Gość cozaproblem Napisano Listopad 19, 2017 Jestem zwykłą piętnastoletnią dziewczyną która wychowuje się wraz z rodzeństwem i rodzicami. Pisząc rodzeństwo, mam na myśli mojego młodszego brata, ale nie on gra tutaj rolę. Od pewnego czasu mam dość relacji pomiędzy mną a rodzicami, chociaż głównie mamą. Najmniejsze błędy, czy też zwykłe pierdoły są powodem do kłótni, i powoli tracę cierpliwość do tych dwojga ludzi. Mam tutaj na myśli małostkowe rzeczy. Czepia się wszystkiego. Nie mam nic do gadania, zawsze jestem tą najgorszą, to zawsze ja pyskuję, wszczynam kłótnie między nami, wyprowadzam ją z równowagi. No po prostu jestem czarną owcą która jest wszystkiemu winna. I nie zapomnijmy również wspomnieć, że młodszy zawsze w jej oczach będzie święty. Co by nie zrobił, wina jest zawsze po mojej stronie, bo to on zawsze grzeczny, synek mamusi i te sprawy. Dodam tylko, że kiedy napomknęłam o tym w podobnej sytuacji, stwierdziła, że któreś z dzieci musi być lepiej traktowane. Praktycznie zawsze broni się tym, że u niej w domu było tak samo, ona nie była ważna tylko obiadu gotowała i najważniejszy z całej trójki był jej najmłodszy brat którym zajmowała się mając zaledwie 9. Porównuje mnie zawsze do siebie mówiąc że ona w moim wieku gotowała i inne. Doskonale to rozumiem, tylko problem w tym, że ona nigdy mnie do tego nie nakłania, nie pokazuje a później wypomina. Nie jestem żadnym rozpieszczonym dzieckiem ani pokrzywdzonym, bo inni mają piekło życiowe, tylko chciałabym wiedzieć dlaczego jest dla mnie taka obojętna i zimna a dla brata kochana i czuła. Możliwe, że to uraza po słowach które do niej skierowałam, ale ona też nie była mi dłużna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach