Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Napiszcie PRAWDĘ o sobie. Bez ściemniania.

Polecane posty

Gość gość
Ale fajny temat :) Ja mam 31 lat. Wychowałam się w dziwnej rodzinie w której główna idea jest praca. To nic ze nic nie daje, że często to syzyfowa praca, robić musieliśmy wszyscy od najmłodszych lat. W wieku 23 urodziłam nieplanowane dziecko. Był ślub. Syn z wiekiem okazał się autystyczny. Mój mąż też do końca normalny nie jest. I tak żyje z dwoma trochę innymi ludzmy. Ale Mam dobrą pracę. Mój mąż jest B.inteligentnym człowiekiem i dobrze zarabia. Kasy nam nie brakuje..I Synek chodź autystyczny jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Kocham go bardzo ale martwię się co będzie jak dorosnie... Lubię uczyć się języków obcych i robić zakupy ubraniowe w galeriach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chcialabym miec wiecej kasy niz teraz. Wpadlam wiec nie moge sie z tym pogodzic, ze jestem w ciazy. Najbardziej rozsmiesza mnie moja kolezanka, ktora ciazy mi zazdrosci chociaz chetnie bym jej ta z****** "szanse" oddala. I nic innego w sumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 31 lat i 4 dzieci (synów). Pragnęłam mieć córkę będąc w kazdej z ciąż. Teraz jest mi już to obojętne. Najstarszego syna urodzilam bedac na studiach.Mam wyższe wykształcenie. Pochodzę z niewielkiej miejscowości i jako nauczycielka otrzymywałam umowy na czas określony . Ostatnia umowa skończyła się z dniem porodu (prawie rok temu) . Uwielbiałam pracę w gimnazjum, które od września będzie likwidowane. Do budynku wdrażają inną szkole, a ja nie mam szansy na powrót. Zepsuł mi się samochód. Chcieliśmy kupić większy dom, ale nasza zdolność kredytowa jest śmieszna. Więc wprowadziliśmy się do teściów ( szwagierce oddaliśmy swój 3-pokojowy) . Tylko , że teściowie przepisali ten dom tylko na mojego męża. Więc nie mam nic , pracy, majątku ...Mąż namawiać mnie , żebym nie szukała jeszcze pracy. Boję się, że z czasem będę żałowała tej decyzji. Bo tak naprawdę nie mam nic. Jestem zmęczona, czasem nerwowa. Mam odrosty i niepomalowane paznokcie. Ale jestem zgrabna :)Lubię mieć porządek w domu i chciałabym nauczyć porządku moje dzieci. Żeby jako mężowie pomagali swoim partnerkom. Bo moj mąż to straszna fleja, ale za to ma niesamowity umysł. Najstarszy syn ma rumień pod pachą, prawdopodobnie od kleszcza. Dostaje antybiotyk. Martwię się o niego. Moja mama ma 52 lata , jest po udarze (na szczęście bez widocznych zmian) i wymyśliła, że rzuci pracę i pojedzie do Anglii zarabiać"prawdziwe pieniądze" . Czeka do wrzesnia. Nie zna z. Jest tylko po podstawówce. Też o nią się martwię. Uwielbiam pracować w ogródku i gotować. Zepsuła mi się ósemka i muszę wyrwać. Boję się i odwlekam to wiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
człowiek to jednak lubi sobie pogadać ,a ja to a ja tamto :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jedynie chciałabym mieć lepszy kontakt z dorastającą córką i partnera który by mnie,szanował,zaspakajał seksualnie i kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym opisywała siebie w taki sposób: mam dziecko, męża, pracę i 40 lat życia, to nie pasowałoby to do mnie. Tak, jestem matką ale jakoś tego nie czuję, partnerką ale nie jest to dla mnie bardzo ważne (choć jestem uczciwa, kocham, i jestem z jedynym w moim życiu mężczyzną)... Pracować nienawidzę. Zresztą przestaję lubić cokolwiek, co muszę robić. Kocham zwierzęta. Zwłaszcza psy ale nie mam żadnego. Śmierci kolejnego już bym chyba nie przeżyła. Lubię strzelać z wiatrówki. Świetnie jeżdżę na nartach. Śpiewam w chórze, bardzo zresztą dobrym. Wygrałam z rakiem. Umiem grać na fortepianie ale mi się nie chce ćwiczyć. :D Nic nie osiągnęłam, bo brakuje mi charakteru. Najlepiej wychodzi mi lenienie się i spanie w dzień. A, i lubię samotność, wręcz jej potrzebuję. Ale... dobrze żeby to była samotność gdzieś, gdzie dookoła jest masa ludzi. Wychowałam się w wielkim mieście, na blokowisku i potrzebuję świadomości obecności tej ludzkiej masy. :D I lubię was (chociaż nienawidzę bezkrytycznego powielania błędów językowych). Gdybym miała namalować szczęście, to na obrazie byłabym ja i pies lub psy, przemierzający dziki teren.