Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Znajoma stawia nas w glupiej sytuacji

Polecane posty

Gość gość

Dziewczyny, ja sie zachowywac w takich sytuacjach? Mam dobra kolezanke. Niedawno bylismy u niej w odwiedzinach. Zrobila grilla, bylo dosc przyjemnie. Ale jest jedno ''ale''. Ona strasznie kloci sie ze swoim mezem w naszej obecnosci. A raczej bardziej jest to jej monolog, bo on nie mowi nic. Jest to dosc mlode malzenstwo. Ta znajoma ciagle wytyka mu, ze to nie jego dom (mieszkaja u jej rodzicow, a wiec de facto i nie jej jest dom), ze ma wypierd...c, ze jest debilem, taki owaki. Przykro sie slucha. Widac, ze chlopak jest zazenowany, my tym bardziej. NIGDY w zyciu nie zwracam sie tak do meza, nawet w klotniach (co prawda jestesmy dosc zgranym malzenstwem, klocimy sie rzadko, czesciej to sa bardziej slowne przekomarzania), wiec naprawde nie wiem, jak sie zachowac. Kolezanka tlumaczy mi o ich problemach, o tym, ze jej maz nie zrobil tego czy tamtego, mnie jest glupio cokolwiek powiedziec, zwlaszcza, ze obok siedzi jej maz i slucha. Probuje delikatnie dawac jej do zrozumienia, ze nie chce sluchac o ich pozyciu. Staram sie zalagadac sytuacje, obracac w zart, mowie, ze malzenstwo to sztuka kompromisu, ale naprawde nie wiem, co moglabym powiedziec wiecej. Lubie ta znajoma, nie chcialabym stracic kontaktu, bo i tak juz okroilismy znacznie grono naszych znajomych (wiadomo, jak to jest- kazdy sie ozenil, wyjechal, itd.), ale nie lubie byc stawiana w takich sytuacjach. Bardzo mi tez szkoda tego chlopaka. Moze i nie jest on czysty jak lza, bo z tego, co mi wiadomo, to lubi kupowac p*****ly i rozne gadzety i po prostu przepuszczac pieniadze, ale w sumie to nie moja sprawa. Mysle, ze powinni to zalatwiac miedzy soba. Co Wy sadzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, ze ciagle przy nas wypomina mu, ze dom nie jego, samochod nie jego (kazde ma swoj), pieniadze maja chyba oddzielnie. Ona w tej chwili siedzi w domu, a potrafi sie na niego wydrzec, czy juz sobie koszule wyprasowal? Dla mnie to niepojete. Po co w ogole zakladac rodzine, zenic sie, skoro wszystko oddzielne, wszystko wypominane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze go to kreci, gdy kobieta trzyma nad nim twarda reke, ubliza, poniza itd! Albo to dupa nie chlop!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapytaj raz jak tak gdacze, czy on jej nie zaspokaja, ze jest taka gderliwa i czy go nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No chyba nic nie wskórasz, taki ma ten chłop los z tą znajomą. Swoją drogą ta znajoma to chyba elementarnych zasad kultury nie ma, że wywleka brudy przy gościach. Chyba po prostu taki charakter ma, że lubi publicznie narzekać. Na Twoim miejscu następnym razem gdybyś była u nich i znajoma zacznie swoje tyrady, to wzięłabym swojego faceta za rękę i głośno powiedziała coś w stylu " chodź wyjdziemy zapalić na zewnątrz a Wy wyjaśnijcie między sobą sprawy w tym czasie bo jakoś mi niezręcznie w tej sytuacji" i ostentacyjnie wyjdźcie. Może sie nauczy znajoma i będzie jej choć trochę głupio i da jej to do myślenia. A wracając z tego paierosa/przewietrzenia się zapytaj z uśmiechem znajomej "Już? Wyjasniłaś sobie z mężem? Mozemy przejść do tematu ... "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Echch, wiem, ze to moze zabawne sie wydaje, ale mi nie jest do smiechu. Nie lubie niezrecznych sytuacji. Poza tym on nie wydaje