Gość gość Napisano Styczeń 9, 2018 Witam, mam ponad 25 lat, chodzi mi o pewną znajomość która ciągnie się już około 10 lat. Ten kolega X nazywa mnie swoim przyjacielem. Ciągle czuje jakoś złą energię z jego strony. Czuję jakby źle mi życzył, obgadywał za plecami, a wszystko to co ja osiągnę to co ja mam powinno być jego(tak czuję) - chce mi wszystko zabrać. Jeśli kupię sobie coś fajnego, lub coś fajnego wydarzy się w moim życiu, później w rozmowie z kolegą X opowiadam co się wydarzyło w moim życiu to tracę później przyjemność z tego co osiągnąłem lub z tego co mam. Tak na żywo gdy rozmawiam z kolegą X jest bardzo sympatyczny uśmiechnięty, żartuje itp.. ale swoją edukację skończył na technikum a ja skończyłem studia. Drażni mnie jego głupota, niska inteligencja, jego egoizm, brak zaradności. Zawsze jak się kiedyś z nim widywałem to ciągle narzekał na swoje dziewczyny, żalił mi się jakie to one nie są - miałem dosyć jego gadania. Mam dobre serce i nie potrafię powiedzieć dość. Moje serce podpowiada mi abym całkowicie odciął się od niego, żebym nic temu koledze X nie mówił o sobie. Czasami zaprasza mnie do siebie na małą domówkę dosłownie kilka osób 5-6. Jak się z nim widzę czuję sympatię, jest miły. ale gdy później wracam do domu czuję jakby ktoś ze mnie wysysał pozytywną energię, naśmiewał się ze mnie. Było kilka dziwnych sytuacji na przełomie kilku ostatnich lat które mnie bardzo zastanowiły . Sytuacja pierwsza: Kilka lat temu jak zapytał się mnie jakie mam plany na wakacje, -powiedziałem że wybieram się na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa -zapytał się mnie skąd masz tyle pieniędzy na wyjazd -odpowiedziałem "że mam". Kolejne jego pytanie "Po co tam jedziesz, chcesz zostać świętym?" -nic nie odpowiedziałem tylko pomyślałem sobie "o kur... jakich ja mam znajomcyh oO". Sytuacja dwa: idziemy wieczorem na piwko w plener, kolega X pyta się co dzisiaj robiłeś, odpowiedziałem "grałem w Wiedźmina na laptopie brata", -kolega X na to "Twój brat ma nowego laptopa? ile dał za niego?", odpowiedziałem że "około 3,5tys. zł. Kolega X nic nie odpowiedział tylko zrobił taką dziwną minę Oo jakby dostał szczękościsku. Sytuacja trzecia: Zacząłem pisać pracę mgr, miałem najlepsze chęci, wenę, zapał, już sobie szukałem literatury, czułem spokój w umyśle i sercu. Kolega X dzwoni do mnie pyta się jakie masz plany na majówkę, powiedziałem że będę pisać pracę mgr - na koniec jego rozmowy przez telefon życzył mi abym się skupił na pisaniu pracy mgr, w jego słowach nie było niczego złego. Po tej rozmowie wszystkie chęci odeszły, miałem wielki trud aby zabrać się za pisanie pracy mgr, nie mogłem skupić myśli, czułem jak jakieś zło nade mną wisi. Pomyślałem no dobra może to jakieś moje urojenia. Mogę opisać jeszcze inne sytuację ale nie będę przynudzać. Chciałbym jeszcze dodać, że jestem osobą bardzo wierzącą, praktykującą, lubię czasami wypić jedno piwo ale nie lubię się upijać do nieprzytomności. Jestem dobrym człowiekiem, nie obgaduje innych, nie śmieje się z innych, ze słabszych, jeśli kogoś nie lubię nie życzę mu źle, nie zazdroszczę. A ten kolega X jest przeciwieństwem tego co wyżej napisałem, nie chodzi do kościoła, jeśli ktoś go wnerwi to rzuca mięsem, przeklina, wyzywa, życzy źle, leci sam najcięższy kaliber. Kolega X uważa mnie za jednego z najlepszych przyjaciół (chyba dlatego że jestem mądrzejszy i służę dobrą radą gdy jest jemu źle) ja się kiedyś zlitowałem i też go nazwałem swoim przyjacielem. Mam dość tej znajomości. Przypomina sobie o mnie tylko wtedy gdy czegoś potrzebuje. Przecież nie mogę w nieskończoność unikać, nie odbierać telefonów. Przecież zacznie się później dopytywać dlaczego nie obieram? Piszę tutaj bo nie wiem jak zakończyć tę znajomość? Jak się zachowywać? jak postępować? co mówić? czego nie mówić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach