nie kupowanie na działach dziecięcych

Cześć, Chciałabym się z Wami podzielić swoją swoistą radością hipermarketową (jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało) ;-) spowodowaną możliwością unikania alejki z produktami dla dzieci. Jestem mamą obecnie dziewięciomiesięcznego chłopca, a praktycznie jeszcze nigdy nie musiałam wejść w alejkę z artykułami dziecięcymi ani w standardowym supermarkecie, ani w drogerii typu np. Rossmann. Jakim cudem, pomyślicie? Okazuje się, że jest to dość proste, kiedy tylko nie damy się wciągnać w gadanie producentów, że to jest niezbędne, tamto konieczne, że bez tego dziecko będzie nieszczęśliwe, itp itd. Dokładne informacje, jak to robię i czym zastępuję pieluchy, słoiczki, kaszki, mleko, itp itd w moim najnowszym poście na blogu. Zapraszam do lektury i wyrażania opinii na ten temat :-) mamapodprad(kropka)blogspot(kropka)com/2017/12/jaka-to-ulga-czyli-o-nie-wchodzeniu-na(kropka)html