Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zazdroszczę kobietom, które potrafiły same się ustawić. Ja gdyby nie mąż...

Polecane posty

Gość gość
A ja zazrdroszcze autorce, ze ma zaradnego meza:) Nie wiem gdzie ich zanjdujecie. Ja na razie jestes sama i musze sama sie martwic o swoj byt. Bardzo chcialabym miec meza i moc siedziec w domu i wychowywac dzieci. Choc z drugiej strony nie chcialabym zyc tylko na lasce partnera. Dziwie sie troche dziewczyna ktore tak robia, ja mam jednak swoj honor i nie chcialabym byc czyjac utrzymanka. Ale wiadomo, ze wychowywanie dzieci to cos innego i to zrozumiale, ze kobieta przynajmniej na poczatku zostaje z pociechami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracę można znaleźć i w kilka dni. Ale co z tego skoro to praca nie w zawodzie i najczęściej nie wymagająca większych kwalifikacji? Po to się X lat uczyłyście? Pracowałam w swoim czasie w HR i zasada jednak była taka - im niższe stanowisko i im większa rotacja tym bardziej przymykało się oczy na różnego rodzaju braki. Wyższe stanowiska, albo takie fajniejsze gdzie nikt z własnej woli jednak nie odchodzi to już nie jest tak prosto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prqca w HR to dla mnie żaden zawód. Tam naprawdę nic nie trzeba umieć wiec ja się tam nawet nie pcha bo to poniżej moich kwalifikacji. A co do pani która twierdzi ze trzeba się bardzo słabo starać by w Warszawie mieć 2000 to nie wiem na jakim świecie żyjesz ale śmiechem parskne chyba.. Moja "droga", otóż byle prawnik w trakcie aplikacji zarabia najniższa krajowa i chyba nie możesz powiedzieć ze jest po zawodowe? Ja jestem po filologii angielskiej i możesz sobie gdybać i będzie do woli, ale więcej niż 2000 na rękę za 3/4 etatu w jednej placówce + lekcje dawane na umowe o dzieło gdzie indziej, wyciągałam tylko 2200 miesięcznie dwa lata temu. Wiec nie chrzan bo nie każdy tu zarabia po studiach krocie. Za dużo seriali się naogladalas, zejdź na ziemię! Nie każdy chce pracować w korporacji w HR lub innym tego typu dziale :/ a tam owszem więcej płacą ale nie jest to fajne zarabiać dużo ale nie lubić swojej pracy. Poza tym mąż też mi zawsze odradza takie miejsca bo wie jaki element tam pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miało byc: * nie jest po zawodówce * i możesz bredzić do woli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:00 ma rację. Co z tego ze praca jest, skoro jest to praca dla byle gamonia nawet po liceum. Ja chodziłam do bardzo znanej uczelni państwowej i u nas lekko nie było, dlatego nie widzę powodu dla którego za lepszą wypłatę miałabym znizac się do takiego poziomu jak wystepuje w HR. Znam osoby które tam poszły i nieee...o nie. Dokladnir: po co się uczyłam na swoich studiach, skoro miałabym robić teraz zupełnie co innego i w dodatku dla byle durnia czyli zadzwoń - przynieś - zawolaj. I to najczęściej po polsku. Ale bzdury wypisuje ta pancia od wysokich zarobków na starcie w Warszawie. Gdzie niby? Jakoś zobacz, ja jestem zaprzeczeniem twojej bzdurnej teorii: jeden język biegle, drugi dobra znajomość, do tego studia wyższe i praktyki a jednak zobacz - tysiaki z nieba nie fruną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha i miałabym 3000 na rękę, owszem - jakbym pracowała na etat w placówce tak jak pracowałam + po pracy do późnego wieczora dawała korki kilka h. Oczywiście najczęściej ludzie chcą u siebie w domu. Tak, miałabym te 3-4 tysie ale za cenę zero wolnego czasu + braku kontaktu z własną rodzina. Ja bardziej głowkuje by mieć te kasę ale za mniej pracy a nie za obóz koncentracyjny gdzie się napierdziela 24/7. Dlatego zainsteresowalam się