Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy po urodzeniu pierwszego dziecka jakosc waszego zwiazku jest lepsza?

Polecane posty

Gość gość

szczerze piszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, pol roku po porodzie bylo strasznie. Wydawalo mi sie ze zostane sama z dzieckiem, on wydawal mi sie calkiem innym czlowiekiem, wydawalo mi sie ze jestem sama z wszystkimi obowiazkami wiec bez roznicy byloby czy mieszkac z nim czy sama z dzieckiem. Pozniej wszystko wrocilo do normy. Moze ja tak postrzegalam to wszystko przez szalejace hormony. Odechcialo mi sie seksu, wogole mnie nie interesuje, libido zerowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasz związek przeszedł na inny poziom. Troche kłótni było, ale nie mogę powiedzieć że na gorsze, wiem ze polog trwa 6tyg. ale ja już zaczęłam życie seksualne w 4 tyg po porodzie i było równie często jak przed ciążą, może nie tak jak na początku związku, ale tak jak w stabilnym związku z dłuższym stażem. Jest inaczej ale nie gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pol roku po jednym i drugim porodzie nie szlo sie dogadac a pozniej duzo lepiej niz przed ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie prawie rok po urodzeniu pierwszego i jak na razie jedynego dziecka był taki kryzys, że płakałam po nocach. Wyobrażałam sobie, że mąż będzie mi przy nim więcej pomagał, a on uznał że skoro mam macierzyński to ja powinnam za każdym razem wstawać w nocy, przebierać, karmić, przewijać w dzień. Czułam się do granic samotna, a do tego jeszcze nieatrakcyjna bo nie wróciłam od razu do swojej figury a poza tym przez przymusowe siedzenie w domu czułam że stałam się nudna i przewidywalna. Emocjonalnie bardzo się od siebie odsuneliśmy. Zaczęłam chorować na depresję. Przełom był jak mu któregoś razu zostawiłam dziecko na rękach, wyszłam prawie tak jak stałam, wziełąm tylko za jednym zamachem kilka ubrań i zniknełam na dwa dni. Wyłączyłam telefon, zaszyłam się w tanim hotelu i nawet myślałam żeby ze sobą skończyć. Na szczęście mąż to odebrał jako nauczkę, myślał że się bawiłam, imprezowałam, obiecał poprawę. Po tym zaczęłam chodzić do psychologa i psychiatry, on o tym nie wiedział, tak jak i o prawdziwym zamiarze tamtej ucieczki. Teraz mały ma 2 lata i 3 miesiące i jest lepiej, chociaż wciąż nie tak dobrze jak przed dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro tego słuchać. My mieliśmy kryzys bo też oczekiwałam więcej od męża. Chyba zawsze tak jest. Poskarzylam się tacie po 8 msc, a on spotkał się z teściami, omówili sprawę i wysłali nas na 4 dni na wycieczkę. Sami zajęli się dzieckiem na zmiany przez ten czas. Wróciliśmy odmienieni. Ja chyba wtedy pokochałam swoje dziecko całym sercem, nie widziałam go 4 dni i płakałam z tęsknoty. To mi wiele uświadomiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest gorzej. Corka ma 11 tyg, ciagle sie klocimy. Czesto mysle o rozstaniu. Mamy inne poglady na temat wychowania. Ja nie jestem w stanie nie wziac na rece placzacego dziecka,on owszem. Nie podoba mu sie ze codzien przychodzi moja mama (dodam ze przychodzi gdy on jest w pracy- gdyby nie ona nie mialabym czasem czasu zeby zjesc czy wziac prysznic- maz pracuje na zmiany). Sam sie nie garnie do pomocy przy dziecku- przyjdzie na 5 min pogada do malej i go nie ma. Bo on pracuje przeciez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jest gorzej. Najśmieszniejsze jest to ze myślałam że dziecko tylko nas scali. Jest dokładnie odwrotnie. Teraz trochę lepiej jak syn ma półtora roku ale wcześniej był koszmar a konkretnie pierwsze miesiące. Mąż zachowywał się jak uczniak który tylko myśli jakby się tu wyrwać z domu na wagary. Przez 3 lata jakoś nie miał potrzeby