chodź dalej miewałam problemy. Pewnego wieczoru, mając zatwardzenie, jak myłam nabrzmiały otworek, wpadłam, na pomysł, by odkręcić "słuchawkę" i przytknąć wąż do pupy, kilka razy wpuściłam i wypuściłam wodę i w końcu poszła kupa, pod prysznicem. Wtedy takie olśnienie, jakie to proste! Usiadłam wtedy na sedes i reszta poszła jak po maśle, (tak jak ostatnio po obiedzie u rodziców, ta sama łazienka, ten sam kibelek, historia zatoczyła koło, taki powrót do przeszłości) Strasznie sie brzydziłam jak musiałam pozbierać kupę z pod prysznica ale jednocześnie zadowolona, że znalazłam idealne rozwiązanie, by nikt się nie zorientował co robię. Następnym razem już pilnowałam by kupa pod prysznicem nie wyleciała, robiłam sobie taką lewatywę, za każdym razem jak miałam problem, lecz ona z czasem też traciła na skuteczności 😞 W liceum i późniejszych latach, ratowałam się czopkami i doustnymi środkami na przeczyszczenie, w sumie do dziś stosuję je zamiennie z lewatywą, z ta, różnica, że teraz specjalnie wywołuję problemy fizjologiczne. Taki paradoks, jak mój układ wydalniczy działa teraz całkiem sprawnie to go upośledzam, a jak działał źle  i był przyczyna tylu strasznych przeżyć, to pragnęłam by działał sprawnie. To przez zmianę mojego podejścia do kupy i defekacji, (głównie za Twoją sprawą, odblokowałeś mnie, otworzyłeś na te doznania.) dawny wróg stał się źródłem najsilniejszych, najbardziej namiętnych doznań. Sorry za te wywody ale pisanie o tym mnie psychicznie oczyszcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Co do scatu, to pewnie miałbym obawę, jak by robiła na mnie któraś taką rzadką maź, ale to z drugiej strony mogłoby być mocne doświadczenie oddania się tej kobiecie. Ostatnio jak zamówiłem papierek toaletowy zużyty, nawet filmik nagrała, z podtarcia, ale jak doszła przesyłka to już zbytnio nie było nic czuć. Polizałem jedynie w jakimś stopniu ten ślad brązowy.  Może się skuszę za jakiś czas na coś mocniejszego, ale co do pissu, to raczej nie będę go zamawiał, z reguły dlatego, że jest nieświeży, ale kto wie, może zmienię zdanie. A scat, może się za jakiś czas odważę, zamówić jakąś kupkę." Całkowicie, Cię rozumiem ale to właśnie o te silne emocje chodzi, więc nie ma na co czekać zamów kupę poczuj esencje kobiety, dotknij posmakuj, uwierz mi, że będziesz zachwycony. Najlepiej zamów kupę i nie wrzuci do pudełka papier z podtarcia, wtedy zapach będzie. Pissu, nie musisz od razu pić możesz się nim np. polać. "Widać, że też jesteś fetyszystką, skoro lubisz wąchać takie znoszone majteczki." A no uwielbiam, jak jeszcze mokre są, mają świeże ślady białego kisielku, kocham go zlizywać z majteczek, a jeszcze bardziej wysysać z muszelki pięknej 🙂 "Sądzę, że już nigdy z tego nie wyrosnę i mi nie przejdzie. Podobnie z tymi skłonnościami. Uświadomiłem sobie je z kilka lat temu,  i przez to nie straciłem cnoty mimo wieku, i wcale mnie do tego nie ciągnie, oprócz tych moich uświadomionych skłonności. Uważam, ze uległy z natury powinien być czysty, to bardziej dodaje mu smaku, jako uległemu i może też dać smak osobie dominującej." Też tak myślę, te preferencje, pragnienia, to taki zwierzęcy instynkt, część osobowości, naszego jak nie ma sensu z tym walczyć, ja to w sobie tłumiłam i byłam większość, życia nieszczęśliwa. Co do cnoty, to pociągające, że potrafisz to opanować, ja nie byłam w stanie, a stracenie dziewictwa było dla mnie jak wypicie dobrego trunku, bardzo dobrego, jakbym odkryła nowy zmysł, smak. Ach bardziej ciągnie mnie teraz do kobitek ale czasem jak mam chcicę to fantazjuję, pragnę by mnie jakiś człon zerznął, złapał za pupę i wcisnął mi do końca, aż zaboli. "Czuję się jak taki skazany na to, w sensie, że jestem do tego stworzony, jako podnóżek dla kobiet, Pań. To mnie mocno podnieca. Kręcą mnie pasy cnoty. Kontrola seksualności i nie tylko." A zakładałeś kiedyś taki pas? "Widać, że masz dużą pupę, skoro tyle wydalasz. To miłe. Ogólnie to podobają mi się większe pupy, może nie za wielkie, ale takie większe i nawet lekko spocone. Czasami jak chodzę ulicą, to spoglądam na kobiece pupy i wyobrażam sobie, że muszę je lizać i wąchać. Mam mocny taki fetysz." No wiesz, to, że dużo wydalam, to nie znaczy, że mam wielkie dupsko, piękna ma bardzo drobną, a potrafi walnąć większe kupsko ode mnie. Podawałam Ci kiedyś moje wymiary, myślę, że nie chciałeś mnie jednak urazić. To trochę o mojej pupie będzie, jest krągła, jędrna, nie ma celluitu, Piękna ma pupę drobniejszą, taką gruszkę, ma śliczne, krągłe pośladki, są bardziej podłużne, kształt samych pośladków przypomina śliwkę. Moja pupa ma wydatniejsze pośladki, jakby bardziej napompowane, szersze i przypomina bardziej jabłko. Odstaje wyraźniej od tali ale jest proporcjonalna do sylwetki, tylko wyraźniej uwydatniona ale w żadnym razie nie jest wielka, chodź bardzo wygodnie mi się na niej siedzi, jak na poduszce, nawet na twardym 🙂 Też lubię spocone pupy, teraz jest na nie sezon, lubię jak majtki mi się do niej przyklejają. W pracy lubię polizać deskę sedesową, czuć na niej lepki pot kobiet które na niej siedziały, to taka deska w pięciu smakach 🙂 Sama uwielbiam też siedzieć na desce klozetowej i czuć jak pupa się poci na niej i przykleja. W pracy na sali mamy klimatyzację ale na zapleczu i w toaletach, już nie, wystarczy posiedzieć na sedesie ze dwie minuty i już się pod nią mokro robi. Lubię też po takim siedzeniu, przejechać palcem po rowku, jet mokry, ma piękny zapach mojego ciałka, lekko czuć w nim kupę, wiadomo bliskie sąsiedztwo, strefy zrzutów 🙂 Wiem, że to próżne wąchać i smakować własny pot ale taka już jestem, uwielbiam też pierdzieć na kibelku słuchać jak dudni i wąchać, nieraz się robi niezła kabina gazowa 🙂 W pracy podjadam dużo produktów gazopędnych, bigosik, pierogi z kapustką, sajgonki lubię najbardziej. Jak jem dużo takich produktów to fizjologia działa mi znacznie lepiej. Też tak mam, że lubię obserwować ładne, kobiece, pupy jak idę ulicą, nie jedną bym wylizała i pocałowała."Świetnie o tym piszesz, jak opisujesz jak masz się wydalić do wc, i wyobrażasz go sobie jako połykacza. Tak powinna myśleć właśnie dominująca, która spogląda na swojego poddanego, który jest do tego stworzony. Aby wdychać np gazy, połykać, zjadać scat." Miło mi to słyszeć, szczegóły są dla mnie bardzo ważne, jestem skrupulatną, osobą. Ważne są dla mnie każde emocje, uwielbiam personifikować, sedes, kupę, silnie to wtedy przeżywam. Dziękuję za uznanie 🙂 Strasznie kręci mnie też los kupy, jak jestem np. w centru handlowym i idę do toalety zrobić kupę, to czuję niezwykle silne pobudzenie, ekscytację, że niosę ją w sobie by ją wyrzucić pozbyć się na zawsze, zazwyczaj. Uwielbiam wybierać miejsce gdzie ją zrobię, często specjalnie jadę gdzieś tylko po to by kupę zrobić. Kręci mnie to, że mam nad nią taką władzę, jednocześnie żal mi jej, takie skrajne emocje mną władają, bo przecież niedawno była moimi przysmakami zabiegałam o nie, a teraz muszę je wyrzucić i zal mi i kupy zawsze z tego jej parszywego przeznaczenia. Zwykle wiele kabin jest zajętych, lubię czuć zapach kupy, która moja poprzedniczka dopiero spuściła, a najlepiej by jakiś ślad chociaż po niej pozostał. często jak nie czuć kupy i sedes jest nieskazitelny, to wychodzę, i wchodzę do innej, jak są zajęte, to czekam aż się któraś zwolni. Dziwnie się zwykle na mnie patrzą ale mam to gdzieś. No i jak jestem już w środku i nie chce mi się bardzo, to lubię tak poczekać, pofilozofować przed egzekucją. Patrze na sedes i mówię w myślach, coś w stylu: "ciesz się, wybrałam, cię by podarować Ci najlepszy produkt mego ciała" czasem dotykam deski butem. Potem czas na kupę, mówię coś tego typu: "wybacz mała, muszę Cie zrobić, szykuj się, pozwolę Ci jeszcze chwilę we mnie posiedzieć, a potem się pożegnamy" Siadam, siedzę kilka minut prężąc się ale tak by kupa jeszcze nie szła, by napierała coraz mocniej, masuje i uciskam brzuch, w końcu, mówię" Wybacz mała, nadszedł czas na Ciebie, czas na kupę" gdy wychodzi, czuję wielką przyjemność jak, twarda, gorąca, kupa, tkwi mi w pupie, wtedy mówię: "O dzięki malutka, tylko ty potrafisz takiej rozkoszy dostarczyć" Przytrzymuje ja chwilę i robię dalej, w końcu pierwszy pluski te uderzenie emocji, że już kupę zrobiłam. Jednocześnie mi jej żal, że leży w zimnej wodzie, a dopiero kilka minut temu, siedziała, mojej gorącej, wilgotnej pupie ale mówię: "spokojnie, kibelek nie taki straszny, ciesz się, że w nim leżysz, pozwól mu się posmakować bo niebawem nadejdzie twój koniec." Gdy zrobię wszystko, to myślę: "Wybacz słodziutka, muszę to zrobić, żegnaj na zawsze" Nieraz jak mnie nostalgia dopadnie, to nawet łzę uronię. Przed spuszczeniem wody, mówię: Smacznego kibelku, pa pa kupo. Nie ukrywam, że jak zrobię "kłodę" to mam dziką przyjemność przy jej ćwiartowaniu, taka już jestem, raz czuła, innym razem bezlitosna i sadystyczna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Co do czynienia rogaczem, to podniecające to jest co opisujesz. Z reguły, faceci z rogaczy się wyśmiewają, ale to może być podniecające dla kogoś o takich skłonnościach jak ja. Inni tego nie zrozumieją. Słuchać odgłosów seksu, czuć się uzależnionym od swojej Pani, i być w jej niewoli, to taka bezsilność  połączona z podnieceniem, że kobieta ma władzę nad swoim poddanym i może to zrobić kiedy ma taką potrzebę, kontrolując jego seksualność i próbować go upokorzyć, np widokiem, lub podsłuchiwaniem. Tak samo z ulżeniem sobie kiedy ona pozwoli,, dostać nagrodę lub karę, zadowalać ją na różne sposoby i łechtać jej ego, aby czuła się dumną księżniczką. Wielbić jej naturalne zapachy i smaki, które innych mogą brzydzić." Masz rację, lubiłam czuć, że ten ... mój były niczego się nie spodziewał, jak dawałam innemu. Jak miałam 23 lata, miałam 4 partnerów jednocześnie i każdy myślał, że jest jedynym 🙂 Taka relacja niewolnika, jest niezwykle pociągająca, to fascynujące mieć kogoś całkowicie oddanego kogo można zdeptać, odrzeć z godności, a on nadal będzie mnie wielbił w innej sytuacji, chętnie bym spróbowała, tym czasem życzę Ci byś znalazł sobie taka "Panią" Oglądałam też film "Wenus w futrze" i strasznie mi się podobał, chętnie sama poddał bym się tresurze głównej bohaterki. " Piszesz, że jesteś melancholistką. Nie wiem czy dobrze zrozumiałaś. Po prostu melancholik to temperament bardziej twórczy,  introwertyczny, czyli samotniczy, skłonny do depresji, ale też często ze zdolnościami artystycznymi,  pełen głębszej refleksji na temat życia i świata. Z reguły charakteryzuje się dobrym gustem. Głęboko odczuwa życie, świat i ludzi. No podziwiam, że jeździsz mercem z 1982 roku. Ja akurat jeżdżę rowerem, bo mi samochód w tej chwili nie potrzebny, ale w następnym roku przymierzam się kupić coś w miarę dobrego, bo prawko u mnie leży i nie korzystam" Samotnicą nie jestem ale reszta pasuję, zawsze byłam twórcza, malowałam, grałam na gitarze, (nadal gram.) mam też wiele talentów praktycznych, przez co nazywają mnie chłopczycą, znam się na stolarce mechanice i elektryce, pewnie dlatego, że w dzieciństwie wiele czasu spędzałam z dziadkiem który był złotą rączką, raz