Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Po czym pierdzicie??

Polecane posty

To bezproblemowego dotrwania do konca dnia pracy. Potem smacznego obiadku i dlugiej drzemki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakos dzis moja glowa lepiej dziala, po zastosowaniu wczoraj i dzis odrdzewiacza do zadan specjalnych, czyli pepsi.. ;) To musi byc to.. Jak znam zycie, to pewnie spogladasz co chwila na zegar i wypatrujesz konca pracy. W sumie do dobrze, ze jestes zajety, bo szybciej leci czas. A tak bys przysypial. Szacun, ze mimo ok 4 godz snu, wciaz jestes produktywnym pracownikiem. Ja tez zaraz lece do obowiazkow. W tej chwili tylko domowych, potem innych..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak było jak mówisz :P Pierwsza połowa dnia zginęła mi nie wiem kiedy,bo byłem zajęty. Druga już trochę się wlekła, zwłaszcza jak siedziałem w biurze i szefostwo przyjechało i siedziało cały czas na miejscu :D Ale jakoś przeżyłem ;) Także teraz mogę odebrać moją w pełni zasłużoną drzemkę :P Autorki, pewnie się wyspałaś lepiej niż ostatnio, więc umysł inaczej pracuje :) Ja to się dziwię, że mój przy tej ilości snu w ogóle działa :D Bo faktycznie zmęczenia nie czuję wcale, jedynie z rana zaraz po przyjściu do pracy jestem jeszcze trochę skołowany i mam wrażenie jakbym miał za chwilę umrzeć... :D Ale wystarczy, że telefon zadzwoni, usłyszę klienta z zadaniem specjalnym do wykonania, to momentalnie jakby trzeźwieję i ruszam do boju ;) Najgorsze są zawsze tylko pierwsze minuty w pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieje, ze Wam fajnie wieczor mija.. Moj dzionek byl raczej pozytywny, natomiast wieczor troche mniej. Daje rade tak czy owak. A co u Was? Spicie?? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masakra... Drzemka miała być krótka, a wyszło jak zawsze :P Teraz się nie mogę pozbierać... Wszystko mnie boli od tego leżenia :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobry wieczor kochani, ja dzis caly dzien prawie w aucie spedzilam.. ale na szczescie jestem juz w wawce na ukochanej kanapie z pilocikiem w rece :P hihi.. a po tym wczorajszym grillu popierdywalam caly dzien tak ze ciagle musialam wietrzyc samochod :P od jutra powrot do dietki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko Wcześniej spać? :D Po tym jak się wyspałem niemalże na zapas + kręgosłup mam powyginany we wszystkie strony mam iść znowu spać? No way! :P Ehh i to jest właśnie to, co mnie wkurza w drzemkach - jak się przeholuje, to potem koło się niebezpiecznie zamyka, bo potem się w nocy nie śpi, przez co rano znowu jest dramat ze wstawaniem :P Może nie taki tragiczny jakby się olało zupełnie drzemkę, ale jednak pierwsze chwile są mało ciekawe - wręcz nienawidzi się siebie za to, że trzeba wstać :D Ja znów wciągnąłem na kolację kaszkę "Mleczny start"... Tak, ta od której prawdopodobnie ostatnio (choć 100% pewności nie mam że od tego) dziękowałem losowi, że singluję i śpię sam, bo potencjalna wybranka by się mogła nie obudzić (o ile by mnie z domu nie wywaliła) :D Póki co cisza, ale nie kraczę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Witamy :) Jak tam powrót do szarej rzeczywistości przebiegł? Mam nadzieję, że niezbyt boleśnie ;) Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że powroty bywają niefajne... Ale kwestia 2-3 dni max i wrócisz do rutyny. Grunt, że się zresetowałaś :) Haha biedny ten Twój współpasażer :D Powiem Wam w tajemnicy, że samochód to jedno z tych miejsc, w których boję się pierdnąć :P Raz że to małe, nierzadko zamknięte pomieszczenie i można się konkretnie odurzyć, bo stężenie jak na tak małą przestrzeń jest wręcz zabójcze... :o Jeszcze pół biedy jak to tylko swoje własne trzeba wdychać (bo jak wiadomo powszechnie swoje nigdy właścicielowi nie śmierdzą :P), ale pasażerowie mają przerąbane :D A dwa - jak się nie ma skórzanej tapicerki, tylko welur lub coś podobnego, to taki bączur potrafi wniknąć w fotel i później nie tak łatwo to wywietrzyć i przez kilka dni jest się zmuszonym wozić niewidzialnego, choć wyczuwalnego nosem pasażera na gapę :classic_cool: :P A po takim grillu i to jeszcze podlanym alkoholem, to już w ogóle wesoło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki Bogu podrozowalam sama wiec moglam sadzic w fotel ile wlezie hehehe.. Powiedzmy ze dotankowywalam gaz na biezaco :D Fakt, jadac z kims nawzdymanym mozna tylko ratowac sie biorac pomysl z filmy akcji i wyskoczyc z jadacego samochodu xD Ehhh powrot do szarej rzeczywistosci nie taki straszny, powiem Wam ze ja lubie byc sama, pare dni w ciaglym towarzystwie zmecylo mnie, kocham wracac do tego pustego mieszkania - mojej oazy spokoju :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haha to masz szczęście - nie musiałaś przynajmniej trzymać przez wiele godzin :D No i fakt, czasem aż żal, że jeszcze nie produkują takich instalacji gazowych do auta, która umożliwiałaby podpięcie siebie i pasażerów i zasilanie auta :P Nie dość, że towarzysze nie musieliby tego wdychać i marudzić, że śmierdzi, to jeszcze jaka oszczędność! :P To widzę, że masz podobnie jak ja :) Fajnie jest spędzić weekend z rodziną i nawet jak jest bardzo miło i żal wracać do tej szarej rzeczywistości, to i tak po wszystkim odczuwam takie wewnętrzne "Wreszcie spokój! Nikt nie kręci się stale po domu, nie gada" :D Ot taki introwertyk ze mnie :) Fajne towarzystwo jest super, ale czasem dobrze poprzebywać w samotności - to samo odczuwam po weekendzie właśnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie tak, ja lubie wychodzic do ludzi, lubie spotykac sie ze znajomymi, lubie podrozowac, pobyc z kims troche czasu ale zlota zasada zawsze aktualna: co za duzo to nie zdrowo ;) najbardziej jednAk uwielbiam wracac do domu i zawsze Przekraczajac prog mieszkania w glowie uklada mi sie tylko jedna mysl "home sweet home" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli też jesteś introwertyczką w pewnym stopniu ;) Zabawne jest to, że często ludzie słysząc introwertyk mylą go z kimś, kto ma fobię społeczną i w ogóle nie lubi przebywać z ludźmi... A ja właśnie mam tak, że lubię poprzebywać z fajnymi ludźmi, ale po czasie się męczę mimo wszystko i muszę trochę pobyć sam, by naładować akumulatory, przemyśleć różne rzeczy na spokojnie, odespać, wypuścić wszystkie powstrzymywane w towarzystwie bąki :D A potem mogę znowu iść do ludzi ;) Czyli typowy introwertyk, bez manii wyższości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wypuścić wszystkie powstrzymywane w towarzystwie bąki" :D :D :D umieram ale musze przyznac ze duzo w tym racji, nie raz marze aby juz opuscic towarzystwo kiedy mam bardziej wietrzny dzien i nareszcie sobie ulzyc hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No co? Samo życie :D Ja rzadko kiedy gdzieś wychodzę się spotkać z kimś w pubie czy jakimś innym zamkniętym miejscu publicznym... Ale jak już idę to zawsze mam jedno i to samo wspomnienie, czyli siedzi się kilka godzin pośród ludzi, pije jakieś tam piwko, które jest nieco gazowane. Po 2-4 godzinach (zależy ile się człowiek zasiedział i jak fajne było towarzystwo) wychodzi się na zewnątrz... A potem przez całą drogę odchodzą takie salwy, że tylko się oglądam czy nikt za mną nie idzie :P Jeszcze najlepiej jak się późno wraca, to na ulicach pustki, auta nie jeżdżą... Czasem to aż się echo niesie między budynkami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez jestem introwertyczka... Racja, ze fajnie czasem w samotnosci wypuscic powietrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bonczku, pamietaj, za zawsze ktos moze miec