tłumaczeniami przysięgłymi. Bardzo niska jest jednak zdawalnosc, jakieś 15% po ustnym. Jak to się nie uda to ja już naprawdę nie mam pomysłu. Żałuję że nikt z dorosłych mi nie powiedział te 10 lat temu że to się nie opłaca. ..jeszcze mnie na to pchali ze takie oplacalne. Mając wehikul czasu i będąc 10 lat młodsza wybrałabym inne studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie zazdroszczę mężom którzy utrzymują rodziny. Zostałam sama z pierwszym dzieckiem i musiałam wszystko udźwignąć. Wiec pracowałam za trzech! Gdy poznałam męża to zarabialam duzo więcej od niego i tak pozostało. Mnie osobiście poczucie odpowiedzialności spała! Wiec musze mieć świadomość że i maz zarabia ze mamy wystarczające oszczędności. Nie mogłabym sama utrzymywać rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mężczyźni też tak mają, tylko się do tego nie przyznają. Bycie jedynym zywicielem rodziny to bardzo duże obciążenie psychiczne, nawet jak się dużo zarabia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08.05 Dlaczego piszesz w imieniu wszystkich mężczyzn? Masz jakieś badania, na poparcie swojego zdania na ten temat? Nawet mężczyzną nie jesteś. Skoro jest mnóstwo kobiet o tak różnych poglądach, co widać na tym forum, to dlaczego wypowiadasz się z taką pewnością, że wszyscy mężczyźni uważają tak jak napisałaś? Oni też mogą być różni, różne mieć zdania na pewne sprawy. Skoro czesc mężczyzn chce, aby ich żony siedziały w domu z dziećmi, widocznie naprawdę tak chcą. Nie pociągaj wszystkich pod siebie lub twojego faceta. Może wy macie takie zdanie na ten temat i taka wyrobiona ona opinie, ale to nie są wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak. Są badania na ten temat. I nie piszę w imieniu WSZYSTKICH mężczyzn, bo zawsze, od KAŻDEJ reguly są wyjątki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A tak w ogóle to widzisz gdzieś w mojej wypowiedzi słowo WSZYSCY? No chyba nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To, że mężczyzna chce aby jego żona siedziała w domu nie oznacza, że taka sytuacja jest dla niego najbardziej komfortowa. Po prostu mężczyzna takie ma poglądy i uważa, że jego rolą jest utrzymanie rodziny. Bierze na siebie, sam, z własnej woli taką odpowiedzialność. Nie zmienia to jednak faktu, że jest odpowiedzialność ogromna i często przytłaczająca. No kurcze jest. My , kobiety, też często bierzemy na siebie zbyt wiele, też różne nasze obowiązki nas zwyczajnie przytłaczają, ale się nie skarżymy, bo uważamy że taka nasza rola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Prqca w HR to dla mnie żaden zawód. Tam naprawdę nic nie trzeba umieć wiec ja się tam nawet nie pcha bo to poniżej moich kwalifikacji." No, i dlatego "w swoim czasie pracowAŁAM" - a dokładnie to podczas studiów. Ale jak widać ktoś poczuł się bardzo urażony moimi obserwacjami :D Chociaż czasami praca w HR może się całkiem spoko trafić - ale no właśnie, wtedy jest jednak konkurencja i prosto nie będzie. Zasada jest taka - tam gdzie prosto się dostać tam się wiele nie wymaga. I wyzłośliwiaj się ile dusza zapragnie, tego nie zmienisz. x I ja nie jestem osobą która pisała o wysokości zarobków na start :) Także reszta wypocin nie jest do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tymbardziej nie powinnas tak pisac i taka teze stawiac,bo byc moze wypowiadaja sie tu kobiety,ktorych mezowie nie sa tak nastawieni do zycia,zarabiaja tyle ,ze wystarcza na spokojny byt calej rodziny bez zmartwien i stresu.poza tym na samym tym temacie masz wypowiedzi kobiet,ktore po kilku do kilkunastu lat nie pracowaly,a jednak wrocily do pracy,wiec mezowie nie sa cale zycie jedynymi