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 39-latki po pedagogice: jest absolutnie niemożliwe żebyś mnie przeskoczyła w niegotowaniu i niesprzątanie. Przykro mi ale w tej dziedzinie jestem najlepsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia 00:23. Pięknie to opisalas. Fakt, merytorycznie wypada blado. Ale sposób, w jaki to opisalas bardzo piekny. Niby peoza a jakby poezja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 34lata, jestem po dwóch poronieniach ale obecnie w wymarzonej ciąży, chociaż teraz boję się że nie ogarnę bycia mamą, zadręczam się o zdrowie dziecka. Mam super męża, który ciągnie mnie do góry bo z natury jestem pesymistką. Obecnie nie pracuje, a jak juz miałam pracę to gówniana... Boję się że po ciąży nie znajdę żadnej pracy, mam małe poczucie wartości siebie, myślę że to po okresie dzieciństwa bo mama zawsze miala wygórowane plany do mnie i mojego brata a my nie umielismy sprostać jej oczekiwaniom. Zachowuje się tak żeby ludzie mnie lubieli a tak naprawdę chętnie miałabym to w du.... Ale jakoś męczy mnie co o mnie myślą, błędne koło... Lubię podróżować i zwiedzać ale nie mam na to kasy, nie mam hobby choć czasami mam marzenia żeby zająć się tym lub tamtym ale potem zwyczajnie mi się nie chce. Nie wiem co mąż we mnie widzi i boję się ze zostanę sama i sobie nie poradzę. Zawaliłam studia z własnego lenistwa i teraz żałuję. Wszystko co mam zawdzieczam mężowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem bezrobotna, mieszkam z chłopakiem i córka. Sciemniam na temat sytuacji życiowej, żeby brać od państwa. Szukam roboty ale mam tylko wykształcenie średnie, ciężko będzie znaleźć a poza etatem i praca w stałych godzinach mnie nic innego nie interesuje. Nie mam pasji ani zainteresowań. Jestem leniwa, nie lubię sportu przez co mam nadwagę, która pozostała po ciąży. Narzekam ciągle na figure, brak ubrań, bo nie potrafię dobrać sobie ubrań. Chodzę w getrach i bluzkach. Czuję się zaniedbana ale brak mi chęci na działanie. Mam psa, którego nienawidzę. Gram w totka, z nadzieję że kiedyś wygram. Snuje plany co bym za to kupiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.28 Hehe,moje zycie wyglada identycznie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 30 lat. Od 7 lat staram sie bezskutecznie o dziecko. Bardzo wplywa to na moja psychike. Studia zaczelam ale nie skonczylam pracuje fizycznie. Na czym sie skupiam? Na tym zeby miec idealnie w domu no bo czym mam zapewnic pusty czas. Urlopy sa beznadziejne . Wszyscy dookola tylko dzieci dzieci, a ja tylko praca sprzatanie i nic wiecej. Nie mam pasji. Kolezanki mnie wkurzaja bo zachodza w ciaze a ja nie moge. Takim wlasnie sposobem oddalilam sie od nich :( kupilam sobie psa ale pies to nie tooo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.24 - nie patrz na inne koleżanki. Zmień towarzystwo, ja chociaż mam dziecko to pracuje z ludzmy gdzie w wieku 30lat większa część nie ma męża/żony a o dzieciach ani myśli. Mam też sporo koezanek co nie planuje dzieci mimo ze ma męża. Zacznij np podróżować, uczyć się czegoś ciekawego i ambitnego dla Ciebie, zrób jakieś studia albo kup sobie coś wyoasionego - z dzieckiem już ciężko o te wszystkie rzeczy. Ciesz się mężem, tym że macie tyle czasu dla siebie, chodźcie do kina, restauracji itp. Ja zazdroszczę bezdzietnym wolności :) A dziecko to nie jest droga do szczęścia. Wszystko jest fajnie jak jest się młodym i pięknym. A na starość rodzice i tak zostają samo. Dzieci tylko