Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rada dotycząca życia

Polecane posty

Gość gość

Mój bardzo długi post uznaje jako spam, więc bardzo w skrócie. Z moim partnerem i dzieckiem musieliśmy wrócić do mojego domu rodzinnego, bo zachorowałam na boreliozę, której długa diagnostyka, leczenie i przebieg zrujnowały nas finansowo... Z domu rodzinnego niemal uciekłam, bo mam toksyczną mamę, Początkowo nie zgodziła się na nasz powrót, ale zmieniła zdanie, bo... Babcia zachorowała, mieszkała sama w domu mamy. Z uwagi na konflikt między mamą a babcią, zajęło się nią moje wujostwo. Chcieli odzyskać zachowek, bo mama nie wywiązała się z umowy spadkowej. Więc mama się zgodziła na nasz powrót, bo gdy my tu jesteśmy i zajmujemy się babcią to chaty nikt nie weźmie. Babcia chodzi, ale ma straszną demencję. Nie chce tu mieszkać, bo mama coraz bardziej zaczyna ingerować w nasze życie. Poza tym, nie po to się wyprowadzałam, by wracać na stałe. Zmusiła nas sytuacja. U nie-teściów mieszka czwórka rodzeństwa partnera, więc mimo szczerych chęci, dla nas nie było już tam miejsca. Od razu uprzedzałam mamę, że wracamy na kilka miesięcy, nie na zawsze. Gdy dziś uświadomiliśmy ją, że wracamy po zimie do miasta, to zrobiła dziką awanturę, że po co tu w ogóle wracaliśmy i mój partner jest nierobem, bo chce zrezygnować z pracy na miejscu (chce wyjechać do miasta, gdzie chcemy znów zamieszkać, załatwić mieszkanie itd. dojechalibyśmy na gotowe). Ja chorobę zaleczyłam, ale z powodu ciężkiego przebiegu i braku wsparcia rodziny, partner musiał chwilowo zrezygnować z pracy. Wszyscy uważają, że to jego wina, bo wcale nie musiał być z dzieckiem a ja na pewno byłam tylko przemęczona karmieniem piersią i w ogóle wydziwiam. Mimo tego, iż byłam w szpitalu i fatalnie się czułam. Psychicznie czuję się źle, gdyż w najtrudniejszym momencie mojego życia, nie mogłam liczyć na wsparcie bliskich. A teraz mama wymaga ode mnie pomocy przy babci, mimo tego, iż nie skończyła 50-tki, jest zdrowa i na emeryturze. Mam zrezygnować z życia w mieście, po to by po śmierci babci, mama dom sprzedała a my... nie wiem gdzie pójdziemy. Pieniądze za dom pójdą na część kredytu, który wzięła na mieszkanie. Dodatkowo, lokalizacja domu jest bardzo kiepska. NIe ma tutaj autobusów, przedszkola, nawet porządnego sklepu. Do małego mieszkania jest 20km, do większego 70km. Z drugiej strony, nauczona poprzednią lekcją, chciałabym kupić mieszkanie i dopiero w nim zamieszkać. Boje się, że znów podwinie się nam noga. To wiązałoby się z dłuższym pobytem tutaj i raczej z wyjazdem partnera za granicę, bo nie oszukujmy się, kokosów w Polsce nie ma. Za to moja mama nie chce słyszeć o jego wyjeździe, bo jak on mnie tu samą zostawi. W sumie to najlepiej jakby wcale go nie było, byłaby służąca na miejscu, w końcu razem poszliśmy na wynajem. Doradźcie, ja nie mam kogo zapytać... życie w ostatnich latach bardzo mnie doświadczyło. Boje się, że znów się nam nie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Streść do dwóch linijek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście małego miasta** Dodam, że dom wymaga ocieplenia, wymian instalacji w tym centralnego i wymiany dachu. Ale nawet jakbyśmy chcieli, to najpierw mamy spłacić moje siostry i mamę, to dom na nas przepiszę... nieopłacalny interes. Kupimy za to mieszkanie w mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciezko mi bardziej strescic :) serio nikt? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×