byłam nawet z nim u klientki jak miał sedes przepychać to kręciłam sprężyną, miałam wtedy 6 lat 🙂 Co do odczuwania, to podobnie, kocham zabytki sztukę, blisko swojego miejsca pracy mam sporo starych kamienic i serce mnie boli jak zmieniają piękne, zabytkowe okna, na plastikowe gunwo, albo robią coś co tylko pozornie przypomina oryginał, a jest znacznie uproszczone, cały urok tkwi w szczegółach. Główny problem to szyby, stare są lekko pofałdowane, przez co w oknach powstają piękne refleksy świetlne, nowe szyby są proste i tego efektu nie mają. No jak jadę samochodem to czuje się jakbym się przeniosła w czasie, jak mijam te bezkształtne gnioty, z których każdy wygląda tak samo 🙂 A co do gustu to już ktoś musi ocenić ale ja myślę, że znam się na rzeczy i mam wyczucie smaku 🙂 Polecam kupno samochodu daje wielka satysfakcję. "Co do tej pani z filmiku, to nie interesują mnie komercyjne dominy. A ta z filmiku jakoś mi nie leży i tak    Pisać możemy cały czas tutaj, ale jeżeli coś by się zmieniło, ktoś by temat usunął, lub po prostu coś by się stało itp to możesz napisać na mój email. hendrix378@interia.pl . Zapisz sobie ten email, abyś pamiętała  w razie czego." Szkoda, ja do niej pisałam, ale mi nie odpisała, mnie ona fascynuję, ma w sobie coś demonicznego, myślę, że mogła by mnie jeszcze wiele nauczyć, mam nadzieję, że kiedyś się z nią umówię ale raczej sama, nie z piękną. Wiem, że możemy tutaj pisać ale tu nie czuję się swobodnie, nie mogę zdradzić bardzo prywatnych szczegółów, to jak chcesz to mogę Ci je zdradzać na maila. Daj znać. Masz maila hendrix, to pewnie lubisz Hendrixa, ja bardzo 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Witaj. Jak chcesz to pisz na mój email 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Ciekawe są twoje przeżycia z defekacją. Skłonności takie do defekacji, ze się to lubi, są raczej takie dosyć specyficzne. niszowe. Już nie mówiąc o fantazjowaniu, pragnieniu zostania czyjąś toaletą. Czasy szkole sam wspominam różnie. W szkole podstawowej byłem dosyć popularny w klasie, wśród chłopców, dziewcząt, ale w okresie nastoletnim się to już zmieniło. W tamtych latach się dosyć zmieniłem, pogorszyła mi się mocno cera. Nie miałem łatwo, także wśród nastoletnich dziewcząt. Może te doświadczenia również jeszcze bardziej wpłynęły na moje skłonności do masochizmu i fetyszyzmu.  Pamiętam  jak w szkole podstawowej czasami mi przychodziły myśli, że koleżanki mnie zaciągają do damskiej toalety i mnie tam zamykają z nimi. W gimnazjum już wszedłem do takiej toalety damskiej, i pamiętam, że sobie w niej dogadzałem, próbując wdychać części ich damskich zapachów. Podniecała mnie w jakimś stopniu myśl, że zostanę nakryty i upokorzony przez jakąś kobietę, dziewczynę w takim wc. Pamiętam jak w okresie jak miałem z 13 lat, wylizałem raz jakiegoś klapka swojej siostry o trzy lata starszej ode mnie. Podobnie z wąchaniem majtek. Często zaglądałem późnym wieczorem, i grzebałem w pralce i wyciągałem jej stringi i często je wąchałem. Od tej strony zaczęły się u mnie skłonności do fetyszyzmu.  Co dziwne, mam skłonności, pociąg do znoszonych mocno skarpetek, i nie tylko, szpilek itp, chociaż nigdy ich zbytnio nie lizałem i nie wąchałem. Poza skarpetkami. O fantazjowaniu, że jestem toaletą, dla dziewczyn i kobiet, to zacząłem gdy miałem  gdzieś z 14-16 lat. Gdzieś w środku głęboko mocno mnie to podniecało. Chociaż wypierałem te myśli. Uświadomiłem sobie kilka lat temu, ze jestem typowym fetyszystą. Pociąga mnie większość rzeczy, które pochodzą od kobiet. Co do scatu i pissu, to może za jakiś czas, zdecyduje się zrobić ten krok i zamówię jakąś kupkę od jakiejś dziewczyny.  Mam coraz większe takie pociągi. Chcę zostać wcześniej czy później w końcu wytrenowany na prawdziwego niewolnika dla nich. Dla trochę starszych kobiet i młodych dziewcząt. Kręci mnie myśl, ze któraś mogłaby zrobić sobie ze mnie swoją ...ę, którą można by było sfeminizować i przebrać za kobietę. Pociąga mnie feminizacja. Wcześniej czy później mam nadzieję, ze to nastąpi. Muszę sobie tylko ustabilizować sytuację finansową, bo obecnie mam tzw wakacje  gdzieś do września. Potem mam zamiar poszukać czegoś stabilnego dla siebie i dorobić na auto, bo resztę dochodów i tak będę miał. U mnie na Podkarpaciu, ciężko o ciekawą pracę, bo wszędzie niestety wyzysk, brak energii.  Zostaje założyć jakąś firmę, bo dochód by był. Wracając do tematu, to lubię przyrodę, dzikie miejsca, gdzie nikt nie chodzi, pustelnicze, jak np lasy, albo inne dziwne zabytki. Np na takim odludziu, jest kabina, ktoś pod nią, a któraś używa sobie tę toaletą i robi na niego. Albo widziałem takie sytuacje, gdzie niewolnik jest pod ziemią praktycznie i widać mu tylko głowę, kobiety podchodzą do niego, kucają nad nim i robią na niego, plują mu na twarz, czy do buzi. Mam taką fantazję, z cuckoldem, że taka dominująca mną Pani, np przywiązuje mnie do drzewa, gdzieś w lesie, albo np zamyka mnie w pasie cnoty, np mam coś jeszcze zawiązane, abym się zbytnio nie mógł ruszać, a ona w ten czas zabawia się z facetem, całuję się z nim namiętnie, potem on ją ostro bierze, ona jęczy a ja muszę na to patrzeć i słuchać tych dzikich odgłosów seksu. To takie przyprawienie mi rogów z jej strony. Chociaż sytuacja mogłaby być też inna. Zależy co ona by zadecydowała. Jeżeli chodzi o pas cnoty, to go nie zakładałem, ale mam w domu tzw stroje do bdsm. Kiedyś je kupiłem i leżą w szafie. Przymierzałem je i są super. Podniecają mnie te fetyszowe ubiory niewolnicze. Pas cnoty zamierzam kupić za jakiś czas, ale nie wiem jeszcze jaki wybrać.  Co do twojego dzieciństwa, to pewnie lekko nie miałaś. Ja akurat nie doznałem przemocy fizycznej w domu, i miałem dobre dzieciństwo,  chociaż matka była w stosunku do mnie raczej nadopiekuńcza jak to się ma często do synów. Nikt raczej w domu nie dominował. Być może faktycznie twoja rozwiązłość może być w jakimś stopniu rekompensatą, za to jak traktował cię ojciec. Krytyka często rodzi kompleksy i niezadowolenie. Twój ojciec pewnie byłby w szoku jeżeli chodzi o twoje skłonności. Podobnie by było z moimi rodzicami. Moi rodzice są dosyć konserwatywni jeżeli chodzi o tematy seksualności i raczej nie tolerują homoseksualizmu, czy biseksualizmu. Gdyby się dowiedzieli o moich skłonnościach, że jestem masochista, w głowie mi jakieś feminizacje, cuckoldy, toalety, to uznaliby mnie za świra i zepsutego pewnie człowieka. Podobnie z moimi znajomymi, chociaż się wykruszyli. Mam jednego bliskiego znajomego, i dobrze się rozumiemy. Gdyby się dowiedział o moich fascynacjach, skłonnościach, to kto wie, czy nie zerwałby ze mną długotrwałej przyjaźni. Jakiś czas temu fascynowałem się tematami okultystycznymi,  nawet przeszedłem kilka stopni wtajemniczenia. Ostatnio powiedziałem to mojemu znajomemu, który ma dosyć konserwatywne zdane na temat wiary, i gdy się dowiedział, że czytałem o takich rzeczach, to uznał mnie prawie za diabła. Hehe. Gdyby tylko wiedział, ze je praktykowałem. Chyba nie jest w stanie się domyślić, co ukrywam i do czego jestem się wstanie posunąć. Oczywiście już nie interesuje mnie tak ta tematyka, ale zgłębiałem ją, bo wiara wydawała mi się bez sensu i nie dawała odpowiedzi. Stałem się raczej agnostykiem.  Co do tego, ze miałaś czterech partnerów w jednym chyba czasie, to nieźle 🙂 Biedaki myśleli, że jesteś tą jedyną dla nich. A rogacz, byłby podniecony, gdyby wiedział dobrze o tym co robisz i kiedy chcesz, bo tak ci pasuje, bo masz chcicę. Nie chciałem skrytykować twojej pupy, wręcz przeciwnie. Musisz mieć atrakcyjną pupę, skoro ma taki przypominający kształt. Tylko wąchać takie i lizać, kochać 😉  Skoro masz dobry gust, to w jakimś stopniu pasujesz do stereotypu takich osób o takich skłonnościach. Zauważyłem, że osoby które siedzą w klimatach bdsm, często charakteryzują się dobrym gustem w ogóle do sztuki, piękna i nie tylko. Są oczytane itp. Tak lubię hendrixa, kiedyś go sporo słuchałem jak byłem młodszy i stąd została mi taka nazwa emaila. W ogóle lubię posłuchać starego rocka, dobry pop,  muzykę klasyczną itp.  Pisz na mój email, jeżeli chodzi o twoje historię, coś czego się wstydzisz powiedzieć, napisać. Zawsze się możesz zwierzyć o ile chcesz 🙂 Sorry za błędy jak są. Pisałem w miarę szybko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Ciekawe są twoje przeżycia z defekacją. Skłonności takie do defekacji, ze się to lubi, są raczej takie dosyć specyficzne. niszowe." Dlatego założyłam ten wątek, by zobaczyć czy to tylko moje upodobanie, odczucia, że robienie kupy to wielka przyjemność 🙂 "Już nie mówiąc o fantazjowaniu, pragnieniu zostania czyjąś toaletą." Się pozmieniało, odkąd Cię poznałam, niedawno brzydziłam się podcierając pupę, a teraz biorę kupę do ust 🙂 Od jakiegoś miesiąca bawimy się jedzeniem z pupy, owoce, słodycze, Pisałam już chyba o batonikach, strasznie lubię winogrona, nafaszerować pupę pięknej, a potem a niej jeść, pomidorki koktajlowe też są niezwykle seksowne i smaczne 🙂 Z pralinkami mamy problem, chłodzimy je by były twarde przy schładzaniu, lecz trzeba je szybko wydalić, bo szybko zmieniają się w papkę. Dlatego częściej bawię się landrynkami. Lizaki też lubię 🙂 "Czasy szkole sam wspominam różnie. W szkole podstawowej byłem dosyć popularny w klasie, wśród chłopców, dziewcząt, ale w okresie nastoletnim się to już zmieniło. W tamtych latach się dosyć zmieniłem, pogorszyła mi się mocno cera. Nie miałem łatwo, także wśród nastoletnich dziewcząt. Może te doświadczenia również jeszcze bardziej wpłynęły na moje skłonności do masochizmu i fetyszyzmu." No u mnie właśnie było na odwrót, w podstawówce byłam takim pulpecikiem, a w liceum, w zasadzie pod koniec gimnazjum, wyrosłam na sarenkę 🙂 U mnie to chyba już we wczesnym dzieciństwie, się zaczęło, a nabrało rozpędu tak jakoś w 3 klasie. Zawsze, robienie kupy było dla mnie przyjemne, pamiętam, że krępowałam się robić kupę, jak miałam jakieś 5 lat jak ktoś był w domu, sama nauczyłam się podcierać pupę dosyć wcześnie, nie czułam się komfortowo jak robił mi to ktoś inny. Dlatego, często długo wstrzymywałam, aż mam wyjdzie do sklepu, albo koleżanki, miało to też związek z opisanymi problemami z zatwardzeniem, jak byłam sama, to nawet jak miałam zatwardzenie, to zwykle zrobiłam kupę, swoje musiałam odsiedzieć ale w końcu jakaś zadowalająca ilość, zazwyczaj wyszła. Czułam się też podekscytowana, jak zachciało mi się kupę, czuć te ciepłe napieranie, delektować się tym odczuciem zapowiadającym defekację, wstrzymywał ile się dało, bo uczucie silnego parcia było dla mnie niezwykle przyjemne. Bywało też, ze w końcu mi się odechciało, teraz myślę, że te upodobanie do wstrzymywania, mogło w dużym stopniu przyczyniać się do problemów z defekacją. W szkole właśnie jakoś w III klasie, byłam księżniczką, szkolnych toalet, wtedy te wredne komentarze, bardzo mnie bolały, jednak jakoś mimo wszystko , ciągnęło mnie tam, po prostu czułam się tam bezpieczna, nie raz siedziałam i płakałam, po lekcjach nie było, już moich oprawczyń i mogłam sobie beztrosko siedzieć. Dlatego też jak, się dało, to ten czas wybierałam na zrobienie