Pytanie do zon i mężów czy mowicie partnerowi na co macie ochote w seksie???

Ostatnio ogladalam jakies katolickie wyklady ma temat seksu i zycia w malzenstwie. Facet ktory to organizowal prowadzil poradnie malzenska. Mowil ze malzenstwa nie mowia sobie o takich rzeczach. Podal przyklad kobiety ktora bala sie powiedzjec mezowi ze on smierdzi i to jej nir pasuje w lozku. Czy wy tez tak macie? Czy tylko tacy radykalni katolicy?

My mówimy sobie o wszystkim co nam pasuje a co nie. Dzięki temu mamy udane zycie seksualne.

Oczywiście, że tak na tym polega udany związek, na szczerości i otwartości na swoje potrzeby.

Kobietom nie wypada mówić takich wstydliwych rzeczy :-O

Mąż nie ma z tym problemów, ja się czasem blokuje.

Oczywiście, że mówię mężowi, co mi nie odpowiada, a co mnie podnieca. On na początku miał lekkie opory, żeby tak otwarcie mówić o swoich oczekiwaniach i potrzebach. Ale dość szybko przemógł się i nasz związek jest bardzo udany na wszystkich płaszczyznach.

lubię jak kobieta w trakcie seksu oddaje na mnie mocz. Robimy to oczywiście w wannie. Zawsze miałem duże opory aby zdradzić ten fetysz swojej partnerce i różnie bywało z akceptacją. Czasami wykorzystałem do tego jakieś przypadkowe okazję - np. gdy moja obecna partnerka w trakcie kąpieli w wannie powiedziała, że musi wyjść siusiu powiedziałem siusiaj tutaj. Udało się ją namówić a potem sama zauważyła jak mnie to podnieciło. W przypadku niektórych nietypowych fetyszy trochę trwa aby uzyskać do tego akceptację partnerki.