Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość linsey2001

Depresja męża przedmiotem drwin w mej rodzinie

Polecane posty

Gość linsey2001

Witajcie, właściwie przyszłam się tu tylko wyżalić. Otóż mój mąż nie miał łatwego dzieciństwa - alkoholizm w rodzinie, przemoc, bieda, w końcu rozwód i zerowe zainteresowanie nim ze strony ojca, matka neurotyczka "karząca" syna długotrwałym milczeniem, niezbyt ciekawa okolica - spowodowały to, że nabawił się w życiu dorosłym fobii i nie jest osobą odporną na długotrwały stres. Miesiąc temu rzucił pracę, gdyż płaca nie wynagradzała mobbingu, nadmiaru obowiązków i był już kłębkiem nerwów. Kilka tygodni temu po raz pierwszy udał się na sesje do psychiatry (ja musiałam nalegać) i ten oznajmił mu, że dzieciństwo wygenerowało w nim zaburzenia, trzeba to przepracować w trakcie terapii, jest w depresji i na zmniejszenie jej efektów trzeba wykupić leki. Mąż jednak ich nie wykupił - bo całe życie w biedzie uświadomiło mu, że trzeba być skąpym bo zawsze może przyjść kryzysowy moment i trzeba mieć pieniądze - dzięki temu mamy spore oszczędności - no ale niewykupienie leków "bo drogie, szkoda kasy" to świadome rujnowanie zdrowia. Najgorsze jest to, że właściwie jakoś 2 tygodnie temu się położył... i właściwie nie wstaje poza posiłkami, załatwianiem potrzeb i realizacji jakiś podstawowych obowiązków jak zmywanie, wyrzucenie śmieci etc. Tzn. siedzi w 4 ścianach i nawet nie odpali tv, laptopa, nie zapali światła. Dla przykładu wracam wczoraj z pracy ok. 17:00 a on siedzi po ciemku na kanapie, sądziłam, że korki wywaliło, ale jak się okazało nie zapalił światła, bo czekał jak ja wrócę, bo on przecież na to nie zarabia. Tymczasem ja wcale nie bronię mu dostępu do sprzętów elektrycznych a tym bardziej światła... Nie pojechał ze mną w sobotę do rodziców, wymawiając się złym samopoczuciem (weekend przespał), może to i lepiej, gdyż zamiast współczucia od rodziny i wsparcia doprowadzili mnie wręcz do stanu wrzenia. Akurat byli też obecni bracia uważający się za życiowo zaradnych, taka duma tatusia i tylko zasygnalizowałam, że mąż się źle czuje psychicznie, że się położył jakby czekał na najgorsze i uderzył mnie rubaszny rechot "30 lat ma i położył się jak pradziadzio Walery, może umierać będzie zaraz? pamiętaj tylko, że pradziadek miał 94 lata jak umarł" na sugestie, że po raz kolejny wyniszczyła go praca kolejny komentarz "a co to myślał, że będą sie nad nim rozczulać? wszędzie tak jest, w każdej pracy. nikt nie broni mu otworzyć warsztatu samochodowego jak ja" - podsumował kochany braciszek... Nie było sensu tego ciągnąć, bo mobbing, wyzysk, stres w pracy to dla mojej rodziny abstrakcja, a praca biurowa męża to nie praca bo nie ma tam 12 h tyrki... Tylko w progu matka przy wyjściu zadała mi jeszcze pytanie "czy na pewno chce tak żyć?" i pojawiły się wątpliwości. Mam 29 lat, a wypalenie yciowe męża emanuje także i na mnie. Gdybym poznała go w takim stadium pewnie byśmy nie byli razem. Jak każda kobieta pragnę szczęścia, a jak ze łzami zadałam mu pytanie czy jakbym odeszła to by sie zmobilizował odrzekł, że wcale by mi się nie dziwił, byłoby mu przykro, ale też nie chcialoby się pewnie mu czekać jak druga osoba stanie na nogi tyle czasu. Bo symptomy załamania były już dawno widoczne, ale teraz jest jego apogeum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze, musi brac leki i chodzic na terapie. To jest podstawa. Jak masz cukrzyce, to nie oczekujesz ze samo minie, tylko sluchasz sie scisle zalecen lekarza w kwestii dawkowania. Choroba jak kazda, ale sama nie minie, trzeba ja leczyc. Po drugie, odetnij sie natychmiast od swojej prostackiej, glupiej, zacofanej, okrutnej i bezmyslnej rodziny. Ich nie zmienisz, wiec nie trac na nich energii.Zycie twoje i twojego meza jest warte wiecej. Wspieraj meza i pilnuj zeby sie leczyl. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ze łzami zadałam mu pytanie czy jakbym odeszła to by sie zmobilizował xxx Zachowalas sie jak bezmyslne dziecko. Dramatyzujesz i odgrywasz scenki. To nie ty jestes chora, tylko on i powinans go wspeirac. Co ci do glowy przyszlo, zeby odejsc od chorego czlowieka, bo go to 'zmobilizuje'??? A jak by zlamal noge, tez bys go zmuszala do brania udzialu w biegach dlugodystansowwych? Ech, swiadomosc w spoleczenstwie jest naprawde zerowa. Wspolczuje mezowi, nie dosc ze powaznie chory, to jeszcze zona mu dowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to takie kopanie lezacego. Wspolczuje twojemu mezowi i trzymam kciuki, rozumiem bo sama jestem w podobnej sytuacji. Lecze depresje, biore leki i uczeszczam na terapii. Tu potrzeba czasu... Nie wiem, czy kiedykolwiek bedzie dobrze. Nie mam partnera, nie ma mnie kto wspierac, nieraz mam ochote podciac sobie zyly, ale jedyne co mnie powstrzymuje, to to, ze rodzice beda sie obwiniac. Nie odnajduje sie w tym dzisiejszym swiecie, gdzie trzeba miec usmiech na zawolanie, u mnie to jest taki smiech przez lzy. Latwo powiedziec ogarnij sie, pradziadzio Walery. Takie drwiace osobniki... Ja tez nie chce zyc, jak tam przeszkadza moja egzystencja to moga dobic. Darmowa eutanazja. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość linsey2001
Wcale nie dowalam mężowi czy też wzbudzam w nim poczucie winy, po prostu warto wiedzieć co byłoby w razie w. chociażby po to by się psychicznie nastawić na przybliżony scenariusz. Ja również jestem już przemęczona, też dobija mnie brak oparcia w mężu, który powinien być ostoją rodziny. Brak możliwości realizacji marzeń, stan zawieszenia - bo nie wiadomo czy jemu się pogorszy czy polepszy totalna karuzela. A co jak bym zaszła w ciąże, hmm? Chociaż to faktycznie wykluczone, bo mąż ma zerowe libido.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
strasznie prostacka ta rodzinka. Widac, ze maja braki w podstawowej wiedzy, skoro wygaduja takie rzeczy. Depresja to choroba jak kazda inna. Bardzo dobrze, ze namowilas meza na skorzystanie z pomocy. To pierwszy ogromny krok w drodze do sukcesu. zycze powodzenia i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodz z mezem na terapie, tam bedziesz mogla rowniez Ty wyrazic swoje obawy. Ty takze musisz miec mozliwosc wypowiedzenia sie razem i wobec meza a taka forma jest najszybsza niz szukanie sobie samej mozliwosci rozmowy wobec izolacji w jakiej jestes z tym problemem w swojej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu warto wiedzieć co byłoby w razie w. chociażby po to by się psychicznie nastawić na przybliżony scenariusz. xxx Dziewczyno, ogarnij sie. Skad on moze wiedziec co bedzie i jakby zareagowal. Jest CHORY! To jest niestety jeden ze skutkow tej choroby, negatywne pozstrzeganie swiata i brak wizji przyszlosci. A ty mu zadajesz zagadnki, tak jakby byl zdrowy. Ja również jestem już przemęczona, też dobija mnie brak oparcia w mężu, który powinien być ostoją rodziny. xxx Nic dziwnego ze jestes przemeczona, kazdy jest jak ma do czynienia z choroba bbliskiej osoby. Ale na litosc b. jeszcze raz mowi ci otrzasnij sie, od chorego czlowieka wymagasz, aby byl ostoja? Chyba sobie zartujesz. On jest CHORY, nie slaby, nie nieschetny, nie leniwy. i co to znaczy 'powinien'?? Bo kto tak powiedzial? Brak możliwości realizacji marzeń, stan zawieszenia - bo nie wiadomo czy jemu się pogorszy czy polepszy totalna karuzela. A co jak bym zaszła w ciąże, hmm xxx Z zadna choroba nigdy nic nie wiadomo. A nie marzysz o tym, zeby maz wrocil do zdrowia? Bo akurat w tym przypadku masz na to spory wplyw, mozesz go wspierac i doinformowac sie na temat depresji klinicznej. I odciac od debilnej sredniowiecznej rodziny. Masz swoja rodzine. Jest nia twoj maz. I nie badz taka egoistka -- co by bylo gdybys zaszla w ciaze? Znowu uwaga na TOBIE. A co by bylo gdybys go nie wspierala i popelnilby samobojstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka oczekuje, że mąż ogarnie się i przestanie mieć depresję. Tak to wygląda. Małżeństwo jest dla ludzi odpowiedzialnych. Chyba ślubowałaś mu, że nie opuścisz go w chorobie? Kolejna panna dla której ważna była sukienka, emocje, fryzura, wesele. Ślub to nie impreza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresję przede wszystkim należy leczyć, jeśli jeden specjalista nie pomógł to szukajcie innego to nie minie ot tak sobie. Nie ogarnie się sam tak samo jak alkoholik sam z siebie nie przestanie pić niezależnie od