Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

beznadziejne malzenstwo

Polecane posty

Gość gość

witajcie. Jestem niezadowolona w malzenstwie,zupelnie nie spelniona. Tak juz od wielu lat to trwa.Maz nie interesuje sie mna,nie patrzy na mnie,nie zauwaza mnie,nie dotyka.Byl dla mnie szorstki i zimny,co spowodowalo ze ja tez odsunelam sie od niego i nie mam ochoty do niego nawet podchodzic. Mamy po 29 lat,mamy dziecko. Mam wrazenie ze on zyje swoim zyciem,moze kogos ma.Nie sypiamy ze soba od 3 lat moze,zyjemy kazde swoim zyciem.Nic juz wspolnie nie robimy,on mam wrazenie zlosci sie gdy widzi mnie szczesliwa i stara sie mi tez odrobine szczescia zabrac. Nigdy ale to nigdy nie rozsmieszy mnie,nie usmiechac sie,wogole jest dziwny. Gdy rozmawiam o rozwodzie puka sie w glowe i mowi ze nie mozemy tego zrobic dziecku,bo to byloby podle. Mam jednak wrazenie ze chodzi o wygode mieszkania i zycia przy mnie,a nie uczucie do mnie.Gdy pytam czy chce tak zyc,odpowiada ze on jest zadowolony a ja wydziwiam. Jestem skonsternowana,co robic,tkwie w marazmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo was prosze o pomoc bo niedlugo zwariuje,zyje obok emocjonalnego zombie...on robi wielkie oczy i smieje sie ze mnie kiedy mowie co mi dolega,czego mi brak,ze jestem niezadowolona.Jestes niezadowolona bo sobie wymyslasz problemy,zajmij sie czym mowi... Chcialabym sie rozwiesc ale kto da mi rozwod dlatego ze jestem niezadowolona i niedopieszczona,nieszczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jaki był wcześniej? A rozwieść się może każdy przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałam, że napiszesz "mamy po 45 lat" a wy tacy młodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem od Ciebie rok młodsza, nie mam dzieci, z partnerem jestem 4,5 roku, znamy się ponad 6lat. Jest Z***BIŚCIE, 2 lata temu w życiu bym nie uwierzyła, że związek może być jeszcze lepszy bo wydawało mi się, że przecież "tyle" się znamy, przetrwaliśmy te 3 lata to co się zmieni? Ale serio, jest lepiej niż było, aż mnie ciekawi co będzie za kilka lat :) Czy piszę to by się pochwalić i Cie zdołować? Nie, piszę to dlatego by Ci uzmysłowić, że marnujesz sobie życie ze swoim mężem. Bycie razem dla dziecka? Co Wy mu pokazujecie? Że małżeństwo to brak bliskości (przecież nawet sie pewnie nie przytulicie), warczenie na siebie, niezadowolone miny i zero wspólnego spędzania czasu? to chcesz przekazać dziecku by na bazie takich doświadczeń stworzyło kiedyś podobny związek? Młoda jesteś, kupa życia przed Tobą, nie dziadziej z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny dziekuje za wypowiedzi.Ale ja nie widze wyjscia z tej sytuacji,gdy mowie mezowi ze nie chce tak zyc,to on mowi ze tez nie chce ale nie zostawi nigdy dziecka i nie da mi rozwodu. Tkwie w jakiejs sieci,marazmie,nie wiem od czego zaczac.Mieszkamy w mieszkaniu ktore kupilam,podejrzewam ze jemu jest wygodnie i dlatego jest obok.Ale to jest tylko bycie obok,nie razem.Powiedzial ze zaden sad nam rozwodu nie da bo on bedzie mowil ze jest dobrze i nigdy sie od niego nie uwolnie,bo on musi byc przy dziecku. On mnie nie przytula od wielu miesiecy,nawet nie dotyka! chyba ze z dziwnym usmiechem poglaszcze po glowie...ja sie czuje taka opuszczona,lekcewazona przez niego.Ale jaki to jest dowod dla sadu,ze nie czuje sie kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczesniej nie dostrzeglam ze jest zimny,obojetny,myslalam ze to jest milosc,to co bylo miedzy nami.Zaczelo sie zle dziac po slubie i stopniowo coraz gorzej.Co mam zrobic zeby bylo lepiej?Czy bedzie lepiej jesli on mowi ze nie ma zamiaru nic zmieniac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brak