Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czywasze dzieci tez sie umawiaja z kolegami kolezankami a wy o tym nic niewiecie

Polecane posty

Gość gość

Jak na to reagujecie?Udajecie ze nie ma tematu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytasz jak potrzepana... Oczywiście zależy ile mają lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie dopisalam dzieci w wieku do 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W wieku 10 lat musiałam wiedzieć dokąd córka idzie, gdzie będzie i za ile wróci. Nie miała żadnych tajemnic w tym temacie. Dzisiaj ma 13 i rzuca tylko hasłem "wychodzę, idę na boisko" i wiem tylko tyle, że złażą się tam jej znajomi ze szkoły, mniej więcej wiem jacy ale nie umawia się z nikim konkretnie, po prostu idzie do paczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Host
Dziecko ukształtowane odpowiednio nie musi być pod ciągłą kontrolą ,im starsze tym mniej konkroli,a więcej refleksji i wniosków z bierzących zachowań ,analiz.Puszczasz ale masz nadzór o możliwych opcjach,co się tam dzieje,robisz wywiad niekoniecznie bezpośrednio ,ale poprzez pogadanke w starych sprawdzonym stylu.Tylko tak. Ja np miałem taką grupę gdzie dzieci do 16 lat nie ruszały się spod bloku,po prostu były tak znakomicie wychowane ,że nawet nie miały potrzeby szukać jakichś dodatkowych wrażeń,włóczyć się. Z kolei znajomy wychowawca prowadzi świetlice ,czyli to samo co pod blokiem tylko w budynku i to się nazywa mieć 100% nadzór nad dzieckiem.Ale to tylko niektórym tak się udaje. Większość dzieci ma takie czy inne deficyty i gdzies je kompensuje. Dziś standardem jest posyłanie na zajęcia dodatkowe,całą masę i tak się wypełnia czas,że dziecko i tak nie ma opcji sobie nic zaplanować ,bo inni myślą za nie,co też przegięciem tylko że w drugą stronę i oducza myślenia,samodzielności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój się umówił do kina z kolegą, a mają 6 lat. Za 5 dni, ale iść muszą też rodzice przecież a ja ta druga mamę ledwo znam. I teraz myślę czy iść czy olać temat- może zapomni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Host
Masz lęk przed obcymi?Niedobrze,zły przykład dajesz dziecko,bo ono może też zacząć umawiac się tylko ze znajomymi kolegami,a resztę klasy ignorować.Ksenofobia ,izolacja w czystej postaci. Obcy ludzie nie gryzą ,pora przełamać sztywne bariery,myślenie Co powinnaś zrobić,to pójść do tej kobiety i zaproponować jej aby na sansie filmowym została z dwoma chłopcami lub odwrotnie,ty zostaniesz z oboma,nie ma chyba potrzeby abyście tam szły razem? Analogicznie jak w szkole,jedna pani idzie z dziećmi do kina a nie 10 pań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dzis z siebie glupia zrobilam.Corka dostala zaproszenie do koelzanki na dzis na 14.Skontakotowalam sie z jej mama i co sie okazalo ona nic o tym niewie.Kretynke z siebe zrobilam.Dziewczyny maja 8 lat- 2 klasa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja zawsze się umawiala bez mojej wiedzy, później negocjowala ze mną :-) Wiadomo, ze nie zawsze na wszystko pozwalalam, ale w miarę możliwości tak. Teraz ma 15 lat i tylko informuje kiedy, z kim i dokąd się wybiera, albo że będzie miała gości. Jest poukładana, mądrze się zachowuje i nie nadużywa mojego zaufania, więc nie ingeruje. Z mojego doświadczenia jak najmniej zakazów, dużo rozmów i konsekwencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Host
Doświadczony rodzic jak napisano wyżej ,który ma stały i dobry kontakt z dzieckiem nie ma potrzeby zakazywać cokolwiek. Wszystko buduje sie na zaufaniu. Gdyby jednak stało się coś złego ,to po pierwsze może liczyć na informacje od dziecka,a przeciwnym razie sam zauważy że coś się stało i tak się dowie.Na tym to polega. Ale na taki kontakt się pracuje ciężko latami. Miło sie zachwycać czyimiś dziećmi,jakie grzeczne,super wychowane ,urocze,jakie świetne wrażenie robią. Ale nie widzimy ile w tym jest czyjejś pracy i wysiłku aby to osiągnąć. O np ostatnio właśnie miałem rozmowę z takim panem,który prowadzi świetlicę dla grzecznych dzieci.Był taki dumny z siebie i tyle zasług sobie przypisywał.Tylko właśnie cały dowcip polegał na tym że on nie musiał tam nic robić,bo dzieci były tak wyuczone i zornanizowane,że same najlepiej wiedziały jak dobrze wykorzystać czas,tu nie musiał czuwać żaden specjalista. Ciekawe jakby sobie poradził w specjalnym ośrodku szkolno wychowawczym albo zakładzie poprawczym,z resocjalizacją. Dopiero tutaj widac prawdziwe kwalifikacje i umiejętności. Po prostu śmiech na sali,jak sobie przypomnę tę rozmowę,bo u mnie przez 8 lat w wolontariacie to tak lekko nie było jak u niego i wyzwania były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×