kupy. Taka moja nagroda, usiadłam, nie musiałam się spieszyć, cała toaleta dla mnie, chodź, za dużego wyboru nie miałam, bo były tylko 2 kabiny. Po obfitym obiadku, zwykle mi sie zachciało i szłam na takiego swojego "papieroska" 2-3 minuty, relaksu, rozkoszy, po kolejnym, ciężkim dniu.Nie śpieszyłam, sie wstrzymywałam, zwłaszcza pierwszy balas, gdy wystawał mi z pupy, tak ze 3 razy, już wtedy kochałam, te uczucie, jak ciepła kupa tkwi mi w tyłku. Jednocześnie sie jej brzydziłam, chciałam zrobić jak najwięcej, a jednocześnie sie tym delektować, wydłużać tę czynność. Jak już zrobiłam swoje, patrzyłam z obrzydzeniem i sama się sobie dziwiłam, że zamiast pozbyć sie tego jak najszybciej, to trzymałam to w pupie, (dosłownie) a na dodatek sprawiało mi to przyjemność. Były we mnie takie skrajne, wewnętrzne sprzeczności, nadchodził moment, spuszczenia swego dzieła, było do dla mnie zawsze terapeutyczne, jednocześnie znikała kupa, winowajca moich upokorzeń w domu, a także szkolnych drwin, a na dodatek wszystkie inne frustracje, widok winowajczyni, znikającej kawałek po kawałku którą zrobiłam sama, intymnie, znikała, na moich oczach, tylko ja widziałam jaka jest i jak ginęła. Czułam się wtedy na prawdę wolna, że udało się i na razie nie czeka mnie kolejne upokorzenie. To dawało mi taką pewność siebie, poczucie dorosłości, że sama załatwiłam swoja potrzebę i nikt tego nie widział. Nie zawsze było tak różowo, czasem musiałam swoje odsiedzieć, wtedy wyjmowałam książkę, zeszyt z plecaka i odrabiałam lekcje, jednocześnie próbując coś wydalić. "Pamiętam  jak w szkole podstawowej czasami mi przychodziły myśli, że koleżanki mnie zaciągają do damskiej toalety i mnie tam zamykają z nimi. W gimnazjum już wszedłem do takiej toalety damskiej, i pamiętam, że sobie w niej dogadzałem, próbując wdychać części ich damskich zapachów. Podniecała mnie w jakimś stopniu myśl, że zostanę nakryty i upokorzony przez jakąś kobietę, dziewczynę w takim wc." Porównując, nasze doświadczenia, dochodzę do wniosku, że fetyszyzm, to taka wyższa forma zmysłowości, którą chyba odczuwamy już od urodzenia, mnie zawsze pociągał ten zapach odchodów, połączony ze środkami czystości, który panowała w szkolnych toaletach. Zapach wydalonych tam odchodów, wywoływał u mnie mdłości, poczucie obrzydzenia, a jednocześnie uwodził, przyciągał, fascynował. Pamiętam nie raz widok, kupy pozostawionej przez poprzedniczkę, leżała jakby nigdy nic, zwykle bez papieru, bo ten spłynął, a kupa pozostała na półce, pamiętam zwłaszcza taki wielki, brązowy balas, miał ze 30 cm. i mył dosyć gruby, leżał wzdłuż pułki oparty o tylna ściankę muszli, bo cały na półce się nie mieścił, było lato, latały koło niego muchy, jakby to było wczoraj pamiętam to oburzenie, odruch wymiotne, zamkniecie drzwi do kabiny i udanie się do sąsiedniej, gdzie tak samo czuć było ten zapach, czułam go już wchodząc do toalety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Pamiętam, że usiadłam, już miałam zrobić kupę, jednak czując ten zapach nie mogłam, śmierdziało okropnie, wtedy wstałam ubrałam się i postanowiłam pozbyć się źródła smrodu. Już spuściłam wodę, kupa dalej leżała niewzruszona, byłam poirytowana, że nie spływa, czułam obrzydzenie patrząc na nią, a jednocześnie mnie fascynowała. Chciało mi się już kupę tak mocno, że nie było wiele czasu, na czekanie bo czułam jak już powoli wciska mi się w otworek i zaczyna go rozwierać. Pewnie tak by nie było, gdybym nie usiadła w sąsiedniej kabinie i nie zaczęła przeć, a tak kupa się ruszyła i nie było i nie było odwrotu. Postanowiłam, więc, walnąć swoja kupę na tamtą, poczułam wtedy silne pobudzenie, defekacja była niesamowicie przyjemna i szybka. Nie wiem, czy to dlatego, że tka mocno mi sie chciało, czy dlatego, że parłam z całych sił ale spory balas, (jakieś 15 cm.) wydaliłam w kilka sekund, pewnie jedno i drugie się do tego przyczyniło. Zaraz jak pierwszy balas, legł na półce, od razu czułam jak wychodzi kolejny. Zajrzałam pomiędzy nogi przekonana, że mój balas leży na tym który pozostawiła poprzedniczka, tak celowałam, niestety, spoczął obok i wyglądał przy tamtym mizernie i śmiesznie. Byłam poirytowana i zawiedziona, bo drugi również nie wylądował, na wrogiej kupie, na dodatek, już nie chciało mi się kupy. Wstałam zawiedziona i już miałam spuścić wodę, gdy uznałam, że tak to się nie może skończyć, usiadłam więc ponownie i stękałam ile sił i udało się. Co prawda dosyć cienki, bo znacznie miększy od poprzedników, balas skrzyżował się z tamtą kupą leżąc na niej prawie idealnie w połowie swojej długości, lepiej nie mogłam wycelować 🙂 Nadszedł czas spuszczenia wody i niemal od razu, zwycięski balas, popłyną nie mal od razu, zaraz za nim mozolnie zaczęły podążać kolejne dwa zrobione przeze mnie, gdy zsunęły się z półki i wpadły do wody, od razu zatonęły i popłynęły, natomiast, balas nieznanej autorki był niewzruszony. Woda leciała już, z dobrą minutę i nic sie nie działo, kupa musiała się solidnie przykleić. Już miałam sięgnąć po szczotkę, gdy okazało się, ze jej nie ma. Papierem nie mogłam, jej zepchnąć, bo zawsze go brakowało, często nie było tym razem miałam szczęście i była końcówka, jednak na podtarcie mocno brudnej pupy i mokrej cipki było za mało, miałam ostatnia chusteczkę i wykalkulowałam, że na styk może starczy. Pomyślałam przez chwilę, że może sprawdzę w sąsiedniej kabinie czy nie ma szczotki, nie chciałam jednak wyjść z gołą pupą i miałam rację bo właśnie za kilka sekund ktoś wszedł no niej. Wtedy, usłyszałam jak moja "sąsiadka" robi siku, byłam zaciekawiona, czy zrobi też kupę, po kilku sekundach słyszę, odgłosy defekacji, ciche stękanie i szmery, trzaski, wydalanej kupy, i po kilkunastu sekundach klapniecie kupy padającej na półkę, poczułam silne pobudzenie, dreszcz, jednocześnie, oburzenie i obrzydzenie, że ktoś tuż obok wali klocka i już śmierdzi. Jednocześnie byłam ciekawa jaka jest ta kupa, czułam jej zapach, do dziś go pamiętam, ostry bardzo silny, pieprzny, czuć było fasolę groch, wyjątkowo śmierdząca kupa. Czekałam zniecierpliwiona, na dźwięk spuszczenia wody, jednak, panowała absolutna cisza, zakłócana jedynie cichymi szmerami, stęknięciami. Nie wiem czy jeszcze zrobiła kupę ale w końcu słyszałam dźwięk rwanego papieru, i w końcu szum spuszczanej wody i za kilkanaście sekund, dźwięk otwieranych, drzwi. Sama nie wiedziałam dlaczego w ogóle interesowałam się tą kupą, weszła, zrobiła kupę, spuściła wodę i tyle, publiczne WC to każdy może z niego korzystać i to całkowicie normalne. Jednak, ciekawiło mnie to, czułam trochę jakby to była moja toaleta, moje kibelki. Ciekawość przyśpieszyła moje ruchy, wytarłam c i p k ę, włożyłam papier do wody, potem pupę, został mi malutki kawałek papieru, podtarłam pupę jeszcze raz, widząc czysty papier uznałam, że już jest czysta. Trzymając ten kawałek papieru w ręce, druga spuściłam wodę, papier znikną w kilka sekund, jednak kupa nawet nie drgnęła. Myślałam, by to olać, opuścić klapę i wyjść ale chciałam ją unicestwić, poza tym bałam się, że ktoś znajomy po mnie wejdzie i pomyśli, że to ja tak nawaliłam i nie posprzątałam po sobie. Przemogłam się i ostrożnie tym papierem zaczęłam przesuwać kupę, była mokra od kilku prób spuszczenia i strasznie mocno przylgnęła do półki. w końcu udało mi się nią poruszyć, na jednym i drugim końcu, próbowałam na środku, lecz papier tak namókł, że bałam się że dotknę kupę ręką bo trzymałam w ręku maleńki kawałek, większość została na kupie.. Ponownie spuściłam wodę i los kupy był przesądzony, zaczęła się lekko zginać, od tylnej strony muszli po kilku sekunda, obróciła się częściowo w poprzek muszli wtedy napór wody powoli zepchnął ją z pułki, ale ze względu na swój rozmiar, stanęła dęba w odpływie, częściowo wystając poza lustro wody, postanowiłam ją tak zostawić, i zajrzeć do sąsiedniej kabiny, licząc, że namięknie i pod własnym ciężarem zacznie wciskać się w głąb odpływu. Opuściłam więc klapę, ubrałam się i wyszłam. Liczyłam zastać, jakieś ślady na muszli bym mogła sobie pogadać, jakoś kręciło mnie poczucie obrzydzenia i jak widziałam zafajdany kibelek to skrytykowanie swojej poprzedniczki sprawiało mi wielka frajdę. Ku mojemu zdziwieniu, rozczarowaniu, kibelek był czyściutki i po kupie nawet w odpływie śladu nie było, można było z niego jeść. Wróciłam do kabiny, zaciekawiona podniosłam klapę i kupa była już w agonii, widok pogardzanej kupy, która zgodnie z przewidywaniem, pod wpływem ciężaru i zmiękczona wodą, grzecznie podążała w wgłąb odpływu, jak wychodziłam, wystawała z wody jakieś 3 cm. teraz była kilka cm. poniżej linii wody. Postanowiłam ją dobić spuściłam wodę, zanurzyła się kolejne kilka cm. i dalej dzielnie sie broniła lecz nagle, złamała się przy dnie i ledwie widoczny fragment, który w większości znajdował się poza widokiem, w głębi odpływu, w sekundę zniknęła, a pozostała część, ok. połowa, powoli zaczęła zanim podążać i w kilka sekund, również zniknęła. Czułam się taka silna, dymna, że tak wielka kupę pokonałam i posłałam gdzie jej miejsce. Swoją drogą, byłam trochę zazdrosna, że ja takiej kupy jeszcze nigdy nie zrobiłam, mimo obrzydzenia, była dla mnie czymś fascynującym, pięknym, taka gruba i długa, w jednym kawałku doszłam do wniosku, że to nie była kupa dziecka, bo chyba tyłem musiałby się na strzępy rozerwać bu coś takiego dziecko wydaliło. Wtedy mimo obrzydzenia, odczułam przyjemność, ze sprzątnięcia, czyjejś kupy. Teraz przypomniał mi się jeszcze jeden epizod z przedszkola, myłam w zerówce, była taka nieznośna, wredna dziewczyna, wnuczka przedszkolanki. Przedszkolanka mnie nie lubiła, ja tej dziewczyny nie znosiłam, raz jak byłyśmy w szatni, to było jesienią, zimno było więc, musieliśmy się dokładnie ubrać, ja wiązałam buty, dojście do szafek było dosyć wąskie, a ona zapomniał czapki, i próbowała mnie przepędzić by dojść do swojej szafki, powiedziałam, nieco poirytowana, bo dopiero od niedawna nauczyłam się wiązać buty, że zaraz, tylko zawiąże, a ona mnie uszczypała strasznie boleśnie, często tak robiła, no to ja ją walnęłam, wtedy ta baba, (przedszkolanka) chwyciła mnie za ucho i zaprowadziła na pierwsze piętro, do drugiej grupy, za karę. Tam była młoda przedszkolanka dosyć surowa, zaczęła na mnie wrzeszczeć bałam się, ośmieszyła mnie, że teraz będę z czterolatkami, śmieli się ze mnie, okropne bachory. Wymyśliła mi karę i ze złością powiedziała, pamiętam do jakby to wczoraj było: "Zaraz dam ci szczotę, będziesz kible szorować!" Bałam się ale myślałam, że chce mnie tylko nastraszyć, lecz mówiła serio. Zaprowadziła mnie, do łazienki, bała duża ze 20 m2 po prawo od wejścia był kibel z górnopłukiem, za nim umywalka, na końcu, wzdłuż ściany, przeciwległej do wejścia, duża wanna. Strasznie mi się ta łazienka podobała, na ścianach były białe kafelki, na podłodze, małe płytki w szachownicę. Pani, Kasia, bo tak się nazywał wyjęła szczotkę, stojąca obok kibla i kazała mi go czyścić, nie był bardzo brudny, buło kilka brązowych śladów, jednak w grupie było ok 20 dzieci, więc na pewno kilka zostawiło w nim swoją kupę tego dnia. Byłam przerażona, miałam łzy w