Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak odzyskać wiarę? Zazdroszczę ludziom głęboko wierzącym

Polecane posty

Gość gość

nigdy nie byłam głęboko wierząca ale chodziłam do kościoła, uczestniczyłam w życiu kościoła itd. Od wielu lat w nim nie byłam. Wierzę w Boga ale nie czuję się częścią KK. Zresztą kościół/księża mnie tam nie chcą, bo żyję bez ślubu, bo mam dziecko z in vitro (z tych dwóch powodów kilku księży odmówiło ochrzczenia córki)... Ogólnie jestem szczęśliwa, mam cudowną córeczkę, wspaniałego partnera, przyjaciół, wydaje mi się, że jestem dobrym człowiekiem ale brakuje mi Boga w życiu. Życie ludzi głęboko wierzących jest, moim zdaniem, spokojniejsze, pełniejsze, czują że jest Ktoś, kto pomoże. A ja przez to, że odrzuciłam kościół (jako instytucję, Boga nie odrzuciłam) czuję, że Bóg odrzucił mnie. Z jednej strony chciałabym czuć się znowu katoliczką, ale z drugiej to byłoby takie na siłę, bo mimo, iż np. żyję bez ślubu, to nie czuję, że to grzech, bo mam żal do księży. Mama mi ciągle mówi, że ma nadzieje, że kiedyś się nawrócę. Czuję się wtedy jak potwór, odrzutek, a ja jestem normalnym człowiekiem, nikogo nie krzywdzę. Ech, chciałam się tylko wygadać, Nawet nie wiem czy to co napisałam ma sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie skupiaj się na kościele, nawiąż osobistą relację z Jezusem najpierw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(Boże wybacz) Uważam, że Kościół, szczególnie w sensie kościół jest wtórny. Najważniejsze jest to, CZY wierzysz, czy rozmawiasz z Bogiem, czy do Niego wracasz, zdążasz. Ksiądz (Bożę wybacz) jest Ci zbędny jeśli nie skupiasz się na meritum wiary. Bardzo polecam Ci poszukać grupy osób takich jak Ty (związki niesakramentalne itp.), które działają(naprawdę!) przy kościele. Tam spotkasz otwartych księży, którzy Cię poprowadzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony chciałabym czuć się znowu katoliczką, ale z drugiej to byłoby takie na siłę, bo mimo, iż np. żyję bez ślubu, to nie czuję, że to grzech, bo mam żal do księży.----- czyli chcę mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko a ci obrzydliwi księża mi przypominają ,że to tak nie działa . co robić , co robić ?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brakuje ci celu w życiu. Postacią z bajek tego nie wypełnisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka dziękuję Wam za odpowiedzi :) ja wierzę w Boga, wiem że On istnieje, że widzi wszystko, że mnie osądzi. Ale nie modlę się (bo czuję, że dlatego, że nie należę do Kościoła nie mam prawa Go o cokolwiek prosić), nie rozmawiam z Nim. Po prostu wierzę, wiem, że jest. I tyle. A chciałabym czuć Jego obecność, więź na co dzień, ale nie wiem czy to jest możliwe w sytuacji gdy jestem oderwana od Kościoła. Chciałabym być bliżej Boga, ale nie wiem czy chcę być bliżej Kościoła, a tego chyba nie da się rozdzielić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie spróbujesz, nie dowiesz się. Masz pewne założenia, ale sprawdź, czy są prawdziwe. Widzisz, mi kiedyś ksiądz nie udzielił rozgrzeszenia, przez miesiąc zastanawiałam się, czy mogę w ogóle pójść do kogoś innego do spowiedzi, czy sobie nie zamknęłam drogi. Jak w końcu poszłam, to ksiądz po wysłuchaniu spowiedzi zaczął od pokornego przeproszenia ze tamtego księdza. Jakbym wtedy nie poszła, to nie wiem, co byłoby dziś. Poczytaj np. tu: http://www.katedra.rzeszow.pl/pages/rekolekcje/ Od razu mówię, nie czytałam całości, ale wydaje mi się, że coś możesz skorzystać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Btw. "Przychodźcie do mnie wszyscy, którzy udręczeniu jesteście". Tam nie ma dopisku: "nie dotyczy rozwodników". Słowem: TAK, MASZ PEŁNE PRAWO ZWRACAĆ SIĘ DO PANA JEZUSA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem więcej, myślę, że Pan Cię wzywa :) Nie możesz przyjmować Komunii fizycznie, ale jeśli się nie mylę (nie mam takich dylematów) duchowo tak. Błogos/ławię Cię Si/ostro w Pa/nu Nas/zym Jezu/sie Chry/stusie, przez chrzest święty włączona do Kościoła Świętego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto a po co chcesz wierzyci co ci to da? Bóg cię uzdrowi jak będziesz chora-nigdy, da ci prace-jak będziesz bezrobotna-nigdy, a jak będą cię g****ic-to co pomoże ci vog-wyrabane ma na to. Gdzie tam Bóg jak tyle zła na świecie? Nie ma Boga, nie warto wierzyć w to coś. Warto wierzy wieś w co? Lub w kogo? W SIEBIE TYLKO W SIEBIE, nie w żadne bozki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokladnie , po co ci t wiara , wiesz co jest w zyciu wazne , byc w zgodzie ze soba i byc poczciwym czlowiekiem ( nie mylic z bieda i ubustwem) byc dobrym czlowiekiem ale nie naiwnym , zyjemy w czasach w jakich zyjemy , zyj dobrze zgodnie ze swoim sumieniem . my nie umieramy , przechodzimy w inny stan , wiem bo ... i tak nikt nie uwierzy , bog jako dziadek z laska ktory karze i nagradza nie istenieje ale nasza swiadomodc istnieje po smri ciala , jest cos tm , nie bog w sesie dziadek , cos jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brakuje ci wspólnoty wierzących? To znajdź taką w której będziesz pojednana z Bogiem, i mimo tego co się dzieje w twoim życiu będziesz tam akceptowana i potrzebna. Skąd ten owczy pęd do przynależności akurat do kk? To strasznie sztuczny twór, niewiele ma wspólnego z Biblią, znam ludzi głęboko wierzących (również chrześcijan) którzy żyją poza tym wyznaniem i są z tym szczęśliwi. Czujesz że zasady kk nie są zgodne z tym co sama myślisz, co uważasz za słuszne, nie jesteś w stanie uznać za wykroczenie przeciwko Bogu ani poczęcia dziecka, ani pełnego miłości związku, więc po co na siłę tam się pchasz? Na kosciele katolickim świat się nie kończy. Boga w życiu nie brakuje- jest wszędzie, i w tobie, w twojej córeczce i w twoim partnerze jest taka sama jego cząstka jak w papieżu, ojcu Rydzyku i wszystkich świętych. To nie ludzie mają cię oceniać. Nic złego nie robisz chcąc rodziny i miłości. Chyba że chodzi tylko o to co powiedzą sąsiedzi, i o to że przez 18 lat czy tam dłużej chodziłaś do parafialnego kościółka a teraz tam jesteś źle widziana i nie czujesz się dobrze... W takim razie tylko wianek na głowę, pod ołtarz po sakrament który kk wymyślił (nie Bóg), dziecko ochrzcić bo tak również kk wymyślił (znowu- nie Bóg), do komunii, raz do roku do spowiedzi, tłumacząc jak to grzeszysz stosując antykoncepcję :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×