Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Julia2018

Mąż nie chce się wyprowadzić, ani dać rozowdu, co zrobić?

Polecane posty

Gość Julia2018

Nie mam siły z nim już żyć, wiele szans było, była terapia, obietnice poprawy, które kończyły się kiedy zaczęłam wierzyć znowu w nas. Te małżeństwo, mimo że z wielkiej miłości, sprawia że z wesołej i pozytywnej osoby, staję si wrakiem. Mąż - 10 lat starszy za nic ma moje słowa. Za nic ma moją decyzję. Mieszkamy w mieszkaniu, które jest tylko moje, kupione przed ślubem, nie wyprowadzi się i koniec. Rozwodu mi nie da, nie zgodzi się, bo mnie kocha i uważa, że kłotnie to nie powód do tego. Jednak ja choruję na depresję i to co się dzieje, pogłębia mój stan. Sprawia, że nawet jeśli wychodzę na prostą, znowu pakuje mnie w dołek. Mam myśli samobójcze... Ale wiem, że nie chcę z nim być, za to nie mam sił walczyć z nim. A on mówi do mnie jak do małej dziewczynki. Szuka winy wszędzie, szuka mi kochanków, których nie mam. Mam wsparcie wśród rodziny i bliskich znajomych, ale nie wiem jak to mogę prawnie załatwić. Jeśli złoże pozew, a on na rozwód się nie zgodzi to i tak jeszcze będę musiała z nim mieszkać kilka miesięcy, albo i dłużej... jak go przekonać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i dzieci też nu się nie chciało prawda ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm mieszkanie jest tylko twoje i on nie chce sie wyprowadzić? Wejdź na drogę prawna. Wnieś o rozwod, dostaniesz na pierwszej rozprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie macie dzieci, leczysz sie, terapie małżeńskie nie dały rezultatu - myślisz, ze potrzebujesz jego "zgody" na rozwod? Hah to zwykły tchórz, ktory mysli, ze jestes słabsza; on Ci żadnej łaski nie robi z ta jego śmieszna zgoda na rozwod. Idiota, składka pozew i niech spada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwody bez zgody ciągną się latami, a w twojej sytuacji raczej sąd nie uzna pozwu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego sad miałby nie uznać pozwu? Na pewno sie nie wyprowadzaj. Przeciez oni nawet dzieci nie maja, gdyby mieli to sad na pewno zaleciłby jakas próbę ratowania; ale tak? Co ich łączy? Terapie nie dały nic, kobieta jest nieszczęśliwa, ale co najważniejsze i najgorsze - TRACI ZDROWIE:O Autorko, weź prawnika (z doświadczenia polecam ci jakiegoś starszego, nie zedrze z ciebie, jak młodzi na dorobku) i ja bym pozew Złożyła. I odetnij sie i żyj swoim życiem. On toba manipuluje i traktuje jak głupsza:-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podstawa do rozwodu to: Rozpad więzi emocjonalnej ( jak dla mnie tutaj występuje ) Rozpad więzi finansowej ( tu ważne jest żeby jedno od drugiego nie było zależne finansowo; ta więź jest najmniej ważna wrazie czego sąd zarządza wsparcie finansowe z 1 czy drugiej strony) Rozpad pożycia małżeńskiego ( 6 miesięcy ) Jeżeli ww rzeczy występują to rozwód jest na 1 rozprawie. Głowa do góry i walcz o swoje szczęście :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
Dziękuję za ciepłe słowa. Dzieci nie mamy, od kiedy jestem z moim mężem przeżyłam 2 epizody depresyjne, trwające po kilka miesięcy, których przyczyny leżą po jego stronie. Sprawia, że zaczęłam mieć ataki autoagresji, od roku jestem ciągle na lekach. Jego argument jest taki, że podejrzewają u mnie bordeline (nawet jeśli to mam, to jego lajtową formę) i twierdzi, że moja decyzja jest spowodowana zaburzeniem i taki argument będzie używał przed sądem. Będzie mówił, jak to mnie kocha i jak bardzo chce sie mną zaopiekować. Ja nie potrzebuję jego opieki. Tylko spokoju. Finansowo ja sobie poradzę bez niego, on teraz trochę gorzej bo jakby miał coś wynająć byłoby mu ciężko, jednak może zamieszkać u swojej mamy (a to się wiąże ze zmianą miejsca zamieszkania). Mamy też rozdzielność majątkową. A pożycie małżeńskie można uznać, że całkowicie upadło miesiąc temu. Od tamtej pory nawet nie pozwalam się przytulić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