oczach, dzieciaki pękały ze śmiechu, co gorsza jeden z nich był moim sąsiadem, mieszkał piętro niżej. Mimo wszystko, ścierając szczotką resztki kupy, czułam dziwną, nie zrozumiałą dla mnie przyjemność. Kiedy powiedziała, że starczy, odłożyła szczotę i spuściła wodę, kibel był jak nowy. Ku mojemu zdziwieniu, zaprowadziła mnie do toalety, należącej również do pomieszczeń 2 grupy. Toaleta była malutka, na przeciw, od wejścia kibel, po prawej umywalka i tyle. Tam też musiałam posprzątać, chodź to było trudniejsze, bo były zaschnięte kawałki kupy, na półce, na szczęście poza mną weszła do toalety tylko przedszkolanka, chodź i tak za sobą słyszałam chichot dzieciaków. nikomu o tym nie mówiłam, bo jako dziecko sie wstydziłam, a teraz nikt z rodziny by mi raczej nie uwierzył. Po tym epizodzie, jak robiłam kupę w domu, to prawie zawsze brudziłam kibel,, miał tylna ściankę, pochyloną pod dosyć niskim kątem, była jak zjeżdżalnia dla kupy, jak robiłam kupę, siadałam głęboko z tyłu deski, czasem nawet brudziłam deskę kupą, kupę robiłam powoli, więc łagodnie lądowała na pochylni kupa lekko się przyklejała, jednak z czasem pod wpływem ciężaru, lub popychana kolejną porcją zjeżdżała na dół i lądowała w wodzie, zostawiając, na ściance sporo śladów których woda nie była w stanie usunąć. często przerywałam defekację, i wstawałam by patrzeć jak kupa zjeżdża. Nigdy się tym nie przejmowałam, nawet sie cieszyłam bo mam widziała, że zrobiłam kupę, bo tata od rana pracował, wracał wieczorem, więc tylko ja mogłam pobrudzić kibelek oprócz mamy. Po tym, przedszkolnym przeżyciu, ścierałam resztki kupy w domu, ze "zjeżdżalni" i sprawiało mi to frajdę, szybko zaczęłam też traktować szczotką, znienawidzona kupę, jak była długa i wystawała z wody, to ją wygarniałam szczotką, na początek pochylni i patrzyłam jak ponownie się z niej zsuwa 🙂 Tak już od małego bawiłam się szczotką do WC i zostało mi na starość 🙂 Mimo źródła, upokorzeń i bólu, zawsze jakoś czułam sentyment do mojej kupy. Pamiętam, że u mojej babci na ogródku działkowym w altance była taka komórka z boku, która została zaadaptowana na toaletę, trochę prowizorycznie, dwie stare szuflady, na sztorc, do nic przybite dwie deski, jedna z przodu druga z tyłu i na nich umocowana deska klozetowa, pod deską wiadro pomiędzy, szufladami. Dziwnym trafem prawie zawsze jak byłam u babci, to robiłam tam kupę, podobało mi się że jak nasikałam, to kupa spadając ze sporej wysokości i głośno uderzała o dno ze sporym pluskiem 🙂 zabawa na działce, dobrze robiła na moja fizjologię i zawsze, był spory balas albo dwa 🙂 Smutne było to co sie potem działało z kupą, jak babcia kopała płytki dołek i wylewała moje produkty do niego, a potem go zakopywała, żal było mi patrzeć jak moją kupę pokrywa ziemia, taki trochę pogrzeb. Czułam się też skrepowana tym, że ktoś ogląda moja kupę, babcia nic nie komentowała ale czułam się tym skrępowana. Druga babcia, ta od lewatywy, jak miałam 5 lat, na działce, którą mieli z dziadkiem, koło Poznania, to jak pierwszy raz, przyjechałam, nie było jeszcze łazienki, i w końcu przyszedł czas na kupę, wstrzymywałam, ze 3 dni, w końcu musiałam zrobić, pech chciał, że było to po 10 w nocy, babcia poszła, ze mną na podwórko koło przyczepy kempingowej, powiedziała, bym zrobiła, bo było to za przyczepą i nikt by nie widział. Poza babcią... trzymała latarkę, ja kucnęłam i zaczęłam walić kloca i to dosłownie, bo kupa była strasznie gruba, aż mnie bolało ale mocno mi się chciało i w pozycji kucanej łatwiej szło, jednak cały czas czułam sie upokorzona, bo babcia stała obok mnie, świeciła latarką i miałam wrażenie, że patrzy jak wydalam. Tym bardziej, że podobnie jak mama, jak mi zrobiła lewatywę, to oglądała ile kupy zrobiłam. Co do kupy, to została tam w trawie nieporadna, porzucona, wstałam rano i dalej tam leżała, muchy już miały ucztę, bawię sie w pobliżu, bo miałam tam zrobiona przez dziadka piaskownicę, huśtawkę, poza tym strasznie lubiłam siedzieć w tej przyczepie. I nagle patrze, jak babcia bierze łopatę i bezlitośnie nabiera na nią moja biedną, kupę i silnym zamachem, wyrzuca ją na pole sąsiada na którym rosło żyto. Żal mi jej było, że tak brutalnie była potraktowana, na dodatek, sąsiad kilka godzin później przejechał tam kombajnem, więc wyobrażałam sobie, jak moja kupa została zmasakrowana... To takie moje wspomnienia z dzieciństwa z kupą w roli głównej 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

"Pamiętam jak w okresie jak miałem z 13 lat, wylizałem raz jakiegoś klapka swojej siostry o trzy lata starszej ode mnie. Podobnie z wąchaniem majtek. Często zaglądałem późnym wieczorem, i grzebałem w pralce i wyciągałem jej stringi i często je wąchałem. Od tej strony zaczęły się u mnie skłonności do fetyszyzmu.  Co dziwne, mam skłonności, pociąg do znoszonych mocno skarpetek, i nie tylko, szpilek itp, chociaż nigdy ich zbytnio nie lizałem i nie wąchałem. Poza skarpetkami." To miałeś w pewnym sensie, fajnie, chociaż, trochę to dziwne, że wąchałeś bieliznę siostry, chodź skoro miałeś to za darmo i pod ręką, to ie dziwie się, że skorzystałeś. Ja też skarpetki pięknej, czasem lubię wąchać i ssać, najlepiej świeżo po zdjęciu, jak są mokre i ciepłe są takie słone, mniam 🙂 Chodź preferuje majtki. buty też czasem wącham, zwłaszcza teraz w lato. "O fantazjowaniu, że jestem toaletą, dla dziewczyn i kobiet, to zacząłem gdy miałem  gdzieś z 14-16 lat. Gdzieś w środku głęboko mocno mnie to podniecało. Chociaż wypierałem te myśli." To tak jak ja, wypierałam, swój pociąg do kupy i orientację seksualną. "Uświadomiłem sobie kilka lat temu, ze jestem typowym fetyszystą. Pociąga mnie większość rzeczy, które pochodzą od kobiet. Co do scatu i pissu, to może za jakiś czas, zdecyduje się zrobić ten krok i zamówię jakąś kupkę od jakiejś dziewczyny.  Mam coraz większe takie pociągi." Imponujesz mi jako kobiecie, mało który facet tak pojmuje kobiety, jeden z moich byłych strasznie krytykował zapach kupy jak wchodził do łazienki po mnie, a jak zapchałam kibel to już w ogóle... To nie czekaj, zamawiaj kupę, będziesz zadowolony 🙂 "Chcę zostać wcześniej czy później w końcu wytrenowany na prawdziwego niewolnika dla nich. Dla trochę starszych kobiet i młodych dziewcząt. Kręci mnie myśl, ze któraś mogłaby zrobić sobie ze mnie swoją ...ę, którą można by było sfeminizować i przebrać za kobietę. Pociąga mnie feminizacja. Wcześniej czy później mam nadzieję, ze to nastąpi. Muszę sobie tylko ustabilizować sytuację finansową, bo obecnie mam tzw wakacje  gdzieś do września. Potem mam zamiar poszukać czegoś stabilnego dla siebie i dorobić na auto, bo resztę dochodów i tak będę miał." Jesteś wyjątkowy także w tym, że kręci cię feminizacja. Polecam kupno samochodu daje sporo niezależności i frajdy 🙂 "Wracając do tematu, to lubię przyrodę, dzikie miejsca, gdzie nikt nie chodzi, pustelnicze, jak np lasy, albo inne dziwne zabytki. Np na takim odludziu, jest kabina, ktoś pod nią, a któraś używa sobie tę toaletą i robi na niego. Albo widziałem takie sytuacje, gdzie niewolnik jest pod ziemią praktycznie i widać mu tylko głowę, kobiety podchodzą do niego, kucają nad nim i robią na niego, plują mu na twarz, czy do buzi." Ja też lubię, przyrodę, niedaleko mnie jest taki rezerwat, dosyć spory, no i widziałam taki filmik, jak dziewczyny robią kupę na polanie, więc zainspirowało mnie to do tego by z piękną takie coś zrobić i było super, trochę się bałam, ze ktoś nas nakryje, bo robiłyśmy to przy jednej z głównych, ścieżek. No i walnęłyśmy dwie dorodne kupy, kręciło mnie, że przechodzące osoby będą "podziwiać" nasze dzieła 🙂 Miałam tez pietra, bo dziki tam często biegają, by ataku na moja wypiętą pupę nie przypuścił, bo tam nie raz dzik mnie gonił 🙂 Co do tej kabiny to widziałam też na jednym z filmików, chyba gdzieś na ukrainie, jak tam kobietki waliły klocki, kucając nad dziurą, a pod spodem ktoś to nagrywał i jeszcze ktoś starał się złapać w usta. Podobał mi się, fajne kupy leciały, no i taka próba złapania klocka, też mnie podniecała, sama bym tak mogła. "Mam taką fantazję, z cuckoldem, że taka dominująca mną Pani, np przywiązuje mnie do drzewa, gdzieś w lesie, albo np zamyka mnie w pasie cnoty, np mam coś jeszcze zawiązane, abym się zbytnio nie mógł ruszać, a ona w ten czas zabawia się z facetem, całuję się z nim namiętnie, potem on ją ostro bierze, ona jęczy a ja muszę na to patrzeć i słuchać tych dzikich odgłosów seksu. To takie przyprawienie mi rogów z jej strony. Chociaż sytuacja mogłaby być też inna. Zależy co ona by zadecydowała." Nietypowe masz pragnienia, faceci zwykle są macho, myślę, że to chyba ekstremalna fantazja. Ja mam chęć na k u t a s k a, flirtuję z takim jednym klientem, trochę starszym ode mnie, mam wrażenie, ze leci na mnie i chyba, go wykorzystam, marzy mi się by mnie zerżnął, a potem spuścił mi się w pupę i ją tak wygrzmocił by mnie bolała. "Jeżeli chodzi o pas cnoty, to go nie zakładałem, ale mam w domu tzw stroje do bdsm. Kiedyś je kupiłem i leżą w szafie. Przymierzałem je i są super. Podniecają mnie te fetyszowe ubiory niewolnicze. Pas cnoty zamierzam kupić za jakiś czas, ale nie wiem jeszcze jaki wybrać." Jak będziemy pisać na mailu, to może fotkę mi przyślesz, w jakimś stroju? To daj znać jak kupisz pas 🙂 "Co do twojego dzieciństwa, to pewnie lekko nie miałaś. Ja akurat nie doznałem przemocy fizycznej w domu, i miałem dobre dzieciństwo,  chociaż matka była w stosunku do mnie raczej nadopiekuńcza jak to się ma często do synów. Nikt raczej w domu nie dominował. Być może faktycznie twoja rozwiązłość może być w jakimś stopniu rekompensatą, za to jak traktował cię ojciec. " Nie miałam złego dzieciństwa, jednak brak prywatności, w sferze fizjologicznej, było gorsze, niż kary cielesne. Tata dobrze zarabiał, wyjeżdżaliśmy, nad morze, w góry, nie było wakacji w których chodź raz byśmy gdzieś nie wyjechali. Błam nawet w Grecji, 2 tygodnie jak miałam 8 lat. Niestety i z wakacjami wiąże sie przemoc, jak miałam 7 lat, to wybiegłam na plaży trochę przed rodziców, zniknęłam im na chwilę, jak wracaliśmy na kemping i wiedziałam, po minie taty, że będzie lanie, ukrywałam sie na kempingu ile mogła ale w końcu mnie dorwał i zaprowadził do toalety, bo w domku toalety nie było i tam spuścił mi lanie pasem 😞 Moja mama tez była nadopiekuńcza, zwłaszcza w tej sferze toaletowej, przez co brakowało mi prywatności. "Krytyka często rodzi kompleksy i niezadowolenie. Twój ojciec pewnie byłby w szoku jeżeli chodzi o twoje skłonności. Podobnie by było z moimi rodzicami." Chyba by mnie wyklął albo zabił, gdybym przejawiała takie upodobania jak nie byłam pełnoletnia, to by mnie w psychiatryku zamknął 🙂 Czasem korci mnie by go zszokować ale szkoda mi mamy, zawiodła bym ją."Moi rodzice są dosyć konserwatywni jeżeli chodzi o tematy seksualności i raczej nie tolerują homoseksualizmu, czy biseksualizmu. Gdyby się dowiedzieli o moich skłonnościach, że jestem masochista, w głowie mi jakieś feminizacje, cuckoldy, toalety, to uznaliby mnie za świra i zepsutego pewnie człowieka. Podobnie z moimi znajomymi, chociaż się wykruszyli." No moi rodzice, też są