Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Źle mi się potoczyło życie towarzyskie. Bardzo długi temat.

Polecane posty

Gość gość

Przez wiele lat odrzucałem wiele znajomości z wieloma ludźmi, czego zacząłem dużo później żałować. Trzymałem się tylko najbliższych osób a i ich nie doceniałem. Jak była szkoła to zawsze trzymałem się swoich paczek, potem poszedłem na studia i mimo, że paczka z liceum wciąż jakoś ledwo "żyje" to wiadomo, że nie jest to to samo co dawniej. Kumple znaleźli sobie nowe paczki, a ja na studiach inżynierskich nie odnalazłem kompletnie jakiejś bratniej duszy. Owszem, było trochę fajnych osób, ale to nie to. Z nikim nie umiałem nawiązać dłuższej znajomości. Od tamtego czasu naprawdę zacząłem tęsknić za dawnymi, beztroskimi latami, a te znajomości, które zostały naprawdę doceniać i pielęgnować, nawet starać się odbudować stare kontakty. O nowe znajomości, które pojawiły się przez ostatnie lata, również dbałem i staram się dbać. Niestety znajomych bardziej ciągnie do swoich nowych środowisk, nawet mimo tego że mnie lubią. Ok, w końcu ich nie zmuszę. I chyba najważniejsza sprawa: miłość, a właściwie jej brak. Można powiedzieć, że byłem z kimś, ale to było w sumie naprawdę krótko i nie zdążyło się na dobre rozwinąć a już wszystko szlag trafił. Z jednej strony ja nawaliłem nieraz zachowując się jak totalny bezmózg, ale zawsze starałem się to naprawić. Mówię to od razu, aby nie wyglądało to tak, że "ja cacy, a ona beee". Z drugiej strony ona żyła w wyimaginowanym świecie szukając księcia z bajki, który będzie ją traktować jak księżniczkę (i tak też się zachowywała, ciągle potrzebowała nowych wrażeń czego ja nie umiałem jej zapewnić). Początkowe dodanie skrzydeł przerodziło się w nagłe wyrwanie owych skrzydeł i wylądowanie ryjem prosto w gruz [Boziu, jak to wyszło filozoficznie!]. Tak bardziej realnie, na początku była mną zachwycona a potem rozczarowana uważając, że brak mi empatii itd. Do tego potrafiła wykłócać się niemal o wszystko tylko dlatego, że miałem swoje zdanie i nie chciałem się podporządkować. Taki apodyktyczny charakter. Tęsknię mimo to za tamtymi bliskimi chwilami, ciągle mnie ciekawi co u niej i przykro mi, że ona jest dla mnie kimś kto dał mi przez chwilę tyle radości w życiu a ja dla niej najprawdopodobniej kolejnym nieudanym związkiem, którym nie ma co sobie w ogóle zawracać głowy i do tego wracać. Nie będę ukrywał, nie skonsumowaliśmy naszej znajomości, z resztą wtedy nawet nie chciałbym, bo myślałem, że trochę ze sobą pobędziemy i na tyle do siebie przywykniemy, że to razem zrobimy. Byłby to mój pierwszy raz, ale cóż muszę dalej żyć z tym ogromnym dla mnie kompleksem mając k@r#a już 23 lata. :/ Seks nie jest najważniejszy w życiu, ale jest [tak mi się wydaje] cudownym dopełnieniem miłości dwóch osób, ale hormony robią swoje i brak pewnych rzeczy potrafi zdestabilizować życie i własne ego. O tyle było dla mnie naprawdę dziwne, że wszyscy, łącznie z moimi współlokatorkami, mi po tym wszystkim mówili, że ona faktycznie była jakaś szurnięta i dobrze, że się z nią już nie męczę, bo szkoda żebym się na kogoś takiego marnował. Ja jednak wciąż nie potrafię chyba w to do końca uwierzyć. A jak wygląda to teraz? Od lutego mam ukończony I stopień studiów posiadając tytuł inżyniera [jeeeeeejjjj]. Zaraz potem zacząłem magistra, ale na zupełnie innym kierunku. Niestety okazał się dla mnie kompletną porażką i nie potrafiłem sobie z niczym poradzić. Po 1,5 miesiącu rzuciłem, bo wiedziałem, że to jednak kompletnie nie dla mnie. Od tamtej pory chodzę do psychoterapeuty. Terapie naprawdę pomagają. Od kilku dni w końcu pracuję [wcześniej miałem sporo do załatwiania po urzędzie pracy, dofinansowanie i te sprawy]. Praca może bardzo ciężka nie jest, ale cholernie odpowiedzialna, no i za najniższą krajową, ale nie mam co narzekać na wysokość płacy, w końcu jestem młody i bez większego, oficjalnego doświadczenia zawodowego. To cholernie smutne, że inni moi rówieśnicy mają normalne życie socjalne, miłości i fajne wspomnienia, a ja odrzucając przez wiele lat innych ludzi zbyt późno dostrzegłem ich wartość zostając prawie sam. Najgorsze jest to, że jestem na takim etapie życia, że chyba powinien zdarzyć się cud, abym i ja zaznał takiego normalnego życia towarzyskiego. Jak już pisałem staram się dbać o to co jeszcze mi ledwo coś tam zostało, ale bez jakichś rewelacji. Nie mam już perspektyw, aby poznać innych młodych ludzi, bo takich poznaje się poprzez innych znajomych i w szkołach, uczelniach itp. a w mojej pracy pracuję z samymi facetami w sile wieku i starszymi. Wyjście samemu na imprezę? Taa, znacie kogoś kto chodzi sam i świetnie, bez skrępowania się bawi? :/ Poznanie miłości na przez internet na portalu randkowym? Nieee, już to przerabiałem i okazało się dla mnie totalną porażką. Wiem, wiem. P!3rd0lę o jakichś smętach i na wszystko narzekam wychodząc na totalnego frajera. Tak. Pewnie to i przejściowy przygnębiający humor, ale nie zmienia to faktu, że nie jestem raczej szczęśliwy w swoim życiu. Doceniam to co mam, ale brak w nim tych takich zwykłych rzeczy. Do tego wciąż mam w głowie złe wspomnienia kiedy to wiele razy byłem pośmiewiskiem przez co mam dziś kompleksy. Na terapii doszliśmy do wniosku z czego wzięła się moja niska samoocena i wrażenie bycia wszędzie problemem - od najwcześniejszych lat dziecięcych kiedy to rodzice będąc w separacji ciągle toczyli ostrą wojnę. Mniejsza o to... Obecnie moje dni wyglądają tak, że idę z samiutkiego rana do pracy, potem zmęczony i bez energii na nic wracam do mieszkania, gdzie spędzam resztę dnia. Nieraz pogadam ze współlokatorką i jej chłopakiem, ale to wciąż mało. Taka rutyna daje mi wrażenie, że teraz to już faktycznie nie ma szans by coś się zmieniło. I tu koniec tego wypracowania, gratuluję cierpliwości jeśli dotarłeś/aś do końca. Przydałoby się pewnie jakieś pytanie na koniec, prawda? Nawet nie wiem o co zapytać... Czy mimo takiej sytuacji, słabnącej determinacji do zmiany [w końcu nic się nie zmienia to i chęci maleją] jest szansa na to, aby odwrócić tą złą passę? Czy przekroczenie pewnego wieku i nieuporządkowanie spraw socjalnych równe jest przegraniu życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przekroczenie pewnego wieku? majac 23 lata? :D chlopie, SERIO? ja mam 31 i wyjechalam sama do innego kraju i jakos znalazlam sobie znajomych - kluczem jest to, ze trzeba chciec, bo z nieba Ci nie spadna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rób masę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz współlokatorkę i jej chłopaka - moze organizujcie czasem jakieś spotkania