Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kasia555555555

Ile waszym zdaniem lat potrzeba , aby pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby?

Polecane posty

Mojej znajomej mąż umarł 8 miesięcy temu ciągle płacze ,a najgorsze jest w tym , że była to śmierć nagła wyszedł z domu z uśmiechem na ustach i już nie wrócił nie ma wsparcia od nikogo nawet od własnych dzieci córka za granicą , a syn ma ją gdzieś z wszytskimi sąsiadami się gniewa tak samo z rodziną ma gospodarstwo rolne , które sama prowadzi w tym pole itp. mąż był dla niej bardzo dobry wszystko jej robił załatwał była od niego zależna . Jak myślicie 8 miesięcy to bardzo świeża rana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myśle ze wykopanie sie z dołka zajmie jej nawet i kilka lat. Żałoba ma kilka etapów: ZAPRZECZENIE – Nie, to nie może być prawda. To na pewno jakaś pomyłka. GNIEW – Za co to spotyka akurat mnie? Są na tym świecie gorsi ludzie, którzy na to zasłużyli. TARGOWANIE – Jak bardziej o siebie zadbam, to może się poprawi. Jak będę się więcej modlił, to wyzdrowieję. DEPRESJA – To wszystko nie ma najmniejszego sensu. AKCEPTACJA – Teraz już nic nie zmienię, muszę się pogodzić z losem. U niej wchodzi w gre jeszcze nauka samodzielnego zycia, wiec kazdy z tych etapów moze sie wydłużyć. Załoba to cos czego nie da sie skrocic, trzeba kazdy z tych etapów przepracowac po swojemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8miesiecy to,bardzo świeża. Tym bardziej, że nie ma w nikim oparcia. Ja się "pogodzilam " po 6 latach ale to nie znaczy, że nie brakuje mi i nie potrzebuję tej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę, że w przypadku śmierci po gniewie nastepuje depresja. gniew to etap kiedy dociera do nas to ze ukochana osoba nie zyje i nie wróci, ból, złość, rozpomiętywanie jak to by było gdyby nie umarła itp. potem kiedy nie ma sie juz siły na tę złość, następuje depresja(psycholodzy twierdzą, że to najdłuższy etap). akceptacja to wyjście z załoby. Nalezy tez dodac, że kobiec załoby nie oznacza zapomnienia. Koniec żałoby to akcpetacja ze życie toczy sie dalej i trzeba je sobie jakoś ułozyc mimo tragedi. nie oczekuj ze koleżanka będzie kiedys znów wesoła, nie będzie wspominać męża itp. Bo zapomnienie, a pogodzenie się z losem to dwie różne sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
128 lat minimum trwa... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie najgorszy stan trwał parę lat. Później tak zwany "dobry Bóg" zapewnił mi inne problemy, bo wylądowałam w szpitalu z nowotworem. Z mojej wiary nie zostało NIC, a z uczuć nienawiść. Wiem, że życie podsunie mi okazję do odpłacenia się winnym (zawsze tak było) i żyję tą nadzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@16:51 dobrze ci tak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważaj ty szmato z indorem żeby cię nie spotkało to samo albo coś gorszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądra paani
czy ja wiem cyz mozna sie pogodzic??? sa syytuacje ze czlowiek nigdy sie nie godzi....zwłaszcza z nagłą ,tragiczną smiercią.Zapewne pytasz o to czy smutek,ząłboba trauma i rozpacz minie.NATOMIAST JELSI BYLA TO bliska osoba to pogodzic sie nie mozna.:( Wszystko zalezy od tego jaki ty masz charakter,czy masz znajomych cyz masz oparcie czy masz prace i cyz masz po co i dlakogo zyc.Niektoryz nzjadują ukojenie w relgii i Bogu. 1.)6 lat temu syn nauczycieli z mojej wioski -wzorowy studnet popełnił samobojstwo.Mieszkał 200 km od domu,byl lubiany,madry,wesoly.Nikt nie wie czemu sie powiesił. Oni sie z tym do dzisiaj nie pogodzili. 2).Moja sasiadka lat 25 zmarła na raka piersi,mąz jej z tym sie nie pogodzil,minely 3 lata.Ma głeboka depresje. \3).10 l.Coreczka znajomych zginela 15 lat temu na łódce. Nie ma dnia zeby o niej nie mówili,zeby nie zanoili jej pluszaka na grób.Zyja normalnie tylko dlatego ze maja inne dzieci i swoją firmę.O pogodzeniu sie ze smiercią oczka w glowie nie ma mowy. Praca i obowiazki pozwala im na egsystencję. 4).Moj wujek zmarł nagle na serce.Minelo 20 lat...ciotka przezywała to 5 lat.Po 5 latach zaczela normlanie funkcjonowac. 5)Moja znajoma nosi zalobę od 20 lat po rodzicach i bracie. 6.Sasiada poraził prąd..O pogodzeniu sie z nagłą smiercią nie ma mowy. Czas leczy rany.Natomoast zapomniec,zrozumiec czy pogodzic sie nie da...No chyba ze nasz bliski ma 90 lat i mamy czas sie z tym pogodzic ze niedlugo koniec. Najgorzej gdy umiera nagle bliska osoba ktorej nie powiedzilielismy tylu waznych rzeczy,z ktorą sie nie pogodzilismy...ktorej nie wybaczylismy itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za to jak umiera ktoś wredny i mało znany, np taka wredna baba z kafe, to czujemy ulgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojej koleżance z pracy zmarła matka na raka, a dokładnie miesiąc po pogrzebie matki mąż. Z sekcji zwłok dowiedziała się, że miał tętniaka w głowie. Schylił się, upadł, po kilku godzinach już nie żył. Najpierw myśleli w szpitalu, że udar, cały czas nieprzytomny. Dwa dni po pogrzebie wróciła do pracy, wszystko w porządku, ale ci, którzy się nad nią litują, wpędzają w zły nastrój. Mówią, że miał 34 lata i mógł jeszcze żyć, albo coś w tym stylu. Jeszcze formalności spadkowe, musi wszystko na siebie przepisać, dobijają człowieka. Jak nie ma testamentu i dyspozycji na wypadek śmierci w banku to się człowiek nachodzi i cierpi podwójnie ☹

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×