Moja mama zgodziła się zeznawać, by potwierdzić, że ja robiłam już wszystko by to ratować, powie o bierności mojego męża, który się budzi do walki tylko gdy ma nóż na gardle, a wcześniej mimo moich próśb i błagań nie robił nic by było dobrze. Na zasadzie - wszystko mi się należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna567
Pierwsze zasadnicze pytanie, czy kochasz męża. Piszesz że, chodziliście na terapie, jak długo ona trwała i czego dotyczyła? " napisz coś więcej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.33 a po co ci te wiadomości, co to ciebie obchodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
Martyna567 Szanuję męża, lubię, ale nie, już go nie kocham. Kochałam go bardzo, ale lata ignorowania mnie i moich potrzeb oraz ciągłego zachowania roszczeniowego dały się we znaki. Ile ja się przez niego wycierpiałam wiem tylko ja i może trochę moi bliscy. Terapia była na gaszenie pożaru. Chciałam już wtedy odejść. Mąż zajmował się tylko pracą, po pracy spał lub grał, dom traktował jak hotel, a mnie jak służącą, którą owszem komplementował i chwalił, ale nawet śmieci nie wyniósł. Do tego doszły inne sprawy, które mocno nadwyrężyły moją psychikę. Terapia pomogła bo uwierzyłam, że on zrozumiał co i jak. Jednak to było na pokaz. Jak znowu poczuł, że ma mnie w garści zaczął to samo i na nic moje ostrzeżenia, że znowu dzieje się coś złego. Prośby by mnie zauważył, a nie tylko komputer. Między nami nie może być normalnie. Póki ja jestem w dobrym stanie to on na maxa mnie wykorzystuje przesuwając granicę. Gdy już nie mam sił, chcę odejść to nagle walczy... Jak kot co bawi się z myszą. Pozwala uciec, a potem i tak łapie i męczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy jestem z mężem przeżyłam 2 epizody depresyjne, jak to piszesz z jego winny. A jak życie pokazuje, winna zawsze leży gdzieś po środku. Co się zadziało w waszej relacji że, do tego wszystkiego doszło? Ja miałam kiedyś z mężem podobnie, nie mogliśmy się dogadać, raniliśmy się nawzajem. Było ciężko. Przez rok chodziliśmy na terapię i się udało. Teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mamy 2 wspaniałych dzieci. I tego tobie życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No kurde, przeciez pisałam, ze dostanie szybko. Moja koleżanka rozwiodła sie mimo, ze ma małe dziecko i facet mówił, ze ja kocha i nie chce rozwodu; wiec dla mnie tutaj to tylko formalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna567
Julia spokojnie z rozwodem jeszcze zdążysz. Wg. mnie na terapii nie przepracowaliście wszystkiego, skoro w waszym związku dalej były tarcia. Ja ciebie rozumiem, byłam w podobnej sytuacji. Kochałam męża bardzo, lecz on był pracoholikiem. Częste wyjazdy służbowe, nie było go w domu, a ja z 2 małych dzieci sama. W niczym mi nie pomagał, nie był w stanie zmienić pieluchy synowi. Dosłownie nic. Byłam na niego wściekła, zła. Robiłam mu ciągle awantury, co odbijało się na mojej psychice a on mi też dokładał ze swojej strony. Ile ja przepłakałam nocy, to też tylko ja wiem. Wpadłam w depresję, do tego stopnia, że go znienawidziłam i przestałam go kochać.Miotały we mnie różne uczucia. Taki chaos w głowie, 100 myśli na raz. Chciałam rozwodu bo wtedy wydawało mi się że to jest jedyne wyjście z tej sytuacji. Tyle razy mu mówiłam, prosiłam i nic. Nasze małżeństwo spadło na dno. I wtedy gdy byliśmy na dnie, moja koleżanka przekonała mnie aby udać się po pomoc do specjalisty. Trafiliśmy do wspaniałego psychoterapeuty, który nam bardzo pomógł. Ja i mąż pracowaliśmy nad naszym związkiem, zrozumieliśmy dzięki terapii, co robiliśmy źle.Pomału małymi kroczkami nasz związek zaczął się poprawiać, było coraz lepiej a teraz już jest fajnie. Uważam że, to była najlepsza decyzja w moim życiu i naszej rodziny, bo gdyby nie to, już byśmy nie byli razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