jechać na konferencje z pracy aż tu nagle bach ..mtydzien po porodzie mi oznajmił ze jak dziecko będzie miało 5 tygodni to on sobie leci na konferencje do Niemiec na 4 dni. Zjechali moi rodzice bym nie była sama. Zapamiętałam sobie ten numer podobnie jak udawanie w nocy ze nie słyszy jak dziecko placze. Do tego przez te półtora roku może kilkanaście razy mu zmienił pampersa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest gorzej. Corka ma 11 tyg, ciagle sie klocimy. Czesto mysle o rozstaniu. Mamy inne poglady na temat wychowania. Ja nie jestem w stanie nie wziac na rece placzacego dziecka,on owszem. Nie podoba mu sie ze codzien przychodzi moja mama (dodam ze przychodzi gdy on jest w pracy- gdyby nie ona nie mialabym czasem czasu zeby zjesc czy wziac prysznic- maz pracuje na zmiany). Sam sie nie garnie do pomocy przy dziecku- przyjdzie na 5 min pogada do malej i go nie ma. Bo on pracuje przeciez... a ja czuje sie jak w wiezieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, tu juz nie ma zwiazku, tylko uklad finansowy i podzial obowiazkow:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od tych pampersow jeszcze. Chciałam dodać że choć mąż kocha syna i widać ze zależy mu na nim ale przez pierwsze 3 miesiące w ogóle tak nie byli. Wręcz czułam jakby mu nie zależało na tym dziecku. Czułam taki brak miłości z jego strony. Mój mąż okazał się też być dzieckiem które mając 34 lata czuje ze się nie wyszumial, nie nachodzil się do kina ani do kawiarni i ciągle jęczy ze nie możemy sami wyjść w weekend bez dziecka. Moi rodzice daleko a jego matka się nie nadaje do pomocy. Ma już swojego pupila którego faworyzuje a nasz syn to jest bo jest ale jak go nie ma to tez bez tragedii. A za tamtym wnukiem skoczyłaby w ogień bo był tym pierwszym. Mąż kiedy może to chce jeździć do moich rodziców bo wie ze będą wolne wieczory i kino. Ja tez za tym tęsknię ale czasem nie mam.sily jechać tyle z tym całym majdanem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byl mały kryzys,ale teraz juz tylko lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci udaja przy innych ze tacy wspaniali z nich tatusiowie. Moja corka ma 11 miesiecy a on wola mnie jak jest kupa w pampersie. Jak placze to wola do niej zeby byla grzeczna. Nie podejdzie tylko wyczeka zebym juz nie wytrzymala i sama podeszla bo ile dziecko moze plakac. Malo jest w domu a jk jest to lezy przed tv, z tabletem. Nie bawi sie z dzieckiem. Wlaczy jej piosenki na komp zeby byl spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z perspektywy czasu uważam, że stał się lepszy, bo dojrzalszy. Łatwo nie było, szczególnie na początku, bo trzeba się dotrzeć, ale wszystko jest do wypracowania. Ważna jest komunikacja. Teraz przy drugim dziecku mąż wprost powiedział, że nie będzie wstawał w nocy do dziecka ani zmieniał piekuch (nie licząc jak zostanie z córką). Za to robi za mnie obiad lub posprząta czy wyręczy mnie w innej czynności. Dla mnie spoko, bo ja mam większą wprawę w ogarnianiu dziecka, więc robię to szybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:43, moj identycznie. Z tym ze moja corka ma 11 mcy, pisalam juz wczesniej. Jak mala ryczy to jej mowi ,,cichutko!,,. Jak lezala przy niej zawolal mnie i mowi ze pieluche trzeba zmienic! Po klotni powiedziak ze w czym problem, moge wyjsc, co za problem... no coz.. ani razu nie przewinal malej, boje sie ze zrobi to zle, w zlym kierunku umyje i mala dostanie jakiegos zakazenia, poza tym jak mala ryczy to on zamiast przytulic to ja zostawia do wyplakania! Jak mam dziecko z nim zostawic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci juz duze, a nasz zwiazek coraz lepszy. Dzieci to nasz dodatkowy wspolny temat, wspolne cele z nimi