Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

W weekend potrafię wypić 0,7 litra wodki czy to alkoholizm?

Polecane posty

Gość gość

Pije zazwyczaj od soboty popoludnia do niedzieli ok. 14 kiedy butelka sie konczy. W tygodniu nic nie pije. Nie upijam sie, tylko tak przyjemnie mi w glowie sie kreci. Tylko tyle. Czy to alkoholizm? Pije oczywiscie w drinkach a nie samą wódke. Z colą, sokiemi td...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mniam podziel sie musimy sie umowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem to normalne. Wyluzuj. Ale zaraz sie zleca abstynentki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja potrafię tez cos wypic, ale nie w dzień, tylko jak dzieci śpią, nie wyobrażam sobie nabzdyczona coś z nimi robić czy cokolwiek robić w takim stanie w domu, bo umówmy się, ze po 1 drinku czy 2 to już lekkie nabzdyczenie, a nie wspaniały szumik w uszkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba jestem trochę staroświecka, ale dla mnie picie wódki rano dziwnie wygląda. Rozumiem wypić drinka czy nawet 2 wieczorem, nawet przebalować całą noc, ale bycie pijaną niemal przez cały weekend co tydzień? Nie chciałabym, aby moi rodzice tak sie zachowywali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:13 dobrze się czujesz? Po 1 lub dwóch drinkach lekko pijana? Masz słabą głowę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie też to trochę dziwne. I abstynetką nie jestem bo sama mam swój weekendowy rutuał, kiedy w sobotę jak dzieci idą spać, nalewam pełną wannę gorącej wody z pianą, biorę książkę i lampkę mojego ukochanego Martini Asti. Czasem są soboty, że leżąc w kąpieli wypiję dwie lampki. Ale 0,7 l wódki wypić w dobę sobie nie wyobrażam. Ja po lampce wina musującego mam przyjemnie miękko w stawach po takiej ilości wódy byłabym zapita w sztok. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem abstynentka ale autorko przeginasz. 0.7l to duzo. To jest ciężki alkohol. Co innego wino.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 12:13 dobrze się czujesz? Po 1 lub dwóch drinkach lekko pijana? Masz słabą głowę xxxxxxxxxxxxxxxx nie znaczy, ze się zataczam czy padam na ryja, ale bez przesady, trzeźwa tez nie jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka sama pisze, że jej sie przyjemnie w głowie kręci, więc faktycznie trzeźwa nie jest. Może zastosujmy określanie, że jest na rauszu, ale mimo wszystko to dla mnie nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakby coś się dziecku stało to wtedy może mieć problemy, chyba, ze dzieci nie posiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ja potrafię tez cos wypic, ale nie w dzień, tylko jak dzieci śpią, nie wyobrażam sobie nabzdyczona coś z nimi robić czy cokolwiek robić w takim stanie w domu, bo umówmy się, ze po 1 drinku czy 2 to już lekkie nabzdyczenie, a nie wspaniały szumik w uszkach XXXXXXXXXXXXXXXX hahaaaaa..to powiedz mi kiedy jest przyjemny szum? Skoro po jednym drinku, jest już jak to nazywasz, nabzdryczenie, to przyjemny szum występuje przed wypiciem pierwszego? Serio jestem ciekawa. Odpisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok jest autorce z***biście dwa dni w tygodniu i super, jej sprawa, dla mnie to nie do przyjęcia i już nabzdyczenie to przyjemny szum, zależy co pijesz, lampka wina to jest fajnie jak dla mnie, wypicie drinka czy dwóch, do tego mocnych potrafi ululać i nie tylko mnie, nie padam na pysk, ale przyjemny szum to tez nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem waga piórkowa i jak pisałam po lampce wina musującego w wannie mam przyjemnie miękko w kolanach. Po dwóch już mi szumi w głowie dlatego zazwyczaj na jedym kieliszu kończę. Jakbym miała wypić 0,7 l wódki w 24 godziny to, bym zaliczyła zgon i wyrzygała śniadanko komunijne. Ale z drugiej strony nie "trenuję" picia na tyle intensywnie, bym mogła sobie wyrobić większą tolerancję. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szumi Ci w głowie i masz miękko w kolanach, bo siedzisz w gorącej wodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj ja bym to rozdzieliła na piątkowy i sobotni wieczór ale ja biorę leki na nadciśnienie i niestety nie pije wogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam nikogo, kto po dwóch drinach byłby pijany. Laska, odlatujesz trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam nikogo, kto po dwóch drinach byłby pijany. Laska, odlatujesz trochę ja znam siebie, praktycznei nie piję i nie mówie ze zawsze tyle alkoholu mi wystarczy, ale jak jestem zmęczona to dwie lampki wina i mogę iść spać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w piątek i w sobotę wieczorem piję prawie zawsze trochę piwa albo dobrego winka. Tak po całym tygodniu na rozluźnienie, gdy następnego dnia nie trzeba się zrywać z rana do pracy. Oczywiście teściowa wyzwała mnie już od najgorszych alkoholiczek, chociaż jej konkubent chleje co chwilę wódę, a ona kopc***apierochy jak smok ale oni obydwoje z alkoholem i papierosami nie mają nic wspólnego wg niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie panna pijąca piwo, czy czystą wódę na rozluźnienie kojarzy sie jednak wulgarnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz problem moim zdaniem. 0,7 alkoholu to dużo na jedną osobę, do tego picie aż osuszysz butlę, rytuał powtarzany co tydzień, jakby nie było innych rzeczy do roboty w weekend, tylko ta flaszka.. To czy jesteś ululana czy prawie nic nie czujesz, to akurat drugorzędne, nawet tym gorzej jak nic, bo wysoka tolerancja, to gwarancja sukcesu na drodze do alkoholizmu. Alkoholiczką pewnie nie jesteś, ale zmierzasz w tę stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.34 to prawda, nie ilość, ale powtarzalność i ten pewien rytuał na który się czeka. Ilość dojdzie z czasem, może po kilku latach dopiero

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pamiętam jak kiedyś kumpela ze studiów zaprosiła mnie do siebie "na plotki" i maraton "Przyjaciół". Przyniosłam butelke wina i jakieś chipsy. Usiadłyśmy a ta wyciągnęła 0,7 l czystej wódki, dwa kieliszki i colę. Myslałam, że się zgrywa a ona poważnie chciała ze mną czystą wódkę pić kieliszkami. :D Skończyło się tak, ze ja piłam swoje wino a ona sama tą wódkę (nawet nie drinki, tylko tak kielich za kielichem). :D x Tak się napiła, że ok. północy poszła sikać na balkon bo nie chciała iść do łazienki, by nie zbudzić współlokatorki u której wynajmowała pokój. Dodam, że balkon był na 3 piętrze. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mówta se co chceta, ale flaszka mocnego alkoholu w dobę to nielada wyczyn i tylko lekki szumek w główce, tolerancja jest zbyt duża u autorki, widać, że ćwiczy ja ćwiczę ze słabszym alko, ale i tak szumik też mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×