mezczyzni mnie brzydza

i nie chce tu hejtowac po prostu utrudnia mi to zycie... jeszcze nawet nie mialam pierwszego razu, tylko po prostu natknelam sie na bardzo natretnego chlopaka, chyba tyhlko takich przyciagam, jeden probowal mnei zmusic do seksu i zostal mi taki niesmak i juz od roku nic nie robie zeby zmienic swoja sytuacje. Tzn mi to nie przeszkadza, ale rodzice i kolezanki sie mnie czepiaja, robia psychoanalize, mecza, poznaja z chlopakami, gadaja ze jestem zbyt wybredna, na moje teksty ze po prostu mnie to brzydzi gadaja, ze ja nie wiem czego chce i ze tego mi napewno brak i ze musze im zazdroscic ze maja chlopakow.

czuje ze patrza na mnie z gory, ze poki jakis mnie nie "uleczy" to nie bede dla nich wystarczajaco "madra" jakies dogadywania ze "baba bez bolca dostaje p*****lca", robienie z nas desperatek bez wlasnej woli...

kumpelki maja dla mnie recepte na szczescie tzn byc takie jak one to napewno bedzie sie szczesliwym, a ja jestem oziebla i jak pisalam brzydzi mnie kontakt fizyczny, nudzi, nieraz tylko czekalam az mnie pseudo znajomi albo chlopak zostawi w spokoju bo ich wieczne gadanie o niczym mnie nudzilo.