sie ''podniecony'' zachowanie zony, wrecz przeciwnie. Jest zazenowany, cos tam probuje powiedziec czy sie ''odszczeknac'', ale widac, ze nie chce sie klocic przy nas. Nie wiem, moze to kwestia podejscia do malzenstwa? My mamy (z mezem) troche inne podejscie do zwiazku. Dopoki jestesmy malzenstwem to, to co wnieslismy w zwiazek staje sie wspolne, jest nasze, oprocz tego wspolnym jest rowniez to, co wypracujemy rowniez w czasie trwania malzenstwa. Papier jest niewazny dopoki jestesmy malzenstwem. Staje sie istotny dopiero np przy rozwodzie i podziale majatku. No ale to moje podejscie. Zreszta, nie potrafilabym ze wzgledu na szacunek dla meza i dlatego ze go kocham tak sie zachowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znajomych się wybiera! wiec to jakich sobie wybrałaś świadczy również o tobie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na poczatku sadzilam, ze to kwestia dotarcia sie. Sama pamietam, ze przez pierwszy rok, a takze drugi trwania malzenstwa, klocilismy sie z mezem, bylo ciezko. Ale teraz juz sie dotarlismy i jest naprawde dobrze miedzy nami, mamy juz 5 letni staz. Sama nie wiem, moze to jest wlasnie to slynne docieranie sie? Tyle ze my nie klocilismy sie publicznie i tego nie robimy. Wstyd mi zwyczajnie, bo to moja znajoma. Wstyd mi nawet przed mezem, ale on trzyma fason dzielnie i nie komentuje. Raz tylko powiedzial, ze ''ale sie dra'', gdy wracalismy od nich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale chrzanisz. Twierdzisz, ze jest taka sama znajoma, jaka jest zona? No wiec jestes w bledzie. Oswiece Cie- nie mamy wplywu na zachowanie osob trzecich. Zreszta, idzmy Twoim tokiem myslenia: skoro moi znajomi swiadcza o mnie, to co mozesz na moj temat powiedziec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie chodz do nich. W czym problem? Albo powiedz jej wprost ze czujesz sie niekomfortowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie daje jej do zrozumienia, ze czuje sie nikomfortowo. Zreszta, sama powinna zauwazyc, ze niechetnie slucham o ich problemach, o tym, jakim jej maz jest imbecylem, ze nie biore udzialu w dyskusji na ten temat, a jedynie niechetnie slucham. Wlasnie dlatego ograniczylam juz odwiedziny. Widujemy sie kilka razy w roku. Ciesze sie na te odwiedziny, bo to zawsze jakas odmiana, ale nie toleruje, jak ona sie wyslawia o wlasnym mezu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja znam tez taka pare. tzn. maz pracowal u takiego goscia. i jego panna tez go wyzywala przy pracownikach. ze jest debilem, ze powinnien sie leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ALe to jest zwyczajnie slabe. I nie tylko wyzywanemu jest glupio, ale tez wszystkim swiadkom takiej malzenskiej ''klotni''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No moim zdaniem to nawet kłotnia nie jest, tylko laska wyżywa się na facecie. Nie wiem, może w 4 katach dzieje się coś niepokojącego, dlatego to się przenosi poza, ale póki co to ona wychodzi na agresora. Już prędzej bym normalną kłotnię zrozumiała - samej mi się jeszcze nie zdarzyło, ale jak jest realny powód do kłotni to inaczej niż jak jedno mówi do drugiego "Ty debilu, nie mieszkasz u siebie więc w*********j".