Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Córka narkomanka i cierpienie matki

Polecane posty

Gość gość
Autorko, jeśli masz kontakt z cóką, zaproponuj jej sesję u Calogero Grifasi. To mogą być sprawy podczepień lub umowy przedurodzeniowej jej duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnola1101
Jedyny dla niej ratunek to Monar, tam się nie cackają z nimi lecz uczą od nowa zasad bo narkomani zatracili wszystkie zasady życia w społeczeństwie, tam uczą się życia na nowo, taka terapia jest bardzo długa i bolesna dla narkomana ale jedyna która może poskutkować trwale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
magnola1101 dziś Gdybym wczesniej nie znała chociażby z teorii zachowań nałogowców, tak alkoholików jak i narkomanów, uwierzyłabym córce w jej obietnice. Powiedzialam, że w nią wierzę, że się wydźwignie z tego, bo jest silna, ale tak naprawdę nigdy jej nie zaufalam. Byłam wyczulona w każdej rozmowie telefonicznej, obserwowałam ją uważnie i to właśnie ja pierwsza spostrzegłam, że jest coś nie tak. A jest to dość trudne do zauważenia, bo nie mieszkamy w tych samych miastach. Nigdy już jej nie zaufam, a tak bardzo bym chciała. Niesamowicie tęsknię za tamtą dziewczyną sprzed kilku lat. Za jej pogodą ducha, za jej otwartością umysłu. Tak bezmyslnie wszystko zaprzepaściła. Do liceum włącznie była wzorową uczennicą, bardzo lubianą w otoczeniu, zyczliwa dla ludzi, miała wiele zainteresowań. Tak naprawdę, to miała być tą z dwóch córek, która będzie bliżej nas na stare lata. Życie pokazało coś odmiennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona nie zgodzi się na monar ani żaden inny ośrodek, chyba że straci pracę i zostanie sama sobie bez niczyjej pomocy i wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tylko kwestia czasu aż ta lawina samych strat ruszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_07
trzy dni temu w tv Gdańsk widziałam program o duchownych prowadzących telefon. Ja nie jestem wierząca, ale bardzo to do mnie przemawiało, więc odszukałam ich namiar http://www.diecezja.gda.pl/duszpasterstwo-trzezwosci-i-osob-uzaleznionych/1175-duchowa-pomoc Ładnie mówili o Bogu i swojej misji, zachęcam:) Skoro szukasz pomocy, to gdzieś ona na Ciebie czeka. Na córkę również, wierzę w to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czym się przejmujesz? Marihuana czy jakiś gbl to nie są narkotyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_07
Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś osobą współuzależnioną. Kiedy choruje członek rodziny, choruje cała rodzina. Również Twój mąż z całą pewnością wymaga pomocy, ale zorientowałam się już, że to trudny, zupełnie osobny przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość_07 dziś Jutro zajrzę na tę stronę, do której link podałaś, bo dzisiaj czuję się już wyeksploatowana z sił. Zajrzałam tu jeszcze przed snem. Tak, jestem świadoma współuzależnienia i wiem, że powinnam również skorzystać z terapii. Niestety, mieszkam w niewielkim mieście, gdzie nie ma tego typu pomocy. Tam, gdzie mieszka córka (miasto wojewódzkie) już są placówki dla osób współuzależnionych, ale na chwilę obecną niemożliwy jest dojazd. Może trudno w to uwierzyć, ale jestem osoba emocjonalną i ten fakt wytracił mnie z normalnego zycia. Nie jem, zasypiam na środkach nasennych, nie potrafię się skupić. Weszłam na to forum, aby porozmawiać z takimi osobami jak Ty, potrafiącymi coś sensownego doradzić. W tym miejscu raz jeszcze Ci dziękuję za zainteresowanie. Co do męża, słusznie zauważyłaś, że to trudny przypadek. Zupełnie nie współpracujemy ze sobą, nie mam w nim żadnego wsparcia, aby nie powiedzieć, że to taki typ, który wręcz cieszy się mojego przygnębienia. To tak na marginesie. Będę tu zaglądała. Nawet taka rozmowa czy "wywalenie" z siebie duzo mi daje w tej trudnej dla mnie sytuacji. Dziękuję też innym rozmówcom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale zdajesz sobie sprawę, że przebudzenie/wzniesienie już się zaczęło. Zajmij się sobą, zacznij od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_07
