Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem niedoceniana i wykorzystywana w domu

Polecane posty

Gość gość

Czy jestem nadopiekuncza??? Czuje sie noe szanowana w domu,ale jednoczesnie jakby mnie zabraklo to by posypalo sie wszystko. Chyba sama jestem sobie winna. Coraz czesciej sa momenty kiedt chce uciec chociaz kocham nad zycie moje dzieci. Maz mi malo pomaga w domu. A pracuje tyle co ja. To ja sprzatam,robie pranie,gotuje,myje itp. Ja pilnuje mlodszego syna czy ma wszystko do szkoly( tak wiem sam powinien o to dbac ale ja mu musze przypominac) ja mu przypominam o sprawdzianach zeby sie nauczyk,ja go przepytuje bo tatus niema czasu albo glowa go boli. Jak czegos nie wezmie do szkoly czy nie zrobi to jest to moja wina. Starsza corka to samo. Jak zaspi do szkoly to moja wina(mimo ze miala budzik) ja niema wody do szkoly to moja wina(mowi mi o tym rano przed samym wyjsciem) jak zapomni zaplacic za cos w szkole to zla na caly swiat ale nie ba siebie. Przeypuszczam ze moja wina. Mam na glowie mnustwo spraw a kazdy sam z siebie nic nieda tylko oczekuje. Obiad zly bo chcieli inny(nie moge ciagle gotacpos dzieci,trz czasem chce zjesc mielonego ktorego lubie a one nie) pretensje dlaczego niema mleka(bo sie kuzwa skonczylo) mamo dlaczego noe wypralas mi bluzki( bo nie wlaczalam polpelnej pralki) i tak calymi dniami. A to ze zeobie cos dla wszystkich nikt nie doceni. Jestem zmeczona. Uwielbiam chwile kiedy mam na popoludniowa zmiane i sama siedze w domi do 13. Jak teraz. Wszyscy wiecznie maja o cos pretensje. Dzueci cis chca to do mnie nie do meza. On moze popoludniami drzemac a ja siedze z mlodym nad matma i mu tlumacze. Mamo kup,mamo daj,mamo potrzebuje. Niema w tym taty. A hak odsylam ktoregos do ojca to tylko dziwny usmieszek i mowia ze juz to widza jak tata im cos zalatwi. Syn na jutro potrzebuje akwarele w tubce. Mowie idz do taty niech ci kupi. A i tak musze kupic bo wiem ze maz tego nie zrobi. Zapomni albo cos. I bedzie znowu moja wina bo kazalam synowi isc do ojca. Moglabym pisac****isac. Co z tego ze to do mnie dzieci przychodza z problemami,mi sie zwierzaja. Ja wiem wszystko o nich kiedy maz niewie nic. Ech... kiedys p*****lne sobie w leb i wtedy dopiero zabacza i docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ha jakbym czytała o sobie, tylko że ja mam 3 dzieci i nie pracuje zawodowo, choc mam inny obowiązek, i wszyscy myśla że ja nic nie robie, wykorzystuja mnie, dzieci by się o coś pozabijaly a i tak nie podniosa śmieci z podłogi, wiem ze ich tak nauczyłam mogłam od maleńkiego wprowadzać zelazną dyscypline, ja mieszkam na wsi i kobieta ktora od rana do nocy nie robi na polu to dla straszych ludzi jest już nic nie robiaca, mam ochotę wyjść i nie wrócic choć też bardzo ich kocham, nikt mnie nie docenia , czasem wydaje mi się że dla psa mają więcej uczuć niż dla mnie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po co tak robisz? Co z tego ,że czegoś zapomną lub nie zrobią ? Jak parę razy za nich nie zrobisz to się ogarną! Dzieci powinny mieć OBOWIĄZKI i jak ich nie wykonują to adekwatne konsekwencje. Jakie obowiązki mają twoje dzieci i twój mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozwoliłaś sobie wejść na głowę to teraz masz... Przecież to wszystko się budowało latami, a ty się teraz obudziłaś? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz to zmienić. Każdemu jest wygodnie nic nie robić, o niczym nie pamiętać, nie mieć nic na głowie. To stara metoda "Zrobię coś źle, na drugi raz mnie ktoś wyręczy". Przykład z wczoraj - wysyłasz męża po akwarele. Nie kupi? To pojedzie jeszcze raz. Nie przesadzajmy, że dorosły mężczyzna nie potrafi ogarnąć podstawowych spraw. Ale wygodniej mu "zapomnieć", bo następnym razem zrobisz to za niego. Nie wiem, ile twoje dzieci mają lat, ale można na nie scedować część obowiązków np. powieszenie ubrań po praniu. Dzeciom nie smakuje obiad? Niech nie jedzą, a na drugi raz mogą sobie zrobić same. Za dużo wzięłaś na siebie, nie dajesz rady i masz wszystkiego dość. Musisz pewnego dnia usiąść z rodziną, zakomunikować, że nie jesteś służącą i ustalić, jaki będzie podział obowiązków. Inaczej się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ich nauczyłaś od początku i teraz już się przyzwyczaili, że wszystko w domu spoczywa na mamie a tata jest od leżenia z pilotem do tv w ręce, na kanapie. Pewnie jak nie było dzieci to też każdy pyłek spod nóg panu mężowi usuwałaś. Nie chcę Cię dołowac ani oskarżać ale to jest ciąg przyczynowo-skutkowy. Teraz pewnie trudno będzie Ci odwrócić zaistniały porządek rzeczy ale musisz coś zrobić aby dociążyć pracami domowymi szanownego małżonka bo zmęczenie i frustracja doprowadzą do czegoś złego. Pomyśl nad jakimś planem w codziennych czynnościach aby wszyscy domownicy poczuli, że nie Ty jedna masz je wykonywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znów ta kreatynka uzależniona od prova. Wiecie po czym jest rozpoznawalna czy jeszcze nie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn zaczal 4 klase i to juz ineczej niz 1-3. Ma wiecej obiwiazkow uczy sie ale tylko jak go pogonie do nauki. Meza nie obchodzi to jak dostanie pale ze sprawadzianu a mi zalezy zeby jakos mu szlo i mial dobre oceny. Nie wymagam zeby jechal na samych 5 ale zeby nie lapal zlych ocen. Gdybym ja go nie pilnowala interesowala sie tym kiedy i z czego ma testy i poprawki to syn by radzil sobie znacznie gorzej niz teraz. Obowiazki jakie maja?? Malo ich jest. Jak cos wymagam to jestem najgorsza,buntuja sie i sa klotnie wtedy maz wkracza zebym juz przestala krzyczec i sie czepiac.... no tragedia. Sama sobie na to zasluzylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rob mielone. Rob wszystko co lubisz jeść. Jak on będzie gotowal to wtedy może wybierać co by chciał jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile dzieci mają lat?Usiądź w dzień wolny od pracy przy piwku z mężem i powiedz mu to wszystko.Podzielcie obowiązki i nie słuchaj wykrętów! Boli go głowa? Niech weźmie tabletkę i siada z synem do lekcji-Ty w tym czasie idziesz na małe zakupy czy po coś do szkoły.Wychodzisz i tyle ! Oświadcz dzieciom, że od następnego tygodnia,mają obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że się będą buntować, bo nikt nie lubi nowych obowiązków, szczególnie gdy jest leniem jak twoja rodzina. I nie tłumacz syna, że nie ma czasu, bo chodzi do 4 klasy i ma dużo nauki. Mój syn chodzi do 3 klasy gimnazjum i jakoś ma czas na obowiązki domowe i siedzenie przed komputerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha ha juz to widze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem ze to moja wina. Zawsze chcialam jak najlepiej. Zeby wszystko gralo zeby kazdy byl zadowolony. Zeby wszystko bylo ok. Jestem swiadomo ze to moja wina i nie przecze tego. Ale wrustracja moja juz siega zeniktu kiedy po raz kolejny rano slysze oskarzenia corki ze gdzies polozylam jej worek ze strojem na Wf a ja mowie ze nie bralam. Ona uparcie twierdzi ze musialam brac(nie maz tylko oczywiscie JA) z kuchni bo tam zostawila a ja nadal tlumacze ze nie bralam. Ona zla wsciekla chodzi jak osa. Wiec ide do jej pokoju i patrze za tym workiem,odgarniam sterte ciuchow na podlodze(o ktore ciagle sa klotnie zeby to sprzatala) i wygrzebuje jej worek. Ona zla bo sie spozni przrz to na pierwsza lekcje chce usprawiedliwienie,mowie ze jej