Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Brak slubu po 6 latach zwiazku mysle o rozstaniu

Polecane posty

Gość gość
Myślisz że obrażasz kogoś słowem konkubina? To normalne, neutralne słowo, boli może ciebie, bo odzwierciedla Twoje lęki, a poza tym normalnie używa się go np. w dokumentach urzędowych, w życiu codziennym itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja żyję bez ślubu już 15 lat, mamy dwójkę dzieci i kończymy budowę domu właśnie. Od samego początku wiedzieliśmy, że ślubu nie weźmiemy. Kwestia dogadania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego konkubina nie powie o sobie konkubina, tylko ubiera konkubinat w piękne słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo sie wstydzi!!! Moja siostra tez wszem i wobec opowiada jak to jej slub niepotrzebny i ze cudownie jest zyc bez papierka a po nocach placze w poduszke ze facet od razu powiedzial ze zadnego slubu z nia nie chce. Zapytalam wiec po co z nim jest i po co klamie a ona powiedziala ze sie tego wstydzi wiec bedzie grala wyzwolona dziewczyne bo w sumie nic innego jej nie pozostalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pie...lę , kobieta kobiecie wilkiem. Tylko jad się wylewa. Jedna inteligentniejsza od drugiej. Zawsze uważałam ,że baby są gorsze od facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zapytaj się tej siostry, czy tej co się wstydzi, bo większość osób świadomie uprawiających konkubinat rozumie doskonale znaczenie tego NEUTRALNEGO słowa, które może jest nieco przestarzałe, dlatego wychodzi z użycia. Równie dobrze można zapytać: czemu żony nie mówią o sobie "niewiasta " a matka nazywa się matką a nie "matroną" albo "macierzą"? Ze wstydu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytałam jeszcze wszystkich wypowiedzi. Tu nie chodzi o wyższość małżeństwa nad konkubinatem albo odwrotnie, ale o to, że pewnych rzeczy autorka nie ustaliła wcześniej. I czego teraz oczekuje? Że coś się magicznie zmieni? Podstawą jest rozmowa. Jeżeli rozmawiali wcześniej, a przez 6 lat mieli na to dużo czasu, facet mówił/nie mówił jaki jest jego punkt widzenia i autorka przyjęła/nie przyjęła tego do wiadomości, do do kogo teraz pretensje? Sama żyję w konkubinacie od 8 lat, mamy dziecko, chciane, planowane, wyczekane. Ślub bierzemy wkrótce, bez wielkiej pompy, cyrku, "po taniości" i tylko dla paru ułatwień formalno-prawnych. Niech mi nikt nie pitoli, że jak ktoś nie bierze ślubu to w gruncie rzeczy czeka na lepszą partię i dopiero po ślubie coś się magicznie zmienia na lepsze. My po ślubie wrócimy do domu, nakarmimy dziecko, przewiniemy, wykąpiemy, położymy spać, jak zawsze od jakiegoś czasu. Wrócimy do domu w którym od dawna mieszkamy, zaśniemy w łóżku w którym od dawna śpimy i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Baby sa gorsze! Bo kto normalny klamie przed partnerem (konkubentem) i wszystkumi ludzmi ze brak slubu jest ok i to wszystko po to zeby "byc w zwiazku" Zalisne i straszne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja, z 19.08 jeszcze. Nic mnie tak nie rozwala jak gadanie, że każda kobieta chce ślubu tylko udaje że nie i po nocach płacze. My bierzemy ślub, by np. wspólnie rozliczać podatki, nie dorabiam do tego ideologii, przez lata byłam konkubiną (jak zwał tak zwał, nazwa jak nazwa) i nie przeszkadzało mi to wcale, mojego przyszłego męża denerwowało jak np. w szpitalu wołali go moim nazwiskiem. Ślub parę spraw ułatwia, ale o niczym nie musi świadczyć. Niczego nie gwarantuje. Wszystko zależy od ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fakty są takie, że coraz więcej par się decyduje na konkubinat, a coraz więcej małżeństw rozwodzi. To nie efekt feministek, to po prostu prawda o kobietach: dopóki były zmuszone to wychodziły młodo za mąż, a jak nie muszą to okazuje się nagle, że wolą poczekać do 27 r. ż. (średni wiek) a odkąd jest antykoncepcja nagle się okazało żę kobiety wcale nie chcą rodzić kilkunastu dzieci rok po roku - co za szok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale twoj facet nie powiedzial tobie prosto w twarz "nie chce slubu, nigdy sie z toba nie ozenie" - czaisz roznice???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Różnica nie jest w tym co powiedział facet, tylko w nastawieniu samej bohaterki tego dramatu. Smutny to związek, który opiera się wyłącznie na tym, że żadna ze stron nie ma drugiej gałęzi do przeskoczenia. Ja jednak autorce radzę odejść pierwszej - większą ma szansę na związanie się z kimś i urodzenie dzieci póki to możliwe. Jeśli tego nie zrobi to amant i tak kiedyś odejdzie, jak kogoś innego pozna (no dobra,jest szansa, że nigdy go nikt nie zechce i wtedy zostaniecie razem, ale to Twoje ryzyko).