Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ludzie, dlaczego nie macie pieniędzy? Dlaczego w Polce jest podobno bieda?

Polecane posty

Gość gość

Osobiście zarabiam 2500zł na rękę. Według tego portalu https://wynagrodzenia.pl/kalkulator-wynagrodzen/przelicz-ponownie 60% Polaków zarabia więcej ode mnie, czyli zaliczam się do "biedoty". Mieszkam sama i nikt mnie finansowo nie wspomaga. Mimo to po odliczeniu podstawowych wydatków tj rachunki wcale nie przymieram głodem a zakupy robię głównie w sklepach ekologicznych. Stać mnie też na nie najgorsze ubrania czy rozrywkę. Jest tak w sam raz, przeciętnie, bez znacznych szaleństw ale i biedy nie odczuwam bo nie liczę się z każdym groszem i w sklepie np spożywczym kupuję co chcę nie zważając na ceny, a i kupno butów za 500zł nie jest dla mnie ogromnym wyczynem. Co wy więc robicie ze swoimi pieniędzmi skoro w Polsce panuje taka bieda? Przepijacie, przepalacie czy żywicie się jakimś fast foodem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo zależy od tego w jakim mieście się mieszka. Ceny wynajmu mieszkania w małych miejscowościach są znacznie niższe, minimum o połowę niż w dużych miastach. Dużo zależy od rozmieszczenia miasta i tego czy np musisz dojechać do pracy, sklepu czy wszystko jest blisko i transport samochodem można ograniczyć do minimum. Jeśli jesteś sam/sama to jest ci łatwiej bo i zużycie opłatowe niższe, mniej na jedzenie. Taniej nawet wychodzi nie gotować i zamówić sobie obiad niż kupować składniki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz chłopcze bys sie zdziwil ile osob naprawde zarabia duzo wiecej od ciebie. Po prostu to co dla ciebie jest sufitem dla innych to podloga. Twoje zarobki to naprawde minimum sam zarabiam 3.5-5 i uwazam sie raczej za malo zarabiajaca osobe. A moi znajomi maja kolo 8-12 tys na miesiac w srednich miastach, niektorzy potrafia wyciagac nawet dwa lub trzy razy tyle :) A o tych co mowisz ze maja problemy finansowe z podobnymi zarobkami bo jak sie ma rodzine i twoje zarobki to wtedy ludziom kasa idzie jak woda. Dzisiaj nawet z moimi zarobkami jestes nikim (ceny mieszkan sa kosmiczne a na codzienne zycie to ma nawet taki typowy wiesiek wiec twoje zarobki to naprawde minimum no moze dla kogos z czasow prlu to szal ale dobry telefon kosztuje dzis cala twoja wyplate lub duzo wiecej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a przeczytałeś w ogóle ten temat. Przecież piszę, że mało zarabiam ale mimo to jakoś nie narzekam i właśnie o to się rozchodzi, że większość Polaków zarabia więcej a mimo to klepią biedę. Dlatego zastanawia mnie na co wydajecie kasę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie utrzymanie 35m mieszkania kosztuje 2 tys miesięcznie w tym rata kredytu, więc z tych twoich 2500 nie zostałoby mi na jedzenie nawet :( mieszkam sama więc cały koszt utrzymania na mojej głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A telefon to akurat mam za 3,5 tys :D Przecież nie kupuje się co miesiąc takich rzeczy więc nie wiem jaki jest problem w kupnie jakiegoś przedmiotu, który wynosi więcej niż wypłata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie zarabiasz grosze a wydajesz poltorej wyplaty na telefon typowy polak i sie jeszcze pyta czemu ludzie nie maja pieniedzy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No właśnie chodzi o to, że ja mam pieniądze pomimo moich zarobków, jestem w stanie też odkładać. Nie mam większych wydatków jak mieszkanie czy samochód (które już mam) więc wydatek 3,5 tys raz w roku nie jest tu niczym specjalnym. Po odliczeniu podatków zostaje mi miesiecznie jakieś 1700zł, jeśli wy tą kasę całą przeżeracie każedego miesiaca to współczuję poziomu