Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

inesicx

Izolowanie dziecka, nie wychodzenie na dwór, ani gdziekolwiek indziej.

Polecane posty

Witam. Przychodzę z pewnym problemem, który dotyczy mamy mojej 2 letniej chrześniaczki. Problem zaczął się około rok temu, a mianowicie chodzi o to, że matka po prostu nigdzie z dzieckiem nie wychodzi. Kompletnie izoluje dziecko, nie wychodzi na dwór, na żadne spacery, nawet do babci, choć mieszkają w domu bliźniaczym, do mnie również nie przychodzi, a ma może z 300m. Mała jest związana ze mną, z moją mamą, z babcią, przez to że praktycznie codziennie ją odwiedzamy. Kiedy do niej przychodzę, to dziecko na początku jest takie smutne, "zamulone"... Dopiero po czasie się rozkręca gdy ktoś do niej przyjdzie. Uwierzcie mi na słowo, nigdzie z nią nie wychodzi, wyjątkiem jest to, że może raz na tydzień (a nieraz nawet nie) wyjdzie do sklepu na 5 min i wraca, choć też to jest rzadkość, ponieważ częściej wysyła babcie. Nie wyjdzie nawet gdy kurier do niej przyjedzie, tylko każe odebrać paczkę babci. Kompletnie o siebie nie dba s ma 33 lata, w domu również jest "syf"... Siedzi i tylko ogląda tv, gdy Maja śpi w dzień to ona również, zamiast chociażby ogarnąć w domu. Nie można jej nic powiedzieć, bo ona wszystko wie lepiej. Próbowaliśmy z nią o tym wszystkim rozmawiać, ale nie dało to skutku. Tym, że nie wychodzi z dzieckiem na dwór tłumaczy to, że Maja nie chce się ubrać i przy tym się głupio śmieje! Co jest absolutną bzdurą, ponieważ nie raz gdy wychodziłam od niej to chciała iść ze mną. Patrzy krzywo, gdy Maja się przytuli do kogoś innego niż do niej. Jestem zaniepokojona jej zachowaniem. I szczerze? Mam dość latania do niej i wchodzenia jej w tyłek, ona ma wszystko w nosie, wiem że dla niej byłoby wiele lepiej gdyby nikt do niej nie przychodził. Najlepiej gdyby tylko jej rodzinka ją odwiedzała, bo oni są tacy wspaniali, a my nie. :) Jej partner (a mój wujek) codziennie pracuje do późna. Też jej mówił coś na ten temat ale nie wiele to dało. Powiedzcie co o tym sądzicie? Ja myślę, że powinna pójść do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idz zglos do mopsu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zajmij się swoim życiem! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
postraszcie ja ze zgłosicie zaniedbanie dziecka i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest moja chrześniaczka, córka mojego wujka, który jet dla mnie jak brat. Mam na to bezczynnie patrzeć? Jesteście niepoważni. Te dziecko nie jest mi obojętne dlatego staram się coś z tym zrobić. Zgłaszać też tego nigdzie nie chcę, chcę jej po prostu uświadomić, że robi źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Te dziecko", od razu widać, że cała rodzina to patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co zrobisz jak nic nie zrobisz. Matka dziwaczka o na taką wychowa a córkę. Mam nadzieję, że dziwaczka, a nie psychicznie chora :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, przerażające są te dwa komentarze, odnośnie tego, żebyś się nie wtrącała w tą sprawę (naprawdę nie rozumiem tego, jak można w tej sytuacji bronić strony tej matki). Wyjście na dwór to podstawa zdrowia psychicznego. Podejrzewam, że coś z nią jest nie tak - w sensie, że potrzebuje pomocy. Ciężki i bardzo delikatny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka może ma depresję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też pomyślałam że może depresję ma albo jakieś zaburzenia lękowe, fobię społeczną itp. A dziecko skoro ma ojca - to niech tatuś po pracy weźmie na mały spacer, wyjdzie gdzieś w weekend na większą wyprawę. Dziecko zapewne bywa u pediatry i ta zareagowalaby gdyby widziała zaniedbania czy problemy rozwojowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę że powinnaś pójść do psychologa i pogadać, tu ci nikt nie pomoże, a może psycholog coś podpowie, wydaje mi się że matka ma jakieś zaburzenia, jeśli tak dalej pójdzie, to zniszczy młodą, nie można tego tak zostawić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo zle robi. Znam takie dziecko. Była chowana pod kloszem, owszem wychodziła na spacery z rodzicami, nie była trzymana wiecznie w domu, ale - jedyni ludzie z jakimi miała styczność, to byli dziadkowie, ciocia wujek i na tym koniec. Potem urodziła im sie córka, różnica 2 lat. Tak wiec dziewczynka miała poza towarzystwem (ciagle tym samym) jeszcze siostrę. Nie