Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mamy: czy z czasem przeszło Wam kochanie dziecka bardziej od męża?

Polecane posty

Gość gość

Np. w miarę jak dziecko dorastało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, bo to zupełnie 2 inne rodzaje miłości, więc nie da się tego porównywać i wartościować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm...to miłe, że tak czujesz. A wiesz, że u mnie w rodzinie była tak nierówno rozdystrybuowana miłość, że ja teraz nie chcę mieć rodziny swojej, bo się boję, że nie będe kochała po równo i, że ja będe kochana mniej przez meża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całkiem inna miłość. Głupio to nawet porównywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mozna kochac meza mniej od dzieci :-/ to ten maz byl ci tylko potrzebny do rozplodu, a potem na bok :/ ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Otóż to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heloiza wyszła ze szpitala:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To inna miłość. Chętniej jednak spędziłabym czas tylko z moim mężem, bo cały czas jestem z dzieckiem i przejadło mi się to trochę. Wpatrzona w dziecko też nie jestem, uważam nawet że niezbyt ładne mam dziecko i niezbyt mądre. Nie powiem też, że dziecko jest sensem mojego życia, sensem mojego życia jest mąż i dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.06 kobieto.Mam nadzieję że to prowokacyjna odpowiedź.Jeśli jednak nie to radzę się udać do psychologa.Twoja odpowiedź jest dla mnie bardzo niepokojaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy :) I nie przejdzie. Dziecko to częśc mnie, mąz nie, i nigdy tak nie bedzie, chocby był najukochanszy na swiecie. Mąż i dziecko to dwie , rózne miłości i nie ma co porównywac. Miłość do dziecka jest instynktowna , a do męża wyuczona. Dzieci sa dla mnie najważniejsze na swiecie i wiem, ze dla męza tez. Z płonacego domu najpierw ratuje dzieci , potem męza. Mąz dokładnie tak samo- najpierw dzieci, potem ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mi autorko przeszło. Moze masz male dziecko, hormony szaleją itd.. Moje dziecko ma 3,5 roku i sie nim trochę "znudzilam". Kocham go mocno i każdego dnia coraz mocniej, ale maz w tej xalej ukladance wrócił na pierwszy plan:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:15 mam takie podejście jak ty, jak facet jest ważniejszy od własnych dzieci to niedobrze, dużo jest takich wyrodnych matek, a pózniej słyszy sie często o patologiach ze np. Konkubent lał dzieci a matka nic bo facet był dla niej ważniejszy.... Najpierw dzieci, potem maz i z jego str to samo. My nie jesteśmy na siebie skazani, jeżeli kiedyś nie będziemy chcieli być razem to nikt nas nie zmusza, mamy wolna drogę a z dziećmi łącza nas wiezy krwi, nierozerwalna wiez i jest to miłość bezwarunkowa! i jest to dla mnie oczywiste ze w razie niebezpieczeństwa instynktownie ratowalabym najpierw dzieci, mam nadzieje ze moj maz tez :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też bym dzieci ratowała z pożaru, ale tylko dlatego że mąż jest dorosłym, silnym facetem, bardziej od nich samodzielnym, a one są małe i potrzebują opieki. To ile troski i uwagi ktoś od nas wymaga nie jest żadną miarą miłości. To tak jakby pisać że bardziej kocham psa, bo częściej chodzę z nim na spacery, wyczesuję go, podstawiam mu pełną miskę i wodę, a mąż sam musi sobie posiłki przygotowywać albo nakładać, i sam dbać o higienę. Jeśli na szali są zachcianki nasze albo dzieci, dzieci nie mają pierwszeństwa- bo i z jakiej racji? A jak mąż potrzebuje się wyspać przed pracą bo ma większe obciążenie, to mamy w nosie że dziecko chce akurat z nami spać bo taką ma fanaberię. Nie ma czegoś takiego że dziecko jest na piedestale, i koniecznie dla niego ostatni kawałek ciasta, koniecznie dla niego każdy wieczór na dziecięcych atrakcjach w czasie wakacji, koniecznie na jego potrzeby oszczędności, koniecznie obiad taki jaki lubi. Dzieci nie są częścią mnie, tylko samodzielnymi ludźmi, którzy na dodatek dorosną, wyprowadzą się z domu i co najwyżej będą mnie odwiedzać- z mężem mam nadzieję zostać do końca życia. I nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby miłość do męża nazwać wyuczoną- dla mnie to było naturalne, przyszło samo, zakochałam się w nim tak samo jak po porodach zakochiwałam się w dzieciach. Nasze relacje z dziećmi to zupełnie inna bajka, bo na innych zasadach, na innej płaszczyźnie, i to jest pytanie na zasadzie: "bardziej lubisz komedie romantyczne czy lody". Mimo wszystko, to męża określiłabym jako tą bliższą mi osobę- to z nim mam relację partnerską, przyjacielską, to jemu się wypłakuję, jego radzę,on mi się zwierza ze swoich zmartwień, wspieramy się nawzajem, dajemy i dostajemy tyle samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mozna powiedziec, ze milosc do meza jest wyuczona? Uczylas sie jej na pamiec? Ja kocham meza bardzo, zakochalam sie calym sercem, nikt mnie niczego nie uczyl. Jak ktos mowi, ze milosc do meza wyuczona, to chyba na sile slub bral, albo nie ma z mezem wiezi zadnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nigdy nie mialam poczucia że dziecko kocham bardziej. Po prostu jesteśmy trzyosobowa drużyna. I synka i meza kocham. Mam poczucie wspolnoty z nimi i wiem ze gdyby ktoregos zabraklo byłoby okropnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham męża i dzieci najbardziej na świecie, za każde oddałbym życie, różnica jest taka że dzieci otaczam większą opieką i troską a mąż mnie przy tym wspiera. Nie wyobrażam sobie że kogoś mogłam kochać bardziej lub mniej. Miłość jest tak samo wielką ale każda ma inny charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie kochałam dzieci bardziej niż męża. Moja miłość do męża, to jedyny powód dla którego dzieci są na świecie. Gdyby to zależało ode mnie, to nie miałabym dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To skoro on nalegał, to może On je kocha bardziej od Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i tak. Nie wnikam. Ale myślę, że to z miłości do mnie, przejmuje cały ciężar opieki nad nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A od kogo niby zależało że zaszłas w ciążę? Biedne te dzieci. Znam babe która wybrała gacha molestujacego córkę. Tylko dzieciom współczuć bo facetów nożna mieć setki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od tego, że mój mąż bardzo pragnął mieć dzieci. Dlatego się zgodziłam i urodziłam mu te dzieci. Nigdy nie chciałam mieć dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba być zdesperowana żeby godzić się na macierzyństwo z powodu pragnień faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo po prostu trzeba go bardzo kochać. Moje macierzyństwo ogranicza się do urodzenia i rzadkiego spędzania czasu z dziećmi. Im są starsze, tym tego czasu jest więcej. Nigdy nie karmiłam piersią, nigdy nie wstawałam w nocy - więc nie jest to jakiś nie wiem jaki trud i poświęcenie z mojej strony, tym bardziej, że ciążę znoszę bardzo dobrze, a porody mam bardzo szybkie i rodziłam w znieczuleniu. Nie nazwałabym swojej roli - macierzyństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne jest to co napisałaś. Kiedyś w dzieciach to wyjdzie i będą prawdopodobnie bardzo nieszczęśliwe. Ręce opadają ale co zrobić? Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy dzieci wychowywane przez samotne matki są bardzo nieszczęśliwe? Nie, nie są. Są normalne. A czym to się różni, że dzieckiem zajmuje się ojciec, skoro dziecko ma zapewnione wszystko, co mu jest potrzebne? Dla mnie niczym. Ile z Was zajmuje się dzieckiem całkiem samo, a ojciec ogranicza się do wyjścia na spacer raz w tygodniu i pół godziny zabawy po południu? Zapewne sporo. Nikogo to nie bulwersuje, bo "tak już jest". U mnie role są odwrócone i zaraz jest wielkie halo. Dla mnie dzieci do momentu, w którym nie są w stanie nawiązać w miarę sensownej rozmowy, są męczące i nie lubię przebywać w ich towarzystwie. Jeszcze trochę i będę mogła się w ich towarzystwie zrelaksować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U każdego gatunku samica stawia na pierwszym miejscu młode. Tylko u ludzi głupie baby gotowe są poświęcić własne dzieci, byleby zatrzymać chłopa. Samiec k***a najważniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×