U nas to nie jest tak, że się pogubilismy. On jest egocentrykiem. Liczy się najbardziej on i jego dobro. Nie patrzy na to jak kogoś rani. Co się zadzialo 1 razem? Stracił pracę. Nie przedłużyli mu umowy. Obwinial o to mnie bo nasz związek komuś tam nie pasowal. Rok siedział nie pracując, pracy nie szukajac i nic nie robiąc poza spaniem i graniem. Ja pracowałam, robiłam zakupy, spdzsralam, gotowałam i szukałam mu pracy. On nawet talerza nie odniósł. Chory, w depresji. Do tego kazał mi się pozbyć kota bo wymyśli sobie alergię. Więc nie robił nic tylko codziennie jazdy jeszcze. Wytrzymałam to. Oddałam kota. Dostal pracę i... Nie było lepiej. Nic się nie zmieniło. Było jeszcze gorzej. Ruszył się jak chciałam odejść. Udawał że wie że zawalił by mnie zatrzymać. ZZrozumiał na 2 miesiące. Potem za jakis czas to samo. Taka sytuacja już jest kilka lat. Nie mam już sił. Jedynie chce spokoju. Zresztą z drugiej strony jest jeszcze to że zmienił się i stał się obsesyjnie zazdrosny. Kontroluje mnie na każdym kroku. Sam od siebie nic nie dając ode mnie wymaga wręcz niewolnictwa. Mam mu się tłumaczyć z kim i co pisze. Gdzie idę. I w ogóle. Inaczej były afery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
I mam na przemian afery o słodkiego męża. Nie może być normalnie. Już po prostu w to nie wierzę. Jestem zmęczona tym wszystkim. Nie mam w nim żadnego oparcia, nie mogę liczyć w sprawach kryzysowych na niego. Chciałabym też mieć dzieci. On mówi teraz że by chciał, bo boi się straty mnie. Ale uważa że dla żony zawsze powinien być najważniejszy mąż A dzieci potem. On nawet jest o psa zazdrosny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli nie macie dzieci to rozwod dostaniesz na drugiej sprawie po pierwszej pojednawczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna567
Rozumiem że twój mąż, załamał się po stracie pracy i miał depresję. To Ci powiem że, moja koleżanka straciła pracę w korporacji. Pracowała tam 8 lat, przyszła do pracy na biurku wypowiedzenie, bez żadnego tłumaczenia, tylko kopa w d**e. Koleżance zawaliłnsie świat. Była na psychotropach, pare razy jej zmieniali leki, aż coś na nią zadziałało. Wtedy w domu nic nie robiła, z nikim nie chciała rozmawiać, bała się wyjść do sklepu, jak małe dziecko we mgle. Nie miala siły na nic. Wkońcu lekarstwa zaczeły działać, nabrała trochę siły i poszła na terapię, która jej pomogła. Dopiero po ok.2 latach doszła do siebie. Myślę że u twojego męża było podobnie. Odnośnie alergii, albo się ją ma albo się jej nie ma. Czy mąż miał testy alergiczne robione? Jak miał i wyszły na wysokim poziomie uczulenia, to nic nie pomoże, nie ma szczepionki odczulajacej.Piszesz że stał się obsesyjnie zazdrosny, jak wcześniej nie był i raptem się stał, to się zastanawiam co się stało, że aż tak się zmienił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty Martyna nie wymyślaj depresji u męża,szybciej ona-autorka ją ma a mąż to raczej zazdrosny,despota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda twojego czasu i nie słuchaj głupich rad, bo z tego co piszesz widać wyraźnie, że to nie jest chwilowy kryzys, że po prostu dusisz się w tym związku. Potrzebujesz wyzwolenia, a nie przeciągania tej agonii i straty kolejnych lat. Rozwód daje sąd, a nie mąż. Rób swoje, dziewczyno i nie oglądaj się na niego. Im szybciej złożysz wniosek tym lepiej. Na razie musisz uzbroić się w cierpliwość, bo sprawy w sądzie się ciągną. A potem po prostu będziesz pewnie musiała pozbyć się pana zmieniając zamki. Niezbyt legalne, za to skuteczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że dostaniesz rozwód. My z byłym mieliśmy syna i były na pierwszej rozprawie prawie płakał, że mnie kocha, ale ja powiedziałam wprost, że z nim nie wytrzymam dłużej, że go od dawna nie kocham, seksu nie ma i rozwód był na 2 rozprawie. Po rozwodzie składasz o eksmisję byłego męża i tyle. Jak eksmisja będzie się przedłużać, zmieniasz zamki i go wyrzucasz, niech on się z Tobą sądzi, ale wątpię, że to zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