Borykam się z innymi problemami, chociaż z tego kręgu. Też będę tu zaglądać. Nie płacz. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopóki nie bierze w kanał, jest dobrze. Palcze marihuany na ogół nie umierają a nawet prowadzą normalne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego jak byla mala to nie powtarzalas jej czesto ze nałogi sa straszne ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka Jestem po kolejnej koszmarnej nocy. We wczorajszym poście popełniłam błąd pisząc o marihuanie. Była to amfetamina, chociaż nie wykluczam też marihuany, gdyż w majaku córka powiedziała do mnie "skręć mi lolka". Z tego, co wiem zażywa również antydepresanty przepisane przez nieświadomego jej problemu lekarza, inne leki także, pije alkohol. Jednym słowem chemiczna bomba. gość wczoraj Dlaczego jak byla mala to nie powtarzalas jej czesto ze nałogi sa straszne ? W momencie jej dorastania były rozmowy na temat nałogów i ich zagrożeń. W gimnazjum miała wspaniałego wychowawcę, który rownież uczulał młodzież szczególnie w temacie narkomanii. Może jedynie zabrakło córce dobrych wzorców rodzinych. Z mężem nie układa nam się od wielu lat (to bardzo trudny temat), ale nie mozna mu zarzucić, że był np. alkoholikiem. Oboje jesteśmy abstynentami. Kiedy wyjechała na studia, nie miałam już wpływu na jej postępowanie. Studia skończyła, obroniła się i podjęła pracę, którą straciła właśnie przez narkotyki w ubiegłym roku. Ktoś jej znany i życzliwy wyciągnął wtedy do niej rękę i zatrudnił w swojej firmie. Odnalazła się w nowej pracy i jak wczoraj pisałam, widać było jej pracę nad sobą. To naprawdę było zauważalne. No ale w jej zyciu zaraz po szpitalu w ubiegłym roku pojawił się ktoś ze straszną przeszłością, kryminalista z wyrokami, narkoman, mężczyzna z nieuregulowaną sytuacją małżeńską. Naciągnął ją na duży kredyt, który teraz spłaca sama. Miesiąc temu zaczęłam podejrzewać powrót do narkotyków. Nie wykluczam, że stało się to nieco wcześniej. Kilka dni temu przyjechała do domu i zaraz po wejściu naćpała się w łazience. Przeżyłam koszmar na drugi dzień. Tyle o niej, a ja nie radzę sobie. Zostałam z tym sama ze starszą córką w kontakcie telefonicznym. Rodzina odsunęła się, znajomi także, ale to raczej z powodu nieporozumień małżeńskich. Nie mam z kim o tym porozmawiać, dlatego weszłam na to forum. Dziś znów próbuję dodzwonić się na telefon zaufania i też problem z połączeniem. gość_07 Napiszesz z jakim problemem borykasz się? Jeśli nie, uszanuję to. Domyślam się, że mieszkasz w Gdańsku lub okolicach (na podstawie linku, który wkleiłaś). Mam w Gdańsku siostrę i wcześniej często tam bywałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_07
W okolicach Gdańska jestem tylko na urlopie, wyjadę za kilka dni. Moim problemem jest wieczorne piwo. Nie jedno, a 3. Nie umiem zrezygnować, rytuał... Najgorsze, że towarzyszem jest mąż i nawet jeśli odmawiam, jest tyle argumentów, aby znów było po staremu. Taki kompan, co zawsze uważa, że przesadzam. Nie zaburza to mojego życia, niby nie ma problemu, dla mnie jest. A wracając do Ciebie. Co z tym małżeństwem? Nie udało dodzwonić na żaden numer, ale możesz skorzystać z terapii, jest tyle grup wsparcia. Spróbuj zajrzeć na forum http://niepijemy.pl/forum/10-forum-alkoholowe tam spotkasz osoby z podobnym problemem, niech Cię tytuł nie zraża. Jako osoba współuzależniona znajdziesz tam osoby z podobnym do Twojego problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość_07 dziś Tak mądra kobieta nie może być słabsza od 3 piwek. Nie pozwól się zniewolić. Nie mnie tu oceniać i moralizować, bo jak sama widzisz, nie potrafię poradzić sobie z własnym problemem. W końcu dodzwoniłam się na telefon zaufania. Otrzymałam tam cenne wskazówki. Muszę zacząć od umocnienie siebie samej, koniecznie udać się na terapię dla współuzależnionych. razem ze starszą córką. Jutro ma ona podzwonić w jej mieście po takich poradniach i popytać co i jak. U mnie niestety nie ma żadnych ośrodków pomocowych i trzeba będzie dojeżdżać. Obecny mój stan nie pozwala na podróże, muszę więc popracować nad sobą. Nienawidzę siebie, że jestem tak emocjonalną osobą i że tak łatwo staję się bezsilna. Cóż, lata ćwiczeń mojej psychiki przez męża zrobiły swoje. To odrębny i trudny temat. W tym miejscu muszę napisać, że kobiety z małych miast mają naprawdę pod górkę i niejednokrotnie muszą borykać się z problemami same. Brakuje dobrych psychologów, grup wsparcia, ośrodków pomocowych. Cóż z tego, że jestem otwarta na skorzystanie z pomocy, kiedy nie ma gdzie się udać. Mieszkam chyba w Polsce B. Życzę Ci udanego i słonecznego urlopu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_07
Ja też mieszkam w małym miasteczku i również uważam, że ten fakt mnie ogranicza. Cieszę się, że robisz coś z sobą, gratuluję. Na pewno nie będzie łatwo, ale nie będzie przecież gorzej. Widać, jak bardzo zależy Ci na uporządkowaniu emocji. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×