Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tuskawka

Mieszkanie z rodziną męża

Polecane posty

Gość Tuskawka

Witam. Od dwóch lat jesteśmy małżeństwem i mamy rocznego syna. Z powodów finansowych mieszkamy od dwóch lat z rodziną męża. Na dole my mieszkamy z dziadkami a na górze teściowie. Rodzina w której teraz jestem jest kochana i dobra, potrafimy się porozumieć ale najbardziej mnie męczy to ze nie mamy prywatności. Rodzice przychodzą do dziadków kiedy chcą i o której chcą; synek jak usłyszy babcie również już leci i tyle go widziałam. Mąż przychodzi o 16 z pracy więc jak na rodzine przystało- chciałabym popołudniami żyć z mężem i synem. To naturalne. Jestem na macierzyńskim i całymi dniami spędzam z dziadkami, popołudniu mama zajrzy i tak wygląda każdy dzień. A jeśli przychodzą niezapowiedziani goście do teściów to również "musimy", bo wypada iść. Jak przyjeżdzają moi rodzice to dziadkowie też siedzą z nami. Nie mamy swobody jako młode małżeństwo, żyję w próżni, kłócimy się z mężem bo On mówi, że "Na razie tak być musi, bo nie mamy na tyle pieniędzy". Nie zabronie teściom odwiedzać dziadków, ale ta "delikatna presja" że gdy ktoś przychodzi to my też powinniśmy być razem z nimi. Czuję się fatalnie. Kocham męża ale oddalamy się od siebie. Jeżeli ktoś codziennie jest z nami to mi się zwyczajnie nie chce iść w gości do nich. Gdybyśmy mieszkali na neutralnym gruncie- to jak najbardziej, tych zaprosić, tu przyjść, tam posiedzieć.Super. Ale ja nie mam przestrzeni z moją rodziną, którą tworzę z mężem i dzieckiem. Co mam robić...Młodzi.. a nie czuje się wolnym człowiekiem, nie mam wpływu na przebieg moich planów. Przecież nie jestem złym człowiekiem...ja po prostu nie chce mieszkać z tyloma ludźmi. Chce swobodnie powiedzieć cos do męża, tańczyć przy głośniejszej muzyce, chodzić w gaciach...itp. Poprostu czuć swobode, nie krępować się... Nie umiem tak żyć z nim w takiej sytuacji.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację. Brak swobody bardzo ogranicza normalne życie. Presja ciągłych odwiedzin też jest okropna. Może niech mąz ustali z rodzicami i dziadkami jakieś zasady, powie im delikatnie o co chodzi. Być moze dostosują się, zrozumieją o co chodzi. Jeśli nie, należy rozglądać się za innym mieszkaniem. Długo tak nie wytrzymasz i jeszcze rodzina się rozwali. A to nie jest wykluczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tuskawka
Rodzice mówią, że rozumieją, że się nie wtrącają- tak po części jest. Teraz przyszedł brat męża- więc wypada iść na górę a ja siedzę i pisze. Teraz nie ma możliwości na mieszkanie, bo nie pracuje. Po prostu wszyscy od zawsze żyją razem w tym domu i moja teściowa się dostosowała i żyje w ten sam sposób. Od dziadków słyszę, że tylko ja taka jestem. Mąż mówi że zostanę kiedyś sama przez takie podejście. A nikt z młodych nie chce tak żyć. Nie powiem babci -nie przychodz kiedy ja mam swoich gosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudna sytuacja. Rozumiem, że to taki dom wielopokoleniowy, gdzie wszyscy żyją razem i dzielą się wszystkim, odwiedzają kiedy chcą itp. Chcą Ciebie dostosować, chociaż oni tego tak nie czują. Nie robią tego celowo, taka ich tradycja i mentalność. Teraz młodzi chcą mieszkać sami, rządzić się na swoim, żyć według własnych zasad, żyć swobodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż został wychowany w tej rodzinie i nie widzi nic złego w takich kontaktach z jego rodziną. Tobie będzie trudno, tak z dostosowaniem się do ich stylu zycia jak i ze wstawiennictwem męża, aby stanął po Twojej stronie. Dla niego to Ty wymyslasz, a dla niego, to normalka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tuskawka
Dokładnie tak jest. Z teściową miałam/ mam wspaniały kontakt ale nie umiem tak. I nie umiem odmówić. Z każdego spotkania rodzinnego wychodzimy ostatni, bo mieszkamy przecież na dole. Kocham swoich rodziców, szanuje ale również nie chciałabym mieszkać z nimi. Z jednej strony czuje, że mam racje a z drugiej czuję się winna. Nie umiemy rozmawiać już z mężem.. Raz jest dobrze do momentu jak tesciowa nie wezmie dziecka do siebie. Męzowi nie przeszkadza, że popołudnia syn jest na górze...bardzo jest za synkiem ale tak rzadko się widuje z nim przez to. Czy wymagam zbyt dużo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie nie wymagasz zbyt dużo, wręcz powiedziałabym, że jesteś delikatna i taktowna, a przez to nie potrafisz wyegzekwować swoich słusznych praw. To naturalne, że chcesz pobyć swobodnie w swojej własnej rodzinie, czyli 2+1, chcesz ją tworzyć bez presji, bez liczenia się z odwiedzinami czy wizytami. Masz prawo chodzić w majtkach, masz prawo odpocząć sobie, kiedy chcesz, masz prawo pokłocić się z mężem bez świadków za ścianą, masz prawo leżeć z tyłkiem do góry bez obawy, że ktoś wejdzie. Nie zawsze musisz mieć ochotę czy potrzebę chodzenia na górę, kiedy ktoś przychodzi z wizytą do teściów. Ale rozumiem, że nie potrafisz odmówić. W ten sposób powoli wkręcisz się w te "trybiki" i albo będziesz żyła w gromadzie, albo w którymś momencie przerośnie ta sytuacja Ciebie i tupniesz nogą na męża. Zamierzacie kiedyś iść na swoje? Co planujecie na przyszłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To moze przed wypieciem tylka trzeva bylo na swoje mieszkanie zarobic, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Idź tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tuskawka
To jest tak, że kiedyś mieszkanie na dole będzie nasze do dyspozycji...właśnie-kiedyś..Przecież to starsi ludzie.. Ale ja tak nie patrze..chce by żyli jak najdłużej, takie myśIenie nie wchodzi w grę. Mieliśmy w planach by tu zamieszkać, ale nie liczyłam, że tak to może wyglądać. Mąż chce mieszkać na wsi w domku. A ja wole własne ale ciasne mieszkanie. Czuje się rozchwiana. Po części winna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz ale ja tu czegoś nie rozumiem, mieszkacie na dole z dziadkami czyli jak? W jednym wspólnym pokoju mieszkacie że nie możesz sobie w samych gaciach potańczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieliśmy w planach by tu zamieszkać, ale nie liczyłam, że tak to może wyglądać. xxx Patrzcie jaka cwaniara! Doopsko wtryniac do obcych ludzi na gotowe! Mam nadzieje ze tak ci zycie umila ze w wariatkowie wyladujesz leniu wredny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mąż mówi że zostanę kiedyś sama przez takie podejście." To on zostanie sam przez swoje podejście. Młodzi ludzie powinni mieszkać sami a ni z rodzicami a tu jeszcze są dziadkowie. Sorry ale to jest chory model. Mieszkacie na jakiejś wsi? Bo tam zazwyczaj takie coś funkcjonuje. Moja kuzynka mieszka podobnie ze swoimi teściami. Tylko że oni mieszkają na górze, mają osobne wejścia i z teściową nie bardzo się lubią to i też ten czas spędzony z nimi jest krótki. Ale to i tak jest chore. Zobacz. Ty