miała żadnych Kontaktów z innymi dziećmi:O Efekt był taki, ze gdy poszła do przedszkola, to od razu była interwencja, ze dziecko nie potrafi w żaden sposób sie zintegrować z grupa:O spotkania z psychologiem itp.. Autorko, zrozumiałbym, ze ta mała nie ma rówieśników, bo moze nie ma ich w okolicy, ale tego, ze matka z nia w ogole nawet na powietrze nie wychodzi (!) to juz nie rozumiem:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po co tam łazisz non stop? Gdyby mi ktoś tak ciągle przyłączył do domu to bym straciła cierpliwość i po którymś razie pocalowałby klamkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedne dziecko. Zero frajdy, spacerów, placu zabaw, itd. Może po prostu matka robi to ze swojej wygody bo trzeba się natrudzic, ubrać, schylić, połazić, pobawić bądź też faktycznie w grę wchodzi depresja. Mam 8 latka i 2 latkę i nie wyobrażam sobie koszenia ich w domu. Życie w 4 do zesrania nudnych ścianach jak jakiś pies w kojcu A co ze zdrowiem, przecież ruch , spacer, powietrze to jest to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spacery sa bardzo wazne dla dziecka. Moze wiosna wyjda heh :( ja ze swoim niemowlakiem chodze na zimowe spacery, chocby krotkie. Autorko, dobrze ze szukasz pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty i Twoja matka przychodzicie do niej do domu CODZIENNIE? ?? No to ciekawie ma...może poza opieką nad dzieckiem i goszczeniem Was i codziennych obowiązkach czasu na spacer już nie zostaje? Jak bym miała codziennie gości to też nie wiem czy bym zdolala jeszcze gdzieś wychodzić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze matka ma depresje. A reszta kometarzy idiotow "po co sie wtracasz ? " To tacy sasiedzi co nie widzieli,nie slyszeli jak matka dziecko katuje. Tak im k***a dopiero zal po smierci dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresje, depresje.. A nie pomyślałyście kwoki, że jej matka po prostu może jest z natury introwertyczką ? Idźcie do psychologa to on wam powie że pewien procent społeczeństwa to są introwertycy, którzy mają swój świat i nic z tym się nie zrobi, a takie kwoki jak wy są dla takich ludzi właśnie męką. Natury introwertyka nie można zmienić. To tak jakby ktoś na siłe próbował zmieniać wasz charakter. Wszelkie usiłowania zmiany na czyimś charakterze to jest zwyczajny brak szacunku do kogoś i brak też empatii, jeśliby nie powiedzieć emocjonalny gwałt na kimś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:18 Tak. Katuje dziecko bo nie chodzi z nim na spacery. hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko sama zaproponuj zabieranie dziecka na spacer, skoro już tak szturmujesz i inwigilujesz, aczkolwiek jestem w szoku jeśli ty twoja matka i babka nachodzicie te kobietę codziennie. To musi być koszmar dla tej kobiety. Dziwię się, że to w ogóle znosi. Jakby mnie tak nachodziła matka, siostra, babka mojego męża to przysięgam w którymś momencie nie wytrzymałabym i chyba kogoś zastrzeliła. Dziecko ma 2 lata dopiero. O tej porze roku codzienne spacery szczerze to z mojego otoczenia nikogo takiego nie widuję bo o choroby łatwo, place zabaw są puste, na dworze jest depresyjnie teraz w lutym. Dziecko każde prędzej czy później idzie do przedszkola a potem do szkoły więc życie w dziczy mu nigdy nie zagrozi. Zgłoszenie do mopsu bo dziecko nie chodzi na spacery i jest bałagan ? Wyśmieją cię. Jeszcze ty ujdziesz za stalkera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie chce wyjść bo ma już dość waszych wizyt. Za blisko jesteście i za często jesteście. Nie interesuj się nie swoim życiem. Dziecku krzywdy nie robi jak nie wychodzi codziennie. Widocznie nie jest izolowane skoro z wami się spotyka codziennie i przynosicie taka frajdę I poprawę humoru haha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ty i Twoja matka przychodzicie do niej do domu CODZIENNIE? ?? No to ciekawie ma...może poza opieką nad dzieckiem i goszczeniem Was i codziennych obowiązkach czasu na spacer już nie zostaje? Jak bym miała codziennie gości to też nie wiem czy bym zdolala jeszcze gdzieś wychodzić.... " No właśnie jakby do mnie ktoś przyłaził codziennie to bym nie miała czasu nigdzie iść bo musiałabym przy herbacie siedzieć z tą osobą jak ten głupek dopóki sobie nie pójdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ty nie masz własnego życia ? Nie pracujesz ? Nie masz zainteresowań ? Nie masz przyjaciół ? Znajomych ? prócz tej konkubiny wuja ? Dymał cie w ogóle ktoś w twoim życiu ? Męża i dzieci na bank nie posiadasz. Na twoim miejscu może czas najwyższy omieść psiochę z pajęczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co... smutne to jest, ale jakbym czesciowo czytala o sobie.. mieszkam w malym miesciem gdzie tak naprawde nie ma gdzie z dzieckiem wyjsc oprocz malego fikolandu, ktory w wiekszosci swieci pustkami, poza weekendem. Na spacery, ok. Ale moja cprka bardziej woli biegac po podwórku, czy nawet bawic sie w domku. Nas to coraz ktos odwiedzi, ale to raczej osoby bezdzietne. Nie mam tak naprawde kolezanek, ktore maja dzieci, zebysmy sie mogly spotkac na kawie - ciagle cos ktorejs wypada. Corka poszla do zlobka jak miala 2 latka. Bylo ciezko, troche placzu, ale jakos przertwalysmy, nie byla tam codziennie i nie byla dlugo.. teraz od wrzesnia przedszkole - pierwszy dzien super i na tym koniec. Plakala miesiac albo lepiej - ale fakt, wiecej jej nie bylo jak byla.. w koncu sie przetarło i przedszkole zaakceptowane. Ale w dalszym ciagu sa sytuacje, ze wchodzi ktos do domu to ona sie nie odezwie. Dopiero po minimum pol godzinie sie potrafi rozkrecic, albo i nie. Nawet na dziadkow tak reaguje, chociaz widzi ich rzadko w sumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urwal mi sie tekst. Widzi ich rzadko, ale mieszkaja 35 km od nas chlciaz nie oszukujmy sie daleko nie jest, a tym bardziej ze oni prawie codziennie jezdza przez nasze miasto do pracy i z pracy. Najgorzej reaguje na dziadka ale jakos mnie to nie dziwi. Ja podobnie reaguje na niego jak i ona. Wszyscu zarzucaja mi ze to moja wina, bo dziecko nie chodzi do ludzi itd, ze dzikus.. ale litosci, czy ja mam chodzic z dzieckiem po sklepach zeby tylko chodzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jestescie tam na kontroli prawie codziennie i i tak nie pasuje ci jak ja odwiedza jej rodzina? Juz dawno bym ukrocila te wasze wizyty... A dziecko nie wychodzi tylko zima? Czy caly rok? Jak ona to argumentuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie. Moj maly zaraz skonczy rok. Staram sie codziennie z nim wyjsc z domu choc na krotko, ale nie oszukujmy sie- to zadna przyjemnosc w te pogody. Znajomi? Kazdy ma swoje zycie, problemy i z reguly nie maja czasu. Juz czejam az mi tesciowa zarzuci ze syn to dzikus( bo jej sie boi). Ale oni tez nie chca przyjezdzac bo nie lubia mieszkan w bloku. Takze widujemy sie na grubsze okazje. Ogolnie dawni znajomi sie powyprowadzali. Ja tez mieszkam100 km od rodzinnych stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może ona nie ma czasu nigdzie wyjść, ani ogarnąć domu, bo codziennie jej siedzicie na karku? Może ma depresję? Może Twój wspaniały wujek, a ojciec dziecka mógłby zająć się dzieckiem i żoną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wbrew temu co się tutaj tak wkręca to mnóstwo ludzi tak żyje. Spacery to żadna atrakcja. Jeszcze w lecie to rozumiem, ale w zimie gdzie jest zimnica i taka szarzyzna ? Co w tym fajnego ? Ja osobiście mieszkam w mieście no i wydawałoby się że tu więcej się dzieje, ale jak sie widzi te szare budynki te szare chodniki to serio można wpaść w depresje. W domu już jest weselej bo jest światło, można napić się herbaty, można w coś zagrać, powygłupiać się na kanapie. Nie rozumiem tego gloryfikowania spacerów. Mój syn w ogóle nie jest zachwycony spacerem a i ja też się męczę. To po co mamy męczyć się oboje. Na spacerze też nie spotykamy nie wiadomo jakich znajomych z którymi można gadać, zazwyczaj nie spotykami nikogo, więc to z tym uspołecznianiem to też bujda. Poza tym piszesz, że dziecko nie ma kontaktu z ludźmi. Jak to nie ma jak wy ciągle tam łazicie a jest was w sumie 3 osoby. A jeszcze dochodzi do tego rodzina matki twojej chrześniaczki którą jak sama piszesz widuje chętnie. Czyli spotyka się z ludźmi codziennie, więc o co chodzi ? Inna rzecz większość dzieci ma kryzys związany z pójściem do przedszkola i to nie ma nic do rzeczy czy rodzić wcześniej jak to nazwałaś "uspołeczniał" czy nie. Inna sprawa dzieci mają różna charaktery i nie każde dziecko należy traktować jak ADHDowca i fundować mu maraton atrakcji od rana do nocy. Dziecko to też jest człowiek który może mieć dość chaosu i ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie nie dziwie czemu do was nie przychodzi, przeciez czuje jaki macie do niej stosunek. To jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×