otwarte okna i cierpiec na bezsennosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no kocham Was ludzie! :D Nie dość, że stali bywalcy tego wątku to niemal sami introwertycy, to jeszcze równocześnie romantycy i mają podobne poczucie humoru, przynajmniej jeśli chodzi o bączkowe kwestie :P Autorko Mówi się trudno i pierdzi się dalej :D Ja na szczęście tego problemu nie mam, bo mieszkam na wysokim piętrze - jedyne co jestem w usłyszeć to jak któremuś z sąsiadów cichacz na balkonie nie wyjdzie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam na mysli kiedy pierdniesz sobie gdzies w drodze, wracajac do domu w nocy.. :) ;) Kurcze, jak to jest.. Masz caly dzien dobry humor, w koncu wiesz, ze zaczniesz dzialania, by ruszyc z miejsca, porozmawiasz z kims i znowu masz dola.. Ehh. Kochani prosze o kopa.. Albo wsparcie, sama juz nie wiem.. Chyba zwyczajnie powinnam sie wziac. I tyle. Moze los sam zdecyduje za mnie co do wyboru kraju.. Kurde, ta introwertyczna natura, to jednak czasem przeklenstwo jest.. Teraz juz nawet nie pierdze. A przydaloby sie.. Czy nie moga te klebiace sie mysli uleciec jak pierd.. ?? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyobraz sobie Outhtorko ze chcesz sie pozbyc mysli i nagle pryk - poszlo uszami - a wokolo rozlega sie total smordek xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałem to na myśli, tylko źle się wyraziłem... Po prostu chodziło mi o to, że nie wiem jak to jest słyszeć tego typu efekty specjalne, bo ja z racji tego, że mieszkam wysoko, to nie słyszę ;) x Co do ważnych wyborów życiowych, to niestety normalne, że niektóre spędzają nam sen z powiek i mimo, że wiemy, że w końcu i tak będzie trzeba dokonać wyboru, to wahamy się w nieskończoność, bo jednak strach przed złym wyborem bywa paraliżujący. Wydaje nam się, że odwlekanie w czasie coś zmieni, bo mając więcej czasu lepiej to przemyślimy. Owszem, przy takich decyzjach nie można działać impulsywnie, a czasem odczekanie sprawia, że pojawią się nowe okoliczności, które jakby ułatwiają naszą decyzję, bo jednoznacznie pokazują który wybór jest słuszny. Niestety rzadko kiedy życie idzie nam tak na rękę i tak maksymalnie upraszcza wybory... No chyba, że po prostu idziemy na skróty i prześpimy możliwość wyboru jaką mamy przez zbyt długie odwlekanie podjęcia decyzji - wtedy może i wybór się upraszcza, bo zostaje nam już tylko jedna opcja, ale nigdy nie wiadomo, czy jest to właśnie ta lepsza opcja i czy nie pojawią się jakieś wyrzuty sumienia, że nie rzuciliśmy się na głęboką wodę rezygnując jednocześnie z wielkiego sukcesu :o Najgorsze, że nie ma na to jednej recepty. Jedno jest pewne - większe ryzyko zawsze wiąże się z tym, że w razie niepowodzenia upadek będzie bardziej bolał i trudniej się będzie z niego pozbierać. Z drugiej strony - w razie sukcesu satysfakcja będzie bezcenna. Do odważnych świat należy w końcu, prawda? ;) Wiem, Ameryki nie odkryłem tą krótką analizą sytuacji. No ale żeby Cię jednak zmotywować, to powiem tak... Wydaje mi się, że wystarczająco czasu już poświeciłaś na rozmyślaniu nad tym zagadnieniem i raczej małe szanse, że pojawią się jakieś nowe pomysły, które przeważą szalę w którąś stronę. A im dłużej będziesz zwlekać, tym bardziej się będziesz nakręcać i większe wątpliwości będziesz miała... A im bliżej deadline'u podjęcia decyzji, tym więcej nerwów będzie Ci towarzyszyć. Dlatego pomyśl, że im szybciej podejmiesz decyzję i zaczniesz działać, tym szybciej będziesz to miała za sobą i będziesz mogła odetchnąć ;) Tak wiem, łatwo mówić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze to by byl dopiero problem! :D wyobraz sobie ze wstrzymujesz pryk iecie uszami i glowa robi sie wieksza policzka sie nadymaja... :D ale mam wyobraznie hahahahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×