nie napisze i wsciekla wychodzi. Oczywiscie moja wina . Pomine fakt ze codziennie mowie jej zeby pakowala sie do szkoly dzien wczesniej bo sie ciagle spoznia przez takie p*****ly jak dzisiaj. I co by nie wyszlo to moja wina..... Ja juz juz chyba tego nie naprawie. Albo na noc po prostu nie wroce do domu,moze docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam ostatnio takie same przemyślenia. Wczoraj wieczorem czułam w duchu taki żal że znowu to bieganie tam i spowrotem po domu z każdą pierdołą, kelnerowanie meżowi i dziecku i drugi raz dziennie muszę robić pranie, bo mąż kazał i nawet nie mam gdzie tego rozwiesić. Odpowiedzialność za stan zdrowia dziecka, w tym jak się rozwija, czy nie ma jakichś nieprawidłowości, jakie decyzje zdrowotne podejmować to też w całości ciąży na mnie i w razie jak coś nie tak by było to cięgi na mnie pójdą, a mąż w ogóle nie musi się zastanawiać nad takimi sprawami. Myślę serio o tym, by odejść. Dzieckiem bym się zajmowała nadal w większości, choć i tak byłoby to niesprawiedliwe, ale przynajmniej obsługiwanie dorosłego gnyba by mi odpadło i nie dokładałby mi swojego syfu. Muszę tylko znaleźć sobie stałą pracę, bo ostatnio niestety nie mam stabilnej sytuacji i zrobić prawko, a dziecko niech troche podrośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze myślę o tym, że syna muszę za wszelką cenę wychować tak, żeby nie był taki jak ojciec. Nie mogę dopuścić do tego że jest w domu więcej domowników niż jeden i kazdy ma czas dla siebie a wręcz się nudzi podczas gdy matka sie zaharowuje, rozdwaja, roztraja. Powinno się traktować grupe jako zespół. Mąż jest do bani i nie wiem czy da się z niego coś wykrzesać. On myśli że skoro pracuje to nie musi już nic. Dlatego myślę o odejściu. Postanowiłam, że syna wychowam w duchu takim że regularnie będzie musiał robić coś w domu i nie ma zmiłuj. Tylko muszę pomyśleć jakie czynności dopasować do jego wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak cos wymagam to jestem najgorsza,buntuja sie i sa klotnie wtedy maz wkracza zebym juz przestala krzyczec i sie czepiac..." Ja to bardzo dobrze znam. To taka moralność Kalego. To jest i u dorosłego i u dziecka. Mąż jak jest totalny bałagan to ma prawo się wydrzeć na żonę że jest syfiarą, nierób, leń i żeby się wzieła do roboty. Ale jakby to kobieta przyszła do meża z pretensjami już nawet nie tyle że nie sprząta ale jedynie wyrzut że coś tam rzucił na podłogę albo nasyfił to albo by usłyszała "ja prdle ale ty jesteś kłótliwa baba, zamknij się". Dziecko podobnie robi na zasadzie moralności kalego. Mamo dlaczego stolik jest nieprzetarty ? Ale jak mama mówi do dziecka by sprzątneło zabawki to często już się nie chce dziecku sprzątnąć i się wymiguje. Tyle że dziecko może nie potrafi sobie jeszcze uświadomić pewnych rzeczy, a mąż nie że nie potrafi tylko nie chce sobie tego uświadomić. Jemu tak wygodniej, więc będzie nadal kontynuował prawo dżungli. Społeczeństwo też nie pomaga takiej kobiecie, bo inne kobiety będą się zaharowywały udowadniając światu jakie są porządne. Jakie z nich czyścioszki. Matka będzie miała wyrzut sumienia jak wychowała dorosłą już córkę gdy zobaczy w jej domu nie wszystko jest jak w pudełeczku plus ugotowane ciepłe ciasto. Pomyśli jaki to wstyd i "co ludzie powiedzą". Teściowa będzie obrabiała tyłek synowej że obiad nie w porę zrobiony dla synalka, że zupa zbyt mdła itd. Kobiety kobietom robią jeszcze dodatkowe szczucie. I tak oto mamy woła pańszczyźnianego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Corka lat 9 sama robi lekcje i sie pakuje. Czasem jej tylko sprawdzam i tlumacze. Nie ma wody do szkoly, to wychodzi szybciej i zahacza o sklep. Mamy teraz