konserwatywni, więc dlatego boli mnie to, że mama nie jest w stanie cieszyć się moim szczęściem i nie jest w stanie zaakceptować mnie takiej. Znajomi podobnie ukrywam się, orientacje jeszcze by zrozumieli ale sie ukrywam, bo ktoś coś komuś powie i może to dotrzeć do mojej mamy, piękna ma podobnie. to smutne, że tyle sie gada o równości, tolerancji, a taką mniejszość jak my się marginalizuje i uważa za gorszych 😞 "Mam jednego bliskiego znajomego, i dobrze się rozumiemy. Gdyby się dowiedział o moich fascynacjach, skłonnościach, to kto wie, czy nie zerwałby ze mną długotrwałej przyjaźni." Mam podobnie, kiedyś próbowałam wybadać temat, wśród znajomych i nałgałam, że oglądałam program o osobach z takimi zainteresowaniami i większość znajomych wyrażała się, delikatnie mówiąc, pogardliwie... "Jakiś czas temu fascynowałem się tematami okultystycznymi,  nawet przeszedłem kilka stopni wtajemniczenia. Ostatnio powiedziałem to mojemu znajomemu, który ma dosyć konserwatywne zdane na temat wiary, i gdy się dowiedział, że czytałem o takich rzeczach, to uznał mnie prawie za diabła. Hehe. Gdyby tylko wiedział, ze je praktykowałem. Chyba nie jest w stanie się domyślić, co ukrywam i do czego jestem się wstanie posunąć. Oczywiście już nie interesuje mnie tak ta tematyka, ale zgłębiałem ją, bo wiara wydawała mi się bez sensu i nie dawała odpowiedzi. Stałem się raczej agnostykiem." Ja mimo, moich skłonności jestem wierząca i boję sie takich praktyk ale każdy ma osobiste podejście do tych spraw. Mnie też nie jedna osoba nazwała by ... i diablicą 🙂  Czasem mam takie wątpliwości czy dobrze czynie ale to silniejsze ode mnie i jestem dzięki temu szczęśliwa... "Co do tego, ze miałaś czterech partnerów w jednym chyba czasie, to nieźle  Biedaki myśleli, że jesteś tą jedyną dla nich. A rogacz, byłby podniecony, gdyby wiedział dobrze o tym co robisz i kiedy chcesz, bo tak ci pasuje, bo masz chcicę."  No miałam niezły ubaw ale się bałam, bo gdyby sie wydało, to by mnie zabili 🙂 Chcicę, mam wielką, jak mnie najdzie to muszę, raz zadrapałam się w cipkę jak mnie naszło w pracy masturbowałam się i wyciągając energicznie paluszki, zawadziłam paznokciem, wiesz jaki to ból? Wyłam i płakałam, bałam się by jakiejś infekcji nie dostać ale upiekło mi się, jednak ponad tydzień sie goiło... "Nie chciałem skrytykować twojej pupy, wręcz przeciwnie. Musisz mieć atrakcyjną pupę, skoro ma taki przypominający kształt. Tylko wąchać takie i lizać, kochać" Tak myślałam, że nie chciałeś mnie urazić 🙂 Schlebia mi, że byś mi ją wylizał 🙂 Ciekawe, czy taką mocno zafajdaną byś dał radę, nieraz na prawdę nieźle się ofajdam 🙂 "Skoro masz dobry gust, to w jakimś stopniu pasujesz do stereotypu takich osób o takich skłonnościach. Zauważyłem, że osoby które siedzą w klimatach bdsm, często charakteryzują się dobrym gustem w ogóle do sztuki, piękna i nie tylko. Są oczytane itp." miło mi, ze tak myślisz 🙂 "Tak lubię hendrixa, kiedyś go sporo słuchałem jak byłem młodszy i stąd została mi taka nazwa emaila. W ogóle lubię posłuchać starego rocka, dobry pop,  muzykę klasyczną itp.  Pisz na mój email, jeżeli chodzi o twoje historię, coś czego się wstydzisz powiedzieć, napisać. Zawsze się możesz zwierzyć o ile chcesz  Sorry za błędy jak są. Pisałem w miarę szybko." Ja bardzo lubię zwłaszcza w domu słuchać, z czarnych płyt 🙂 Sąsiedzi za to go ie lubią bo i spać nie daje 🙂 Niebawem napiszę na twojego maila, tu na pożegnanie zamieszczę może jeszcze jedną wypowiedź i historyjkę o przygodach kupy, jak skończę ja pisać 🙂 W wolnej chwili, napiszę jeszcze jedno wspomnienie z dzieciństwa, związane z lewatywą, może jutro po południu? Do czwartku mam wolne 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On2897

Fajnie tak od czasu do czasu wrócić do przeszłości i powspominać co było. Twoje przeżycia są w jakimś stopniu fascynujące. Z tymi przedszkolakami to niezła historia. Takie też może traumatyczne dla dziecka Te wydarzenia też w jakimś stopniu kształtowały twoje dzisiejsze upodobania. Nasze skłonności często kształtują jakieś wydarzenia z dzieciństwa. Ja w dzieciństwie raczej nie pamiętam nic z defekacją, ale miałem takie epizody, że gdy zachciało mi się kupę, to zapalałem tzw motorek nóżką, że właśnie robię w spodnie. Związane było to z tym, że jako dziecko robiłem tez spore kasztanki, i wylądowałem przez to w szpitalu. Z tego co matka opowiadała, to groziła mi nawet śmierć. Fajnie tak podglądać kobiety, z ukrycia, które się załatwiają i posłuchać. Ja nie miałem zbytnio okazji. Damskie toalety zawsze mnie w jakimś stopniu pociągały. Kto wie co by mi przyszło do głowy, gdybym w takiej sprzątał. Z pewnością bym sobie dogadzał, wdychając damskie zapachy i się tym w jakimś sensie rozkoszując. W tym sensie lubię oglądać filmiki z kobiecą defekacją. Najbardziej pobudza mnie ten moment gdy ściągają spodnie, majtki, i siadają na desce. Mam również fetysz, jak kobieta podciera pupę, widać na nich ślady zrobionej kupki, i równocześnie jak ma pomalowane paznokcie. To taki kontrast kobiecy, który mnie u nich pociąga. Ta prawdziwa natura, z ich dbaniem o paznokcie i wygląd zewnętrzny,  aby przykryć ich ukryte tajemnice, które są pociągające dla mnie. Taki mam fetysz. Taki dziwaczny pewnie jak na faceta. Cenię tę kobiecość. 🙂 A gdy ma ubrane np szpilki, to tym jeszcze lepiej. W ogóle natura kobiet, w sensie ich natury mnie podnieca. Ich osobowość, tzn ich dążenie często do władzy, brak skrupułów, skłonność do perwersji, intryg. Podnieca mnie to, że potrafią zrobić z kogoś podnóżka, niewolnika i go dręczyć, zmuszając do różnych czynności. Te uczucia, które czujesz przy defekacji, to w jakimś sensie większa odczuwalność zmysłów. Jak pisałaś, że fetyszyzm to w jakimś stopniu wyższa forma zmysłowości i tutaj jestem w stanie się zgodzić. To taki wyższy level miłości do kogoś i uczuć. Z tym się niektórzy rodzą. Nie wiem czy pojmuje tak dobrze kobiety. Nie wiem co przez to rozumieć 😉 Fakt jest taki, że według różnych testów, wychodzi mi często, że mam połowę męskiego umysłu i kobiecego. Raczej nie jestem takim typowym facetem, pod względem upodobań, spędzania czasu itp. Tzn zbytnio prawie nie piję, piłką się praktycznie mało interesuje, chyba że czasami jak leci jakiś ciekawy już mecz. Lubię za to naturę, fascynują mnie tajemnicze miejsca. Lubię bardzo lasy. Jazdę rowerem po okolicach w różne opustoszałe miejsca, gdzie mało kto chodzi. Takie miejscówki pobudzają moją wyobraźnię. W sferze seksualnej takie miejsca bardzo mnie pobudzają. Podobnie jest z pociągiem do jakichś mroczniejszych miejsc. Taka osobna kryjówka, z dala , gdzie kilka osób oddaje się swoim niecodziennym pragnieniom. Dominujące i niewolnicy, niewolnice np.  W sferze seksualnej najbardziej pociągają mnie te zniewalające emocje, a więc strach, podniecenie, upokorzenie, wstyd, klimat scenerii miejsca. Z pewnością mam podwyższoną zmysłowość, tzn powyżej mocno przeciętnej. Stąd pewnie skłonności do typowego fetyszyzmu wszystkiego prawie co kobiece . To taka wysoka miłość, zmysłowość do tego wszystkiego  co pochodzi od kobiet.. A więc: naturalne zapachy, smaki, prawdziwość. Kręcą mnie też znoszone swetry, koszulki np takie przepocone, zmieszane z jakimiś perfumami kobiecymi. Zauważyłem, że też w jakimś stopniu  tampony. Gdybym musiał na rozkaz żuć taki tamponik kobiecy i wysysać trochę krwi, skąd był, to pewnie bym delektował się tym smakiem.   Z moich kobiecych cech da się zauważyć wybredność, większe wymagania co do tych spraw, jakość, zmienność nastrojów, nieśmiałość, łagodność,  czasami brak zdecydowania. Może jeszcze skłonności do perwersji. Twój były facet, pewnie czuł się zakłopotany czując zapach twojej defekacji. Taka pewnie zadbana kobieta z zewnątrz, dama a tutaj poznał twoje ukryte tajemnice 🙂  Mnie to w jakimś stopniu pociąga. Gdybym był pod kontrolą, zamknięty w pasie, moje pobudzenie było by coraz większe, a nie mogąc sobie ulżyć, z pewnością z wielkim podnieceniem rozkoszowałbym się takimi zapachami kobiecej defekacji. Byłbym np przyzwyczajany do rozkoszowania się zapachem kobiecego scatu. Często z tego co czytałem, jak się chcę wytrenować niewolnika na swoją toaletę, to kobiety przyzwyczajają uległych do oswajania się z takimi zapachami. Np zamykają ich w toalecie i  muszą siedzieć, wdychając, aż po kochają zapach kobiecej kupy, aż tylko tego będą pragnąć  i z czasem smakować, jeść  Co do pasu, to jeszcze nie mam zamiaru go kupować. Może za jakiś czas. No może wyślę ci fotkę w moim ubraniu przebranym za niewolnika 🙂 Jeżeli chodzi o zamówienie, to może za jakiś czas zamówię trochę kobiecej kupki, bo na razie ta od której zamawiałem coś się nie odzywa. Feminizacja pociąga mnie głównie w sferze uległej, jako forma  upokorzenia. Cuckold jest w jakimś stopniu hardcorową fantazją, chociaż i takie fantazje, pragnienia ludzie realizują, o ile są na to gotowi. Wiesz w uległości ważne jest, w takiej oczywiście prawdziwej i dominacji, aby uległemu zabrać sporą część człowieczeństwa, aby go upodlić, że nie będzie facetem, tylko stanie się niewolnikiem dla kobiety, jej spluwaczką, toaletą, pralką, osobistym wibratorem, papierem, krzesłem na którym może usiąść ,a on będzie tęsknił za swoją Panią każdego dnia, za jej  obecnością, aby jej dogodzić, aby rozkoszować się jej prawdziwym zapachem, smakiem. Kobiety dominujące potrafią np oddać takiego niewolnika dla innej, która tego chcę. Tzn jego godność jest mu zabrana, jest niewolnikiem  kobiet, aby im służyć na wszelkie sposoby.  Chodzi tutaj o te skrajne oczywiście prawdziwe emocje z tym związane.  Też kiedyś jeździłem do babci na wieś. Była tam taka toaleta na zamek, tzw szopeczka. Fajne miejsce do defekacji. Pobudzające zmysły. 🙂 Ja kiedyś też się zgubiłem, kiedy byłem na pielgrzymce papieskiej w 1999 roku w Sandomierzu z rodzicami. Miałem z ojcem pójść się wysikać po czym po chwili gdzieś się zagubiłem i potem miałem spory problem, bo nie mogłem znaleźć miejscówki gdzie byli moi rodzice, ale na szczęścia jakoś dotarłem chociaż stracha mieli niezłego. Wcale im się nie dziwię. Okultyzm nie jest w cale straszny, tzn nie ma w nim nic demonicznego. Ukazuje jedynie ukryte symbole tajemnic.  Nikogo nie namawiam do tego. To tylko takie moje zainteresowanie w danym czasie.  Tak, ludzie nie są raczej tolerancyjni. Kiedyś napisałem mojemu znajomemu temu bliskiemu, jakby w  żartach, ze kiedyś zamówiłem damską bieliznę znoszoną, chyba stringi, to był w lekkim szoku i potem się spytał, czy śmierdziały. Ja oczywiście powiedziałem, że żartowałem z tą bielizną, a  co do ich zapachu, to one bardzo pachną a nie śmierdzą. Wszyscy co kobiece ,  pachnie dla mnie przynajmniej i smakuje. Czy dałbym radę wylizać twoją brudną pupę ? Gdybym miał być ,załóżmy twoim niewolnikiem to byłbym oczywiście tzw papierkiem toaletowym. Od tego bym był w końcu, aby czyścić jako niewolnik pupę swojej Pani, a gdyby ona tego chciała, to mogłaby usiąść na mojej twarzy taką przepoconą pupą, abym ją czyścił językiem, gdy ona np się odpręża, albo jak chcę poczuć w sobie, np w swojej pupie język niewolnika, aby było jej przyjemnie, o ile to lubi.  Pisz na email, jak masz czas 🙂  Możesz oczywiście tutaj jeszcze pisać, jak chcesz. Będę tutaj zaglądał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