zwiazane . Bardzo nas cieszą, lubimy byc razem w czwórke, wspolne wyjazdy, rozmowy. Nasz mamy takze znalazly wspolna radośc, zaciesnily sie stosunki z tesciami. Cos co jeszcze bardziej wzbogacilo nasze zycie, ktore i przedtem wydawalo nam sie bogate i udane.Sam poczatek , kiedy dzieci mialy do miesiąca , byl trudny, nikt nam nie pomagał,ale w rownym stopniu dla nas obojga, ale to szybko minęlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodzi na to, że nie warto mieć dzieci albo, że wy sobie wzięłyście jakichś frajerów na mężów. Tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tragedia jest jedynie w tym ze Uja da się z tym zrobić. Już się weszło w wielkie gowno i wygrzebać się jest trudno. Rozwod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie jest gorzej, jest okropnie. córka ma dwa lata a prawdopodobnie się rozwiedziemy. nie twierdze ze dziecko nas poróżniło, po prostu od początku musieliśmy nie być dla siebie a dziecko to tylko uwydatniło. co nie zmienia faktu ze nigdy nikim się tak nie rozczarowałam, nikt nigdy mnie tak nie zawiódł, a to co się działo w pierwszych miesiącach po porodzie zabiło moja miłość do męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest o wiele gorzej, rok po porodzie a my śpimy oddzielnie, nie mam ochoty na seks i przez ten czas go nie było choć on nalegał ja się nie mogłam przełamać, chyba kogoś ma. Kocham moje dziecko ale płaczę po nocach z tęsknoty za tym co było przed.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że jak wam się nie układało przed dziećmi to nie łudźcie się, że jak one się pojawią to będzie lepiej. W moim związku było wszystko super przed pojawieniem się dziecka, teraz jest jeszcze lepiej. Ciąża była nieplanowana i ja na początku nie mogłam sie z tym pogodzic, nie chcialam tego dziecka.. Mąż od początku bardzo się ucieszył, chodził ze mną na wszystkie badania, jak widział to maleństwo na usg to bardzo się wzruszał choć to twardy chłop..Nigdy nie musiałam go prosić żeby przebrał pieluche czy został z małą bo dla niego to naturalne - oboje w końcu jesteśmy rodzicami. Wbrew pozorom teraz mamy więcej czasu dla siebie, bo ja już tyle nie pracuje, a my zamiast wychodzić gdzieś wieczorami siedzimy i rozmawiamy co bardziej cementuje nasz związek niż tańczenie obok siebie w klubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wierze, że macie aż takich ułomów za mężów co nie potrafią zająć się dzieckiem przez pare godzin.. To jest zazwyczaj efektem tego, że matki odsuwają ojców od dzieci uważają, że sobie nie poradzą bo one są matkami i zrobią wszystko najlepiej.. A potem wielkie zdziwienie, że dziecko ma prawie rok a facet dalej nie umie zmienić pieluchy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy piszecie, nie chce mi sie wierzyc. Chyba,ze akurat kafeteria jest terapią dla nieszczesliwych. Przeciez malzenstwo to bycie razem w roznych ololicznosciach. Zycie to nie wieczne wakacje. Dziecko? A jakby tak faktycznie nieszczescie, ciezka choroba? U mnie wszystko jak najbardziej ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od męża, który zmienił małemu pampersa może z kilkanaście razy i nagle zapragnął po moim porodzie "rozwijać się" na konferencji. Dziecko ma półtora roku, on nauczył się je prawdziwie kochać ale jest tak leniwy że stawianie granic go przerasta, pozwala naszemu dziecku na każdą głupotę, w efekcie rozpuszcza syna a ja potem odkręcam codziennie głupie i złe nawyki które ojciec mu przekazuje. Mojemu męowi się po prostu nie chce! Dla św. spokoju pozwala na prawie wszystko, tlumaczę mu że to zbrodnia, podsyłam literaturę, cytuję artykuły, a poprawa niewielka. Odkąd syn stanął na włąsnych nóżkach i goni wszędzie, jesteśmy najczesciej tak