Czy ten staż ma jakiś sens?

Witam! Dostałam się na staż, podczas którego szefowa ma gdzieś moje prawa i nie respektuje tego, że nie powinnam w pracy zostawać sama, a tym bardziej na zmiany 12-godzinne i nocne. Porównuje mnie z pracownikami, którzy są w zawodzie po kilka lat i wymaga, że będę wszystko robiła sprawnie i bezproblemowo jak oni. Robię błędy, dużo rzeczy nie wiem i nie wynika to z braku moich chęci, a z braku doświadczenia. Praca mnie strasznie stresuje, jadę na tabletkach uspokajających, staram się, a i tak każda pomyłka kończy się tym, że ona mi grodzi karami finansowymi chociaż jestem na stażu i płaci mi urząd.... Każda próba rozmowy kończy się jej racjami, a próby jakiegoś załagodzenia tego wszystkiego są ignorowane. Ona jest po prostu łasa na kasę i ma kompletnie gdzieś, że to wszystko dzieje się moim kosztem i to ja wiecznie obrywam od wkurzonych klientów! Już dawno bym odeszła, ale próby szukania pracy kończą się fiaskiem, a ja jestem w kropce. Sama chyba nie potrafię sobie pomóc i czuję się psychicznie wykończona... Chętnie przeczytam co myślicie na ten temat.

Jezeli rozowa nic nie daje, to rob tylko to, co musisz i odczekaj do konca. Nie moze byc tak, ze zaliczasz dzien pracy na tabletkach.

Robię to co muszę, bo chęci do pracy już straciłam. Szefowa uważa, że chyba ta praca to dla mnie dar od Boga. Jak zrobię błąd są groźby, jak wszystko sprawdzam jest pretensja, że pracuję wolno. Na dokładkę mam awantury od klientów, więc bez tabletek się nie obejdzie. ..

jaka to praca ?