Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PytającaPytająca

Motywacja do posiadania dziecka

Polecane posty

Witajcie. Mam do Was drogie forumowiczki pytanie z rodzaju egzystnencjonalnych. Od razu zaznaczam, że nie jest moim zamiarem piętnowanie tu kogokolwiek, chciałam poznać Waszą opinię. Obracam się raczej wśród dobrze (a nawet bardzo dobrze) wykształconych osób (mgr, dr, pochodzące z ambitnych środowisk), tych co głowę mają raczej do myślenia, a nie po to aby deszcz im do tułowia nie napadał ;P obserwuję na przestrzeni kilku lat ich motywacje do posiadania dzieci. Odnoszę przykre wrażenie, że większość z nich napadła nagle jakaś obsesja posiadania potomka, ale taka niezdrowa. Przesłaniająca niemal myślenie. Widzę jak dzieci się rodzą, jak rosną.. i kurcze, na ogół ci ludzie się "sypią" we wszystkich wymiarach. Mam nadzieję, że czujecie co mam na myśli. Nie chodzi mi o brak czasu, zmęczenie itd (to zrozumiałe...). Natomiast kompletnie przestaje im zależeć na sobie (ona+on, jest już tylko relacja w trójkącie z dzieckiem lub też dziećmi). Czy u Was też to tak wyglądało? Czy starając się o dziecko miałyście/mieliście w głowie tylko obraz słodkiego malucha, czy była u Was ta świadomość, że ten bobas to tylko krótki fragment życia, powiedzmy 2 lata. Że później będą problemy w szkole, bunt, czy nawet czasem jakieś zatargi z prawem, czasem nieprzewidziana ciężka choroba. Czy byliście tego wszystkiego świadomi? Odnoszę trochę wrażenie, że ludzie nie do końca świadomie decydują się na krok rodzicielstwa: bo presja rodziny, otoczenia, bo wypada, bo zegar biologiczny. Decydują się na dziecko, mając w głowie obraz bobasa w wózku, a przecież to nie tak! Później zostają z niczym, bo dziecko już nie potrzebuje tak bardzo mamusiowania, w końcu opuszcza dom, okazuje się że małżeństwa też już nie ma, bo skupieni tylko na dziecku/dzieciach oddalili się od siebie... i na koniec: czy uważacie, że naprawdę było warto? Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mam żadnej motywacji do posiadania dziecka,serio,nie dla mnie to.Widzę po moich znajomych,że oni te swoje dzieci to hodują a nie wychowują,przykre to.Jacyś tacy zarobieni,zaganiani,wiecznie bez kasy,znerwicowani i z problemami.Połowa z nich nie powinna w ogóle być rodzicami,po co im dzieci?Nie wiem,chyba dla przedłużenia gatunku albo z nudów.Nie ma co robić to zrobimy sobie dziecko.A dziecko to nie rzecz,nie zabawka.Reasumując uważam,że nie warto pakować się w rodzicielstwo,szczególnie jeśli się tego nie czuje.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie miala motywacji ,byla wpadka:D cudowna wpadka ktora dala mi kopa do zycia,mam wspaniala prawie 4 letnia corke i uwazam ze jestem szczesliwa,mam prace,wciaz kochamy sie z m i nic mi wiecej do szczescia nie trzeba,ale kazdy przypadek jest inny:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość softfragrances
Ja urodziłam bo mąż chciał. I tak naprawdę nie zajmowałam się tymi słodkimi bobasami. Dopiero jak poszli do przedszkola, to zaczęłam zwracać na nich większą uwagę. Nie siedziałam w domu z nimi, pracowałam. Teraz się cieszę, że ich mam. Ale nigdy nie byli dla mnie najważniejsi. Mój mąż jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dzis chyba musze powiedziec ze sie nabrałam. Nabrałam na te piekne obrazki emanujace zewszad. Teraz tylko biegam. Codzienny kurevski maraton miedzy praca, lekarzami (choc dziecko nie z tych bardzo chorowitych), znakupami, milionem innych miejsc (urzedy, place zabaw). Do tego kazdy ma cos do powiedzenia w kwestii wychowania, kramienia, zabaw, itd. Maz pomaga, bardzo nawet. Ale co z tego jak tez pada na ryj. Oboje zmęczeni. Weekend nie jest odpoczynkiem, bo wtedy nawet na wycieczce trzeba gonic, a to do toalety, a to po cos do picia, a to k***a komar ugryzl. Wieczny ryk, gile. Ciagle kasa plynie, choc zarabiamy dobrze. Zawsze quiz czy isc do fryzjera gdzie zostawię 300 zl czy za te pieniadze nie powinnam dziecku nowych butow kupić, bo obecne juz pozdzierane. I wszyscy gotowi oceniac moje wybory. Inni rodzice dookola tez zaszczuci przez codziennosc. Wazny temat poruszyla autorka. Ja sie nabralam ze bedzie pieknie, trudno ale pieknie. Tymczasem jest cholerniee trudno, gdzies tam przeblyskuje piekno, ale to za malo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieci to sens życia super ze je mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Host
Ktoś już wyjaśniał tę kwestię,że za dzieckiem trzeba po prostu nadążyć,za jego rozwojem potrzebami i także za tym że za te 20 lat po prostu się wyprowadzi.Trzeba to ogarniać na bierząco,dziecko rozwija się dynamicznie,a związek musi być STAŁY .Stały związek to doskonale oparcie dla dziecka,ale ludzie często wybierają lenistwo,zabawę,wyłączają myślenie i nie dbają już o żonę ,męża ani siebie.Dba sie tylko o dziecko(w cydzysłowiu) ,bo zaspokajanie przyziemnych potrzeba to tylko pozorne dbanie,a bardziej dawanie sobie radości z dawania,ale dziecko widzi że związek się sypie i rodzina się sypie i potem w wieku nastu lat widać juz czarne na białym że to wszystko jest ułuda i zabawa,a dziecko poszło swoją ścieżką i ma was gdzieś,bo jesteście niestabilni emocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnue byloby zeby mamy ktore pisza "dziecko to sens zycia" i inne takie powiedzonka, rozwinely swoja wypowiedz. To nie jest atak, ale z takiej odpowiedzi nic nie wynika. Autorka pyta czy macierzynstwo was nie przeroslo i czy bylyscie swiadome jak to bedzie. A "dziecko to sens zycia" to nie odpowiedz, z calym szacunkiem. Pewnie dla wielu kobiet, ktore posiadanie dziecka sobie inaczej wyobrazaly, tez to dziecko jest sensem zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie,sens życia to jakieś ogólne pojęcie,przecież dzieci sie rodzą jak jesteśmy już w wieku produkcyjnym,to rozumiem,że przez 20 -30 żyłyście bez sensu życia??ciekawe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz bo to jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje. Dla mnie też dzieci są wszystkim, mój mąż też, są tak samo ważni ale wiadomo że dzieci wymagają dużo więcej troski. Dawniej moje życie było poprostu inne, praca, imprezy, znajomi, z mężem udzielaliśmy się towarzysko, nadeszła chęć posiadania dzieci, człowiek zmienia swoje priorytety i nic nadzwyczajnego w tym nie ma. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez dzieci, kocham, kocham, kocham nad życie!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś super:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo to jest tak. Nie ma znaczenia wykształcenie lecz świadomość emocjonalna, pewna dojrzałość, zdolność przewidywaniA. Decydując się na pierwsze dziecko byłam świadomA tego szczęścia i obowiązku, odpowiedzialności. Decydując się na drugie dziecko byłam świadomA nie tylko powyższych ale też tego co czeka mnie dalej, bo starsze dziecko miało 14 lat gdy urodziło się młodsze. Może ten ogrom obowiązków nigdy nie był mi straszny gdyż jako nastolatka