oczekują czegoś od rodziców - kasy, domu, opieki nad wnukami itp. Moja babcia z dzieckiem mieli 4 dzieci a teraz jak sa już staży nie ma nikogo bo wszystko wyjechali i nawet na święta nie przyjadą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 31 lat, meza i jedno dziecko. W malzenstwie zaczelo nam sie psuc odkad pojawilo sie dziecko, poniewaz maz nie chce mi pomagac. Finansowo jest ok, mamy gdzie mieszkac. Po macierzynskim chce zmienic prace, ktorej nie lubie.Ciagle zastanawiam sie co chce robic zawodowo w zyciu. Mam pewne problemy zdrowotne, ktore mnie mecza. Interesuje sie tematyka rozwoju osobistego, pracuje nad tym aby zwiekszyc swoje poczucie wlasnej wartosci i czuc sie dobrze ze soba. Widze postepy. Uwielbiam podroze i dobrze zjesc. Nie dbam zbytnio o wyglad, choc powinnam, wtedy tez lepiej sie czuje. Slabo ogarniam sprzatanie odkad jest dziecko i mam wrazenie ze z niczym sie nie wyrabiam. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weronika69
A co książkę o mnie piszesz? Głupie pytanie, nie zamierzam mówić o sobie komuś kogo nawet na oczy nie widziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 36 lat, męża i dziecko. Mieszkam pod Warszawą we własnym domu. Obiektywnie niczego mi nie brakuje. Uważam się za atrakcyjna kobietę, mam bardzo dobra prace i ogólnie uważana jestem za dobrego pracownika. Ale oprócz tego.....strasznie mnie drażni że nie mogę dogonić swojego męża. Mimo że jest bardziej leniwy niż ja wszystko przychodzi mu lżej. Przez to ciągle porównywanie się z nim wpadam w dół i powoduje to napięcia w naszym małżeństwie. A w zasadzie to chyba będzie rozwód. Wiem że to w dużej części moja wina ale nigdy się do tego nie przyznam. Lubię tutaj zaglądać chociaż większość kobiet stąd uważam za głupie i nie znające życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2017.06.10 Mam 32 lata. Mezatka od 5 lat i mama Rocznego synka. Prawda o mnie? Generalnie uważam że na ten moment prowadze bardzo szczesliwe życie. Ale spędza mi sen z powiek mysl ze za 2 mce konczy sie urlop macierzyński i musze wrocic do tej gownianej roboty, ktorej szczerze nienawidziłam i jedynym przyczyna tego że jestem obecie mamą była właśnie chcę wyrwania się z roboty. Wewnetrznie? Bardzo wrazliwa, zamknięta w sobie i nieśmiała. Przez to na zewnatrz sprawiam wrażenie naburmuszonej, nadetej i zarozumialej. Chociaz ostatnio myślę ze wlasnie taka się powoli staje. Ludzie coraz bardziej mnie denerwują a mnie meczy ciagle podchlebianie sie i tańczenie pod czyjeś dyktando. Olewam ich i staje sie oschla fakrycznie. x x x dziewczynko jesteś tu jeszcze? Jeśli tak odezwij się. Jak czytałam co napisałaś to jakbym czytała swoje myśli:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze, ale błagam bez złośliwych komentarzy, bo i bez tego jest mi źle. Całe życie uciekam, przeprowadzam się i wciąż coraz gorzej ze mną. Moja mama po złożeniu dokumentów rozwodowych dowiedziała, że jest w ciąży i rozwiodla się kilkanaście lat później. Gdzieś tego ciepłego domu mi zabrakło. Molestowanie. 1próba samobójcza w wieku 10lat. Totalne zamknięcie się w swoim świecie. Licencjat ze średniego kierunku. Pobicie na ulicy. Zawalone studia mgr. Wyjazd do Angli. Powrót do Polski. Fajny facet, ale po 3latach mnie zdradził. Wyjazd za granicę. Nowy facet, rozstanie, próba powrotu i WPADKA. Panika, strach, brak wsparcia i ABORCJA. Na koniec dał mi połowę kwoty i przywiózł ze szpitala. Z nami koniec. Niebawem kończę 30lat. Nigdy nie chciałam mieć dzieci, ale liczyłam, ze to się zmieni. Chyba jednak nie. Nie mam mieszkania (nawet na kredyt), ani kota, ani prawdziwych przyjaciol, oszczędności niewielkie, praca nieciekawa. Często spędzam urodziny samotnie, ale swietujac(zakupy,zabieg upiekszajacy, wyjazd) i życząc sobie miłości. Tym razem zyczę sobie z okazji urodzin smiertelnej choroby lub wypadku. Chciałabym