Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ewka7777

Kochana trochę mniej

Polecane posty

Gość ewka 7777
Nie chodzi mi o 10 lat po ślubie ale o ...........dzieści , dwadzieścia , trzydzieści. Skąd wiesz, co będzie cię bawiło po tylu latach, jaki będzie twój stan zdrowia i jakie poczucie humoru. Nic teraz nie wiesz o takich związkach ,a takich właśnie ludzi i ich związki oceniasz, Nie wiem też , skąd bierzesz przekonanie że praca umysłowa jest lekka i tylko się bawić po pracy.Jeśli taką pracę masz, to można ci zazdrościć, jak również tego, że układa ci się z obecnym mężem , Oby tak dalej, życzę ci z całego serca. Jesteście jednak dopiero 6 lat po ślubie i wiele jeszcze przed wami. Cieszcie się więc sobą , dopóki tylko się da, jak najdłużej. ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam. Nie oburzaj się. Nie było moją intencją cię denerwować. Staż małżeński masz rzeczywiście dłuższy ode mnie, ale jesteśmy w podobnym wieku. Ja z pierwszym mężem mieszkałam 5 lat (w związku byliśmy 8), z drugim mieszkam 10 lat (małżeństwem jesteśmy od 6 lat) co daje w sumie 15 lat. Nie twierdzę też, że praca umysłowa jest lekka, bo sama taką wykonuję. Jednak właśnie dla higieny psychicznej należy po takiej pracy wykonać trochę wysiłku fizycznego - spacer, jazda na rowerze, itp., bo wtedy wydzielaja się endorfiny, a nie wylegiwać się w łóżku. Wcześniej też nie doczytałam też że jesteś niepełnosprawna i może dlatego jesteś taka rozgoryczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, jestem rozgoryczona i zawiedziona, tym że można niby kochać i zdradzić, można być razem a jednocześnie zabawiać się z kimś innym. To jakby nie mój świat. Tkwiłam w jakimś wyobrażeniu świata, związku , małżeństwa, a to wszystko nie tak. Miało być tak pięknie a życie zrobiło swoje. Nawet dom został zbrudzony i nie mogę w nim dalej mieszkać. Muszę teraz poszukać sobie coś innego. Nie wiem co dalej ze sobą zrobić. Na nic nie jestem zdecydowana. Nie mam żadnych planów. Po prostu przestałam być sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.31 masz tyle kasy, apartament w Gdyni, chatę na wsi, kilometrowy apartament w Warszawie to jakos sobie poradzisz:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobrze to określiłaś Ewo - ty miałaś pewien wyidealizowany obraz świata, związku i małżeństwa i tkwiłaś w nim przez 26 lat małżeństwa. Żyłaś jak jakaś księżniczka w swoim zamku na szczycie złotej wieży, bujając w obłokach i śniąc o księciu na białym rumaku. Jednak twoje wyobrażenia mają się nijak do prawdziwego życia. Wniosek: miałaś dotąd słaby kontakt z rzeczywistością. Teraz przeżyłaś szok, bo prawdziwe życie cię przeraża. Jednak w twoim wieku takie zachowanie jest - wybacz, że to napiszę - bardzo infantylne. Nie chcę oceniać twojego męża ani ciebie, ale takie rzeczy się zdarzają. Wiem, że to cię nie pocieszy, ale przynajmniej połowa ludzi (jak nie więcej) doświadcza w swoim życiu zdrady (a przynajmniej się o niej dowiadują;) ) i jakoś z tym dalej żyją. A ty mając czterdzieśc***arę lat zachowujesz się jak mała dziewczynka, której ktoś zabrał jej ulubioną lalkę. I ten patetyczny język: "dom został zbrudzony". Niby dlaczego ? Bo nakryłaś tam męża z kochanką ? To jest po prostu śmieszne. Weź ty w końcu dorośnij kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedział zazdrośnik, który zabiłby żone, gdyby go zdradziła jak ona flirtuje i uśmiecha sie do innych to on dostaje szału

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli zmieniasz dom, bo został zbrudzony, to musisz też zmienić męża wszak on również został zbrudzony ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka7777