żołądka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwa telefony dla dzieci, jeden dla zony, jeden dla siebie wycieczka dwa razy w roku zagranice, kredyt lub koszt wynajmu, auto, jedzenie i masz swoje kosmiczne zarobki sprowadzone do zera. I to takie minimum dla wiekszosci osob. Wiec nie wiem co tutaj przezywasz naprawde malo kto zyje na nizszym poziomie niz ty tyle ze z rodzina wiele osob sobie nie oszczedza zupelnie i chce zyc jak im sie podoba. Jak dla mnie zarobki 2.5 tysiaca to zupelne dziadowanie. Jak powiesz jakiejs dziewczynie ze dzisiaj tyle zarabiasz to cie wysmieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, nie masz wydatków typu mieszkanie czy samochód, a na to ludzie wydają najwięcej pieniedzy. Więc zamknij jape i podziękuj rodzicom za mieszkanie. Swoja drogą ile płacisz za rachunki? woda, prąd, kablówka, internet, czynsz? Przecież na takie rzeczy przynajmniej 1/3 swojej mizernej wypłaty byś musiała poświęcić. Chyba ze wode masz ze studni, a prąd i internet podkradasz sąsiadom. Kto ci wyposazył mieszkanie? Masz pojęcie ile to kosztuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W małym mieście zaoferują 1500 - 1900 na rękę. Więcej nie dostaniesz na stanowisku biurowym. Mnie w dużym mieście oferowali pracę 2100 netto. Wymagali 2 języków w stopniu dobrym, znajomości excela, doświadczenia w obsłudze klienta i do tego jeszcze jakieś p******e testy trzeba było zdawać. 3 etapy rozmów. Co na to powiecie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy startowałam na recepcjonistkę w jakimś wypasionym salonie fryzjerskim przy pracy 6 dni w tygodniu, językach, umawianiu wszystkiego, kawkach i herbatkach dla klientów oferowani 1600. Zwątpiłam :P za tyle to mi się nie opłaca jeździć tak daleko. Jakby 2000 oferowali to jeszcze mogłabym się pomęczyć, ale poniżej? No jednak nie. Aktualnie pracuję z domu i wyciągam sobie około 2tys miesięcznie. Mam na głowie kredyt, bo mieszkanie, ale czasem stać mnie na coś extra. Niemniej, wiem, że to mało ;-) I czasami sama się zastanawiam jak daję radę. Myślę jednak, że mimo wszystko moja sytuacja nie jest zła i MIMO WSZYSTKO zaliczam się do klasy średniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 tys przy kredytach to klasa niższa :O na granicy z ubóstwem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:P to że Ty płacisz kredyt kolosalny nie znaczy, że inni także. Mam nosa do nieruchomości i powoli rozglądam się za drugim mieszkaniem, żeby kupić na wynajem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziadujemy. Bo mamy hipotekę i dwoje dzieci w płatnym przedszkolu. I prawie 3000 odpływa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam rate 1000 zł więc to nie jest żadna kolosalna, zostaje mi 3 tys po zapłaceniu kredytu i żyję na styk, nawet na porządnych wakacjach nie byłam. Utrzymuję się sama więc to są wydatki na 1 osobę. No ale gdybym od zawsze zarabiała 2tys i nauczyłabym sie z tym żyć to może z czasem też zaczęłabym sobie wmawiac ze żyje mi się dobrze. Podobno od ubóstwa może sie poprzestawiac w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz i tym się różnię ja od Ciebie :D ja umiem zarządzać pieniędzmi i po prostu nie widzę ubóstwa. Mieszkanie jest ładne, zadbane, nikt nie chodzi w brudnych czy podartych ciuchach, stać mnie na fajne buty i specjalnie nie oszczędzam na niczym :) Dodatkowo mam dwie mordki do wykarmienia i wszystkim się żyje dobrze. Ubóstwo to mentalność :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Już odpowiadam. Mieszkanie faktycznie dostałam od rodziców. Zrobiłam w nim jednak remont generalny (malowanie ścian, wymiana podłóg, wymiana drzwi (łazienka została nietknięta), który trwał kilka miesięcy. Później przez jakieś 2 lata je