oddać swoje życie/płodność/organy, tym którzy chcą żyć. To jest takie niesprawiedliwe, że akurat ja żyję, a ktoś inny walczy o swoje zdrowie. Na pewno nie targne sie na zycie, bo to nie mój klimat. Na co dzień zakładam maskę optymistycznej osoby. Uśmiech na twarz, unikanie tematów osobistych, ale innych wyslucham, zainteresuje się, chociaż mnie to nie obchodzi. W weekend cały dzień spędzam w łóżku. Na szczęście sport trzyma mnie przy życiu, rusze na trening i wracam do łóżka. Mam bałagan na 22metrach ( taki mój metraż za niecala połowę pensji, całe mieszkanie, nie pokój.). Smutno mi, ale mam wrażenie, ze jestem emocjonalnym masochista.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oto prawda. Mam prawie 30 lat. Był okres kiedy moja samoocena legła w gruzach. Wyszłam z tego nie bez pomocy. Od kilku lat mam faceta dla którego przeszłam ogromna metamorfozę psychiczna ze skutkiem pozytywnym dla mnie. Po prostu mi soe chciało bo on mnie do tego zmotywował. Moi rodzice rozwiedli sie bo ojciec nie potrafił wytrzymać przy jednej kobiecie. Przez to tez jakos moja samoocena padła. Byłam wtedy w wielu dojrzewania a jakos nikt nie kwapił sie rozmawiać ze mna na ten temat. Teraz w porównaniu z tamtym czasem jestem o wiele bardziej świadoma i pewna siebie. Lubię sie bardziej. Ojciec miał po drodze kilka kobiet w odstępie kilku lat. Kobieciarz i łajdak. Od zawsze wiedziałam ze jesli kogoś pokocham to całym sercem bo właściwie nie miałam z kim dzielić tego serca. W domu było roznie. Raz pieniądze były a raz było ich mniej, kontakt z matka i reszta rodziny w sumie średni. Jakos nigdy nie umiałam z nimi rozmawiać. O blachostkach owszem ale zeby soe otworzyć uczuciowo raczej nigdy. Było mi cieżko bo właściwie byłam sama ze wszystkim. Dziś mam dystans i wiem ze nie mam obowiązku kochać swoich rodziców. Mam swoje życie. Oddałam cała swoja miłość temu mężczyźnie który teraz śpi obok mnie i kiedy zaczęliśmy być ze sobą nie widziałam świata poza nim. Jasne sa momenty dobre i te gorsze. Bywa ze sie kłócimy okropnie jak to sie mowi włoska rodzina. Byłam zatwardziałą przeciwniczka zdrady, pogardzałam znajomymi którzy nie byli wierni. Nie wyobrażałam sobie ze ja kiedykolwiek mogłabym to zrobić. I stało sie. Zdradziłam. Nie wiem czy mam wyrzuty sumienia. Traktuje to tak jakby to sie nie wydarzyło. Jak jest dobrze miedzy nami to moze czasami myśle ze żałuje a koedy sie kłócimy to planuje kolejna zdradę... przez wiele lat myślałam o moim ojcu jak o człowieku który ma upośledzone funkcje emocjonalne i po prostu jest zwykłym chamem a dziś i dochodzę do wniosku ze jestem okropnie wyrafinowana i podobna do ojca bardziej niż ktokolwiek zdaje sobie z tego sprawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
świetny temat, podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaMmmm
Kobieta 25 lat od dwóch i pół roku po ślubie, mieszkamy pod Warszawą i tam pracujemy wynajmujemy mały dom ale chcemy wrócić w rodzinne strony bo źle się tam czujemy i odbiło się to na moim zdrowiu. Miałam nerwice, póki co można powiedzieć że pokonana bo od kilku miesięcy nie mam nawrótow choroby. Bardzo nieśmiała, zamknięta w sobie, nie mam żadnych własnych koleżanek tylko wyłącznie znajomi mojego męża a bardzo chciałabym mieć przyjaciół a nie wiem jak ich znaleźć. Skrycie marze o tym by mieć zawód w którym będę pewna siebie i odważna, np występować w filmach, reklamach, hostessa itp. Chciałabym tak dorabiac ale się wstydzę wysłać zgloszenie. A jestem bardzo szczupła mam fajną figurę i talię osy. Jestem nauczycielka w przedszkolu ale nie odnajduje się w tym. Mecze się i stresuje praca. Marzę o tym by być zdrowa by nerwica nigdy nie wróciła i bym wyłączył się z zaburzeń rytmu serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalaMmmm
Wyleczyla się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×