Powiedziało, się A, to czas na B 🙂  No więc, czas na moje pierwsze, filozofowanie, o lewatywie. Miałam osiem lat, drugi raz w swoim życiu, byłam na szpitalnym oddziale. (pierwszy raz, jak miałam 6 lat.) Była zima, bawiąc się po szkole, rzucanie śnieżkami na boisku, i inne zabawy, no i przemarzłam. Wyglądało to niewinnie, miałam katar kaszel i lekką gorączkę, mama podawała mi syrop na kaszel, nie chodziłam do szkoły, by sie wykurować. Niestety pogarszało mi się, to mama poszła ze mną do przychodni, lekarka stwierdziła zapalenie oskrzeli i antybiotyk przepisała. Czułam się strasznie słabo, jak tylko parę kroków, przeszłam, to pociłam się, w ogóle nie miałam sił by sie poruszać, wychodziłam z łóżka, jak musiałam. Prze jakieś 3 dni, od zażywania antybiotyku, nie polepszało mi sie, a wręcz przeciwnie, ciężko mi się oddychało, musiałam się wysilać by oddychać, mama nie czekała, zamówiła taksówkę i pojechałyśmy na ostry dyżur. Tam myślałam, ze padnę, ledwo siedziałam kilka godzin na krześle, kolejka olbrzymia, w końcu, lekarz mnie przyjął i stwierdził zapalenie płuc, natychmiast skierował na oddział, pediatryczny. Była przerażona, nie chciałam znowu być na oddziale, jednak mama mnie uspokoiła, poza tym podano mi tlen do nosa, jakieś leki, poszerzające drogi oddechowe, poczułam się znacznie lepiej. Uznałam, że poleżę, dzień dwa i wrócę do domu, niestety było inaczej. Jak poczułam się lepiej, przyszła pielęgniarka i zabrała mnie do zabiegowego. Tam mój największy horror, wkłucie wenflonu, nie miałam jednak siły sie wyrywać ale darłam się w niebo głosy! Dostawałam antybiotyk, z kroplówki, no i w nocy zachciało mi się siku, miałam jeszcze siły, by pójść do toalety. Niestety następnego dnia już sił nie miałam, na szczęście pielęgniarki były sympatyczne i pomagały mi sie tam dostać, myślałam by zrobić kupę od razu ale nie chciało mi się tak, by sama wyszła, a przeć nie miałam siły, potem tego żałowałam... Następnego dnia, nie miałam sił by wstać z łóżka, w końcu musiałam zrobić siku, pierwszy raz sikałam na basen, chodź nie było to dla mnie łatwe, czułam sie jak stara baba, upokorzona ale już nie mogłam dłużej trzymać. Mimo silnego parcia nie mogłam sie wysikać, przy pielęgniarce, miałam blokadę, ta widząc, że się krepuję, próbowała mnie zagadać rozśmieszyć i nagle, jak trysnęło, to chyba nigdy w życiu z takim ciśnieniem nie sikałam, przynajmniej do tamtego epizodu. Nie było tak źle, obróciłam się na bok, wytarła mi Cipkę lignina i po wszystkim było, a ulga niesamowita, uznałam, że to nawet fajne tak sikać w łóżku 🙂 W końcu nadszedł czas na kupę, już 3 czy 4 dni nie robiłam, w końcu mi się zachciało tak, że nie mogłam nad tym zapanować. Dyskretnie, strasznie zawstydzona wyjąkałam na ucho pielęgniarce o co chodzi. Spodziewałam sie basenu, lecz pielęgniarka chcąc mi zaoszczędzić wstydu, wpadła na inny pomysł. Dyskretnie, przyniosła miskę w kształcie nerki, powiedziała bym przekręciła sie na prawy bok, pupą do ściany, bo miałam łóżko w rogu. Podniosła kołdrę, ściągnęła mi spodnie od piżamy i podstawiła miskę pod pośladek. Pochyliła się nade mną i wyszeptała, żebym już robiła, ona poczeka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

Siku jakoś zrobiłam ale kupa to już poważniejszy temat, jednak po kilku minutach skrepowania, ośmieliłam się i kupa powoli zaczęła wciskać mi się otworek. Szło to strasznie nieudolnie, czułam ją już przy ujściu lecz nie potrafiła się przebić, leżałam, czułam się nawet dobrze, więc znalazłam siły by jej pomóc, napięłam się z całych sił i po kilku sekundach poczułam jak powoli kupa wciska się w mój otworek, rozwierając go. Tak tak, właśnie robiłam kupę w łóżku. Szła powoli lecz dosyć sprawnie, była twarda ale nie tak bardzo bym miała większe trudności z jej wydaleniem. Wyrosła trochę, spoglądałam przez ramię na pielęgniarkę czy nie patrzy, patrzyła w okno, ośmieliłam się więc i napięłam z całych sił by już było po wszystkim. Kilka sekund później poczułam, jak ciepły, lepki balas, leży mi na pośladku, czułam jednocześnie straszne obrzydzenie, lecz ten dotyk był dla mnie też niezrozumiale przyjemny. Jakieś pół minuty później, czułam jak oddziela mi sie od otworka, powoli zsuwa się po pośladku i cichutkim stuknięciem ląduję w misce. zrobiłam kupę:) Czułam, że jeszcze mam coś do zrobienia, w końcu trochę za długo kupa we mnie siedziała, więc rósł kolejny balas, tym razem miększy, więc dosyć szybko wychodził, ten od razu zwisał mi po pośladku niczym ogon, był długi, wiec pewnie dotykał miski gdy jeszcze wystawał mi z pupy, wkrótce odłączył się od mojego otworka i szybko ześlizgnął po pośladku, bezszelestnie spoczywając w misce. Gdyby nie zapach, (nie był zbyt intensywny więc mogli pomyśleć, że ktoś cichacza puścił.) nikt na sali by nie pomyślał, że robiłam kupę. A propos kupy, to czułam, że jeszcze coś jest, więc przycisnęłam, czekałam, ze dwie minuty, lecz wyszła tylko jakaś "kluska" to był koniec. Zakasłałam, by zwrócić uwagę pielęgniarki. Ta pochyliła się, powiedziałam, że to już koniec. Podtarła mi kilka razy tyłek ligniną i powolnym ruchem zabrała miskę z moją kupą. Poczułam się dziwnie, jakby mi coś obierano, nawet nie widziałam, kupy, zawsze jak ją zrobiłam to patrzyłam na nią przed spuszczeniem, a teraz, obejrzałam się przez ramię ale lignina wszystko zasłaniała, z jednej strony to dobrze bo nikt na sali nie widział mojego dzieła jak siostra je wynosiła ale z drugiej gdy odchodziła miałam chęć powiedzieć by pokazała mi kupę. Nie ośmieliłam się i było już za późno bo widziałam jak zamyka drzwi od sali i znika na korytarzu, z moja kupą. Prawie na przeciwko sali była toaleta, więc wyobrażałam sobie co z tą kupą może się dziać. Wyobrażałam sobie jak wchodzi z nią do kabiny, przychyla miskę, kupa wpada do sedesu  i po chwili bez mrugnięcia okiem ją spuszcza i nie ma po niej nawet śladu, no chyba, że na misce na która ją zrobiłam. To też wyobrażałam sobie jak zmywa z niej ślady mojej kupy. Było mi jakoś strasznie przykro  z jej powodu, że tak beznamiętnie sie jej pozbyto, wręcz anonimowo, nawet na nią nie patrząc, że mi ją tak po prostu zabrano i nawet jej nie widziałam, tak myśląc zasnęłam. Kilka dni później marzyłam by zrobić kupę, dostawałam syropek na przeczyszczenie lecz tylko spuchłam, zaczęła się zabawa z czopkami, strasznie się wstydziłam, jak pielęgniarka wsadzała mi czopek, gdy czułam jej palec w pupie, mimo dyskomfortu czułam przyjemność. Przy kolejnym czopku zauważyłam, że jego obecność w mojej pupie to mimo dyskomfortu, przyjemne uczucie. Czopki nic nie zdziałały, ponieważ nie ruszałam się z łóżka z wyjątkiem mycia na które pielęgniarki zawoziły mnie wózkiem i pomagały się myć pod prysznicem. Nie mogłam więc nałgać, że byłam zrobić kupę. W końcu nadeszło nieuniknione, po jakimś tygodniu braku wypróżnienia/prawie braku, czekała mnie lewatywa. Pomijając okoliczności ogłaszania wyroku, na zalanie/utopienie mojej kupy celem jej usunięcia ze mnie, powszechnie zwane lewatywą, przejdę do sedna. Czekając na lewatywę, czułam się jednocześnie przerażona, a zarazem podświadomie podekscytowana, rozpierana kupą, mimo strachu i wstydu pragnęłam by się z nią rozprawiono. Stało sie to moją obsesją i chodź wtedy tego nie wiedziałam, teraz myślę, że z całych sił jej pragnęłam, czekałam na nią kilka godzin, przez które nie potrafiłam myśleć o niczym innym jak o tym co czeka moją kupę i jak to się będzie odbywać, jak ją zaleją, co się z nią będzie działo w moim wnętrzu... Tym razem się nie opierałam, w łazience, była kozetka, pielęgniarki położyły mnie na niej, zdjęły spodnie od piżamy i szybko dobrały mi się do pupy. Dalej się nie opierałam się, czułam się słabo, a kupa mocno mi doskwierała więc chciałam się jej pozbyć niezależnie od metody, z lewatywą byłam już oswojona, więc wiedziałam co mnie czeka. I tym razem pielęgniarka wygarnęła z mojej pupy kilka pyrek, słyszałam jak padają na miskę i po chwili inna pielęgniarka zabrała ją i spuściła zawartość w sedesie. Teraz miała odbyć się lewatywa, no i po chwili się rozpoczęła... Nie pamiętam ile dokładnie było gruszek, 3-4? Pamiętam, że wyjątkowo mnie rozsadzało, wtedy, pielęgniarka, która wykonała mi lewatywę, taką gierkę psychologiczną mi sprzedała, że im bardziej lewatywa mnie meczy, tym bardziej meczy sie w niej kupa, że woda ją rozmiękcza i zmusza do wyjścia. Wtedy od razu z dumą i satysfakcją, dzielnie trzymałam lewatywę wyobrażając sobie co dzieje się z moją kupą we mnie. Do dziś lubię tak myśleć przy lewatywie 🙂 Oczywiście nie miałam wtedy wiedzy anatomicznej jak teraz, więc wyobrażałam sobie kupę zalaną w lewatywie, w jakimś tunelu, bo tak mi pielęgniarka przedstawiła jelito, więc wyobrażałam sobie miejsce gdzie jest kupa i jak się tam meczy i jak lewatywa ją porwie... Wtedy uświadomiłam sobie, że lewatywa jest dobra, jak siostra mi ją robiła to nawet nie było mi tak wstyd jak kiedyś ale jak pomyślałam, sobie, że mama miała by mi ją robić, to byłam przerażona! Pielęgniarki się nie krępowałam, bo wiedziałam, że wszystko co sie wydarzyło, wydarzy zostanie w tej łazience. Filozofując/fantazjując o działaniu lewatywy, jak to rozprawia się z moją kupą, jak to wszystko jest fascynujące, nawet nie zauważyłam jak minął czas jej trzymania. Nadszedł czas wydalenia, siostra podłożyła mi basen, pomogła na nim usiąść i sruuu. Lewatywa gejzerem wytrysnęła ze mnie, porywając ze sobą kawałki kupy, byłam strasznie podekscytowana jej efektem/skutecznością, a jednocześnie było mi żal, kupy 😞 Dużo nie zrobiłam ale czułam, że prawdziwa kupa nadchodzi, jakoś nabrałam energii i powiedziałam, że chce wstać, z pomocą dwóch pielęgniarek stanęłam na podłodze, nogi miałam jak z waty ale stałam, obróciłam się i zobaczyłam, zawartość basenu, herbacianą wodę i kilka bobków, siostra podtarła mi pupę, a druga zabrała basen i wylała jego zawartość po czym spuściła wodę, zabrała go pod prysznic i zaczęła myć, powiedziałam, że chce mi się kupę wtedy, siostra robiąca mi lewatywę zaprowadziła mnie na sedes. Tak już klocki waliłam, normalnie na kibelku, jakieś czary normalnie, balas za balasem, nadrobiłam za te wszystkie dni, lewatywa na prawdę podziałała, cieszyłam się, że mi ją zrobiono, pierwszy raz w życiu. Jak już zrobiłam co miałam, a było tego na prawdę sporo nawet jak na tyle dni przerwy,  jak na dziecko na prawdę wielka kupa 🙂 Podtarłam się, musiałam lekko wstać bo sedes był z półką, a na niej górka z kupy 🙂 Teraz podziwiałam swe dzieło, chwile to trwało, siostra stała blisko i obawiając się, że siostra je spuści, sama pociągnęłam za sznurek i moje dzieło w jakiś dwie sekundy zniknęło całkowicie. Potem, siostra zaprowadziła mnie pod prysznic, bo po lewatywie i defekacji na pewno nie pachniałam najlepiej. Przez resztę pobytu robiłam już kupę na sedes, zawsze siostra mnie zaprowadzała, bo wciąż słaba byłam, chodź było to tylko kilka razy, bo byłam na oddziale jeszcze tylko 3 czy 4 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

