Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Będę złą matką

Polecane posty

Gość gość
Autorko nie martw się. Mnie też obce dzieci denerwują, a swoje uwielbiam nad życie. Będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja mam 37 lat i dwu letnie dziecko. Nie licz na to że będzie dobrze. Ile razy w ciągu tych dwóch lat zastanawiałam się czy było mi lepiej przed urodzeniem dziecka czy po urodzeniu. Ile razy czuje zlość na swoje dziecko. Ile razy czuję zlosc bo wszyscy znajomi siedza na imprezie a ja w domu. Te wszystkie choroby, karmienia, zerwane noce. Zapewne będziesz kochać swoje dziecko ale też będzie Cię strasznie denerwować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"18.50 jeśli autorka cię zdenerwowała wpisem na kafe, to musisz być niezłym nerwusem usmiech.gif napisała trochę prawdy o niektórych mamuśkach pozwalających dzieciom na wszystko i moze to ci się nie podoba? tak, wychowanie nie jest łatwe " Nie zdenerwowała mnie tym, że mapisała prawde o niektórych matkach tylko tym, że podejmuje tak poważne decyzje jak sprowadzanie nowego człowieka na ten ciężki świat a nie ma do tego nawet przekonania. Nic mnie tak nie wpieprza jak kobitka która ma słaby instynkt albo i żaden, a mimo to zaciąża jak to tłumaczy "z rozsądku". Powiedz mi autorko co to za rozsądek? Napisałaś też na wstępie, że zaszłaś w ciążę świadomie. Co to za świadomość ? Matki nie miałaś, ale ktoś jednak musiał podjąć ten trud jeśli nie wychowałaś sie jak tarzan wśród małp. Nie widziałaś nigdy zmęczenia i tej osoby. Ja zawsze je widzę. Ja nie mam nic przeciwko jak kobieta zachodzi w ciążę bo dziecka chce z przekonaniem. Mam przeciwko matkom, które zachodzą w ciążę bez przekonania, a potem zakładają taki temat jak ten i zaczynają jojczyć i zgrywać sie na ofiare losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka ze sa dzieci z natury grzeczniejsze i mniej grzeczne. Moja cora ma 5 lat za półtora miesiąca bedzie miala siostre. I po tych 5 latach juz wiem czego nie zrobie. Dziecko robi to na co sie mu pozwala. Nie mozna isc na łatwiznę dawac bajki w telefonie bo jest cisza i spokój ani odpuszczac bo dziecko szybko wpadnie na to ze jak sie poawanturuje to wszystko dostanie. Tak samo z tym jedzeniem o ktorym pisała autorka. Na poczatku sadzac daleko.od scian:) i nie odchodzi sie.od stolu aż sie nie zje. Latwo nie.bedzie ale da się. Przy drugim dziecku juz sie jest madrzejszym chyba:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6.42 jak ci sie nie podoba ten temat, to po prostu nie wchodz, proste chyba? Czy weszlas sobie poublizac komus ( w poprzednim poscie wyzywajac od debili nawet) bo ktos jest inny niz ty? Ludzie sa rozni i kieruja sie roznymi motywami. Autorka nie miala matki, wiec nic dziwnego, ze boi sie nieznanego. Jak ktos czegos nie zna, to kieruje sie jedynie wyobrazeniami. Przeciez pisze ze chciala to dziecko, obudzil sie w niej instynkt. Jedna ma ogromny, ze chce 6 dzieci urodzic, jedna sie waha by urodzic jedno. Wlozylas wiele trudu by sie tu rozpisac udowodniajac jaka jest glupia, a moze tak wesprzyj ja dobrym slowem tak jak ja zrobilam to troche wczesniej i inne kobiety tutaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Da się w spokoju i bez budzenia wszystkiego dookoła nakarmić. Mój syn ma 2 lata,jest tak nauczony,ze kazdy posiłek je w krzeselku do karmienia i jak widzi ,że szykuje mu jedzenie to od razu do niego wchodzi i czeka. Oprócz niego mam 3 miesieczne niemowle ,są gorsze i lepsze dni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To od ciebie beddie zalezec czy twoje mieszkanie bedzie brudne, zdemolowane i czy bedzuie przypominac plac zabaw. To bedzie zalezec od granic ktore wyznaczysz. Po prostu nie pozwol sobie wejsc na glowe. Miejsce na zabawki sa w pokoju dzieciecym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A propos jednej z wypowiedzi, to ja mam 37 lat jestem w ciąży o w zasadzie nigdy nie miałam do czynienia z dziećmi. W rodzinie dzieci w ogóle nie mam, z dzieciatymi nigdy nie utrzymywałam kontaktów towarzyskich, bo to nie było dla mnie atrakcyjne. Raz byłam w domu u koleżanki z dwójką dzieci, nic z tego nie pamiętam, te dzieci jakoś kicały wokół nas i traktowałam je jak grający w tle telewizor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dziękuję wam za wszystkie rady i podpowiedzi i za słowa otuchy. Mąż też mi powtarza, że ze swoim dzieckiem jest inaczej, że ma się cierpliwość i no i przede wszystkim więź z dzieckiem. Podziwiam was kobiety, że potraficie być takie konsekwentne i wypracować sobie te zasady wszystkie. Wiem, że każde dziecko jest inne, pozostaje mi mieć nadzieję, że moje będzie spokojniutkie po mężu ;-) x Co do pani, która tu nie wypowiedziała się na temat, a jedynie krytykuje moje motywy zajścia w ciążę. Tak jak ktoś tu wyżej napisał - każdy człowiek jest inny i ma swoją historię. Uszanuj to, zamiast ubliżać mi, że "strugam debila". Nie, nie widziałam trudu wychowania mnie. Wiesz dlaczego? Bo wychowywało mnie do osiągnięcia pełnoletności kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt obcych pań w placówce zwanej potocznie domem dziecka. Te panie po swoim dyżurze szły do domu odpocząć. Ale nie sądzę, bym musiała się tłumaczyć z mojej przeszłości i z tego, dlaczego nie mam wzorców relacji matka - dziecko. Rozsądek i presja społeczna owszem - były jednymi z wielu argumentów przemawiających za podjęciem decyzji o ciąży, ale nie tymi priorytetowymi. Najważniejszym argumentem była chęć powołania na świat dziecka by stworzyć pełną rodzinę - ja, mąż i owoc naszej miłości. Sądziłam, że dojrzałam do tego. Cieszę się gdy myślę o moim maleństwie w brzuszku. Codziennie o nim myślę i czekam. Chwilowo mój obraz macierzyństwa (jaki znam jedynie z opowidań) dotknął kryzys gdy zobaczyłam jak to wygląda u kuzynki. Nie pisałam tu by ''zgrywać ofiarę losu" jak to ujęłaś, tylko podzielić się obawami, że chyba jednak nie nadaję się na matkę i poszukać wsparcia. Chyba każda przyszła matka ma prawo do chwili zwątpienia? Chyba po to jest to forum? Na szczęście otrzymałam dużo ciepłych słów i przeczytałam wiele mądrych rzeczy, a nie tylko twoją krytykę. Osoby, która ocenia mnie po jednej wypowiedzi na forum. Życzę ci mniej zgryzoty i złośliwości. Mniej oceniania, więcej szanowania innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spróbuj dać dziecku to, czego sama oczekiwalabys od swojej matki, gdybyś miała taką możliwość, gdyby cię wychowywala. To ci da cierpliwość. Jednocześnie nie daj wejść dziecku na głowę, bo dziecku potrzebne są zasady i ono samo chce znać swoje miejsce,wiec będzie wystawiać cię na próby, dopóki nie powiesz dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, kazde dziecko jest inne. I jest tez,inne na danym etapie rozwoju, swoisty diabel moze wyrosnac na aniola lub zostac diablem, i tak samo z aniolem. Nie ma reguly. Jednak zawsze obce dzieci bardziej wkurzaja niz wlasne. Zwlaszcza takie kobiety jak ja i ty. Nie przepadam za dziecmi, za tematami