towarzyskie u was, oni zaprosza znajomych, potem wyjdziecie sobie gdzieś, Poznasz kogoś? Co jakis czas moze bedą sie pojawiać nowe osoby i jakoś pójdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@gość dziś To właśnie przez współlokatorkę poznałem tą dziewczynę, ale i ona przestała utrzymywać z nią kontakt. Z resztą współlokatorka jak sama mi wyznała przestała mieć kontakt z większością osób, bo zwyczajnie się na nich zawiodła. Okazali się w większości fałszywymi ludźmi żerującymi na jej dobrym sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 29 lat xd
@gość dziś Dłużej się w dupę jebaną nie dało . Ja pierdziel myślałem , że padnę po tych twoich wypocinach jestem bardziej zmęczony, niż po cały dniu . Powiem ci jedno, jesteś młody wszystko przed tobą i to nie zła passa tak sprawia, że ty masz aktulanie tak jak masz w życiu, lecz twoje podejście. Nie rozumiem dlaczego wam wszystkim się wydaje, że ktoś jak ma kogoś lub jest w związku małżeńskim to musi być Happy . Tak samo jak bogaci, to że mają kupę szmalu nie znaczy,że są bardzie szczęśliwi, niż ci co jej nie maja. Wszystko jest osobistą kwestią każdego z nas i nikomu nic do tego, co on robi i jak najważniejsze to być w pełni usatysfakcjonowanym z tego co się ma, robi i do czego się dąży w życiu a nie zazdroszczenie innym, bo oni mają to czego ja nie mam (dziewczyna xD) . Powiem, ci tak ja mam prawie 30 lat i nie mam dziewczyny, ale to nie oznacza, że jestem smutny, czy nie zadowalany z obecnej sytuacji, bo czegoś tam nie mam. Mam inne sprawy na głowie, zajawki i jest mi z tym dobrze i po co mi dziewczyna, która będzie mi włazić na głowę, pisać dlaczego nie odpisuje od razu, gadać jakieś duperele, pierdzielić o wujku Romanie, który kupił sobie Ville w Hiszpani, czy cokolwiek innego. Dziewczyna to kłopot , a ja jak bym chciał, mieć kłopot to bym se świnie kupił, a nie baby szukał . Jedyne dla czego można mieć kobietę to cycki, dupa, cipa, rezsta to shit . Znajdz sobię jakieś zajęcie pasję i od razu życie stanie się piękniejsze, a Babsztyl sam przyjdzie . Taki life :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@29 lat xd dziś Wiem, że żal czytać moje farmazony, ale pisząc to miałem chwilowego mega doła. Mi by się pewnie nie chciało czytać czyjegoś tak długiego tematu, więc szacun dla Was. ;) Co do Ciebie to zawsze mnie bawiło tego typu podejście. Zazdroszczę takiego totalnego wywalenia na tą sprawę. Ja tak niestety nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@dziś Co do farmazonów, to nie do końca są tym czym, są, ja zawszę byłem zaciekawiony, tym co mają, do powiedziania inni o sobie, na inne tematy, więc dlatego staram się czytać od A do Z, ale nie zawszę, się da. A co do wyjebania, to nie zawszę, tak miałem ale być może to kwestia doświadczeń, wieku, tego że wiem jak to wszystko działa i kiedyś, tak jak ty się przejmowałem , tymi wszystkimi duperelami i innymi dyrdymałami, a teraz mam inne sprawy na głowie, staram się wyeliminować, monotonie z mojego codziennego życia, zajmować, się czymś, co sprawia mi radość i nie przejmować, się tym, że ktoś coś ma a ja nie (dziewczyna ) i od razu załamywać, bo to tylko może zdołować, nic więcej. Tak więc Głowa do Góry i nie przejmuj się tym, bo to niczego nie zmieni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×