opiekowałam się babcią, osobą leżącą, było mycie, karmienie, zmiana pieluch, tłumaczenia kim dla siebie jesteśmy bo i jeszcze demencja starcza doszła. Dzieci też wychowuje, nie hoduje, bo zależy mi żeby były dobrymi ludźmi, kulturalnymi, empatycznymi, ale też asertywnymi, wytrwałymi. Moje dzieci to takie moje świadectwo mojej osoby, przedłużenie genów, choć to inne odrębne jednostki/dusze, mające prawo do własnych błędów, potrzeb. Wychowuję ich dla ich samych, dla świata, zgodnie z naturą , nie zaś egoistycznie dla siebie. Nie są mi kulą u nogi, że tylko tablet i basen im zapewniam. Jest dużo rozmów, tłumaczeń. Kocham je, dlatego czerpię te słodkie i te mniej słodkie chwile, ogarniam po prostu, choć i ja jako człowiek mam czasem ochotę zaszyć się w lesie, z dala od świata. Jednak macierzyństwo, bycie matką, posiadanie i wychowywanie na codzień dzieci nigdy mnie nie rozczarowało, jakoś intuicyjnie wiedziałam, że to nie będzie jak w reklamie czy serialu. Dzieci to sens życia, lecz nie jedyny, dzieci są dopełnieniem szczęścia jeśli patrzymy na rzeczywistość trzeźwo a nie poprzez wzór rodem z filmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie dzieci są najważniejsze, na równi z mężem. Zawsze pragnęłam mieć dzieci, od małego tak właśnie sobie swoją przyszłość wyobrażałam. Na różnym etapie są różnie problemy, najpierw nieprzespane noce, potem bunt itd. Wiem, że dzieci się kiedyś wyprowadzą, i co z tego, żyłam z mężem przed dziećmi, będę żyć jak wyjadą. To samo moi rodzice. Jak wyprowadziłyśmy się z siostrą to zaczęli mieć inne wspólne zainteresowania, podróże, tenis, rowery. Ale ja miałam dobry przykład z góry, więc absolutnie nie przeraża mnie bycie non stop z samym mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do osób które mówią: Po co wam dzieci? I tak kiedyś odejdą i założą swoje rodziny. To nie lepiej ich nie mieć niż oddać im tyle lat żeby sobie poszli i was zostawili? X Odpowiem: Po co się malujecie? I tak kiedyś będziecie stare pomarszczone i makijaż nic wam nie da, to nie lepiej wcale się nie malować niż tracić tyle czasu na tapetowanie się skoro i tak będziecie brzydkie i wiotkie na twarzy? X Po co żyjecie? I tak kiedyś umrzecie, to nie lepiej już położyć się w trumnie i czekać na śmierć, przecież i tak kostucha po was przyjdzie? X Rozumiecie? Wszystko robimy w życiu etapowo, wszystko ma swój czas, malujemy się wtedy kiedy sprawia nam to frajdę i dodaje urody, wiary w siebie bez znaczenia, że po kilkudziesięciu latach wszystkie będziemy wyglądały tak samo, jak babuleńki. Jest czas na makijaż i jest na starość. Jest czas na życie, jest czas na umieranie, dlatego z yjemy, bawimy się, śmiejemy, bo teraz ten czas, a na trumnę nadejdzie odpowiedni moment. Jest czas na dzieci, mamy je, kochamy, otaczamy troską, spełniamy się jako opiekunowie, pedagodzy, mamy komu dać pokłady swojej miłości, czułości, mądrości, bo gdy są małe, niedorosłe jest na to czas. Kształtujemy takie jednostki i potem to one kształtują kolejne. I dlatego właśnie warto mieć m.in.dzieci, żeby przybić sobie piątkę i rzec do lustra "dobra robota" lub po to by dalej je wspierać jeśli pogubiły się i wskazywać im drogę, ale dawać wędkę nie zaś rybkę. Jest czas na pracochłonne wychowywanie, na wsparcie a potem na np.luźne spotkania z nimi, herbatki, grile w gronie wnuków, prawnuków. Nie po to by miał kto szklankę wody podać lecz po to by uściskać np w dzień urodzin, miło co nie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×