Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do mam bez prawka jak sobie radzicie

Polecane posty

Gość gość

Ja juz mam dosc biegania po kila razy do centrum, maista i spowrotem. mieszkamy na obrzerzach miasta. Rano zaprowadzic do szkoły jak pracuje to ide do pracy jak nie to wracam do domu.POtem odebrac dziecko ze szkoły i znow do domu. jemy objad chwile odpoczniemy i znow trzeba isc zaprowadzic corke na zajecia dodatkowe do centrum miasta. w tym czasie ide do miasta na zakupy a sa dni ze czekam i kwitne godzine bo nie oplaca sie isc do domu. i kolejny raz do domu.nogi juz mi w tyłek wchodza.jak wy sobie radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam prywatnego szofera którego opłaca mi mąż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciezko, moze zrob prawko jednak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam prawka, ale nie mieszkam na przedmieściach, a to różnica. Wszędzie albo z mężem albo autobusem i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie zawsze z mezem uda sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robimy prawko? Jaki to problem, tyle milionów osób zrobiło, to dlaczego ty nie możesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo nie moge zdac i sobie odpuscilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie mam.,zdawałam z 15 razy i odpuściłam. Mieszkam w wiosce gdzie wszystko mam tzw, szkoła,lekarza,densta, Apteka. I daje radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam ale nie jeżdżę .Poprostu źle widzę i nie mogę jeździć autem .Jeżdżę albo z mężem albo autobus albo chodzę piechotą No ale dodam że mieszkam w mieście mam w miarę wszędzie blisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie moge zdac :O juz 3 razy oblalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mkieszkam w malym miescie ale na obrzerzach do szkoły mam 15 minut piechota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sczerze to sobie nie wybrazam tego jakbym prawka nie miala, Przy jednym dziecku spoko ale jak jest 2? jedno w przedszkolu a 2 chore i co wtedy, tlumaczenie ze wszedzie blisko jest bez sensu, a jak cos nagle wypali? trzeba sie zjawic gdzies w jednej chwili? najgorzej polegac na 2 osobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja powiedziałam ze nie będę zapierdalać pieszo i stać na przystankach w deszczu mrozie i zrobiłam prawko teraz jeżdżę samochodem jak królowa a te co nie mają samozaparcia to muszą zapierniczać pieszo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, takie udogodnienia są po to żeby z nich korzystać a jak słyszę "bo mąż ma" to słabo mi się robi, mąż to mąż ja to ja. Mąż jest a zaraz może go nie być i co wtedy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapieprzać i zdawać do bolu najgorzej to wlasnie dac sobie spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam dzieci, prawko mam od niedawna (zdałam za 4 razem) - to duże ułatwienie jak się własnie dalej mieszka. Kiedyś miałam sklepy pod nosem, więc nawet obrócenie 2 razy nie robiło mi problemu (albo nawalenie sobie iluś kg - bo droga krótka), do tego świetnie skomunikowana dzielnica, wszędzie mogłam dojechać praktycznie. Teraz mieszkam dalej, ale mam auto no i się rozleniwiłam, bo nie chce mi się jechać autobusem i tachać nie wiadomo ile. Bo wcześniej to dosłownie 2 razy w roku samochód by się przydał, ale teraz częściej. Wydaje mi się, że jak ktoś mieszka na zadupiu to jednak dla własnej wygody powinien ogarnąć prawko. No chyba, że ktoś naprawdę zupełnie tego nie czuje - to wtedy musi pokombinować jakiś rower, podwózkę ze znajomym, takie ułożenie planu by dziecko mogło się z kims zabrać etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam dość blisko centrum miasta, mogę