Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kiedy rodzina wyolbrzymia swoje problemy a ja muszę sobie z podobnymi radzić ...

Polecane posty

Gość gość

gość dziś [23:12] sama i dla nich to jest normalne . Mam już dosyć .. Ciocia mojego męża mówi jak jej córka ciężko pracuje , ma dzieci i pełno pracy w szkole , jej maż jest dobrze ustawiony , bardzo dużo zarabia i ciotka powtarza cały czas jak to M .ma ciężko i ona jej musi obiadki wozić bo córeczce musi pomóc i dziećmi się zajać . Za to do mnie mówi : no jak to musisz sobie sama radzić , ja też sobie radziłam przecież . Teraz mamy dużo spraw na głowie , zmiana pracy itp. i nie ma czasu żeby odwiedzić ich to już afera jest bo już długo nie przyjeżdżamy podczas gdy oni nie byli w odwiedzinach już długo u nas i jakoś wszystko jest dobrze . Krytykują nasze wybory , meble , mieszkanie , pracy już mi szukają ( oczywiście na kasie w sklepie otwartym nawet w niedziele bo jakże by inaczej , zawsze musze mieć najgorszą ) , jak czasem nie mamy kasy to jesteśmy niezaradni i w ogóle . Za to w swoje dzieci i wnuki kasę walą , tam córunia przemęczać się nie może , dziecko babcia przypilnuje bo córeczka z dzieckiem na zakupach będzie się męczyła , obiadki pod nos podstawi bo ona ma dziecko małe i nie ma czasu gotować ale jak ja chodziłam do pracy i miałam dziecko w żłobku i wydało się że nie mam czasu codziennie gotować to wyjechała z tekstem że powinnam dzień wcześniej gotować obiad bo jak to może być żeby mąż obiadu nie dostał ciepłego po pracy . Wracałam wtedy tylko godzine wcześniej z 2 latkiem i po powrocie padałam na pysk . Nie mam nikogo do pomocy , od 3 lat nikt mi się dzieckiem nie zajął z rodziny . Jak to możliwe , mam już dosyć , zastanawiam się czy nie zaczać się odzywać albo nawet czasem odszczeknąć boję się , że się obrażą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic mnie to nie obchodzi. Piszesz tak prostacko, zawistnie, zjadliwie, tendencyjnie, że trudno traktować cię poważnie. Ciekawe czy gdyby tobie ktoś pomagał, uznałabyś za słuszne mówienie że jesteś "córunia" i masz coś "podstawiane pod nos".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie - po kiego czorta tracisz czas na spotkania z ludźmi, których nie lubisz - i to najwyraźniej z wzajemnością? Ludzie, czy wy nie macie żadnego życia towarzyskiego poza spotkaniami z toksyczną rodziną? naprawdę? żadnych przyjaciół , znajomych, pasji, zainteresowań, fajnego sposobu na spędzanie czasu wolnego? nic, tylko wożenie się po durnych ciotkach i zarozumiałych kuzynkach? I jeszcze ten przeraźliwy strach "bo się obrażą"... niech się obrażają - chwała panu, normalny średniorozgarnięty człowiek miałby to gdzieś, a wręcz był zachwycony że ma tępych prostaków z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem zjadliwa , to jednak rodzina . Nie rozumiem tylko jak można mieć tak odmienne zdanie bo męczy mnie to już coraz gorzej . Nie chodzi mi o to że ktoś ma lepiej tylko o sam fakt . Ona musi pomoc córce bo ona ma dziecko i nie ma czasu na gotowanie obiadów codziennie , w opiece nad dzieckiem też ale ja jestem zła bo codziennie obiadów nie robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tego nie kumam, plują a ty udajesz że deszcz pada... boisz się że ich urazisz i z tego powodu pozwalasz ciotce paplać co ślina na język przyniesie, i wysłuchujesz tego pokornie sama się czując urażona. Nie widzisz tu nic niewłaściwego? Ciotka ma córkę którą kocha, dba o nią, chucha i dmucha tak jak jej się podoba, jej święte prawo. Nie rozumiem przyprowadzania kogoś takiego do swojego mieszkania, pokazywania tych nowych mebli, zwierzania się z problemów finansowych czy planów zawodowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od takich ludzi należy się odciąć. Co z tegoże rodzina?! Po co tracić energię takie chore gierki? Spotykam się tylko z tymi, których lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż, ja akurat rozumiem. Mam takich teściów. Mają córkę i syna. Zupełnie inaczej trakturą swoje dzieci, w związku z czym mój mąż ma straszne problemy z samoakceptacją. Nigdy nie został w żaden sposób doceniony przez własnego ojca. Jego ojciec potrafi męża córki chwalić, a własnego syna ma w d***e. Tylko córce we wszystkim pomagają, opiekowali się dzieckiem przez rok (bo przecież tak ciężko znaleźć dobrą nianię). Nam nie pomogli nigdy, a jak ich ostatnio poprosiliśmy o opiekę nad kotem (chcieliśmy wyjechać na urlop (pierwsza w życiu prośba), to się nie zgodzili, bo nie mogą ogródka zostawić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jak w tym kawale Jak tam córka? Ooo bardzo dobrze trafiła, mąż wszystko zrobi, posprzata, ugotuje, dzieckiem się zajmie. A jak syn? Ooo ten biedak źle trafił, wszystko musi sam robić -gotować, sprzątać, dzieckiem się zająć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×