Ja szanowałabym poglądy męża , zgodziłabym się z nimi lub nie ,ale powinnam je była poznać , a tak czuję że byłam oszukiwana kupę lat. Miałam prawo wybrać , a nie tak- dobrze ,dobrze, dobrze - a z boku co innego. Odebrałam to jako brak szacunku, Nie przeraża mnie to ,co widzę teraz wokół siebie tylko dlatego, że to nie moja bajka, bo mam prawo być sobą , czy moje poglądy podobają się komuś czy nie. Tylko myślałam że to jest nasze a nie tylko moje. Trudno mi codziennie patrzeć na to łóżko, sprzątać tam, ( syn się wyprowadził) robić plany , co gdzie postawię , jaki obraz zawieszę. To małe mieszkanie, w którym już nie chcę być. Ja nie żyłam gdzieś tam na suficie , taki był mój świat ,rzeczywisty i namacalny- ale tylko mój a nie nasz. A mąż też już jest inny , niestety. I nie wiem czy go takiego zaakceptuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja widzę to tak. Podstawą każdego porozumienia jest kompromis. Kompromis polega na tym, że każda ze stron troszeczkę ustępuje (rezygnuje ze swoich interesów). Jeśli żadna ze stron nie chce ustąpić nawet na krok i trzyma sie twardo swoich racji to nigdy do żadnego porozumienia nie dojdzie. Twój problem polega na tym, że nie jesteś w stanie zaakceptować faktu, że twój idealny swiat runął i nigdy już nie będzie tak jak przed zdradą. Musisz jednak to zaakceptować aby wrócić do równowagi psychicznej. Życie cały czas się zmienia i sprawia nam różne (często przykre) niespodzianki. Nie wszystko w życiu układa sie tak jak byśmy sobie tego życzyli. Wszystkie doświadczenia zmieniają też nas i sprawiają, że z każdym nowym dniem jesteśmy już trochę inni niż poprzedniego. Sama piszesz, że wasz związek przeżywał kryzys, że mąż stracił pracę, itp. Czyli twoje małżeństwo nie było idealne - bo takich nie ma. Jeśli jednak mąż zdradził cię jedynie z powodu braku seksu, nadal cię kocha i chce być z tobą, to powinnaś się zastanowić nad tym czy warto wszystko rozwalać? Z twoich wpisów wynika, że najbardziej nie możesz znieść myśli, że on był z kimś fizycznie tak blisko i to jeszcze w waszym mieszkaniu. Ale przecież seks sam w sobie nie jest niczym złym czy brudnym. Złe jest jedynie to, że mąż robił to z kimś innym niż ty. A czy gdyby zdradzał cię w hotelu to czy jego zdrada byłaby "mniejsza" ? Zastanawiam się też, jak w takim razie znosisz fakt, że on miał jakieś partnerki przed tobą, bo nie uwierzę, że nie miał przed ślubem żadnych doświadczeń seksualnych. Nie rozumiem też dlaczego zakładasz, że twój mąż przez kupę lat cię oszukiwał. Skąd ten pomysł ? Sama wcześniej piszesz, że zdradzał cię tylko przez 3 miesiące, a małżeństwo trwa 26 lat. Pewnie przez te lata on podzielał twoje poglądy, a zdradził cię pod wpływem ostaniego krzysu. Zdrada pewnie była spontaniczna i wcale wcześniej jej nie planował. Niepotrzebnie się nakręcasz. Jeśli nie jesteś w stanie przestać pławić się w rozpaczy i rozdzielać włos na czworo (wiele kobiet ma taką tendencję), to rzeczywiście lepiej się rozstać, bo skończysz w szpitalu psychiatrycznym. W twoim przypadku problemem może być też fakt, że musiałaś wyjść za mąż bardzo młodo (26 lat małżeństwa, a ty masz dopiero 40 kilka. Byłaś pewnie bardzo niedojrzałą ok. 20 letnią dziewczyną, a więc całe dorosłe życie spędziłaś z mężem i pewnie nawet nie potrafiłabyś sama egzystować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pobraliśmy się mając po 22 lata, byliśmy dla siebie obydwoje pierwszymi i jedynymi partnerami.