powiedzieć, że "wszędzie mam blisko". Do pracy mam 16 minut na pieszo - jak pada to łapię autobus. Mąż do pracy jeździ rowerem a zimą autobusem ale wraca pieszo - rowerem jedzie ok 15 minut, na pieszo ok 45. lubimy tak. Mąż też prawa jazdy nie ma i choć planujemy, że "kiedys" któreś z nas zrobi, to nie zależy nam. To też jest nasze takie ekologiczne podejście do sprawy, do środowiska - staramy się chodzić gdzie się tylko da. Ale chodzić lubimy. ogólnie też jesteśmy w miarę aktywni. Dziecko od malutkiego nauczone dużo chodzić. Mając 7 lat wędrowało dziarsko z nami przez Karkonosze kilka dni, a jak miało 9 lat to weszło z nami na Giewont.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tzn mąż wraca z pracy pieszo w te dni, gdy jechal rano autobusem z powodu deszczu ;) a jak pada nadal po pracy ,to też raczej łapie autobus. chodzi pieszo ze wzgledu na srodowisko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w centrum, więc zupełnie inna perspektywa. Jeżdżenie ciut mnie przeraża, dawno temu zaczęłam kurs ale nawet nie dokończyłam, chyba sam instruktor bał się mnie bać na miasto. Niektórzy nie powinni prowadzić samochodu i tyle. Na szczęście mamy świetne połączenia prawie ze wszystkimi częściami miasta, wygodne tramwaje i autobusy, dzieci też są do tego przyzwyczajone. Jak potrzebuję coś przewieźć, czy wybieramy się gdzieś dalej, to jest mąż i auto, poza tym jeżdżą busy, pociągi- które też lubimy. Dużo szczęścia że właściwie większość tego co potrzebujemy jest pod ręką, lekarze, apteki, biblioteka, parki, większoś warsztatów dla dzieci, szkoły, przedszkola, sklepy... do lekarza nawet z chorymi dziećmi nie jeździliśmy autem, bo próba przejechania przez korki i znalezienia miejsca parkingowego zajmowała mniej więcej tyle samo co podejście pod przychodnię. Mąż też nie ma tyłka przyrośniętego do auta, dużo chodzimy na piechotę- dzieci przy okazji spacerują, a jeśli jest w domu w godzinach szczytu i ma gdzieś podjechać to też się pakuje w komunikację miejską bo po prostu szybciej i wygodniej. Jak starszego trzeba było odbierać z dość odległego przedszkola, bywało że zostawiał auto po domem i podjeżdżał autobusem, bo trasa zajmowała 20 min z dojściem, a w korkach można było na tym odcinku i 2 godz. stać w okolicach 16:00. Poza tym biorąc pod uwagę koszty samochodu- paliwo, ubezpieczenie, naprawy, i samą cenę pojazdu rozłożoną na lata użytkowania, nie opłaca nam się mieć drugiego auta, po prostu. Dużo taniej wychodzi mój bilet miesięczny plus okazjonalnie taksówka kiedy naprawdę potrzebuję wygodnego transportu, bo np. trzeba podjechać z ciężkimi torbami albo z chorym dzieckiem, albo pogoda taka że psa by nie wypuścił a na męża nie mogę się doczekać. Duże zakupy robi mąż albo zamawiam przez internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nowoczesna kobieta musi mieć prawko chyba, że jej stan zdrowia na to nie pozwala. Jest XXI wiek, jesteście żałosne z tymi wymówkami no i jesteście też zwyczajnymi nieukami skoro jak tu niektóre piszą kilkanaście razy nie zdały :o Wszyscy moi znajomi zdawali max za 7 razem. Ja zdałam za 1 razem bo jestem mega opanowana osoba choć byłam nastawiona tak na 2-3 razy :) moje koleżanki tak właśnie zdawały. teraz kilka z nich też rzadko korzysta, bo ekologia, spacery dla zdrowia ale w razie 'w' ma to prawko i też wsiada za kółko czasami żeby nie wyjśc z wprawy. Nie rozumiem jak można dobrowolnie rezygnować z tak przydatnej rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to jakiś obowiązek- bycie nowoczesną kobietą? A generalizowanie że jak komuś się nie chce- to leń, nieuk i tępak, trochę chyba nie na miejscu? Ciekawa jestem czy autorka komentarza powyżej ma tak wiele innych praktycznych umiejętności? Np. potrafi szyć ręcznie i na