zywicielami rodzin.i to jak dana rodzina zyje,po ilu latach matka wroci do pracy ,taka decyzja nie nalezy do was,zeby pietnowac takie rodziny i narzucac im swoje zdanie i widzimisie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie narzucam swojego zdania i nikogo do niczego nie namawiam. Śmiałam tylko wspomnieć, że bycie jednym żywicielem rodziny jest obciążające psychicznie. Bo jest! Są na to badania. Czy z tego powodu kobiety siedzące w domu mają iść do pracy? Nie. Tak ustalili małżonkowie i tak żyją. Widać jest to dla nich najlepsze wyjście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie powinnaś tak pisać, bo zmusisz te siedzące w domu do myślenia i zaburzysz ich obraz cudownego, sielankowego życia. /niedobra ty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08.52 A co tobie do ich sielankowego życia? Zazdrościsz? Czy może przeżyjesz ich życie za nich? Nie? No właśnie. Żyj swoim życiem jak c***asuje, a inni niech żyją jak im pasuje, bo to ich życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zazdroszczę. Sama pracowałam dziesięć lat w bankowości. Zaczynałam od doradcy klienta, skończyłam jako opiekun doradców. Praca ciężka, bo stres, plany, często wychodziłam z pracy i znów byłam w pracy. Telefony dzwoniły nawet o 20 w niedzielę. Zarobki w systemie premiowym. Dziecko-przedszkole, babcie, wszystko w biegu. Wyjazdy na szkolenia na drugi koniec Polski, czesto też Warszawa. Zaszłam w drugą ciążę i wiedziałam, że dłużej tak nie dam rady. Nie chcę być kobietą sukcesu. Chcę być mamą, chcę być żoną. Nigdy wcześniej tego tak w sumie nie poznałam. Gdy koleżanki piekły ciasto, ja biegałam, jeździłam. W mojej szafie namnożyło się marynarek, garsonek, szpilek, do tej pory wiszą. Prawie nie miałam czasu na głupie trampki i coś wygodnego. Po drodze życia w stresie, o kawach dorobiłam się też nadciśnienia, i makabrycznych wyników. Napięciowe bóle głowy trwały miesiącami. Dlatego gdy zaszłam w ciążę powiedziałam stop. Od razu poszłam na zwolnienie, teraz jestem na macierzyńskim. Do pracy nie wrócę. Przez cały ten czas mąż p pracował jako oficer na statkach handlowych. Wygląda to tak, że np jest trzy miesiące ba morzu, a potem siedzi w domu od czterech do sześciu miesięcy. Sam twierdzi, że płacą mu super, a on w pracy nie narobi się. Ma super warunki, czas na siłownię i inne rzeczy, więc go nie żałuję. Zabraknie mojej pensji, ale zarabia tyle, że tego boleśnie nie odczujemy. Nie chcę dalej pracować i dodatkowo dzielić czas między rodzinę, a pracę. To wcale nie jest takie fajne. A uśmiech mojej córki, fochy syna ;) to najpiękniejszy dar. Co mi z tej kariery. Ot, wczasy zagranicą czy kolejna garsonka. A nie o to w życiu chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też zazdroszczę kobietom i mężczyznom, którzy się ustawili, a szczególnie tym, którzy dorobili się własną pracą nie mając majątku z domu, ale zauważcie, że w Polsce jest takich osób raczej mało i to wśród obu płci. Czy to lekarz czy prawnik czy policjant, czy nauczycielka czy właściciel boxu na targu - wszyscy zarabiamy śmiesznie mało w początkowym okresie życia (kiedy chce się mieć rodzinę i własny dom) i raczej nie da się za wiele odłożyć, by mieć na np. kursy i szkolenia, albo start z własną firmą przed powiedzmy 40 rokiem życia. Ja znam tak naprawdę jedną taką osobe, prawniczkę, której jednak rodzice pomagali sporo na studiach (nie musiała sama pracować, potem). Jest to mądra kobieta, więc zapewne i bez tego osiągnęłąby sukces, ale trwałoby to dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam dokładnie to samo :) gdyby nie maz to bym chyba jadla tynk. A tak to mam kase na wszytsko. :D