Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Życie bez wsparcia...

Polecane posty

Gość gość

Witam. Czy są wśród Was osoby, które nie mają wsparcia emocjonalnego w swoim życiu? U mnie jest smutna historia rodzinna - matki w zasadzie nie miałam, od ojca doświadczyłam znęcania, przemocy i nie mam z nim kontaktu. Reszta rodziny nigdy się mną nie interesowała. Czasem wychodzę z koleżankami, ale każdy ma swoje życie, więc nie mogą mi poświęcać dużo czasu. Nie trafiłam jeszcze na wzajemne mocne uczucie z mężczyzną i moje relacje z facetami najdłużej trwały kilka miesięcy. Obecnie jestem sama. Radzę sobie materialnie i zawodowo, ale tak zwyczajnie przykro mi bez stałego wsparcia. Mam 28 lat. Uważacie, że wiele osób tak ma czy jest to obiektywnie ciężkie tak żyć, żeby nikt nie przytulał, nie pocieszał itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam męża i nie mam od niego tez żadnego wsparcia, nieczuły zimny facet z niego. Niby w związku, a jednak sama ze wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w zyciu raczej nikt Cie nie bedzie przytulal i pocieszal wszedzie jest egoizm i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
inne osoby mają o wiele gorzej niż ty , można się przekonać wpisując w okienku - szukaj : " codziennie niszczona " , lub podobne tragiczne słowa . Doceń to co masz i nie narzekaj ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja do wyprowadzki przeszlam pieklo z ojcem - nie mialam zycia towarzyskiego, bo mnie wyzywal, szarpal, nie pozwalal wychodzic na randki, domowki, imprezy itd. Jego podejscie bylo, ze mam nauke (studiowalam dziennie) i obowiazki domowe - gotowanie, pranie itd (bo matki juz nie bylo w domu). Wyprowdzilam sie na stancje, gdy mialam 23 lata i dopiero od tego czasu poznaje facetow, wychodze z kolezankami. Wczesniej moje kontakty z ludzmi to tylko zajecia na uczelni. A pozniej powrot do domu i nauka, gotowanie itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dinożarł
Są tacy co mieli i mają jeszcze gorzej niż ty. Na przykład ja. Utrata rodziców w wieku 5 lat, potem także nie ciekawie. Zero wsparcia, zrozumienia. Wszystkie smutki, problemy, troski całe życie tłumie w sobie. Nie ma komu powiedzieć , poradzić, wysłuchać. Każdy sobie rzepę skrobie. Miało to i ma fatalny wpływ na moją samoocenę. O znajomości z kobietą mogę pomarzyć. Mam dość wysłuchiwania pseudomądrości :typu trzeba żyć dalej, nie rób z siebie ofiary, zamartwianie nic ci nie da. Tak jak bym miał być kamieniem bez uczuć po który wszystko spływa i wszystko mu obojętne gdzie leży.Jestem dobrze po 30-tce.Ale do chrzanu z takim życiem. Teraz wiem że dzieciństwo jest najważniejsze dla prawidłowego rozwoju człowieka. Jak tam się pochrzani to potem jest tylko gorzej. Dlatego tak ważni są kochający i wspierający swoje pociechy rodzice na których można liczyć. Tego zawsze zazdrościłem i zazdroszczę innym(nie samochodów, domów,karier).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może trzeba przejść terapię - pod kątem budowania relacji społecznych, a już szczególnie z płcią przeciwną, aby stworzyć w przyszłości szczęśliwą rodzinę. Ja o tym myślę. Bo inaczej to jest powielanie błędów, egoizm, nieświadome zadawanie ran poprzez słowa, czyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też mąż nie pociesza, nie przytuli,nie pocałuje,żadnego wsparcia w chorobie nie miałam,zimny,oschły,cyniczny,człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×