( takie cuda też bywają). Oszustwo jakie zarzucam mężowi to , że wcale nie podzielał mojego spojrzenia na świat i mojej wiary w szereg wartości. Akceptował je bo było to mu wygodne, że nie uznał za celowe porozmawiać ze mną o swoich potrzebach a szukał pocieszenia gdzie indziej. Że uznał za bezproblemowe sprowadzenie tej pani do domu, Dom był naszym azylem, był tylko nasz. A zdrada też nie była spontaniczna, bo umawiał się z nią kilkakrotnie, wiedząc na co idzie . Wiedział ,że ona po rozstaniu, potrzebuje faceta i wykorzystał okoliczności. Potrzebował seksu i dostał go. Cóż , jeśli nie miało dla niego znaczenia z kim jest ten seks , to myślę, że korzystał z każdej okazji i wcześniej. Oczywiście nie przyznaje się ale skoro najważniejsze to to, aby się nie wydało..,.teraz też miało się nie wydać.... . To jest zupełnie nieznany mi człowiek..... . Zaakceptowałabym gdyby mi powiedział że się zakochał i odchodzi , ale nie rozumiem po co kłamał... . I nie mogę też uwierzyć ,że był z nią tak zupełnie bez uczucia- to nie była prostytutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli byliście dla siebie pierwszymi partnerami, to trochę rozumiem twoje rozgoryczenie. Sądziłaś pewnie, że będziecie też jedynymi i ty umowy dotrzymałaś, a on nie. Jednak nie rozumiem dlaczego podejrzewasz, że zdradzał cię również wcześniej ? Przecież macie za soba 26 lat udanego małżeństwa. Nie sypialiście ze sobą przez rok. Rozumiem, że wcześniej wszystko dobrze się układało między wami. Dlaczego więc miałby cię zdradzać? To chyba tylko twoja wyobraźnia. Poza tym to, że cię zdradził nie oznacza automatycznie, że przez te wszystkie lata nie podzielał twojego spojrzenia na świat i wiary w wartości. Może po prostu zaistniałe okoliczności (kryzys między wami, frustracja z powodu braku seksu i utraty pracy, itp.) spowodowały, że złamał wyznawane wcześniej zasady ? Tym bardziej, że spotkał "bratnią duszę", czyli kobietę, która podobnie jak on potrzebowała "pocieszenia" i była gotowa na seks, którego w tym momencie nie miał w domu. To się może zdarzyć każdemu. Bo nikt nie wie na pewno jak zachowa się w sytuacji, w której nigdy wcześniej nie był. Wiesz jak to mówią -"Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono". W żadnym przypadku nie chcę wyjść na jego obrońcę. Próbuję tylko przedstawić ci całą sytuację z punktu widzenia osoby postronnej. Bo twój odbiór rzeczywistości jest w tej chwili bardzo subiektywny i wszystko widzisz w strasznie czarnych barwach. Wcześniej pisałaś, że jesteś tradycjonalistką, więc pewnie masz też żelazne zasady moralne. Jednak muszisz wziąć pod uwagę, że nie wszyscy są tak "twardzi" jak ty. Pisząc, że jego zdrada była spontaniczna, miałem na myśli że pierwszy raz zdradził spontanicznie. A potem pewnie tak mu się spodobało, że postanowił powtórzyć;) 99% facetów by tak zrobiło na jego miejscu. To, że przez całe życie byłaś tylko z jednym mężczyzną też bardzo utrudnia ci obiektywną ocenę, bo nie masz żadnego porównania. Nie wiesz jacy potrafią być inni mężczyźni i pewnie dlatego zdradę męża odbierasz jako coś w rodzaju końca świata. Sorry za kolejny przydługi tekst, ale chciałem ci pokazać, że tę samą sytuację każdy może oceniać trochę inaczej i nie warto się tym aż tak bardzo zadręczać. Zrobisz oczywiście tak jak uznasz za stosowne. Powinnaś jednak wcześniej trochę ochłonąć, bo podejmowanie tak poważnych decyzji pod wpływem silnych emocji nie jest dobrym rozwiązaniem. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisz jeszcze, że twój wspaniały dom został "zbrukany" dewotko. To byłoby bardzo w kościelnym stylu. Rzeczywiscie twój kontakt z rzeczywistościa jest bliski zeru. Pewnie jesteś też słuchaczką radia maryja? I ty sie jeszcze dziwisz, że stary cię zdradził? Może miał dość zapachu kościelnego kadzidła? Myślisz, że jakiś facet chce całe życie spędzić przy jednej dziurze ? Nie du...ył nikogo przed tobą, więc pewnie chciał spróbować po slubie jak smakuje chlebek z innego pieca;) A jak masz tyle kasy to kup sobie nowy dom na Mauriutiusie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz dom na Mauritusie?! Chyba odrzucę zasady zboczeńcu i cie zechcę!>:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo zasady są właśnie po to aby je łamać, a nie po to aby przy nich twardo tkwić do końca życia ewka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadza się. Zasady są dla ludzi, a nie ludzie dla zasad. Jeśli wyznajemy jakieś zasady, ale po pewnym czasie okazuje się, że ich przestrzeganie czyni nas nieszczęśliwymi, to nie powinniśmy się ich trzymać za wszelką cenę, tylko zmienić je na inne. Inaczej skazujemy się na życie w cierpieniu. I po co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15,17, 15.25 Zasada zasadzie nie jest równa, są zasady będące fundamentem naszego życia, one NIGDY nie są przyczyna frustracji czy nieszczęścia wynikającego z trzymania się ich, odrzucenie ich nie jest możliwe, bo nie można odrzucić siebie, to znaczy można, ale to właśnie będzie przyczyna wcześniej czy póxniej frustracji i obwinia wszystkich za nasze niezadowolenie. I nie odrzuca się czegoś co jest skutkiem i żródłem dla nas Dobra. Żaden dom nie jest tego wart, mądry mężczyzna to zrozumie, głupcy mnie nie interesują, mądry odrzuci droge, po której kroczy, która oprócz kasy przyniosła mu frustrację, będącą właśnie skutkiem życia w niezgodzie z sobą samym, swoim prawdziwym, wewnętrznym JA, żadni koledzy nie sa warci rezygnacji z siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję wam bardzo, że sprowadzacie mnie na ziemię swoimi bardzo mądrymi i przemyślanymi słowami. Widziałam w swoim mężu ideał, a to człowiek , który parę rzeczy widzi inaczej i ma do tego prawo. Szkoda tylko, że to nie on sam pokazał mi się z prawdziwej swojej strony, a sprawiły to dopiero okoliczności w jakich się znalazł . i to bardzo dla mnie bolesne. Jest to inny sposób podejścia do życia i wartości inne niż moje. Podkreślam że je szanuję i uznaję jego prawa. Nie daję jednak mu prawa do oszukiwania mnie. I to wcale nie chodzi tylko o seks . Chciałabym zaznaczyć, że nie jestem dewotką , nie chodzę do kościoła i nie słucham Radia Maryja. Kocham seks , ale tylko z moim mężem, przerwa wynikła z wielu okoliczności i nie była skierowana przeciw mężowi. Jeśli już to była wina obu stron- nie tylko moja. On też nic nie zrobił aby to zmienić. Wypowiedź gościa z 15.25 pokazuje sedno sprawy. Nie można odrzucić siebie i wartości które się wyznaje , bo człowiek się nie odnajdzie .Wygląda na to ,że mój mąż, być może nawet kochając mnie, żył jednak w niezgodzie ze sobą, co musiało wcześniej czy później wypłynąć.Przywiązałam się do niego i kochałam go takiego, jakim udawał, że jest. Zasada jaką przyjął, że najważniejsze aby się nie wydało, przekonuje mnie o tym, że być może niejedno nie potrafiłabym zaakceptować w naszym wspólnym życiu, gdyby się wydało. Jedna okoliczność , okazja , sprawiła że poszedł na całość ryzykując wszystkim , co mieliśmy i co między sobą stworzyliśmy, To za mało, aby już nie mieć zaufania ? Za łatwo mu to poszło. Widocznie niewiele jestem dla niego warta i chyba to boli mnie najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po części masz rację, ale nie do końca. Nikt nie powiedział, że człowiek nie ma prawa zmienić swojego światopoglądu. Tylko krowa nie zmienia poglądów. Przecież zmieniamy żony, mężów, religię, pracę, samochody, itd. Dlaczego nie możemy zmienić poglądów? Żyje się raz i ja uważam, że człowiek powinien robić wszystko aby być szczęśliwym. Byłam przez wiele lat ławnikiem w sądzie i duża część spraw rozwodowych dotyczyła właśnie zdrad oraz braku lub zbyt rzadkiego współżycia w małżeństwie. Oczywiście bywały też inne sprawy, ale te dotyczące zdrad były najśmieszniejsze. My ławnicy pokładaliśmy się ze śmiechu gdy taka żona argumentowała: śpię z nim 6 razy w roku, a jemu ciągle mało. Najgorsze są właśnie dewotki, które uważają, że jak mają dzieci, to nie mają już obowiązku sypiania z własnym mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój wpis z godz. 16:49 to odpowiedź dla gościa z 15:39

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×