Super sa tacy faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam nic przeciwko temu żeby kobieta odciążyła mężczyznę od tego obciążenia psychicznego związanego z utrzymaniem rodziny tylko niech wtedy facet do cholery po pracy też odciąży kobietę w połowie od obowiązków domowych oraz tych związanych z opieką nad dziećmi, bo te trwają do późnego wieczora nadal a dzieci noszą geny obojga rodziców a nie tylko matki. A nie kobieta odciąża biednego męża idąc do pracy ale po pracy z nich obojga to tylko on ma odpoczynek. Tak często bywa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"17.55 Zgadzam się. Mąż to najbliższa mi osoba, ktoś za kim w ogień wskocze i on za mną. Zrobi dla mnie wszystko i ja dla niego też. Razem idziemy przez życie. Dzielimy smutki, troski ale też i szczęście. Wspólne dzieci, wspólny dom, wspólne sprawy, troski, szczescia. Więc i wspólne pieniądze." fff zapomniałaś dodać, że dzielicie JEGO pieniadze. Tak, bo one są jego i jeśli coś tylko się popsuje zawsze ci to wypomni. A jeśli naprawdę masz poczucie że to są też twoje pieniądze, to nie wiesz co to znaczy mieć własne pieniądze. To zupełnie inne uczucie mieć własne, to zupełnie inny rodzaj świadomości, ale taka co się uwiesi na facecie to nie ma o tym pojęcia, bo dla takiej to są "wspólne" pieniądze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.26 I zonk. Bo ja pracuje. Wspólne pieniądze to wspólne pieniądze. Nie mamy osobnych kont. Bo są małżeństwa, gdzie żona na swoje konto a facet swoje. Ona opłaca prąd, on czynsz. Ona zakupy spożywcze on np., ubezpieczenie auta. A potem kłótnie bo on zarabia więcej, a żona wydała cała swoją wypłatę na miesięczne jedzenie i nie ma za co do fryzjera iść czy butów sobie kupić. Ile tu było takich tematów? Pełno. Dlatego dla mnie wspólne, to wspólne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazdy żyje jak mu sie podoba. Ja mam mężczyznę który ma własne przedsiębiorstwo, w ciągu ostatnich 2 tygodni, spotkałam sie z jego strony z tekstem- a nie lepiej tak jak teraz kiedy jesteś na urlopie, siedzisz w domu, posprzątasz Sobie, pójdziemy na siłownie, ja wrócę wieczorem ugotuje kolacje i siedzimy sobie razem, i drugi tekst, jak rozmawialismy o pieniądzach i podatku wat, spokojnie kochanie na waciki Ci wystarczy. Zastanawiam sie co chodzi mu po głowie. Mam prace można powiedzieć bardzo stabilna, zarabiam 2600 netto, gdyby udało sie załatwić pewne świadczenie to miałbym 3200 netto, plus 13 wypłata i dodatkowe 50 zł za jedna służbę a mogę mieć ich w miesiącu conajmniej z 5, ale muszę czekać, nie mam jak tego przyspieszyć, a okres wypowiedzenia trwa pół roku, plus Ok 600% odprawy za odejscie z pracy. Wiec na moje finanse nie narzekam, gdybyśmy - "nie daj Boże" sie rostali, to biorę mieszkanie i moimi opłatami jest czynsz i rachunki przy wypłacie 2600, reszta na zycie, a dojazdy to grosze. Wiec ja nie narzekam, a mam mężczyznę dobrze zarabiającego. Kwestia gustu, co kto woli. Tylko zastanawiam sie co chodzi mu po tej główce, mówiąc czasem takie rzeczy. A wiem ze jest bardzo zadowolony, kiedy wraca do domu, jest czyściutko pachnąco, zakupy zrobione, na kolacje gotowe wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:33 No pewnie, jemu jest wygodnie, nie musi nic robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że mężczyznom tez jest wygodniej, kiedy przychodzą do czystego domu, maja podany dwudaniowy obiad, a na kolację zrobiony w domu chleb. Kiedy widzą żonę, która nie jest zalatana, tylko ma czas dla niego i nie goni go do mycia podłogi. Całe zycie uważałam jak niektóre z was, że kobieta musi pracować, że praca jest ważna itd. Teraz doszłam do