pożycia, to jest powód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozpad współżycia małżeńskiego to jest dowód, a to, że Twój maż się nie zgadza wcale nie musi miec wpływu na uzyskanie rozwodu. W najgorszym razie będzie separacja i wykopiesz go z mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze powinnas zbierac dowody na jego zachowanie przyda się do rozwodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*pożycia małżeńskiego :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co to znaczy, że nie da Ci rozwodu? Wnosisz o rozwód i koniec. Seksu nie ma, czasu razem nie spędzacie, więc jedyne co Was łączy to wspólne gospodarstwo domowe. Musisz się finansowo uniezależnić od niego, zacząć kupować rzeczy dla siebie i dla dziecka. Jak sąd stwierdzi ustanie więzi fizycznej, emocjonalnej i materialnej, to dostaniesz rozwód na 3 rozprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zmienisz drugiego człowieka jeśli on nie chce, odejdź albo żyj swoim życiem obok niego i nie czekaj aż on się zmieni. Wcześniej nie było jakiś niepokojących symptomów? Nigdy nie zapaliła Ci się czerwona lampka? Nie lekceważył Cię itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak mam zebrac dowody na to ze jest brak pozycia.Maz nie wykazuje wogole checi wpolzycia,nawet podejrzewam ze kogos mial/ma...ale nie mam dowodow na to.Czy mam go nagrywac kiedy ze mnie kpi gdy mowie ze potrzebuje normalnego seksu i czulosci?On wtedy kpi mowi np "to chodz do mnie i wez sobie" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A próbowałaś kiedyś pójść i wziąć go sobie? Nic nie musisz udowadniać, w sądzie mówisz, że nie uprawiacie seksu od tylu a tylu lat, że mąż nie wykazuje zainteresowania i koniec. Nie musisz go nagrywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jesli beda trzy rozprawy rozwodowe i maz sie na zadnej z nich sie nie zgodzi na rozwod.Powie ze to moja fanaberia bo ja kogos mam,a to nie prawda,ja bym chciala zyc normalnie ale juz bez faceta na plecach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajdź sobie faceta wtedy bez problemu dostaniesz rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtedy się wzywa świadków. Przyjaciół, rodzinę, czasami sąsiadów. Zdradę trzeba udowodnić. A rozwieść się można z powodu różnic w charakterach. Nie ma takiej opcji, że nie dostaniesz rozwodu, jeśli chcesz go dostać. To nie taliban.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Princessinthesky
Przecież Cię sąd nie zmusi do bycia żoną na siłę. Mąż ci już całkiem mózg wyprał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam prawie identyczną sytuację z tą może różnicą że nie celowo mi psuje humor ale jakoś tak przypadkiem. Nie udziela się mu nigdy mój dobry humor. Potrafi mnie zgasić jak świeczke swoją ponurą gębą. Czasami może i coś powie do mnie, czy nawet zażartuje, ale wtedy jak ma lepszy dzień albo potrzebuje sie wygadać komuś. Jednak jak ja chce mu coś opowiedzieć to nie słucha mnie lub słucha słabo. Generalnie to jest gburem i bucem i ma mnie w d***e. Jak już nie wytrzymuję i zrobie mu awanturę to jest tylko gorszy jeszcze. Muszę siedzieć cicho obrażona przez kilka godzin za zamkniętymi drzwiami żeby łaskawie przylazł sprawe wyjaśnić a i tak wtedy nie ma za wiele do powiedzenia, rozmowa przebiega z oporami. Jak tylko wyczuje że złość z siebie wyrzuciłam i mój ton przybiera normalny głos to od razu wstaje i idzie do komputera! mimo że rozmowa nawet nie dochodzi całkiem do końca! Przez niego od lat zakupy ubraniowe robię w tajemnicy mimo że robie je za własne pieniądze(!) bo zauważyłam w którymś momencie że jak chcę sobie coś