Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

martwicie sie co będą robic wasze dzieci jak będą dorastać?

Polecane posty

Gość gość

Bo jak sobie pomyślę co wyprawiałam jako nastolatka to włos mi się na głowie jerzy. Fakt że rodzice traktowali mnie przedmiotowo. Wychodzili z założenia ze dzieci nie mają uczuć. Ja zupełnie innaczej wychowuje moje dzieci i kocham najbardziej na świecie. Mam troje cudownych dzieci i boje sie etapu ich dorastania. Czy ktoś ma podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez robilam straszne glupoty ,dzieci tez beda robily różne rzeczy,taki jest swiat..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bójcie się dziewczyny. Jeśli zapewniacie dzieciom odpowiednio dużo miłości, wsparcia itp to nie będzie tak złe. W czasach naszej młodości norma było traktowanie dziecka jak przedmiot, a później zwalanie na „ach ta młodzież” wiec dzieciaki odreagowywaly poza domem szukały potwierdzenia własnej wartości itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miłość i wsparcie nie ma nic do rzeczy... taki wiek, dorastanie rządzi się własnymi prawami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie, nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lej i patrz czy równo puchnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ma robić, to będzie, nie będziesz miała na to wpływu. Ja jedynie bardziej przestrzegę, zwłaszcza córkę, przed związkiem z facetem który jej nie szanuje, i w mądry sposób porozmawiam o twardych narkotykach. Pewnie że się martwię o nich, pewnie nigdy już nie przestanę, ale nie uchronię ich przed doświadczaniem świata. Ja niczego nie odreagowywałam, rodzice mnie kochali, troszczyli się o mnie, a mimo to okres nastoletni, najgorzej tak 16-19 lat, szalałam i to niezbyt grzecznie, cud że mnie nigdy policja do domu nie odstawiła. Jeśli już to było czymś spowodowane- oprócz mojej niewygasłej chęci próbowania czego się da (bo jak nie w tamtym czasie, to kiedy?) to może tylko znajomymi. Rodzice chyba nawet o ułamku tego nie wiedzą. Tak było i będzie. Nie miałam z rodzicami, ani nie planuję mieć z dziećmi przyjacielskiej, partnerskiej relacji, dziecko musi wiedzieć kto wyznacza granice, ustala zasady i wymaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, ja byłam bardzo grzeczna. Po nocach się nie szwedalam pi dyskotekach nie chodziłam ino się uczyłam normalnie niedoszła zakonnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy normalny rodzic ma podobnie i boi się o swoje dorastające dzieci. Teoria teorią a praktyka praktyką. Taki urok posiadania dziecka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam spokojna, nie martwię się. Mam czas. A przede wszystkim to MIŁOŚĆ WYCHOWYWAC Z MIŁOŚCIĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się martwię, ale z innego tytułu. Moje dziecko ma autyzm i nie wiem na ile będzie samodzielny i jak będzie wyglądało jego życia gdy nas zabraknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my wychowujemy nastoletnią córkę z miłością i co...? Córka nas kocha, nie jest to miłość jednostronna, ale taki wiek dorastania... My swoje, a ona swoje. Teraz są inne czasy, więcej zagrożeń, agresji, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miłość to jedno, a zasady i konsekwencja to drugie. Nie pozwalać za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martwię się zupełnie, bo obaj synowie wdali się raczej we mnie, niż w męża. A ja jako nastolatka byłam cichutka, zakopana w książkach i zamknięta w pokoju przez cały czas. Rodzice nawet nie wiedzieli, że maja jakieś dziecko. Za to mój stary ostro dawał czadu, z tego co słyszałam od jego kolegów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:54 - a wlasnie, ze ma znaczenie. Zapytaj pierwszego lepszego terapeuty, nawet od uzależnień- ile pracy rodzice włożą w wychowanie, w dobra relacje z dzieckiem, takie zbiorą owoce. Jak dzieciak sie wplącze w kłopoty i zaczyna sie drążyć, to wlasnie wtedy sie okazuje, ze albo relacja jest nijaka, albo Surowa i Same zakazy, albo znowu dziecku wszystko wolno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo się martwię. Jako nastolatka leciałam mocno w autodestrukcję alkohol, narkotyki... samookaleczanie, epizody depresyjne. Fakt, że ja miałam w domu ciężką sytuację, ale kto wie co moim dzieciom odbije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boje sie.moja corka ma dopiero 2 mce a ja juz sie boje. Jak patrze na dzisiejsza mlodziez... kazdy chce akceptacji i robi to co reszta. A teraz 13 latki chca byc seksowne, pija, pala, sa wulgarne.. Boje sie tez ze bedzie jak ja- zakompleksiona,niesmiala i zamknieta w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeraża mnie to, teraz dopalacze są na każdym kroku, dawniej były narkotyki ale nie było tyle tego co teraz, internet, dzieciaki połykają kapsułki do prania, piją płyn do płukania jamy ustnej, jakieś chore gry i inne dziadostwo. Tego jest pełno w internecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boje się, że mój syn nie zostanie zaakceptowany przez rowieśnikow, że będzie odrzutkiem, tak jak ja gdy byłam młoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam okropną nastolatką. Gdy byłam dzieckiem wymagano ode mnie abym rozumiała wiele spraw jak dorosły, wymagano dorosłego zachowania.. no skoro dorosła to dorosła, co nie? ;) Odwalałam straszne i przerażające numery ale zawsze tak, żeby rodzice się nie dowiedzieli albo żeby dowiedzieli się jak najmniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby mój synek w okresie nastoletnim nie wdał się w ojca. Był strasznym furiatem, wściekłość wobec świata go wręcz rozsadzała. Teściowa wspominała, że miała z nim problemy wychowawcze i w ogóle nie słuchał ich zakazów. Kilka razy u nich dzielnicowy nawet był. Mąż nie mógł sobie poradzić z odejściem ojca - non stop wdawał się w bójki, mimo zakazu matki chodził na boks i kickboxing chodząc z podbitym okiem do szkoły, jeździł na mecze, znikał na weekendy, raz ponoć teściowa znalazła u niego w pokoju trawke... nie przeżyłabym takiego zawodu rodzicielskiego jako matka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słusznie się boicie. Teraz macie małe dzieci, a Wy jesteście roszczeniowe, chcecie dać im gwiazdkę z nieba. Bądzcie dla nich autorytetem, nie rozpieszczajcie, nie ulegajcie, ustalcie zasady. Na razie to tylko opieka nad niemowlęciem, przedszkolakiem, czy 10-latkiem. Potem dopiero zacznie się jazda, więc warto być stanowczym rodzicem po to, by w nastoletnim wieku dziecko nie weszło Wam na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2018.02.06 Jaka mać taka nać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poradzę wam bo już wiem co i jak. Obojętnie jakie będziecie największy wpływ bedzie miało środowisko w jakim znajdzie sie wasze dziecko. Dlatego rozwijajcie ich zainteresowania, obojętnie czy to bedzie sport , taniec czy żagle . Co musi byc . Jakaś pasja. Wspierajcie to. Jednak mimo tego kłopoty i tak nadejdą i wówczas nie poddawać sie i nie odpuszczać czyli dzieciak musi wiedzieć ze ma rodziców . Trzeba byc konsekwentnym i tutaj uwaga: jesteś konsekwentna czyli przewidywalna to bedziesz ...okłamywana -:) nie ustrzezesz sie . Nigdy , przenigdy sie nie poddawaj , jak bedzie w szkole słabo to łaź tam co chwile i rozmawiaj z nauczycielami ( jak widza ze jest zainteresowanie to inaczej traktują dziecko - serio ) jak bedzie palić trawę to rób w domu testy ( niech sie tego obawia ) nie pozwól aby na sylwestra wracał nad ranem i w ogóle nie koleguj sie z dzieckiem bo kumpli to ono ma sporo a rodziców tylko dwoje. Nie mam szalonych sukcesów bo dziecko nie wyrosło na wzór cnot ale zna granice( mimo ze bywało rożnie ). Nie żałuje ani dnia kiedy darlam ryja i nie pozwalam na tunele w uszach, tatuaże i kolezanki w domu bez mojej wiedzy. Powodzenia bo roboty bedzie dużo .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ma 4,5 roku i już widzę, ze charakterek ma ciężki. Da mi popalić jak będzie dorastał, muszę się psychicznie nastawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj - ciekawe, ale nie zawsze się sprawdza. Moi rodzice próbowali być dla mnie i mojej siostry "kumplami". Nie zawsze to działało i nie zawsze wychodziło. w kazdym razie - wolno nam było wychodzić i późno wracac (no, mnie trochę mniej bo jestem starsza), wolno było nam mieć kolczyki, tunele w uszach i tatuaże (pierwszy zrobiłam za zgodą mamy). Jak bywały wpadki (pierwszy alkohol) to nie było awantur i kar tylko rozmowa. Duzo osób uznałoby to za luźny styl wychowania, a jaki tego efekt? Obie wyrosłyśmy na wzór do naśladowania. Nie musiałyśmy kłamać, nikt nas na dragi nie musiał testować(!!!!), nie trzeba była na nas "drzeć ryja" o głupoty takie jak wygląd. Taka inna perspektywa do zastanowienia się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie autorytetem byl zawsze tata, kobiety sa za miekkie do powazniejszych spraw. Tata nigdy na mnie nie krzyknal ani nie ukaral za to zawsze nazywal swoja madra kochana coreczka. Tak bardzo nie chcialam go zawiesc ze nie robilam glupot, choc wiedzialam ze nikt mnie nie zbije etc. a to z mama sie czesto klocilam o p*****ly, jak to dwie baby, ale kontakt mamy bardzo dobry i tak. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli ty też jest za miękka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos napisał że zawsze jak rozkminiane jest sytuacja trudnych dzieci to wychodza różne problemy z dzieciństwa. Ok przeszłości dzieci spokojnych nikt nie rozkminia, więc nigdy nie wiemy czy one miały takie idealne zycie. ja niestety mam córke problemową i uważam, że czasem nawet jak sie stanie na głowie to nic nie da. Bardzo ważna jest dojrzałośc dziecka na tle grupy rówieśniczej i środowisko wokoło. Któras mam napisał, że ma synka w charakterem i juz boi sie problemów. A może wcale niekoniecznie, bojak synek umie terez powiedziec mamie NIE, to będzie tez umiał powiedzieć NIE rówieśnikom a nie ślepo podążac za nimi aby zdobyc akceptacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może to jest trochę tak, że traktujecie normalne zachowania jak problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×