UWAGA, podaję najprostszy sposób na utratę wagi

1. Jeść RAZ dziennie do oporu, wszystko, co się chce. Zupa + normalne drugie danie (smażone czy gotowane, głęboka panierka, ziemniaczki, makaron, tluste mięso, ser, surówki z majonezem- zero ograniczeń) + deser (kawałek ciasta czy lody czy owoce- co kto woli). Żadnego liczenia kalorii. Najlepiej zjeść miedzy południem a godziną 15. Do syta, aż bokami będzie wychodziło. 2. Piec razy w tygodniu szybkim marszem przejść przynajmniej 7 km. W weekendy lekko odpuścić, wystarczy 3 km. Efekty u mnie: Po tygodniu waga spadła przy wzroście 170 z 61 kg do 55.8. Mało tego! Nie chodzę głodna, organizm sie przyzwyczaił juz drugiego dnia. Teraz choćby mi ktoś miliony dawał, nie wcisnę w siebie więcej niż ten jeden posiłek do syta dziennie. Piszę to, żebyście raz a dobrze zrozumieli, ze diety to bajki.

Tylko żeby była jasność, czym jest szybki marsz. To tak, jakbyście spieszyli sie na ostatni pociąg, podczas takiego marszu całe ciało pracuje. Zapomnijcie o bieganiu. Bez sensu. Chyba ze lubicie odkurzać spaliny. Jednym słowem- utrzymać należy najszybsze możliwe dla chodu tempo.

Co z tego jak spadła ci sama woda, tłuszcz jak był tak jest

Mylisz się. Podczas takiego mega szybkiego marszu napinają się mięśnie całego ciała. Na brzuchu mam juz prawie zero tłuszczu, a był tam niezły fałdek. Ale ja przekonywać nie będę. Płaćcie za siłownie dalej, albo durnym lewandowskim za kasety.

Trzeba jesc mniej a kilka razy dziennie wtedy pobudza sie metabolizm, u ciebie wystapi efekt jojo.

Cwaniaku 84, nie czytałam wyników badań, o których wspominasz. Zrobiłam cos, co podpowiadała intuicja. Moja babka opowiadała, że w czasach jej młodości nikt kto ciężko pracowal nie jadal częściej niż raz dziennie, a slowo "śniadanie" nie istniało. Babcia ma prawie 80 lat, nie bierze w ogóle lekarstw i nigdy (poza porodem) nie przekroczyła progu szpitala ani przychodni.

Nie trzeba jeść więcej niż raz dziennie. Macie mózgi wyprane lewandowskimi i jelita zalane gnojówką wy czuby.

He he 100 % racji autorko.

Ja jem 2-3 razy dziennie ogromne posiłki (mam okno żywieniowe 8 godzinne) i chudnę zamiast tyć. IF jest faktycznie skuteczny a człowiek chodzi syty. Aha! Jem ok. 2000 kcal dziennie i ćwiczę 2-3 razy w tygodniu - gimnastyka, trochę biegania po schodach. Ogólnie jestem *****iwa w ciągu dnia, więc podczas ćwiczeń jakoś się super nie wysilam. Mój poziom cukru jest na "5" a trzustka ma w końcu kiedy odpocząć.

A na ch** jeść trzy razy aż? Kto tyle potrzebuje? Żołnierz na poligonie? Macie gnój w jelitach i w mózgach.

Pewnie wyglądasz jak obwisłe gówno.

*ładnych mięśniach miało być

Masz na myśli tą galaretę?

Swinia żyje jakiś rok i po zabiciu i wyjęciu z niej jelit widać jakie są zanieczyszczone kamieniami kałowymi, zwyczajnie gownem. A człowiek ile lat żyje? Ludzie opanujcie się z tymi pięcioma posilkami dziennie, bo robicie sobie syf i gnój w środku. Okresowe przeglodzenie nikomu nie zaszkodzi. Nie wolno za każdym razem jak pojawia się glod od razu jeść. Bzdura. Raz dziennie i to nie rano. Najwcześniej o 12. Potem fajrant, ewentualnie jakies jabłko czy szklanka mleka zsiadłego.

Kto widział świniobicie ten wie. Trochę logiki.

Ty masz mózg?

dobrze, no to moze wiecej jesc zeby czesciej oddawac stolca. przeciez niektorzy maja taka slaba motoryke ze przy twoim przepisie beda srac raz na 2 tyg.

Przepychać kichy należy stosując raz-dwa razy do roku następującą kurację: Namoczone na noc w gorącej wodzie suszone śliwki węgierki (10 sztuk przynajmniej) zjadać rano i wypijać wodę. Rano znowu namoczyć i zjeść wieczorem. I tak przez dwa tygodnie. Oprócz tego normalnie jeść obiad i/lub podwieczorek. Efekt to czyste jelita.

Mózgu to nie mają tluste lochy z zapchanymi gnojem jelitami. Jak takiej się zdarzy umrzeć, to trzeba ciało od razu do chłodni, bo żarcie góruje bebech i wali szambem po godzinie. Świnie są czystsze od ludzi jedzących bez tołku.

Jak mawia mój ojciec, z głodu jeszcze nikt się nie zesrał. I ma rację. Hashimoto duposroto, widzialyscie na zdjęciach z Oświęcimia jakichś grubasów? Odciąć wam żarcie i po problemie. Służba zdrowia by odetchnęła z ulgą i więcej kasy by zostało na leczenie dzieci albo żywienie w szpitalach. Ale nie. Trzeba leczyć świnie, które nie wiedzą, kiedy przestać żreć. W UK nawet elektryczne wózki im funduje państwo. Patologia. Zamknęłabym na oddziale bez klamek i bez jedzenia, moment by się rozwiązał problem otyłości w społeczeństwie. Otyłość to choroba, ale PSYCHICZNA. I należy ją leczyć jak każdą chorobę psychiczną, czyli w wariatkowie.

to prawda z tym posilkiem do syta, ja probowalam jesc malo ale czesto, efekt? bylam caly czas glodna i jadlam caly czas. teraz wole sie przeglodzic a potem wszamac ogromny posilek i czuje sie o niebo lepiej, a waga mi spadla.

Tylko ze ja o 18 juz bylabym glodna ;)

No i co że głodna? Mała dzidzia jesteś? A z resztą, żryjcie ile chcecie, więcej facetów się za mną obejrzy. W tym waszych mężów cha cha :-D

Marsz to za mało i nie daje takich efektów jak bieganie. Alternatywą dla biegania jest jazda na rowerze i nie 5 razy w tygodniu tylko 2-3 to maks. 5 razy to strata czasu, rzadziej a intensywniej.

Jakos u mnie dalo efekty

no to o 18 zjedz se jablko czy cos, serio jak zjesz ogromny obiad to nie bedziesz glodna wieczorem, cos na zab wystarczy

ja nienawidze biegac, lubie chodzic i lubie rower i cale zycie jestem szczupla i mam miesnie, nie jakies wielkie ale normalne. moi rodzice tak samo, zadnych sportow nie uprawiaja tylko duzo chodza + rower i wygladaja swietnie, mlodo, sa szczupli oboje i zwawi

Wytrzymaj kilka dni, potem insulina się wyreguluje.

Musze sprobowac :) a jablko to mozna tylko do 15 zjesc bo pozniej szkodzi

Dzis juz 54 na wadze. Wstręt do jedzenia. Pan Jezus nie jadl 40 dni i nic Mu nie było.