tego jak kocha żonę i dzieci. Tobie będzie też łatwiej to znieść, kiedy zdobędziesz wiedzę o tej chorobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja rodzina moze troche przegiela, ale wiesz co, tak zdrugiej strony. Ty jestes ich corka i siostra, a Twoj maz mimo wszystko obcym czlowiekiem. I to dla Ciebie oni chca dobrze. Zebys miala zaradnego meza i zebys byla szczesliwa. Wiec jak maz nawala, to sie martwia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obie będzie też łatwiej to znieść, kiedy zdobędziesz wiedzę o tej chorobie. xxx Wlasnie. Autorko, problemem sa tu egoizm i ignorancja. Albo raczej ignorancja i egoizm. Najpierw zdobadz wiedze na temat choroby. Potem sie zastanow nad swoja postawa i nad tym dlaczego w chorobie chcesz go opuscic i dlaczego snujesz scenariusze typu ' co by bylo gdybym JA..' Moze tez psychoterapia by ci pomogla, bo twoje podejscie jest troche dziecinne. Taka mala diewczynka, ktora zawsze sciaga uwage na siebie. Mowie to bez zlosliwosci. Po prostu jestes niedojrzala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja rodzina ma poniekąd rację. Mąż ma depresję w sensie klinicznym, a nie potocznym, był u psychiatry, ale nie kupił leków, bo drogie(!) , woli pielęgnować depresję, a Ty się na to zgodziłaś. I to nie jest tylko męża decyzja czy zechce się leczyć czy nie, więc te rady, że ma czekać i wspierać są nie bardzo. Jakby miał kiłę, to też jego decyzja i wspierać gościa aż się zdecyduje w końcu coś z tym zrobić czy może jak będzie wolał żyć z kila to też..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z chorobami psychicznymi jest inaczej niż z kiłą - tu oprócz leków duże znaczenie ma też psychoterapia i czynniki środowiskowe. Oczywiście samo "czekanie i wspieranie" nic nie da, ale i leki same w sobie nie wystarczą. To właśnie taka choroba - wieloaspektowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe czy Twoim braciszkom będzie tak zabawnie, gdy małżonek wstanie z łózka tylko po to by się powiesić? Ty również sobie przemyśl sprawę, wydaje mi się, że on jest na skraju załamania nerwowego. A Ty jeszcze przedstawiasz mu symulacje rozstania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
depresja to choroba jak kazda inna. Podejrzewam, ze nieprzypadkowo sie to stało dwa tygodnie temu, teraz taki okres bez swiatła. a jak siedzi przy zgaszonym to tym gorzej. słyszałam o metodzie leczenia depresji przez swiatłoterapie, moze kupcie jakąś lampe, i dbajcie, zeby korzystał z takiego silnego swiatła zblizonego do dziennego... mam doswiadczenie w braniu róznych leków, terapiach, terapie sa b mało skuteczne, leki tak, ale to tez jak dla mnie ostatecznosc. Trzeba uwazac na zęby, bo rozwijają próchnice, i moga miec jeszcze inne rózne skutki, mozliwe ze nowotwory, ale tego nie wiadomo na pewno. Niemniej jak jest b zle to leki się powinno przynajmniej rozwazyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
yyy a jaki niby związek z depresją ma próchnica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
yyy.... nie depresja, ale antydepresanty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boze jak ja to rozumiem. Sama mam depresje. Jestem z podobnego domu jak Twoj maz+molestowanie przez sąsiada...ktory zajmowal sie mna gdy mama byla w pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady, niby dlaczego rodzina autorki miałaby być współwinna jego ewentualnego samobójstwa? Przecież oni mu liny nie przygotowali, ani nie dali żyletki z sugestywnym uśmieszkiem. Nie są też odpowiedzialni jego nikłej - jak na chłopa - odporności psychicznej. Na Twoim miejscu dałabym mężowi autorko rok czasu. Na pozbieranie się psychiczne, znalezienie ciekawej i dobrze płatnej pracy. Jeśli nie będzie dobrze rokować to równiez masz prawo do własnego szczęścia u boku innego. Opcja jest bowiem taka, że przy długotrwałym współuzależnieniu również wyjdziesz przemęczona jak moja znajoma - dbała, dawała wsparcie przez kilka lat chłopakowi, a ten i tak nie docenił tego i się zabił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie są też odpowiedzialni jego nikłej - jak na chłopa - odporności psychicznej. Na Twoim miejscu dałabym mężowi autorko rok