masz udane relacje z rodziną męża ale między wami się psuje. Młodzi powinni mieć czas dla siebie. A wy go nie macie. Młodość rządzi się swoimi zasadami. Przecież nawet jak by was naszło na spontaniczny seks to odpada bo zaraz ktoś wejdzie. Tragedia. Dziewczyno idź do pracy i szukajcie mieszkania dla siebie. Skoro teściówka taka dobra to niech dzieciakiem się w ciągu dnia zajmie a wy zbierajcie kasę by się wyprowadzić. Ale prawda jest taka, że jak jest dwoje ludzi to zawsze jakoś można to własne lokum znaleźć jak się chce. Pytanie czy twój mąż żyjąc w takim modelu od dziecka, będzie w stanie inaczej funkcjonować. Bo co innego nie móc zamieszkać osobno a co innego nie chcieć. Jak dłużej tak będziecie żyli na kupie to to wasze małżeństwo się rozpadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tuskawka wczoraj Trzeba było nie zaczynać od ślubu czy też dziecka tylko starać się o własne lokum.Ty zaczęłaś o duuupy strony a teraz oczekujesz intymności. Mogłaś sobie stworzyć swoją intymność a pozniej związek.Głupie dziewczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale autorka od poczatku nie chciala swojego mieszkania tylko liczyla ze starzy szybko poumieraja bo on chce miec ten dom a nie ciezko pracowac na wlasny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wszyscy chca sie pakowac w kredyt na 30 lat. Jezeli jest taka mozliwosc by zamieszkac w domu rodzinnym na osobnych pietrach to spoko. Dobrze by bylo, gdyby dalo sie zrobic osobne wejscia (chyba, ze takie juz sa to ok.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się nie chcesz pakować w kredyt to uważam że czujesz się całe życie jako pasożyt. Nie możesz sobie pozwolić na narzekanie,bo swoboda niestety kosztuje której świadomie nie chcesz,a właściciele domu nie będą chodzić na palcach by królewna miała ciszę i intymność.Coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:45 W sumie racja. Po co kredyt jak można pasożytowac :) Autorko, nie bój się, nie zostaniesz sama, masaż zdrowe podejście. To twój mąż zostanie sam, jak byście się kiedyś przez te kłótnie o mieszkanie na kupie rozeszli. Jego rodzice kiedyś umra, a on będzie sam. Ciekawe, jakby była sytuacja odwrotna, jakby to on musiał mieszkać z całą twoja rodziną? Pewnie jak poparzony bralby kredyt i wyprowadził na swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tuskawka
Może napiszę inaczej dla jasnosci. Przed ślubem mieszkaliśmy osobno na wynajmowanym mieszkaniu we dwójkę. Obydwoje mieliśmy pracę. TO MOJ MĄŻ ZADRCYDOWAL ZE WPROWADZIMY SIE DO RODZINNEGO DOMU, KTORY MIAL BYC KIEDYS MASZ. Problem w tym że ja nie chciałam.!! Chce iść do pracy, Ale w tej chwili zajmuje się dzieckiem. Nigdy nie myślałam i nie chcialam że dom/spadek będZie nasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najzabawniejsze zawsze jest to że taka dziumdzia myśli że jak rozłoży nogi i da sobie bachora strzelić to świat jej załatwi dalej wszystko- dom dla siebie, żarcie za darmo,prywatność,dyspozycyjność męża i najlepiej żeby jeszcze pieniądze z nieba spadały.Wlazłaś do domu obcych ludzi więc ładnie podziękuj że trzymają ciebie i zapewniają ci dach nad głową. Inni muszą ciężko pracować i wykładać własne zarobione pieniądze żeby mieć lokum a później myślą o dzieciach.Jeśli najpierw spełniasz pragnienie bycia mamusią to licz się z niekomfortowym życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziadkowi mogą żyć 100 lat bo to pokolenie się trzyma dobrze więc będziecie sobie czekać aż do piećdziesiątki ponad,aż będziecie sami a twoj syn już sie ożeni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twój syn sie ożeni, przyprowadzi dziewczynę goło/dup/ca która strzeli dwa dzieciaki od razu i znowu nie będziecie sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AUTORKA Truskawka
Czy ktoś czyta to co ja piszę? Byliśmy 7lat ze sobą przed slubem. Później mieszkanie we dwoje gdy miałam pracę. Wzięliśmy ślub i nie było żadnej mowy o przeprowadzce. To mój mąż zadecydował po ślubie. A po ślubie zaszlam w ciążę.Po urlopie chcę iść do pracy. Większość młodych małżeństw najpierw wynajmuje długo zanim kupi mieszkanie czy się wybuduje. Mąż uważa że dół kiedyś będzie nasz więc lepiej teraz tu robić remont. Tylko że ja tego nie chce. Ile można czekać aż to kiedyś kiedyś nadejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy mąż zmuszał cię pod pistoletem żebyś poszła mieszkać do jego rodziców i dziadków ? Wydawało mi się że żyjemy w wolnym kraju i nie ma u nas niewolników. Poszłaś do jego rodziców i dziadków więc była to twoja decyzja i przestań poszukiwać wymówek i przerzucania odpowiedzialności na kogoś drugiego bo z taka postawą życiową nigdy nic nie osiągniesz tylko będziesz musiała czekać do tej 50 lat kiedy jego dziadkowie umrą a sami nic nie osiagnięcie. A ty rodziców nie masz, mama z domu wyrzuciła ? Kolejna pasożytka która nie może być u mamy, bo daleko, bo ciasne mieszkanie ,bo brat tam jest,bo siostra, bo tata zły albo taty nie ma i mama ma mało pieniędzy . Kolejne wymówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to znaczy "mąż zadecydował po ślubie"? A ty nie masz nic do powiedzenia w tym związku? I co mu strzeliło do głowy z remontem? Dół nie będzie wasz, dopóki właściciel domu, ktokolwiek nim jest, nie przepisze go na was. Jeszcze się okaże, że będziecie musieli kogoś spłacać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weszłam na ten temat nie przypadkowo. Przypominasz trochę mnie. Ja miałam 23lata gdy wyszłam za mąż a znaliśmy się od podstawówki-nierozlaczni byliśmy. Również po ślubie wprowadziliśmy się do domku wielopokoleniowego. Rodzina do rany przyloz. Ale zaczęło się niewinnie.Co prawda nie mieliśmy dziecka. Wspólne wejście. My na dole sami.Ale zawsze przychodZił w ciągu każdego dnia teść do męża..na chwilę.Później tesciowa.Byłam wiecznie spieta. Przestałam zwyczajnie okazywać czułość mężowi, on mi też. Byliśmy zapracowani ze nawet tam nie wracaliśmy uwagi na to. Podświadomie nie byłam sobą przy tesciach. Nasze małżeństwo było inne już. Po 2latach rozeszlismy się. Jesteśmy w separacji. Czułam się pewniej bo miałam pracę, i prZez ta pewność finansowa zrobiłam ten krok. Twoja sytuacja jest skomplikowana bo jesteś na jego utrzymaniu z dzieckiem. Albo rozmowa albo prędzej cY później to samo się rozleci. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak truskawko czytam to ja chociazby. I za cholere nie pojmuje. Czy ty po slubie stracilas prawa obywatelskie, prawa czlowieka, prawa glosu? Co to znaczy, ze maz zadecydowal? A ty jak ciele sie zgodzilas? Nie masz praw w tym malzenstwie? Patrz, a ja durna myslalam ze w swiezo upieczonych malzenstwach w XXI wieku, panyje zasada partnerstwa, wspoldecydowania, kompromisu, poszanowania drugiej strony. A tu, nagle zamiast podmiotem ty jestes przedmiotem!? Bo maz zadecydowal, a ty nie chcialas, ale jako niewolnica jednak poszlas tam mieszkac. I teraz pytanie, bo tez nie chce ci az,tak cisnac. Czy zanim tam zamieszkaliscie, ustaliliscie z,mezem a potem z tesciami zasady waszego mieszkania tam? Czy przedstawilas,mezowi swoja wizje i warunki ktore on musi spelnic zebys zgodzila sie na zamieszkanie tam, na zasadzie kompromisu, ja tam pojde ale ty musisz pulnowac zeby bylo tak i tak? Bo jak czytam, to zdaje sie zadnych ustalen nie bylo. Juz samo to, ze gore to wy z dziadkami zajmujecie a dol tesciowie. No sory, wam.jako mlodym powinni oddac jedna kondygnacje, a tesciowie z dziadkami na drugiej kondygnacji. Oczywiscie, wy powinniscie odpowiednio partycypowac w kosztach utrzymania. A jak wasze obowiazki domowe? Macie swoj kosz na brudna bielizne? Sami pierzecie swoje i dziecka rzeczy? Prasujecie? A zakupy? A gotowanie? A jak wyglada kwestia sprzatania, np wspolnych pomieszczen? Jakis grafik? A maz w ogole cos robi czy wyrecza sie toba, a wy razem wyreczani jestescie po czesci przez tesciow? Teoj maz to maminsynek, on nie stworzyl z toba nowej odrebnej rodziny, tylko wciagnal cie pod skrzydla twoich tesciow, ot, zyskali nowa coreczke i wnuczke w domu, masz status dziecka, i masz kilkuosobowego meza, w postaci takze jego rodzicow i jego dziadkow. Co to znaczy, ze jak ktos przychodzi to wy tez musicie isc siedziec i zabawiac gosci? Ktos ci kaze? No tak, zapomnialam, ty stracilas prawa czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tym robieniem remontu w mieszkaniu gdzie dziadkowie jeszcze żyją "bo to będzie nasze" to moda już dawno minęła. tak było może jeszcze w latach 90 siątych kiedy to Polska jeszcze nie należała do Unii Europejskiej.Teraz mieszkania można się samemu dorobić ,pojechać pracować za granicę albo w Polsce jak kto woli i jakie ma predyspozycje.Wyjechać np do innego bogatszego miasta itp,świat jest otwarty to nie komuna że jest się uwiązanym w miejscu zameldowania bo inaczej kara. A teraz siedzicie pasożyty uwiązani do starszych bo bez nich zdechniecie pod mostem.jeśli człowiek za młodu nie zacznie samemu robić na swój rachunek to później też będzie pasożytował na rodzicach, na ich emeryturze,na ich nieruchomości i jeszcze może dojdzie do tego że będziecie się wykłócać żeby przepisali na was dół domu bo jak na razie to mieszkacie tylko grzecznościowo bez żadnych praw i nawet miotła pod ścianą nie jest twoja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno nie czytaj tych co ciebie wyłącznie krytykują i mają swoją wizję TWOJEGO życia. Jedynie wpis z 14:29 jest sensowny. Można mieszkać wspólnie w wielopokoleniowym domu ale trzeba ustalić jakieś zasady dotyczące własnej rodziny i to wszystko. Nie zgadzaj się na życie pod presją, nie musisz utrzymywać wybitnie serdecznych kontaktów, masz prawo do prywatności, samotności, zamkniętych drzwi, siedzenia w gaciach i nieskładania wizyt bo "tak wypada". Ale musisz to jasno określić i postawić granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam parę,która ma po 20 lat.Wyjechali do dużego miasta,założyli firmę,pracują,wynajmują mieszkanie i nie mają pomocy od rodziców.Gdyby pojawiło się dziecko też by sobie radzili bo by musieli ,nie mają wyjścia . A inni siedzą u rodziców,dziadków i wegetują i jeszcze mają postawe roszczeniową bo chcą prywatności i swojego mieszkania. Jesteście niepełnosprawni umysłowo lub upośledzeni ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×