maszynie- wiele moich znajomych umie, nawet jeśli robią to tylko od czasu do czasu dla wprawy, to jest do opanowania dla każdego przeciętnie zdolnego człowieka, jest praktyczne, wygodne, ale nie umiesz? Nie rozumiem jak można dobrowolnie zrezygnować z tak przydatnej rzeczy jak uszycie sobie spodni, dziecku- sukienki, wszycie zamka, skrócenie rękawów... tak by można w nieskończoność wymyślać :P Jak na razie nie było po prostu żadnego powodu dla którego miałabym poświęcać czas, energię i pieniądze na coś czego nie umiem, do czego zupełnie nie mam zdolności (tia, wiem że do wyćwiczenia- ale gdzie, na drodze? Na ryzyko własne i innych uczestników ruchu?), co mnie stresuje... Pewnie gdybym została sama, bez męża, była w sytuacji która mnie do tego zmusza- np. musiała dojeżdżać do tej jedynej, wymarzonej czy lukratywnej pracy, zacisnęłabym zęby i zrobiła- tylko jakim kosztem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś tylko prawda jest taka, że wszycie zamka czy uszycie kiecki to nie jest jakaś mega konieczność w tych czasach, choć fajnie jest awaryjnie umieć coś uszyć, natomiast prawko pozwala zlikwidować codzienne uciążliwości związane z dojazdami do lekarzy, szkół, pracy, sklepów na duże zakupy. To ogromne ułatwienie codzienności zwłaszcza, że większość z was ewidentnie tego potrzebuje. Owszem dla mnie jesteś dupa wołową i nieukiem. Uważam, że to wstyd, że w XXI wieku nie masz prawka. Masz rację, że nie ma obowiązku bycia nowoczesnym tylko pamiętaj, że świata to nie obchodzi, świat się unowocześnia, idzie do przodu i zostawi cię w pewnym momencie zdyszaną w tyle. Zwyczajnie za kilka lat się nie odnajdziesz z takim podejściem, że nie ma obowiązku być nowoczesnym. Mnie na złość nie robisz tylko sobie. a z tym szyciem to akurat trafiłaś jak kulą w płot, bo gdy ja z burdy szyłam swoje pierwsze lenary w liceum to ty jeszcze na stojąco pod szafę wchodziłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam prawka i zyje , jak bylam mloda to w tamtych czasach zrobienie prawka to bylo coz dla wybrancow , no i samochod miec to bylo cos ! Teraz juz tak mi padl wzrok , nie widze praktycznie na jedno oko , ze nawet sie za prawko nie biore , zreszta siedzialam kilka razy w samochodzie i nie ogarniam tych pedalow Wszedzie mam blisko , do pracy jezdze rowerem a jak cos trzeba zawiesc , odebrac to maz to ogarnia Moge byc nienowoczesna kobieta , wisi mi to , duzo kolezanek w moim wieku nie ma prawka ! Oczywiscie moja dorosla corke 22 lata namawiam na prawko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem nerwowa. ogolnie dobrze jezdze tylko stres mnie zzera. juz szukalam w necie terapi na opanowanie stresu.i mam nadzieje ze terapia mi pomoze.intruktor sie ze mnie smieje. ze duzo osob gorzej jezdza a zdaja.a ja nie moge. po ostatnim oblanym egzaminie. wzielam intruktora pojechalismy tasama trasa co na egzaminie .1 malutki blad zrobilam. a tak wszystko ok.dlaczego egzaminator taki strach lek we mnie wywoluje? narazie zrobilam sobie przerwe. zobaczymy po terapi- czy zwykla rozmowa z psychologiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś i wielki szacun dla ciebie, nie poddawaj się i nie słuchaj tych życiowych fajtłap!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matko jakie tu sieroty siedzą :o i jeszcze z dumy pękają, że nie mają prawka. dla mnie to obciach i wstyd w tych czasach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdawałam 10 razy i się podałam. To nie na moje nerwy. Wolę żyć bez prawka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie na twój łeb tępoto. Nerwy tu nie mają nic do rzeczy. Z drugiej strony dobrze, że takie matoły nie dostają prawka :P jakim to osłem trzeba być? hahahahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×