Rozmawiałam z nim dzisiaj długo na spokojnie. Powiedziałam że chciałabym się z nim rozstać godnie, Ale, decyzję już podjęłam. Szanuje go i jest dla mnie kimś ważnym i nie chce żeby między nami było Tak, że nie będziemy umieć sobie w oczy spojrzeć. Coś dotarło, że chyba mówię poważnie. Ale nalega na to bym poszla z nim do jego psycholog. Uważa, że to wszystko jest do uratowania. Ja tak nie sądzę. Za wiele było szans i jestem 100% pewna, że kolejnej też nie wykorzysta. Moim zdaniem to sprawny manipulator. Wiem, że mnie kocha. Ale wiem też że kochanie mnie jest dla niego wygodne. Tylko, że ta jego psycholog dopiero końcem miesiąc będzie. Zgodziłam się pójść. Ale powiedziałam że decyzji nie zmienię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to po co pojdziesz do tej p.psycholog,jesli jesteś pewna swojej decyzji i wiesz,ze to z jego strony manipulacja socjotechniczna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, Tobie nie zaeży na małżeństwie, Ty chcesz się z tego związku uwolnić! Znudziło się małżeństwo, w nosie mamy przyrzeczenia przed ołtarzem. Inny bubel na horyzoncie na Ciebie czeka, ale to jeszcze gorszy bubel, zapewniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie podoba mi sie twoje podejście. Dlaczego? Bo w mężu widzisz zło całego świata. A sobie nie masz nic do zarzucenia. Piszesz że mąż jest egocentrykiem, wyczytałaś to w Google? Czy mąż był u specjalisty który to stwierdził i dlatego tak twierdzisz. Masz żal do męża że dostał depresji po stracie pracy. To sie zdarza, ja również znam takie przypadki a jak ktoś ma depreche a Ty mu na siłe szukałaś pracy to pewnie jeszcze go bardziej nakręcałaś.Napisałaś że mąż wymyślił sobie alergie na koty - mój syn uczulił sie na sierść psa, dla dobra małego oddaliśmy Czestera w dobre ręce. Było ciężko to fakt ale nie było innego wyjścia. No i do tego wszystkiego stał sie chorobliwie zazdrosny. No pewnie bez powodu.Piszesz kochanie mnie jest dla niego wygodne, no takiej bzdury jeszcze nie słyszałem. Kobieto ogarnij się !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
Oczywiście, że nie jestem święta i nie mam zamiaru zwalać całego zła świata na mojego męża. To, że jest egocentrykiem, ma nerwicę to diagnoza psychiatry. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że nie chcę z nim być, nie kocham go i nie ważne kto był bardziej, a kto mniej winny - chcę się z nim rozstać. I nie, nie znudziło mi się małżeństwo, nie szukam nikogo. Na ten moment jedyną osobą, która może mi dać szczęście jestem ja sama i najpierw skupię sie na tym by wyjść z dołka. To dla mnie priorytet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
gość wczoraj Najpierw mu obiecałam, że pójdę (w sumie po to by powiedzieć przy niej to samo co przy nim, że nie widzę szans), a potem dowiedziałam się, że wizyta dopiero końcem lutego. A do tego czasu w ogóle nie chce rozmawiać na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałaś że nie jesteś święta. Przyznałaś to dopiero w 35 poście... A tak to przedstawiłaś że maż jest wszystkiemu winien. Obwiniasz go za swoją depresję a pewnie w dużej mierze sama sie do niej przyczyniłaś.A teraz aby mu jeszcze dokopać do tego chcesz rozwodu. Piszesz że od roku masz depresję i sie leczysz a leczenie nie przynosi skutków to zmień lekarza a nie męża!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia2018
Leczenie przynosi skutki, ale jak już zaczynam wychodzić na prostą bo jakiś czas jest dobrze i już mam energię do życia i chęci do działania, mój mąż robi świadomie lub nieświadomie coś, co mnie w ten dołek ponownie ładuje. Czasem mam wrażenie, że lubi kiedy jestem w dołku. Wtedy nie wychodzę, z nikim nie rozmawiam, wracam do domu i ma nade mną całkowitą kontrolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×