Sorry, że nie odpowiedziałam ale zaczęłam pisać zanim odpisałeś i musiałam, dokończyć, teraz czas na odpowiedź 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka

"Fajnie tak od czasu do czasu wrócić do przeszłości i powspominać co było. Twoje przeżycia są w jakimś stopniu fascynujące. Z tymi przedszkolakami to niezła historia. Takie też może traumatyczne dla dziecka Te wydarzenia też w jakimś stopniu kształtowały twoje dzisiejsze upodobania. Nasze skłonności często kształtują jakieś wydarzenia z dzieciństwa." No ja mam wiele nieprzyjemnych wspomnień ale lubię wracać, bo zawsze jakoś wspomnienia defekacji, nawet te traumatyczne dla mnie, teraz są fascynujące. Ten epizod z przedszkola, jest teraz dla mnie niezłym afrodyzjakiem, na pewno odcisnął piętno na całe moje życie. Czuję wielkie podniecenie, jak szefowa karze mi kible posprzątać, bo szybko się brudzą, przy tak intensywnym użytkowaniu, wtedy często wspominam tamto przeżycie i z wielkim podnieceniem szoruje kibelki, uwielbiam widok ścieranej ze ścianek kupy, a jak jeszcze jakaś nie spłynęła, to aż mokro mi się robi. Jednocześnie czuję się tym upokorzona że czyjeś kupy sprzątam jednak bardziej mnie to fascynuje i podnieca, a jak nawet upokarza to w przyjemnym znaczeniu... Jedynie nie lubię myć desek sedesowych, jaszcze bardziej, zbierać kupę z podłogi, jak jest to balas to ok. ale jak sraczka, cała deska zafajdana i podłoga no to nawet mi bywa ciężko ale taka praca, tego typu sytuacje wpisane w pakiecik. "Ja w dzieciństwie raczej nie pamiętam nic z defekacją, ale miałem takie epizody, że gdy zachciało mi się kupę, to zapalałem tzw motorek nóżką, że właśnie robię w spodnie. Związane było to z tym, że jako dziecko robiłem tez spore kasztanki, i wylądowałem przez to w szpitalu. Z tego co matka opowiadała, to groziła mi nawet śmierć." To mamy ze sobą coś ściśle wspólnego. Ja własnie pamiętam, że od dziecka miałam problemy, przez "kasztanki" A jak chciało mi się kupę, to tańczyłam przeskakując z nogi na nogę, potem trzymałam się za pupę uciskając otworek, chcąc ją powstrzymać, lubiłam czuć jak kupa coraz mocniej napierając, go wybrzusza i w końcu gdy czułam, że zaraz sama wyjdzie, biegłam na kibelek 🙂 Strasznie nie lubiłam robić w majtki. Pamiętam jeszcze nieco przez mgłę, miałam nocnik z takim oparciem, wygodnie się siedziało, to jak waliłam kupę, to strasznie podobał mi się widok balasa w nim, bo taki duży sie wydawał i dobrze było go widać 🙂 Dlatego teraz bawię się robiąc na nocnik ale to bardziej taka własnie zabawa, balas, dwa, góra trzy, w zależności od długości, czasem jeden sie nie mieści i wypada, bo taki długi jest 🙂 Zwykle zagłębienie w nocniku nie jest w stanie pomieścić nawet połowy porcji mojej kupy 🙂 "Fajnie tak podglądać kobiety, z ukrycia, które się załatwiają i posłuchać. Ja nie miałem zbytnio okazji. Damskie toalety zawsze mnie w jakimś stopniu pociągały. Kto wie co by mi przyszło do głowy, gdybym w takiej sprzątał. Z pewnością bym sobie dogadzał, wdychając damskie zapachy i się tym w jakimś sensie rozkoszując." Współużytkowniczek nie podglądam ale uwielbiam słuchać i wyobrażać sobie jak inne to robią, wdychać zapachy ich odchodów i rozkoszować się nimi, uwielbiam swoją pracę, że mogę bez podejrzeń czekać pod kabiną aż jakaś kobitka skończy robić kupę, minąć się z nią i poczuć zapach kupy która przed chwila jeszcze była w sedesie, a przy odrobinie szczęścia znaleźć taką która nie spłynęła🙂 Niestety są też niedogodności, bo przychodzą też starsze panie lub odpychające fizycznie, po których odchody też muszę sprzątać. Ale najgorsze jak słyszę jak fajne klocki lecą idę pod kabinę, a tu tego typu niespodzianka.... "W tym sensie lubię oglądać filmiki z kobiecą defekacją. Najbardziej pobudza mnie ten moment gdy ściągają spodnie, majtki, i siadają na desce." Mnie też ten przecinek między wejściem do toalety, a posadzeniem pupy na sedesie najbardziej ekscytuje i to nie tylko w filmikach, a w życiu prawdziwym. Jak pisałam, uwielbiam iść do toalety z zamiarem zrobienia kupy, czuć, że ją tam niosę w sobie, a ona nie może nic poradzić, że idę ja wydalić, strasznie mnie ta władza ekscytuję, aż dreszcze mnie przeszywają, że wydałam już wyrok i idę do toalety by zrobić kupę. Gdy wchodzę, do publicznego WC, jestem w korytarzu i szukam kabiny, w której złożę swój skarb, czuje się jak przysłowiowe dziecko w cukierni. W końcu wybieram, często większość jest zajęta, jeśli z jakiegoś, zwykle nie jasnego powodu kabina mi nie odpowiada, kupa ma szczęście, wyrok odroczony, często nawet ściągam spodnie majtki i siadam, już mam zrobić kupę, a jednak ma ona farta i wstaję robiąc co najwyżej siu siu 🙂 Wychodzę i idę do innej, jak jest zajęta, a się na nią uprę, również z niejasnego dla mnie powodu, czekam aż się zwolni. W końcu zamykam drzwi i nadchodzi nasz ulubiony moment, wieszam torebkę, zsuwam spodnie lub spódnicę, (teraz jak jest ciepło to raczej spódnicę.) potem stringi powoli ściągam, (w 90% przypadków noszę stringi.) paseczek zwykle tkwi miedzy pośladkami, powoli go wyciągam, zawsze delektuję sie tymi sekundami przygotowań do defekacji, chcę to zrobić jak najszybciej jednak silniejsza jest dla mnie potrzeba delektowania się tym rytuałem przygotowania. W końcu jestem pół naga tzn. poniżej pasa, bywa, że zdejmuję bluzkę i siedzę w staniku, ( domu często siedzę całkiem naga na sedesie lub w samym staniku, to taki mój symbol wyzwolenia.) siadam powoli na desce, tym też się delektuję, uczuciem jak moje pośladki jej dotykają i przyklejają się do niej powoli, a na koniec moja pupa się w niej lekko zagłębia, siedząc tak czuje się jak królowa 🙂 Zwykle siedzę tak z minutę dwie, rozluźniona, kupa powoli wypychana przez nieubłagane siły fizjologi, zaczyna napierać na mój otworek. Teraz czuję tą władzę mogę ją powstrzymać, ocalić na jakiś czas lub wydalić.Zwykle w tym momencie wyrok jest ostateczny, jak to powiedziała kiedyś moja koleżanka która chyba nigdy nie miała problemów z kupą, (poszła do łazienki, minuta i po wszystkim, tylko zapach pozostał.) to ją zapytałam czy zawsze jak idzie zrobić kupę to ją robi, czy bywa, że sie rozmyśli i czy sama wychodzi, czy prze by szybciej wyszła? A ona na to nieco zdziwiona, przytoczę nasz dialog: "A co mam ją trzymać? Ja nieśmiało no wiesz jak np. się krepujesz bo u kogoś robisz, a tak bardzo Ci się nie chce to możesz sie rozmyślić, takie prawo łaski okazać 🙂  Tak mi odpowiedziała: (wiedziała oczywiście, że u mnie tak łatwo kupa nie wychodzi i że jej zazdroszczę tak sprawnej fizjologi, często mi radziła zmianę diety.) "Jak mocno mi się nie chce i jestem u kogoś, to czasem wstrzymam na jakiś czas, lecz jak nie ma żadnych przeszkód, to jak już pójdę i usiądę, nie ma zmiłuj, kupa musi być zrobiona, co to w ogóle za pomysł by iść zrobić i się rozmyślić? Nie bawię się z nią, jak usiądę, to kilka sekund i sama grzecznie idzie, bo sama ma wychodzić, wie o tym, ma wyjść jak najszybciej i mnie nie zatruwać." Byłam wtedy nieco zawstydzona, a ona zapytała mnie: "A Ty co? trzymasz kupę i się trujesz, a potem się dziwisz, że masz zatwardzenie?" Nie, odpowiedziałam zakłopotana, tylko czasem w domu ktoś mnie pogania, to się rozmyślam i robię później w pracy albo na mieście, nie miałam śmiałości powiedzieć, że kręci mnie prawo łaski okazanej kupie, że już miałam ją zrobić a jednak postanowiłam trochę ją jeszcze potrzymać. "Co Cie to obchodzi, kibel macie wspólny, poszłaś kupę zrobić to ją zrób, a nie robisz z siebie worek na goowno." No ale ja potrzebuję spokoju, by się rozluźnić no i u mnie to tak szybko nie wychodzi. " A co Ty maturę piszesz czy klocka stawiasz, że spokoju potrzebujesz? W publicznym WC jak robisz to też czekasz aż nastrój będzie?" Nie no właśnie, tam się w ogóle nie krepuję bo czuje się anonimowo i wole tam robić niż w domu.  "Ty to masz problemy, to wyobraź sobie, w domu, że w publicznym WC jesteś i zrób co trzeba, a nie nosisz s r a k ę ze sobą cały dzień" Wracając do naszej kabiny,  to wydałam ostateczny wyrok, robię kupę, już wciska sie w mój otworek, a jak jej pomagam prąc i za kilka sekund wystaje mi z pupy, jest to opcja bezwzględna żadnego zatrzymywania, jak to by zrobiła moja koleżanka. Balas sporo wstaje mi z tyłka, ja napieram mocno i plusk, już jeden leży w kiblu, rośnie kolejny, jakieś pół minuty od wydalenia pierwszego, wystaje mi z pupy, dłuższy i miększy zwisa, niczym ogon, następny plusk, wydalam kupę bez litości, jakieś dwie minuty odkąd zaczęłam wydalać, a już takie żniwo. Kolejne idą ekspresowo, miękkie wpadają do wody kilka sekund od momentu gdy zaczęły wychodzić z pupy. I tak jakieś pięć minut i wielka kupa leży w sedesie w postaci ok. dziesięciu balasów chodź te ostatnie są bardzo krótkie i tak rzadkie, że rozpływają się na papkę jak chwile poleżą. Wstaje, obracam się, spuszczam wodę a moja wielka kupa ginie w jakieś 3 sekundy i nie pozostaje po niej zwykle nawet ślad. Tak ostatnio robię kupę, czasem ją trochę powstrzymuję bo lubię czuć jak tkwi mi w pupie jak kołek, a jak jest miększa to powoli się urywa i otworek się zamyka. Jednocześnie uwielbiam też ją tak wyciskać, czuć jak błyskawicznie przeciska się przez mój otworek. Znowu przyjmuję suplementy dlatego kupa grzecznie idzie, bo ostatnio robiłam kupę z krwią aż się przestraszyłam, znowu byłam u proktologa, (ale musiał mieć frajdę zaglądając pomiędzy moje pośladki 🙂 ) na szczęście okazało się, że to lekkie pękniecie  o d by tu i mam odleżynę w odbytnicy, koleżanka przestraszyła mnie , że to rak może być wiec na wszelki wypadek byłam u gastrolog, ta mnie dopiero objechała, że do takiego stanu dopuściłam i na wszelki wypadek będę mieć kolonoskopię. Wróćmy jednak znowu do kabiny. Na koniec namiętne podcieranie, najpierw z grubsza, brązowe piórka na papierze, a na koniec wciskam lekko papier paluszkiem do otworka by dobrze go wyczyścić i robią się takie czekoladowe pieczątki, na koniec spuszczam moje unikatowe papierki, może powinnam je sprzedawać? Ale na pewno nie dotarły by w takim stanie jak zaraz po podtarciu, to ulotne dzieła, poza tym sprzedając je, sprzedawała bym swoją anonimowość, którą tak bardzo cenię. "Mam również fetysz, jak kobieta podciera pupę, widać na nich ślady zrobionej kupki, i równocześnie jak ma pomalowane paznokcie. To taki kontrast kobiecy, który mnie u nich pociąga. Ta prawdziwa natura, z ich dbaniem o paznokcie i wygląd zewnętrzny,  aby przykryć ich ukryte tajemnice, które są pociągające dla mnie. Taki mam fetysz. "Ja mam zadbane paznokcie ale krótkie bo nosze rękawiczki w pracy i w domu też jak grzebie w swojej pupie albo pięknej. Jednak jak faceci tak się mną zachwycają, bo wyglądam w pracy jak modelka, makijaż, włosy ubiór, rozbierają mnie wzrokiem, czasem jak sobie popija to łapią za pupę, (kocham to jak mnie pożądają.) to sobie myślę, że gdyby zobaczyli co i ile ta pupa wydala i w ogóle co mnie kreci to uciekli by z krzykiem 🙂  "Taki dziwaczny pewnie jak na faceta. Cenię tę kobiecość.  