wymęczeni (zasypia o 22!) że seks już nie jest co drugi dzien ale raz-dwa w tygodniu. Dla nas obojga to za malo. Często nie ma seksu bo jesteśmy po awanturze na temat wychowania syna jak to robić itp. Mam dość!! I nie zapomnę tego przykrego zdania zaraz po porodzie: "No, masz już swoją zabawkę!" jak on mógł, chamstwo, tego się nie spodziewałam! SWOJĄ? ZABAWKĘ???? I jeszcze ten wyraz twarzy a la "no to mnie wkopalas"/ Fakt że to ja w tamtym okresie bardiej chcialam dziecka nic nie znaczy bo przeciez zeniac sie ze mna wiedzial ze ja dzzieci kocham i chce mieć jak najszybciej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka w tym roku skończy 16 lat, od 15stu lat wychowuje ją sama. Pierwsze pół roku było średnie, rozumiałam to bo pojawiło się nowe życie między nami więc trzeba było się przyzwyczaić, następne pół roku już było wszystko w porządku, tak mi się wydawało przynajmniej, do momentu gdy były mąż nie oświadczył, że się wyprowadza i chce rozwodu. Do tej pory właściwie nie rozumiem co się stało, można powiedzieć, że nadal jestem w lekkim szoku, nie dotarło to do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam, że on zostaje z synem na kilka godzin raz w tygodniu, czasem dwa - wiec to nie tak że nie mam żadnej pomocy. Ugotuje, robi zakupy sam codziennie duze - ale ojcem jest KIJOWYM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed urodzeniem dziecka było różnie i teraz też jest różnie. Na pewno nie mogę mu zarzucic że jest złym ojcem, mała ma półtora roku a on od początku przewija, opiekuje się nią równie dobrze jak ja. Owszem, kłóciliśmy się nie raz o opiekę. Głównie dlatego, że był taki czas że mała była bardzo za mną. Nie odstępowała mnie na krok. Mnie to wkurzało że nie zajmuje się nią więcej sam na sam. Jego wkurzało, że z nim tylko ryczy. Na szczęście ten etap minął i teraz dogadują się bardzo dobrze. A jak między nami jako kobieta i mężczyzna? Czasem lepiej, czasem gorzej, jak to chyba w małżeństwie bywa. Czasem brakuje mi tego ognia przedślubnego, tego, że dotykał mnie mimochodem w ciągu dnia, że był napalony na mnie od samego rana. Tego już nie ma chociaż seks jest super sam w sobie. I odpychając zarzuty napisze, że schudłam wszystkie ciążowe kilogramy z nadwyżka i wyglądam teraz szczupłej niż przez ślubem (miałam nadwagę) . Ale to chyba nie wina dziecka tylko długotrwałego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem po co wychodzilyscie za mąz. Trudno powiedziec czyja wina, ze to tak wyglada. Nie chce mi sie wierzyc, ze akurat faceci staja sie potworami, chyba,ze wynalazlysie kompletnych dupków. Mam meza i dzieci, ale czytam to i oczom nie wierzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w małżeństwie wszystko odwrotnie. To mąż chciał dzieci. Ja ewentualnie jedno bo tak trzeba bo trzeba komuś majątek przekazać. Po porodzie było ze mną gorzej, zajmowałam się dzieckiem mechanicznie. Mąż dawał jej miłość a ja co najwyżej podstawowa opiekę. Czasem wolę pospać niż ja nakarmić. W małżeństwie jest gorzej z mojej perspektywy, to mi przeszkadza siedzenie w domu, brak wyjść tylko we dwoje, spokojnych wieczorów itp. to mnie dziecko oddaliło od męża. Teraz jestem w drugiej ciąży (wpadka) i myślę o ucieczce albo o samobójstwie. Mąż jest dobry, trochę nerwowy ale da się z nim żyć. Znalazłby jakaś normalna kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze. Ja mam trójkę dzieci i u mnie w małżeństwie zawsze było fajnie. Mąż bardzo kocha dzieci i mnie. Przed dziećmi dobrze nam było ze sobą i z dziećmi też nam jest dobrze – tylko roboty więcej i może więcej stresu związanego z brakiem czasu. Jest wpatrzony w dzieci jak w obrazki i lubi się z nimi bawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×