wniosku, że chciałabym mieć duży dom z ogrodem, nie pracować, tylko zajmować się trójką dziec*****ec chleb i robić ciekawe obiady, posiedzieć spokojnie z książką bez wyrzutów sumienia, że to kosztem sprzątania czy prasowania. Zazdroszczę osobom, które mogą sobie na cos takiego pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często w praktyce wygląda to tak. W momencie jak rodzi sie pierwsze dziecko to jest okresowy podział ról taki że kobieta zajmuje sie domem, dzieckiem a mąż w pracy zarabia na rodzinę. Potem kobieta jest wyzywana od nierobów, bo nie pracuje na etacie, więc kobieta idzie do pracy, ale mąż przyzwyczajony że obowiązki domowe go nie dotyczą nie chce się włączyć w ich robienie w momencie gdy kobieta po pracy musi sie za nie wziąć. Gdy wypomina to mężowi ze nie wyrabia czasowo to ten nagle zaczyna używać argumentu coś w stylu "skoro ja zarabiam 2-3-4 razy więcej od ciebie to znaczy że twoja praca jest mniej warta albo i nic więc powinnaś zapylać w domu nadal". Tak to często wygląda w praktyce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgodzę sie z tym, ze jest mu wygodnie bo nie musi nic robić, ale mamy podzielone obowiązki, ja zajmuje sie domem, a on ogrodem, koszenie przycinaniem, podlewaniem, sadzeniem itp. Kolacje, robimy zazwyczaj razem. Pewnych rzeczy nie pozwala mi robić OT tak, bo nie. Tak to tłumaczy. I drugi problem pojawia sie, bo w mojej pracy jest 99%mezczyzn, klimat specyficzny, to miejsce gdzie mozna do bezpośredniego przełożonego, normalnie klnąc i jest to na porządku dziennym. I nikt z zewnątrz nie ma szans aby sobie OT tak wejść. A ja jestem o 10 lat młodsza, jest wręcz zaborczy, myśle ze to jest głównym powodem, ze chce abym została w domku, pod jego skrzydłami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zauważyłam, ze jak kobiety siedzą w domu więcej niż 5-10 lat to dziwaczeją. Moja matka, moja teściowa, matki koleżanek - wszystkim z deka odbiło. Jak dzieci są już większe, nie ma już realnej roboty to wymyślają nie wiadomo co by pokazać jak bardzo są produktywne - w praktyce łaża po domu z kąta w kąt "patrzcie, ile ja się krzątam, ile tu jest pracy". Jakieś siłownie, kosmetyczki i inne rozrywki z biegiem czasu są coraz rzadsze. Brakuje im kontaktu z ludźmi, mają tendencję do wp*****lania sie w życie dzieci, bardzo się podniecają cudzym życiem. Co do mężów - jedni dali się zdominować i uznają, że dom to terytorium ich żon i nawet krzesła bez jej zgody nie przestawią (serio) inni raz na jakiś czas w kłótni bezskutecznie wysyłaja je do pracy. Nie mówię, że każda tak ma, ale skoro znam kilka takich kobiet i łączy je własnie to, że siedzą wiele lat w domu na utrzymaniu męża to myślę, że coś w tym jest. Jednak każdy może z własnym życiem robić co chce - osobiście nie chciałabym zdziadzieć w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje cos w tym jest, aczkolwiek, moja mama, siedzi w domu już z 20 lat, ale nie wtrąca sie w zycie dzieci, poza jednym wyjątkiem, ale w to to i ja z siastra sie wtrącamy, bo wszedł w rodzine patologiczna, a matka nie pozwoli aby działo sie cos na prawde złego z jej dzieckiem, i jest to tylko wtedy kiedy sytuacja wymaga interwencji policji, proszę nie krytykować, bo przed ślubem i dzieckiem ta dziewczyna była dobra kandydatka na żonę i nic na to nie wskazywało. Wracając do zasiedzenia w domu, przykład mojej matki, w weekendy, wychodzi do znajomych z mężem, zaprasza do siebie robi grile rodzinne, zawsze w domu znajduje zajęcie, a to sprzątanie, zakupy, układanie, remont i takie tam. Zachowuje sie normalnie, moze zależy to od psychiki???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×