Czy wg Was to dobry pomysł? Dla mnie to paranoja

Mój narzeczony postanowił kupić mieszkanie, zdecydował się na Poznań i pragnie kupić mieszkanie bez kredytu. Budowa ma trwać 18 miesięcy, a on będzie musiał płacić etapami. Ma połowę, a resztę zamierza zarobić w trakcie. Po pierwsze ryzykuje, że mu się nie uda (utrata pracy, choroba). Po drugie to nie ma być mieszkanie do zamieszkania, tylko na wynajem, więc dla mnie bezsensowny zakup. Mamy gdzie mieszkać - odziedziczył dom po dziadkach, który cały wyremontował. A teraz nie dość, że wyda wszystkie oszczędności, to jeszcze nic z tego nie będzie. Moje argumenty do niego nie docierają, tylko słyszę, że będzie musiał żyć oszczędniej, a się uda.