doposażałam (meble itd) Remont wyniósł mnie ok 15tys, które zarobiłam dorywczo w innym miejscu (wykorzystałam na to swój cały urlop) Meble kupowałam stopniowo, przez rok wynajmowałam też pokój dla innej osoby i w ten sposób miałam na meble itp. Jak już skończyłam mieszkanie, to wtedy zaczęłam zbierać kasę na samochód, zajęło mi to rok (kupiłam używkę za ok 15tys) Moje wydatki 490zł - czynsz ok 75zł - prąd 40zł - telefon 100zł - wydatki na kota ok 400zł - całkowite koszty związane z samochodem (paliwo, naprawy, oc, oleje itd) Zostaje jakieś 1395zł, nie sądzę abym zjadała więcej niż za te 395zł, jakieś 500zł miesięcznie odkładam, resztę mam na rozwał tj kino, wyjście do restauracji, ewentualnie zakup jakiegoś ubrania , fryzjer itp. Każdego miesiąca wydaje na coś innego, np w jednym kupuję buty a w drugim idę na depilację laserową itd. Jak coś mi zostaje z danego miesiaca to również to od razu odkładam, tak więc mam też oszczędności na jakieś nieprzewidziane wydatki, np jeśli zepsuje mi się pralka itp to nie płaczę tylko biorę z oszczędności i żyję sobie dalej. Kablówki nie mam, bo nie oglądam tv. Internet mam z telefonu, lub łapię jakieś wifi, więc nie ponoszę w związku z tym dodatkowych kosztów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co? Z moich obserwacji wynika, że ci co mają najmniej pieniędzy to są patole niezależnie od zarobków. Sama mam nawet takich znajomych co palą fajkę za fajką, co weekend chleją w knajpie a na obiad żrą kebaba. A później wielki ból d**y, że kogoś stać na droższe buty czy jakiś wyjazd podczas urlopu. I jeszcze te komentarze "jak kogoś stać..." :D Tylko, że oni często zarabiają wcale nie tak mało :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to fajnie - tylko sytuacja Twoja nie jest typowa. Po pierwsze koszty mieszkaniowe generują główną część rozchodów w polskich rodzinach (ceny nieproporcjonalnie wobec zarobków napompowane, mieszkań socjalnych dla biedoty brak), po drugie nie napisałaś o żadnych kosztach związanych ze swoją edukacją czy pracą (firma, gospodarstwo?, kursy, szkolenia?). Po trzecie i chyba najsmutniejsze - jeśli zdarzy się powiedzmy choroba Twoja lub kogoś bliskiego - jesteś w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Koszty związane z moją pracą są wliczone do kosztów samochodu (paliwo), reszta tj. ewentualne szkolenia ponosi pracodawca (czy to jest coś dziwnego?) Jeśli zachoruję to będę miała wypłacane wynagrodzenie chorobowe. Oczywiście będzie to mniejsza kwota ale wtedy przecież tez nie będę wychodziła z domu, czyli obniżą się koszty paliwa czy dodatkowych rozrywek. Poza tym na skrajne przypadki mam też oszczędności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam na myśli poważną chorobę, której leczenie kosztuje więcej niż oszczędzisz na rozrywkach lub np. chorobę mamy itp. Nie życzę Ci nic złego - po prostu wyjaśniam, że człowiek młody i zdrowy może sobie poradzić łatwiej. Ja sama, jako studentka wydawałam na jedzenie i ubrania śmieszne grosze (z głupoty - wolałam mieć więcej na imprezy), dziś jestem starsza, mam inne priorytety i mam też świadomość ile kosztuje leczenie chorób przewlekłych, z jakim ryzykiem wiąże się utrata pracy, konieczność nagłej przeprowadzki. Kiedy jesteś młoda, zdrowa i bezdzietna możesz sobie w każdej chwili wyjechać do pracy za granicę lub innego miasta, możesz wynająć komuś pokój w swoim mieszkanku itp. - i spoko. Ale to nie jest typowa w Polsce sytuacja, bo pytasz o całą Polskę. Większość Polaków to ludzie z rodzinami, z chorobami (społeczeństwo się starzeje, prawie każdy w najbliższych latach będzie miał schorowanego członka rodziny z niską emeryturą), za to bez własnych mieszkań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×