niemowle w domu, to tez czasem tylko ja rano wolam i sie ogarnia sama, ubiera, kanapki sobie robi do szkoly. Do sklepu tez ja wysylam po jakies drobnostki. Potrzebowala okladki na ksiazki, to z siata z podrecznikami szla sobie kupic. Wiadomo burzy sie czasem, ale ja sluzaca nie jestem. Maz stara sie pomagac chociaz nie lubi sam z niemowleciem zostawac, bo maly mu placze. Ale moj od poczatku mial obowiazki, bo pracowalismy na rozne zmiany i musial i corke dopilnowac i obiad zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mąż nie interesuje się domem to kobieta w którymś momencie musi stać się kierownikiem i organizatorem. Nie organizatorem w sensie sama wszystko robi tylko organizatorem w sensie myśli jakie czynności przyporządkowac komu i jakie konsekwencje w przypadku gdy nie zostanie wykonane. Z dziećmi prościej. Z mężem gorzej bo będzie używał czasem wszelkich środków by wyolbrzymić swój drobny wkład w coś a twoją pracę umniejszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech dobrze napisane. No wlasnie. Ja jestem ta zla. Owszem krzykne czasem ale jesli moje prosby i ponaglanie nie skutkuja. A potem slysze od meza ze sie ciagle drze,krzycze itp po po raz setny mowie synowi zeby sciagnal sluchawki i posprzatal. Mam ma glowie wszystko. Mam wrazenie zw jakbym wyladowala np w szpitalu to dom obrusby syfem i brudem bo nikomu by to nie przeszkadzalo.Wiele razu juz mowilam sobie ze przestaje sprzatac,myc i prac. Ale jak widze sterte naczyn w zlewie to mnie k***ica bierze. Maz potrafi wtedy wziasc umyc jedna szklanke bo czystej juz niema na kawe a reszte zostawic w zlewie.Jak wchodze do lazienki i brudy wysypuja sie z kosza na pranie to nie potrafie tak funkcjonowac. A potem sluchac pretensji dlaczego niema jej ulubionej czystej bluzki. Jak prubuje cos wymagac od dzieci to maz staje w ich obronie i skacze na mnie zebym juz przestala bo sieje zamet w calym domu. Rece mi opadaja. I tylko slysze daj,kup,zrob,zalatw. Kwestie zdrowia dzieci to tez naleza tylko do mnie.jeszcze moglabym sie nie czepiac meza gdybyn siedziala w domu ale ja tez pracuje ponad etat. Ok 200 h w miesiacu. I gowno z tego mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od niemowlaka i corki lat9. Tyle ze ja uczylam corke samodzielnosci od poczatku a nie ze mama zrobi wszystko. Od meza tez od piczatku egzekwowalam pewne rzeczy. Nie pokazywalam ze jestem cyborgiem nie do zdarcia, ze mam prawo tez odpoczac, byc chora czy zmeczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
byl kiedys taki polski film, chyba "Komedia malzenska" wlasnie o tym o czym piszesz. Obejrzyj, moze zainspiruje cie do zmian :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj syn tez ma 9 lat. Jak cos potrzebuje leci do sklepu albo czasem ja po cos go wysle. Lekcje tez robi sam ale musze mu przypominac. Kiedy jestem w domu uczy sie,powtarza material z lekcji ale tak jak mowie musze go gonic. Jak mnie niema to zrobi sam lekcje a reszte zlewa. Cork sama dba o nauke tu sie przyczepic nie moge. Ale tylko tyle. Na biorku ma taki syf ze nasakra. Ale jak czegos nie moze znalesc to tzn ze ja bralam,dzieci sie ciesza jak mnie niema bo nie musza nic a tata tez nie wymaga bo sam niewiele robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robicie z dzieci niedojdy. Moja mam tak wlasnie wychowywala 5 dzieci, wszystko pod nos. Sniadania do szkoly nawet braciom ktorzy mieli po 16-19 lat i chodzili do szkoly sredniej robila. Ja sie szybko usamodzielnilam, bylam sama wsrod 4 braci. Jak mialam 7 lat to mnie matka z 3 letnim bratem zostawiala w domu a ja jeszcze obiad potrafilam zrobic i w piecu napalic, frajde mi to sprawialo. A bracia dorosli i matka im majtki, skarpety prala, obiady pod nos i jak zezarli to tak gdzie jedli tam talerz został, matka chodzila i sprzatala. Ja w wieku 19 lat wyprowadzilam sie z domu, wynajmowalam mieszkanie z chlopakiem, pracowalam a bracia starsi ode mnie o 3-15 lat siedzieli dalej na garnuszku rodzicow i tak jest do dzisiaj. Tylko ja wyszlam za maz i zalozylam rodzine. Bracia 25, 32, 39 i 43l siedza dalej w domu, matka im pierze, gotuje, sprzata za nich a oni traktuja jak popychadlo a niech tylko obiadu na czas nie bedzie to i po glowie dostanie od synalków ktorym cale zycie d**e podciera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze mnie to dziwi dlaczego kobiety damę sobie organizują takie piekło z życia. Po co decydują się na dzieci skoro euforia z posiadania niemowlaka mija po 2 latach a do końca życia zostają z takim zababranym życiem jak autorka. Po co? Nie lepiej być samodzielna mieć męża i kochać go i miłe i spokojnie spędzać czas? A jak maz się zmienia i wymaga sprzątaczki to odwrócić się na pięcie i zacząć od nowa SWOJE życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i wlasnie....chyba zaczynam zalowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem na 100% pewna ze jak zachorujesz to maz o dzieci najpierw cie o to opieprza, potem sie obraza i za kare ze zachorowalas nie dostaniesz nawet szklanki wody i zostaniesz sama! Radzilabym ci uprzedzic te sytuacje i zostawic ich wszystkich jak najszybciej! Koniec sprzatania i podstawiania pod nosek. Nie chca sie uczyc? To nie! Do pracy i tak za nich nie pojdziesz - koniec kieszonkowego, prezentow, lepszych obiadkow! Pasztetowa i smalec w lodowce - ty na obiad do restauracji! Chidzisz po pracy na fitness i rowniez myjesz tylko jedna szklanke i talerzyk dla siebie - dla nich postaw w kuchni paczke jednorazowek skoro nie chca myc! Kazdy pierze swoje rzeczy - nie upierze - chodzi w brudnym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak twoj zalosny z nazwy tylko maz powie ze chce sie rozwiesc to powiedz ze bardzo chetnie i ze dzieci zostana z nim bo ty sie zrzekniesz do nich praw - zobaczysz jaka zrobi mine!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym praniem to troche do bani jakby każdy swoje prał. Pralka by chodziła po 4 razy dziennie a jakby matka zachorowała ciężko to też by nikt jej bielizny nie uprał, a to nie o taki efekt tu chodzi, że każdy sobie tylko o to że jak jest grupa to powinna podzielić obowiązki za całą grupę, a nie każdy sobie, bo sobie to ktoś kto mieszka samotnie w pustym mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze wiesz ze nie podziela zadnych obowiazkow tylko sie obraza i zrobia awanture! Naprawde zaoszczedzenie tych paru zlotych wiecej za prad i wode jest tego warte??? Z reszta nikt nie bedzie pral swoich rzeczy codziennie - uzbiera na wklad i wtedy wypierze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wymagaj kobieto. Zapisz dzieci na obiady w szkole, sama po pracy wpadaj do jakiegoś baru (można fajnie zjeść juz za kilka zł i nie gotuj. Jak mąż umyje tylko jedną szklankę, zrób tak samo. Dzieci są duże, mogą pozmywać. Jak mój syn ociągał sie z wyniesieniem śmieci, to zaniosłam śmierdzący worek do jego pokoju, a do wiaderka włożyłam świeży worek. Córka powiesiła pranie byle jak, w zakładki, to jak wyschło, kazałam jej je zdjąć, poukładać ciuchy i powkładać na półki. Jak któreś czegoś szuka, nie pomagam. Na drugi raz położy tak, żeby wiedzieć, gdzie to ma. Moi też tak mną orali, jak Twoi Tobą, ale powoli jakoś oswoili się z myślą, że nic nie robi się samo. Jak mąż uwala się na kanapie "bo jest zmęczony", to uwalam się obok niego, "bo ja też".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×