A gdy ma ubrane np szpilki, to tym jeszcze lepiej. W ogóle natura kobiet, w sensie ich natury mnie podnieca. Ich osobowość, tzn ich dążenie często do władzy, brak skrupułów, skłonność do perwersji, intryg. Podnieca mnie to, że potrafią zrobić z kogoś podnóżka, niewolnika i go dręczyć, zmuszając do różnych czynności. Te uczucia, które czujesz przy defekacji, to w jakimś sensie większa odczuwalność zmysłów. Jak pisałaś, że fetyszyzm to w jakimś stopniu wyższa forma zmysłowości i tutaj jestem w stanie się zgodzić. To taki wyższy level miłości do kogoś i uczuć. Z tym się niektórzy rodzą. Nie wiem czy pojmuje tak dobrze kobiety. Nie wiem co przez to rozumieć  Fakt jest taki, że według różnych testów, wychodzi mi często, że mam połowę męskiego umysłu i kobiecego. Raczej nie jestem takim typowym facetem, pod względem upodobań, spędzania czasu itp." Schlebiasz mi jako kobiecie i osobiście, że czytasz moje wywody i podzielasz moje spostrzeżenia co do fetyszyzmu, myślę, że ja właśnie taka się urodziłam bo od dziecka te sprawy mnie fascynowały, nie wiem czy to przez moje problemy ale zawsze sprawy toaletowe i materia kupy wywoływały we mnie szybsze bicie serca.Takie właśnie jesteśmy, a na pewno ja jestem, zawsze lubiłam się bawić facetami, by tańczyli jak im zagram, sprawiałam, że czuli się wyjątkowi, sięgali gwiazd, a potem bezlitośnie sprawiałam, że spadali na ziemię. Faktycznie musisz mieć w swej osobowości wiele materii kobiecej, bo rozmawia mi się z tobą jak z przyjaciółką 🙂 Na pewno jesteś bardzo zmysłowy, myślę, że tylko fetyszyści potrafią w pełni korzystać ze wszystkich zmysłów i na prawdę kochać, bo co to za miłość, jak ktoś Cie kocha, a brzydzi się twojego ciała gdy jest brudne, spocone lub tego co twe ciało produkuję? Jak jesteś pachnąca i czysta to super, a jak kupę to robisz, to w powietrzu się rozpływa i nie istnieje, niewidoczną albo w ogóle nie robisz i bąków nie puszczasz. Ty jesteś inny 🙂 "Tzn zbytnio prawie nie piję, piłką się praktycznie mało interesuje, chyba że czasami jak leci jakiś ciekawy już mecz. Lubię za to naturę, fascynują mnie tajemnicze miejsca. Lubię bardzo lasy. Jazdę rowerem po okolicach w różne opustoszałe miejsca, gdzie mało kto chodzi. Takie miejscówki pobudzają moją wyobraźnię. W sferze seksualnej takie miejsca bardzo mnie pobudzają. Podobnie jest z pociągiem do jakichś mroczniejszych miejsc. Taka osobna kryjówka, z dala , gdzie kilka osób oddaje się swoim niecodziennym pragnieniom. Dominujące i niewolnicy, niewolnice np.  W sferze seksualnej najbardziej pociągają mnie te zniewalające emocje, a więc strach, podniecenie, upokorzenie, wstyd, klimat scenerii miejsca. Z pewnością mam podwyższoną zmysłowość, tzn powyżej mocno przeciętnej. Stąd pewnie skłonności do typowego fetyszyzmu wszystkiego prawie co kobiece . To taka wysoka miłość, zmysłowość do tego wszystkiego  co pochodzi od kobiet.." Ja sporo piję, czasem zastanawiam się czy mam z tym problem? Wczoraj trochę dałam w palnik bo dziś mam wolne ale zwykle wypijam szklaneczkę whisky przed snem kilka razy w tygodniu. To, że piłki nie oglądasz, to dobrze, bo ja jej nie trawię, nigdy nie potrafiłam zrozumieć co faceci w tym widza, że tak się podniecają? Czasem myślałam, że mój chłopak bardziej na meczu się podnieca nią ze mną w łóżku. Ja też lubię naturę i jeździć na rowerze, jestem hipiską 🙂 Lubie oglądać opuszczone miejsca zwłaszcza zabytki czuć ich historię, mają specyficzną energię, chodź zwykle są zniszczone to ja własnie podziwiam to, że są w oryginalnym stanie... Co do tajemniczych kryjówek, to własnie ta Sabina u której byłyśmy na scat party mieszka na uboczu pod miastem, przy lesie, z pozoru zwykły domek, a w środku takie rzeczy się dzieją 🙂 Fajne miejsce nieco mroczne właśnie chodź z pozoru przypomina zwykły dom. Tam właśnie byłam przerażona, jak musiałam jeść jej kupę prosto z tyłka by wziąć udział w scat party, taki egzamin strasznie sie brzydziłam samej siebie, a jednocześnie inne emocje podniecenie, strach, sprawiały, że czułam rozkosz jak waliła mi kupę prosto do ust, mogłam odejść odkręcić głowę bo klęczałam przed nią, nie byłam zniewolona, a chyba to nie tylko strach, że nie zdam egzaminu mnie do tego zmuszał ale po prostu mi sie to podobało. Nawet jak wspomnę jej wielki, obleśny, tłusty tyłek, wypięty na skraju sedesu i siebie jako niewolnicę jedzącą jej grubą kupę, czuje podniecenie, chyba zrobiłabym to jeszcze raz, może zrobię? Jednocześnie uwielbiam jak piękna połyka moją kupę, jak każę jej ją oblizywać jak wystaje mi z tyłka muskać ustami, w pewnym sensie, to jakby robiła mi analnego loda 🙂 Lubie być dominującą, a czasem uległą, aktorką dwóch ról 🙂  "A więc: naturalne zapachy, smaki, prawdziwość. Kręcą mnie też znoszone swetry, koszulki np takie przepocone, zmieszane z jakimiś perfumami kobiecymi. Zauważyłem, że też w jakimś stopniu  tampony. Gdybym musiał na rozkaz żuć taki tamponik kobiecy i wysysać trochę krwi, skąd był, to pewnie bym delektował się tym smakiem.   Z moich kobiecych cech da się zauważyć wybredność, większe wymagania co do tych spraw, jakość, zmienność nastrojów, nieśmiałość, łagodność,  czasami brak zdecydowania. Może jeszcze skłonności do perwersji" Też lubię ssać koszulki, zwłaszcza majtki ale tampony to już nie, brzydzę się krwi i tym bardziej tamponów, skrzepy, blee ale jak Cie to kręci, to nie widzę w tym nic złego. Pewnie dzięki tym Twoim kobiecym cechom tak dobrze się rozumiemy 🙂 "Twój były facet, pewnie czuł się zakłopotany czując zapach twojej defekacji. Taka pewnie zadbana kobieta z zewnątrz, dama a tutaj poznał twoje ukryte tajemnice" Raczej się tego brzydził, nie potrafił docenić owoców mego ciała ale nie warto o nim gadać... "Często z tego co czytałem, jak się chcę wytrenować niewolnika na swoją toaletę, to kobiety przyzwyczajają uległych do oswajania się z takimi zapachami. Np zamykają ich w toalecie i  muszą siedzieć, wdychając, aż po kochają zapach kobiecej kupy, aż tylko tego będą pragnąć  i z czasem smakować, jeść" Tak oswajałam piękną, najpierw robiłam przy niej kupę, potem kazałam się podcierać, potem myć kibel, rozsmarowując wcześniej na nim moją kupę. Następnie wąchać papier,  całować nie podtartą pupę, a potem jeść kupę 🙂 Szybko poszło w dwa czy trzy dni była zdeterminowana 🙂 "Co do pasu, to jeszcze nie mam zamiaru go kupować. Może za jakiś czas. No może wyślę ci fotkę w moim ubraniu przebranym za niewolnika" Czekam, niedługo napisze do Ciebie 🙂 "Jeżeli chodzi o zamówienie, to może za jakiś czas zamówię trochę kobiecej kupki, bo na razie ta od której zamawiałem coś się nie odzywa. Feminizacja pociąga mnie głównie w sferze uległej, jako forma  upokorzenia. Cuckold jest w jakimś stopniu hardcorową fantazją, chociaż i takie fantazje, pragnienia ludzie realizują, o ile są na to gotowi. Wiesz w uległości ważne jest, w takiej oczywiście prawdziwej i dominacji, aby uległemu zabrać sporą część człowieczeństwa, aby go upodlić, że nie będzie facetem, tylko stanie się niewolnikiem dla kobiety, jej spluwaczką, toaletą, pralką, osobistym wibratorem, papierem, krzesłem na którym może usiąść ,a on będzie tęsknił za swoją Panią każdego dnia, za jej  obecnością, aby jej dogodzić, aby rozkoszować się jej prawdziwym zapachem, smakiem. Kobiety dominujące potrafią np oddać takiego niewolnika dla innej, która tego chcę. Tzn jego godność jest mu zabrana, jest niewolnikiem  kobiet, aby im służyć na wszelkie sposoby.  Chodzi tutaj o te skrajne oczywiście prawdziwe emocje z tym związane." Nie czekaj, zamawiaj, szkoda czasu 🙂 Co do uległości, to właśnie Sabina pozbawiła mnie człowieczeństwa, byłam jej kiblem kazała mi połykać kupę a ja posłusznie to robiłam, nie wiem jak zmieściła mi się w żołądku, nic tamtego dnia nie jadłam i byłam głodna dlatego może tak łatwo ją połykałam mimo obrzydzenia? Czułam sama do siebie obrzydzenie, nie byłam kobietą tylko ubikacją która przyjęła to czego jej pani chciała się pozbyć, zrobiła swoje i zostałam sama jak toaleta po spuszczeniu wody. Niezwykle emocje, własnie za tym tęsknie, za tym totalnym uprzedmiotowieniem odebraniem człowieczeństwa, zrobienia ze mnie znów ubikacji. Nie sadziłam, że to powiem ale chętnie zjadłabym kupę Sabiny ponownie, jej ciało mnie odpycha ale to jak wali klocka, to istne czary, taka kaszana, a tak sprawnie wychodzi. Jak uprawiała ze mną seks, poszła do łazienki wraca, ja taka lekko przestraszona co mnie jeszcze czeka, a ona: "Nic się nie bój, tylko szczocha zrobiłam, kupka czeka na Ciebie 🙂 wtedy" ie wiedziałam, ze karze mi ja zjeść, myślałam, ze wypróżni się na mnie zaraz, Cuckold mnie nie kreci, nie wyobrażam sobie, żeby piękna mnie zdradzała, a ja bym na to patrzyła, jeden raz w życiu wystarczy... "Też kiedyś jeździłem do babci na wieś. Była tam taka toaleta na zamek, tzw szopeczka. Fajne miejsce do defekacji." No właśnie takie były w puszczy mimo złego wspomnienia, chętnie korzystam z takich przybytków, chodź większość ludzi korzysta z nich w konieczności, to ja lubię zostawiać swoją kupę na stosie innych, podobnie w Toi toi-ach 🙂  "Ja kiedyś też się zgubiłem, kiedy byłem na pielgrzymce papieskiej w 1999 roku w Sandomierzu z rodzicami. Miałem z ojcem pójść się wysikać po czym po chwili gdzieś się zagubiłem i potem miałem spory problem, bo nie mogłem znaleźć miejscówki gdzie byli moi rodzice, ale na szczęścia jakoś dotarłem chociaż stracha mieli niezłego. Wcale im się nie dziwię." Nie pamiętam, czy pisałam, ale ja jak byłam na morzem, to wybiegłam na przód na camping, to skończyło się to dla mnie źle...  "Okultyzm nie jest w cale straszny, tzn nie ma w nim nic demonicznego. Ukazuje jedynie ukryte symbole tajemnic.  Nikogo nie namawiam do tego. To tylko takie moje zainteresowanie w danym czasie. " Ja wolę na wszelki wypadek unikać, słyszałam, że to może być furtka dla demonów. " Tak, ludzie nie są raczej tolerancyjni. Kiedyś napisałem mojemu znajomemu temu bliskiemu, jakby w  żartach, ze kiedyś zamówiłem damską bieliznę znoszoną, chyba stringi, to był w lekkim szoku i potem się spytał, czy śmierdziały. Ja oczywiście powiedziałem, że żartowałem z tą bielizną, a  co do ich zapachu, to one bardzo pachną a nie śmierdzą. Wszyscy co kobiece ,  pachnie dla mnie przynajmniej i smakuje." Tacy są ludzie, my jesteśmy inni to co nam pachnie i nas fascynuje, większości śmierdzi i wzbudza obrzydzenie. Jako kobieta dziękuję za uznanie, twoje słowa to dla mnie wielki komplement 🙂 "Czy dałbym radę wylizać twoją brudną pupę ? Gdybym miał być ,załóżmy twoim niewolnikiem to byłbym oczywiście tzw papierkiem toaletowym. Od tego bym był w końcu, aby czyścić jako niewolnik pupę swojej Pani, a gdyby ona tego chciała, to mogłaby usiąść na mojej twarzy taką przepoconą pupą, abym ją czyścił językiem, gdy ona np się odpręża, albo jak chcę poczuć w sobie, np w swojej pupie język niewolnika, aby było jej przyjemnie, o ile to lubi." Mam na myśli czy zrobiłbyś to ze smakiem jako przyjemność rozkosz, z własnej woli, a nie jako niewolnik? Poczucie języka wylizującego otworek, robiącego rimming, to niezwykła rozkosz 🙂 Na E mail niebawem napiszę, być może to moja ostatnia wypowiedź tutaj. Na mailu miałbyś od razu wiadomość, że napisałam 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×