kupić nowego to przybiera na gębie nieciekawą minę tak jakby mi się nic nie należało. Czułam że jakbym nie zaczęła się kryć to tak jakby się coś zbliżało złego z jego strony. Oprócz tego w jego postawie jest coś takiego że to że on pracuje czyni go jakby nietykalnym i że więcej nie należy od niego oczekiwać, jemu sie należy odpoczynek a sprawy domowe czy dziecka to tak nie na co dzień on jest od tego. Natomiast ja czy pracuję czy nie pracuję to nie mam prawa mieć żadnych limitów czasowych. Ja zawsze wg niego mam czas nieograniczony na wszystko. Powinnam robić może nawet na dwa etaty (!) (kiedyś w kłótni padła taka sugestia), prócz tego dom i dziecko i żaden odpoczynek mi się nie należy bo wszystko co robię to żadna praca. Zaniedbany jest. Nie interesuję go jako kobieta. Nigdy mnie nie doceniał. Nie mam dokąd pójść, bo nie dam rady utrzymać się w pojedynkę i z dzieckiem nie dam sobie rady sama. Mąż jest jak współlokator ale z jakimś tam okazjonalnymi zobowiązaniami, które pozwalają mi przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest przemoc z jego strony,ze on na sile zastrasza ze rozwodu nie da,ze bedzie zawsze obok,taki podly i niedobry ale obok do konca zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytanie, co ty do niego czujesz, bo piszesz tylko o tym, jaki on jest, a niewiele o sobie. To, że czujesz żal i odrzucenie jest oczywiste, pytanie czy zależy ci na tym, żeby z nim być? co cię tak naprawdę przy nim trzyma? poczucie obowiązku? Udusiłabym się w takim chorym związku, to zabija wszelką radość życia i jest najprostszym sposobem, żeby skończyć jako sfrustrowana, nieszczęśliwa kobieta w depresji. Nic się nie zmienia - nie widzisz szans na poprawę - złóż pozew i daj sobie szansę na normalne życie. To nie mąż "daje rozwód" a sąd. Nikt cię nie zmusi, żeby tkwić w chorym małżeństwie, tylko musisz być zdecydowana czego chcesz. Czy ktoś z twojego otoczenia wie jaka jest sytuacja? mógłby być świadkiem, który potwierdzi np. że się zwierzałaś z braku seksu, zainteresowania itd? to wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dopiszę do tego co napisałam o 19:49 że gdybym się rozwiodła to mąż by się na mnie mścił, bo on ma mściwy charakter i jak jest wściekły to nie cofnie się przed niczym. Istnieje nawet ryzyko że mógłby mi ograniczyć prawa rodzicielskie. Wystarczyłoby że jestem mało wydolna finansowo lub ze chodziłam do psychologa na terapię (jestem DDA i mam lęki). Jemu nie przeszkadza to że nie ma miłości między nami. Ważna jest dla niego gra pozorów przed sobą, przed rodziną, przed znajomymi. Rozwód byłby jawnym przerwaniem tej gry pozorów i też ośmieszeniem go przed ludźmi. Ja też go nie kocham i on to doskonale wie, ale mam udawać że jestem dla niego żoną, w sensie wychodzimy razem na obiad do jego rodziny, czasem do znajomych, mam zajmować sie domem i mam zachowywać się jak dobra koleżanka, dawać wsparcie itd. On ma mnie w d***e, ale ja nie mam prawa wyskakiwać z rozwodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A u Ciebie jaki był przed ślubem? Też wredny nie doceniał Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa Polski
"Ale ja nie widze wyjscia z tej sytuacji,gdy mowie mezowi ze nie chce tak zyc,to on mowi ze tez nie chce ale nie zostawi nigdy dziecka i nie da mi rozwodu." x On tak mówi, ponieważ wie, że dziecko po rozwodzie zostaje z matką o czym decyduje sąd, dalej dostałby alimenty i ciężko by mu było rozeznać się ile idzie na dziecko, a na ile by fundował Twoje zachcianki. A teraz ma wszystko pod kontrolą. A oprócz braku przytulania jak on się zachowuje jak jest jakiś problem, coś tam potrzebujesz od niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przed innymi udaje dobrego męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami myślę że gdyby udało mi się poprawić swoją sytuacje finansową to czy by nie zorganizować odejścia podstępem tak że on by się nie zorientował i nie zdażył wpaść w złość. Czyli np. jeździć do rodziców stopniowo coraz częściej tak żeby on to uznał za norme w którymś momencie, potem raz zostać u nich na noc, drugi raz. Chociaz rodzice mają dom przepełniony i nie ma za bardzo u nich miejsca no ale jakby tak na upartego u nich nocować często w którymś momencie by doszło do tego że pół tygodnia u rodziców siedzę. Mój mąż jest leniwy i lubi siedzieć gdy w domu jest cisza i spokój więc troche by mu to było na rękę. Wrósłby w to. A potem niepostrzeżenie by się okazało że jestem gościem we własnym domu. Przyzwyczajenie to kropla drążąca, przekształcająca skałę. On by nawykł do tego że mnie nie ma i wtedy ja oderwałabym tę chorą pajęczą sieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:06 Nie ma po co udawać czegokolwiek, bo przy rodzinie znajomych to jest zajęty rozmową z nimi, jest typem wodzireja skupiającego uwagę wszystkich, ja tylko siedzę obok i czasem coś powiem. To nie jest tak że ten układ został przez niego ustalony. On nigdy mi nie powiedział że to jest jakiś układ, bo tak jak napisałam on też chce sobie wmawiać że jest okej, więc i mi będzie to wmawiał i jak coś mówię że jest coś nie tak to ja jestem problematyczna i kłótliwa baba i najlepiej jakbym się zamknęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko otwórz oczy. Nie sypiacie razem od 3 lat i on twierdzi, że jemu takie małżeństwo odpowiada i nie widzi problemu!? Akurat. A prawda jest taka, że on ma cały czas kochankę i może nie jedna, a ty robisz za nianke dla dziecka, sprzątaczka i kucharke. Naprawdę żyć nie umierać, jaki facet by tak nie chciał. Rozwiedz się czym prędzej, życie przez palce Ci ucieka!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała siebie. Mój mąż też nie lubi, kiedy się uśmiecham, jest wiecznie niezadowolony. Nigdy mnie nie przytula, nie pocałuje, nie pocieszy. Jak za bardzo jestem wesoła, to swoim nędznym zachowaniem sprawia że już nie mam ochoty się uśmiechać. Tak jakby się cieszył kiedy jestem smutna. Dokucza córce, specjalnie tak długo żeby w końcu się zdenerwowała. A jak ona zaczyna się denerwować to on jeszcze bardziej i ma pretensję, że ona krzyczy. Tak jakby nie wiedział z jakiego powodu?! Jak nie ma go w domu to ja z córką się śmieję, chodzimy swobodnie po domu, nie kłócimy się ani razu. Jak tylko mąż wraca do domu to córka od razu wychodzi do swojego pokoju i siedzi cicho, żeby nie wchodzić mu w drogę. Nie lubię go, nie lubię być z nimi we trójkę, bo wiem że drażniąc córkę mąż chce zrobić mi na złość. Tak jakby sprawiało mu to satysfakcję. Z wesołej, lubiącej się śmiać i żartować dziewczyny stałam się smutna, zgorzkniała i nudna. On tylko czeka żeby sprawić mi przykrość, niby w żartach, niby przypadkiem, ale cel jest jeden. Trochę wypracowałam sobie jakiś system obronny. Staram się o nim nie myśleć, w żadnym aspekcie codzienności. Zaczęłam mieć swój świat, swoją przestrzeń tam, dokąd uciekam. Nic nie planuję z nim, sama podejmuję decyzję, o nic się go nie pytam. Tak, zeby nie miał zachęty do zrobienia mi na złość. Olewam go w głowie, wyzywam po to, żeby chociaż wtedy poczuć się lepiej. Zrobiłam się dla niego obojętna, wzięłam go na dystans. Jak on widzi, że się nim nie przejmuję to też nie ma ochoty robić mi na złość, bo widzi że to nie działa. Zwyczajny chłód, w końcu dostrzegł, ze przez to oddaliłam się od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×