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To następnym razem jak Ci się będzie zwierzac to się jej zapytaj po co ślub brała jak jej mąż nie pasuje. Chyba widziała przed ślubem jaki jest, więc po co z nim siedzi? I że sama jest sobie winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem takie zachowanie jest niegrzeczne wobec gości już pomijając samego męża, bo ostatnia jestem do oceniania cudzych relacji małżeńskich. Powinnaś za każdym razem jasno zakomunikować: "czy możecie przełożyć tę rozmowę na później", "mam wrażenie że przeszkadzam, lepiej już pójdę" itp. Tak naprawdę najlepsze co możesz zrobić dla ofiary to pokazać, że nie akceptujesz przemocy. Z resztą on i tak musi się sam uporać (odejść, postawić się itp.), ale będzie mu lżej, kiedy zobaczy, kto tak naprawdę wychodzi na dupka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie macie racje. Nie mam pojecia, jak tam jest na codzien, ale gdy tam jestesmy to znajoma wychodzi na zwykla harpie, jak juz ktos napisal, agresora. Z tego co wiem to i uderzyc go potrafila. Nie pamietam juz za co, ale dosc blaha rzecz. Nie chce sie wtracac za bardzo, bo to dorosli ludzie, on dobrze zbudowany, ale raczej jest dosc spokojny. On nawet jak jej sie odgryzie to spokojnym tonem w stylu: moze wiecej szacunku, co? A ona zaraz sie burzy. Nie widujemy sie czesto, mieszkamy dosc daleko od siebie, wiec nie ma wgladu w ich codzienne zycie, ale ten chlopak musi miec przerypane. Niby tak jest- oboje dorosli, oboje wiedzieli, z kim sie zenia. Ale czy to zawsze tak jest? Czy zawsze uda nam sie rozszyfrowac drugiego czlowieka? Zwlaszcza w okresie, gdy sie ma motylki w brzuchu i wszystkie wady partera/partnerki zakochany umysl i tak potrafi sobie wytlumaczyc? Mysle, ze nigdy nie poznamy czlowieka dopoki nie zaczniemy z nim zyc, na codzien. Wiec tez nie wierze za bardzo w teksty typu: widzialy galy co braly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym po prostu wzięła ją na stronę i jasno wyłożyła, że jak chce się pożalić na męża to możecie się spotkać same, ale jeśli zaprasza gości to nie powinna na niego najeżdżać przy nich, i powiedzieć jasno że nie chcecie uczestniczyć w ich kłótniach, bo nie po to przyszliście. Może i ten mąż ma wiele braków, ale koleżanka jest zwykłą chamką, która dowartościowuje się przy ludziach jego kosztem. Dno. Unikałabym spotkań, bo to żadne towarzystwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 112
Myśle, że nawet jak słuchasz niechętnie to jednak słuchasz....Jak już ktoś radził powinnaś od razu zareagować" może już pojdziemy" " musicie sami pogadać i po prostu wyjść a przy następnym zaproszeniu na wstępnie powiedzieć ze w takich sytuacjach czujesz się źle i poprosić aby koleżanka powstrzymała się od tego typu" monologów" chociaż może być tu i drugie dno...miałam kiedyś koleżankę która opowiadała że jak goście siedzą za długo i nie mają zamiaru wyjść wszczynia z mężem ostrą kłótnię o coś tam i kłopotliwi goście zawsze się zmywają do domu....może i tu jest podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Watpie, bo raz, ze widujemy sie rzadko. Dwa, zawsze sie zapowiadamy, trzy ona juz na poczatku zaczyna swoj monolog. Cztery, nie przesiadujemy tam polowy dnia.Maksymalnie do 3 godzin,ale jak juz pisalam, dosc rzadko sie widujemy. Dosc czesto staram sie sprowadzic rozmowe na inne tory, ale ona za chwile z powrotem zaczyna narzekac na meza, ublizac mu. Dzieje sie tak rowniez wtedy, gdy to oni do nas przyjada, wiec nie szukalabym powodu w tym,ze za dlugo tam przesiadujemy, bedz jestesmy upierdliwymi goscmi. To raczej nie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×