czasu. Na pozbieranie się psychiczne, znalezienie ciekawej i dobrze płatnej pracy. xx Jprdl, co za ignorancja! Co to znacz 'jak na chlopa' idiotko? On jest CHORY, to nie ma nic wspolnego z wyimagiwanym i niekonkretnym pojeciem 'odpornosci psychicznej'. A jesli juz, to wlasnie na depresje choruja osoby silne, ktore dlugo staraja sie radzic z problemami we wlasnym zakresie, dopoki to przekracza mozliwosci kazdego czlowieka. Slabeusze nie popadaja w depresje, bo od razu rezygnuja ze staran. Zreszta przeczytaj sobie ksiazke specjalisty w tej dziedzienie Tima Cantophera, 'Depressive illness the curse of the strong'. Dalabys mu rok, no coz za hojnosc? A moze najpierw poradzic sie specjalisty, zobaczymy co on powie. Rok moja droga to sie dochodzi do zdrowia w deprsji. Dopiero potem mozna zaczac dzialas, a ty radzic zeby bedac chorym szukal pracy. Brawo. A jak by mial skomplikowane zlamanie nogi i kilka operacji, tez by mu dala rok na wziecie udzialu w maratonie, czy moze bys sie najpierw poradzila ortopedy chirurga? Lecza mnie takie postawy jak twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteście wszystkie yebnięte!!! biedny chory misio, rok czasu mało na wyjście z depresjii... a w innym wątku kobiecie, która nieomal została zgwałcona kazałyście dojść do siebie w tydzień-dwa!!! a jak któraś pisze że ma problemy poporodowe a przez to brak libido, to każecie jej pomimo tego obsługiwać męża, bo iednemu misiowi sie należy. jasne facet moze się rozłożyć a kobieta ma zapitalać... jesteście poyebane ze głowa mała, kobiety to jednak sooki wobec kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze piszecie, ze rodzinka autorki jest prostacka, bo krytykuje chorego misia, a jak któraś pisze w innym wątku, że ją tesciowa gnębi po porodzie psychicznie czy mąż nie pomaga fizycznie, to uważacie, ze im wolno!!! jesteście zyeby genetyczne i finito!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie wg kafe facet w depresji ma prawo leżeć i robić pod siebie żądać obsługi litości i hooy wie czego, a kobieta nawet nie ma prawa leżeć w połogu i karmić piersią, czy mieć depresję poporodową, bo to oznacza, ze symuluje i jest leniwa!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteście wszystkie yebnięte!!! biedny chory misio, rok czasu mało na wyjście z depresjii... a w innym wątku kobiecie, która nieomal została zgwałcona kazałyście dojść do siebie w tydzień-dwa!!! xxx O no prosze, jasnowidza mamy! Ty po prostu WIESZ, ze w obu tematach wypowiadaja sie te same osoby, tak? To podaj numery na totolotka. Albo zwieksz dawke tego co bierzesz, bo nie dziala. I wroc do podstawowki i naucz sie sztuki czytania ze zrozumieniem. Pomaga w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś przestan juz kobieto z ta agresją.. nie wiem kto wg ciebie tak pisze, bo mi sie kojarzy odwrotnie. Ja zawsze uwazałam ze facet ma te same obowiązki w domu, ale choroba to choroba, a w Polsce panuje Ciemnogród i ludzie często nie uznają chorób, których nie widac. I tak samo nie uznaja depresji poporodowej u kobiety, jak i depresji u faceta. Własnie najczęsciej ciemne, niewykształcone osoby sie smieja z depresji, i te same osoby maja takie charakterystyczne patriarchalne, tradycyjne podejscie do rół w życiu i schematów ze kobieta ma zapierdalac a facet byc panem i władca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta, przez minimum rok będzie sobie dochodzić misio do zdrowia, bo ma depresje. ciekawe z czego przez ten czas będą żyć? zastanawia mnie również co będzie jak autorka położy się obok niego, bo wygaśnie w niej radość życia - zdechną z głodu? ja też bym dała mu maksymalnie rok na ogarnięcie się. życie ulega coraz większej brutalizacji, musi sie dostosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz może cała rodzina ma się z nim cackać i siusiorka mu trzymać przy siusianiu bo się załamał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja matka tez się smieje z takich ludzi z deppresja :P nie uznaje depresji poporodowej i zawsze wtedy mowi- Co to się teraz wyprawia , żeby kobieta własne dziecka zabila" ewentualnie ja kurwuje i wymysla od najgorszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×