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Różnica nie jest w tym co powiedział facet, tylko w nastawieniu samej bohaterki tego dramatu. xxx Co ty pieprzysz??? Twoj facet chcial sie z toba ozenic a facet autorki nie chce!!! Wiec przykladanie twojej historii do historii autorki nie ma najmniejszego sensu. Odnosze wrazenie ze napisalas tu tylko po to zeby sie pochwalic - " aha aha - a ja zostalam zona a ty nie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie o mnie, ale odpowiem co myślę: każda z nas ma wokół siebie setki facetów, którzy nie chcą się z nami ożenić. I co się wtedy robi? No po prostu nie bierze sie z nimi ślubu. Ten od autorki powiedział szczerze co uważa i dzięki temu ona ma możliwość zdecydować czego chce - a potem nie mieć do nikogo pretensji. Powinna to być oczywistość, ale niestety nie każdego stać na takie postawienie sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój maz ( wtedy narzezony) tez mowil, ze nie chce slubu ale po roku aj pwoiedzialam , ze albo slub albo się rozchodzimy bo konkubinat to nie dla mnie. Jestesmy malzenstwem już prawie 10 lat :) W zżyci nie zgodziłabym się być konkubina uważam, ze to straszny wstyd nia być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
slubu nie ma a i nie chce sie rozstawac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest temat konkubinat kontra małżeństwo (chociaż jak czytam niektóre posty to nóż mi się w kieszeni otwiera, bo wstyd to dla mnie kraść i gołym tyłkiem po ulicy latać, ale co kto lubi), ale o tym, że autorka ma najwyraźniej ze swoim facetem problemy w komunikowaniu i uzgadnianiu podstawowych kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie mam problemu z komunikacja. tylko moj ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale o autorce i jej chłopaku już wszystko zostało powiedziane, nie zgodzę się też, że nie ma między nimi komunikacji - oni oboje wiedzą na czym stoją, tylko póki co obojgu tak wygodniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.44 To znaczy, że zadajesz źle sformułowane pytania albo dostajesz odpowiedź, której nie chcesz przyjąć. Co konkretnie mówi? "Nie jestem zwolennikiem małżeństwa"? Komunikat jasny jak słońce. "Może kiedyś"? To zapytaj kiedy. Jak w przyszłości bliżej nieokreślonej to czekaj następne 6 lat. Twoja sprawa, twój wybór. To są sprawy, których nie komunikuje się na pierwszej randce, ale wy się nie znacie od tygodnia. Piszę to jako osoba, która nie ma nic do konkubinatu, wiele lat w nim żyła (i nie miała nic przeciwko), niedługo będzie żoną, traktuje ślub jako "myk formalny" i niewiele poza tym, ale co kto myśli w tym temacie mieliśmy ustalone szybciej niż po 6 latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.54 To niech autorka nie zakłada tematu jak jej i jemu tak wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój kuzyn ożenił się młodo, był z dziewczyną 10 lat. Po 3 latach rozwód. Krótko po rozwodzie poznał dziewczynę z którą żyje bez ślubu, mają dziecko. Widzę, że on dopiero teraz dojrzał do poważnego związku, są bardzo szczęśliwi, jest dobrym ojcem Tamten ślub był "bo wypada po tylu latach", a już przed nim coś zgrzytało. Poza tym jak poznajesz kogoś w szkole średniej, znasz go dekadę to przyjmij do wiadomości, że wszedłeś w związek jako dzieciak, niedojrzały dzieciak, ohajtałeś niewiele wiedząc o życiu. To taka dygresja apropos tego, że ślub oznacza poważne myślenie o drugiej osobie i życiu w ogóle, a konkubinat to zabawa. Może tak być, nie zawsze tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżeństwo to wspaniała rzecz, uroczysta i święta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zrobilabym moim dzieciom tego, że ich tata byłby moim konkubentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.42 Ja nie zrobiłabym mojemu dziecka tego, że mój konkubent byłby złym ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.40 Ja wierząca nie jestem, ale "święta" jest dla mnie wierność, miłość i szacunek w związku dwojga ludzi w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś małżeństwo to zwykły papierek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżeństwo jest święte gdy się poważnie traktuje słowa przysięgi (kościół czy usc, wszystko jedno), bo inaczej to rzeczywiście zwykły świstek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Normalni ludzie nie potrzebują "przysiąg" żeby dbać o związek, i dla nich ślub to faktycznie tylko papierek ułatwiający życie prawnie... a niestety mimo najlepszych starań ludzie się zmieniają, sytuacje życiowe się zmieniają i nie wiem, czemu np. dwoje ludzi, którzy przestali się kochać ma być ze sobą i cierpieć bo "przysięga"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mnie to najbardziej śmieszy jak jakaś laska, zwolenniczka konkubinatu pisze że ślub jest jej do niczego nie potrzebny i że ślubu nie chce, a jednocześnie nie omieszka się pominąć informacji że partner o slubie napomyka. Tak jakby jednak dla niej to coś znaczyło, że on o tym napomyka oczko.gif , bo gdyby nic nie znaczyło to by o tym nie wspominała. Taka tam drobna hipokryzyjka oczko.gif X Ja tak pare razy pisałam, jak jakaś idiotka insynuowala, ze mówię, iż wole konkubinatem bo facet nie chce się żenić. Facet się oświadczył, ślub mi nie jest potrzebny... jeśli on naprawdę nie bedzie mógł bez niego żyć, pomyśle, ale póki co nie chce mnie rzucać, wiec dobrze jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×