o kaszkach, kupkach, guganiu, spioszkach i co ostatnio zrobil moj piotrus czy moja natalka, ochy i achy, a mnie na rzygi bierze. Sajgon robiony w moim domu przez obce dzieci odchorowywalam ciezkimi migrenami juz w trakcie wizyt i kilka godzin po nich. A jednak, sama mam dwoje, trzecie w drodze. Nie dzialaja mi tak na nerwy. Z bolem serca zwinelam swoj piekny,bialy dywan z paneli, bo mlodszy lubil cos wmazac w niego, albo mu z buzi czy raczek lecialo. Z bolem serca patrze na codziennie obslinione lustro w przedpkoju, bo mlodszy syn lubi calowac niemowlaka po drugiej stronie lustra ;). Ale zyje :). Smieje sie nawet z tego, iz tego, ze mam wiecznie poplamione spodnie, bo mlodszy przychodzi i z usmiechem na twarzy tuli sie, wycierajac tym samym swoje upaprane pyszczydlo. Nie bojsie . Bedzie dobrze. Swoje to swoje, obce to obce. Nigdy nie beda na rowni w twoim umysle i granicach tolerancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.31 pięknie to napisałaś. Ja do tej pory unikałam koleżanek z dziećmi, bo większość rozmawia głównie o dzieciach i właśnie nigdy nie widziałam siebie takiej gderajacej na placu zabaw z innymi mamusiami. Ale gdzieś w głębi serca wierzę, że moje pokocham mocno i będę w stanie znieść te wszytskie niedogodności związane z macierzyństwem. A w realu nie mam z kim o tym pogadać i posłuchać tych mądrych i prawdziwych wypoiwiedzi jak twoja, bo każda matka, którą znam, zaręcza, że macierzyństwo to taki miód. Jak miałam okazji zobaczyć ten miód przez dwa dni, to się zastanawiałam co ze mną jest nie tak :-( szkoda, ze nie wiem z domu rodzinnego jak to powinno wyglądać, i co jest normalne, a co już nie, ale mam nadzieję, że rozsądek i miłość do dziecka mi to podpowiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak szczerze, to żaden miód, to plątanina goryczy, miodu, soli i papryki chili ;). To nie jest tak, że matka pieje za zachwytu, że dziecko zrobiło kupkę i z uśmiechem na tearzy zakłada mu nową. To nie tak, owszem ucieszysz się i nawet będzisz,mu bić brawo jak zrobi kupkę po zatwardzeniu i gazach, ale zmiana pieluchy i cała tego otoczka to przykry i śmierdzący obowiązek. Co nie znaczy, że nie kochasz dziecka, bo je kochasz, bo możesz pierdzioszki mu porobić w brzuszek kiedy leży odprężony i czeka na świeżą pieluchę, powygłupiać się :). Fakt, że to twoj bobas wiele wynagradza. Nie lubię zajmować się obcymi dziwćmi, bo dzialają mi na nerwy, moje wlasne czasem tez, wiadomo, ja gorszy dzien mam, i dziecko tez moze miec, ale do swojego ma się więcej cierpliwości, empatii, zrozumienia. Macierzynstwo jest tr u dne, to koniec pewnego etapu spontanicznosci, nieograniczonej swobody, ale takze poczatek nowych wrazen, doswiadczen, troche odkrywamy w sobie wewnetrzne dziecko, nasza odwage i kreatywnosc, i otwartosc w okazywaniu skrywanych zagluszonych emocji. Tak jak np spiewanie. Spiewam, a i owszem, tak jakby troche slon mi na ucho nadepnal, ale dziecku sie podpba, czy to kolysanka, czy jakas smieszna piosenka wywolujaca usmiech i rozbawienie na twarzy bobasa. Odkrywam aktorski talent ;). Latwo nie jest, ale jest fajnie :). Macierzynstwo to wyzwanie, piekno, milosc, bol i rozpacz, tak jak natura :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początku jest luz o ile nie ma kolek. Moja corka od urodzenia darła się CAŁYMI nocami! !!! Ledwo żyłam. Bunt dwulatka to dla mnie pikuś przy tym co było. Życzę ci autorko przede wszystkim dziecka bez kolki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×